Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #87598 o pomocnych urzędach i piekielnych petentach przypomniała mi moje przejścia…

Historia #87598 o pomocnych urzędach i piekielnych petentach przypomniała mi moje przejścia z urzędami, ponieważ równowaga musi być, to tym razem nie petenci byli piekielni.

Gdy byłem jeszcze na studiach, były wtedy wybory. W mieście w którym studiowałem, dopisałem się na te jedne wybory do spisu wyborców, bo akurat na ten weekend chyba nie mogłem wrócić do domu czy coś w ten deseń.

Po studiach wróciłem do miasta rodzinnego, przeleciały kolejne wybory, na których już głosowałem normalnie.

Wszystko ładnie i pięknie, ale to są Piekielni, czyż nie?

Przy następnych wyborach (chyba parlamentarnych) poinformowano mnie w komisji wyborczej, że nie ma mnie na liście wyborców.
Na szczęście pani dowodząca komisją wyborczą (kierowniczka? nie wiem jak się nazywa to stanowisko) zadzwoniła do centrali wojewódzkiej i się zaczęła dowiadywać.

Otóż okazuje się, że byłem dopisany do rejestru wyborców w mieście, w którym studiowałem.
I tak właśnie nie mogłem spełnić swojego obywatelskiego obowiązku.

Już samo to, że zostałem ni z gruchy ni z pietruchy przypisany do rejestru wyborców w innym mieście na nie wiadomo jakich podstawach było piekielne, ale ja postanowiłem to odkręcić!

Zatem wziąłem wolne w pracy (bo przecież, żeby obywatelom było łatwiej, urzędy działają w godzinach pracy większości normalnych zmian w zakładach pracy) i wyruszyłem do lokalnego urzędu miasta - wydziału spraw obywatelskich i meldunkowych czy czegoś w tym rodzaju.

Po odstaniu swojego w kolejce do pokoju, do którego mnie skierowano na informacji wchodzę i zaczynam wyłuszczać swoje żale.

Pani urzędniczka owszem, była miła, ale stwierdziła, że taką sprawę to załatwić można tylko w miejscu, w którym jestem dopisany do rejestru wyborców.

Zatem po wybraniu kolejnego dnia wolnego wyruszyłem z samego rana do wspomnianego wyżej miasta, aby uderzyć do urzędu miasta i u miłego pana w okienku dowiedzieć się, że oni nie są w stanie tego załatwić, bo takie rzeczy załatwia się w lokalnym urzędzie gdzie docelowo ma się głosować - czyli w miejscu skąd przybywam.

Zły, bo przecież dzień wolny można poświęcić na coś przyjemniejszego niż latanie po urzędach w miastach wojewódzkich, a i biletów międzymiastowych przecież za darmo na rogach ulic nie rozdają.

Zatem, uzbrojony w nowo nabytą wiedzę, wracam do punktu początkowego do pani numer 1 (tak, zdążyłem jeszcze tego samego dnia), która mnie informuje, że w sumie ona nie wie, ona się nie zna, i ona tak właściwie się tym nie zajmuje, ale w sumie koleżanka na drugim końcu korytarza jest związana z wyborami i ona się tym może zajmie.

Co sobie w tym momencie pomyślałem, to sobie pomyślałem, ale poszedłem na drugi koniec korytarza obchodząc dodatkowo całość naokoło, bo pośrodku tegoż korytarza jest wydzielona część, przez którą nie można przejść.

Ostatecznie miła pani z tajnego pokoju okazała się odpowiednią osobą. Potrzebowała jedynie mojego oświadczenia, a wszystko zostało rozwiązane elektronicznie i nie musiałem nigdzie chodzić ani jeździć.

Cóż, jak następnym razem mnie przeksięguje gdzieś o zgrozo na drugi koniec Polski, to przynajmniej wiem, co robić.

urzędy

by Arry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Trepcio
6 8

"Będąc jeszcze na studiach były wybory" - biedne wybory, a kto je pogonił na studia?

Odpowiedz
avatar Angi64
7 7

Ja to troszkę znam od strony procedur Krajowego Biura Wyborczego i sytuacja wydaje się mało prawdopodobna. Albo po studiach jednak nie głosowałeś w miejscu zamieszkania, albo głosowałeś ale z zaświadczeniem lub dopisany na wniosek. Na pewno nie na podstawie rejestru wyborców. Takie przypisanie do miejsca głosowania zmienia się tylko i wyłącznie na wniosek wyborcy. Informacja o tym jest przekazywana między urzędami wraz z numerem PESEL każdej osoby, która została dopisana poza miejscem zameldowania na pobyt stały. Dodatkowo istnieje centralna baza danych, aktualizowana przed każdymi wyborami przez każdy urząd gminy w Polsce, w której PESEL-e osób skreślonych są porównywane z PESEL-ami osób dopisanych, aby wykluczyć ewentualne nieprawidłowości. O ile jestem w stanie uwierzyć, że ktoś złożył wniosek, a nie został dopisany do rejestru wyborców, to sytuacja, w której ktoś bez swojej wiedzy jest dopisywany na listach wydaje się niemożliwa. Żeby to mogło się wydarzyć musiałyby dwie gminy wprowadzić do systemu identyczne, w dodatku nieprawdziwe, informacje. Chyba, że historia dotyczy wyborów sprzed kilkunastu lat, w czasach kiedy prowadzenie rejestru wyborców nie było weryfikowane centralnie, wtedy było to bardziej prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

@Angi64: Przecież złożył wniosek o dopisanie do listy wyborców, a potem jest wielce zdziwiony, że do niej został dopisany. Nie trzeba geniusza, żeby się domyślić, że powoduje to wykreślenie ze spisu, w którym się było wcześniej. Pewnie czyta tak samo bez zrozumienia, jak pisze.

Odpowiedz
avatar TomX
2 2

Na prawdę oszczędił być sobie masę zachodu, gdybyś przed pojechaniem do urzędu sprawdził w Biuletynie Informacji Publicznej jak i gdzie taką sprawę należy załatwić...

Odpowiedz
avatar BiAnQ
1 1

„Będąc jeszcze na studiach były wybory” - oczy krwawią.

Odpowiedz
avatar Arry
0 0

"Będąc jeszcze na studiach były wybory" Kto nigdy nie popełnił błędu niech pierwszy rzuci kamieniem. Ale poprawiłem niefortunne sformułowanie, żeby nie atakowało tak bezlitośnie zmysłu estetycznego niektórych. @Jorn Widzę, że nie rozróżniasz dopisania do rejestru wyborców, a dopisania do spisu wyborców. Napisałem, że dopisywałem się do spisu wyborców. Co do samej sytuacji dlaczego mnie przeniesiono? Podejrzewam, że mój wniosek o dopisanie do spisu wyborców gdzieś się zapodział i został przypadkowo odkopany po pewnym czasie i rozpatrzony ponownie jako dopisanie do rejestru wyborców. @TomX Gdybym wiedział, że w urzędzie będzie niezbyt kompetentna obsługa, która zamiast powiedzieć "w sumie nie wiem, proszę się zapytać gdzieś indziej/poszukać samemu" wyśle mnie na bezsensownego questa, to bym sprawdził...

Odpowiedz
avatar hamsterod
0 0

@Arry: Ten błąd jest podręcznikowy. Tak oklepany, że osoba go popełniająca wykazuje się brakiem jakiejkolwiek korekty swojego tekstu. Co w głowie to na klawiaturze/języku. Jeszcze przed COVID każdy urząd na stronie bip miał obowiązek dawać informację o tym, jak można elektronicznie to załatwić, bo pod koniec terminów tam było oblężenie. Najprostsza metoda to epuap, jakkolwiek by on nie działał. Wniosek o dopisanie do spisu to nie wniosek o dopisanie do rejestru. Ten drugi trzeba uzasadnić odpowiednio sytuacją życiową. Mocno się zastanawiam co tam złożyłeś i co się podczas luki czasowej działo. Poza tym nie ma wpisywania na podstawie starych wniosków, chyba że gminy robiły porządki w informacjach dodatkowych (czyli informacjach o dopisaniu i wykreśleniu z rejestru wyborców) i stary wniosek o dopisanie do rejestru został poprawiony.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
0 0

Co ciekawe, też zdarzyło mi się mieć problem z ostatnimi wyborami. Złożyłam w terminie wniosek o dopisanie do spisu w miejscu zamieszkania, ale na wniosek nie było żadnej odpowiedzi, więc będąc przejazdem w rodzinnej miejscowości, gdzie jestem zameldowana, upewniłam się czy mogę tam zagłosować - w komisji wyborczej powiedziano mi, że mnie u nich nie ma, bo dopisywałam się X lat temu do rejestru wyborców w miejscu zamieszkania. Oki, możliwe, że tak było, to zagłosuję w miejscu zamieszkania. Niestety jak tam dojechałam, okazało się, że nie mają mnie na liście, ba chyba nawet byłam odręcznie wykreślona długopisem. Przyznaję, że troszkę się wkurzyłam. Ale pan z komisji wykonał kilka telefonów gdzieś wyżej i dopisali mnie odręcznie na jakiejś dodatkowej kartce i wydali kartę do głosowania. Także różne sytuacje się zdarzają. Nie ma co od razu zakładać niekompetencji autora, że nie odróżnia rejestru od spisu, chyba wie, gdzie się dopisywał.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

Trochę rozbawił mnie komentarz o godzinach pracy urzędów... sam pracujesz na jedną zmianę, a oczekujesz od innych, że będą pracować na dwie zmiany? Ja też mogę się irytować, że pracujesz w moich godzinach pracy, a chciałabym przyjść do twojej firmy o 6ej rano albo o 20ej wieczór ;)

Odpowiedz
avatar BORCH
0 0

@szafa: Ciekaw jestem co w tym zabawnego ? Urzędnik pracuje dla obywatela i za jego pieniądze, dlatego na rzecz tego obywatela powinien załatwiać życiowe sprawy w takich godzinach jakich obywatele potrzebują. Ciekaw jestem też dlaczego dziwi Cię, że obywatel wynajmujący do swoich potrzeb urzędnika mógłby wymagać od własnego pracownika bardziej dogodnych dla siebie godzin pracy? Nie wiem też do jakiej firmy chciałbyś zawitać w godzinach 6-20 i nie możesz, ale zdecydowana większość firm dostosowuje godziny pracy do swoich klientów (a przynajmniej do większości swoich klientów. W czasie pandemii jest to wyraźnie widoczne na przykład w przypadku sklepów spożywczych, które nawet aż do przesady wydłużały godziny handlu. Urzędy są tą grupą niereformowalną, do której żeby cokolwiek załatwić musisz się ekstra przygotować -wziąć urlop, urwać z pracy, a także często przygotować merytorycznie, żeby urzędnik, który nie ogarnia własnej pracy nie zaczął cię wysyłać od Annasza do Kajfasza.

Odpowiedz
avatar Nowicjusz
0 0

Nie szybciej był Ci założyć konto na epuap i wszystko załatwić online? Z uwagi na rodzaj pracy, prawie przy każdych wyborach głosuję w innych miejscach i tylko przez internet to zmieniam.

Odpowiedz
Udostępnij