Każda dziewczyna wie, że dobra, zaufana fryzjerka to skarb. Dobrze, jeśli nie trzeba do niej jeździć przez całe miasto. Kiedy więc przeprowadziłam się do Niezbyt Reprezentacyjnej Dzielnicy mojego miasta, postanowiłam sprawdzić okoliczne salony fryzjerskie. Poszłam do jednego z nich, mówię babce, jaką chcę fryzurę, spoko, strzyżemy. Po strzyżeniu fryzjerka bierze się za układanie. Nagle łapie za grzebień i zaczyna tapirować mi włosy z tyłu.
- Proszę nie tapirować mi włosów...
- Trzeba, nie da się inaczej!
- Wolałabym nie, zresztą kto teraz nosi nastroszone włosy?
- Tu, na Niezbyt Reprezentacyjnej Dzielnicy tak się nosi!
- Może mieszkam tu od niedawna jednak wolałabym...
- No właśnie, krótko mieszkasz to się nie znasz! Teraz jesteś dziewczyną z Niezbyt Reprezentacyjnej Dzielnicy, tak się tutaj dziewczyny czeszą!
I tak właśnie dowiedziałam się, że mieszkanki Niezbyt Reprezentacyjnej Dzielnicy obowiązuje jakiś dress (a właściwie hair?) code. Nie dyskutowałam, po wyjściu po prostu ułożyłam fryzurę po swojemu (chociaż ówczesny narzeczony popłakał się ze śmiechu widząc mój nowy image "dziewczyny z Niezbyt Reprezentacyjnej Dzielnicy"). Fryzjerkę i jej salon omijałam szerokim łukiem.
Znaleźć takiego naprawdę dobrego, zaufanego dryzjera to jak wygrać w totka. Nie zapomnę jak przed moim pierwszym ślubem mój ojciec zabrał mojego ówczesnego partnera do fryzjera. Zamiast do salonu, gdzie miał umówiony termin u mojej zaufanej fryzjerki, ten go zabrał do takiego osiedlowego zakładu, gdzie go babka opitoliła maszynką na 6mm. Myślałam, że zawału dostanę, jak go zobaczyłam...
OdpowiedzJa do swojej fryzjerki z innego kraju przyjeżdżam. Nie ufam innym. Jak potrzebuje zrobić kolor to robię konsultacje online z moją fryzjerką. Omawiamy jaki efekt chce uzyskać, wysyłam pieniądze i za tydzień przychodzi od niej paczka z produktami.
Odpowiedz@Kiriya: o ile odrost tak na równo jeszcze dałoby radę, to balejażu sobie niestety chałupniczo nie zrobię. A do niemieckiej fryzjerki nie pójdę, po tym jak mi dwukrotnie już spaliły włosy. Też jeżdżę do Polski a w międzyczasie udaję, że 3-centymetrowy odrost to ombre :) Gorzej ma mój facet, bo on potrzebuje podcinać włosy co 4-6 tygodni, a też podpasowała mu tylko moja fryzjerka w Polsce
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2021 o 18:50
@Crannberry balejaż wyszedł z mody jakies 20 lat temu
Odpowiedz@Babcia_Jagi: I co z tego? Ja robię trwałą, to dopiero przeżytek. Ba, u mojej fryzjerki to bardzo popularna usługa, bo potrafi ją zrobić na dowolnie długich włosach.
Odpowiedz@Babcia_Jagi: jeżeli jedyne, z czym ci się kojarzy balejaż, to takie borsucze czarno-białe pasemka, to poniekąd racja. Ten rodzaj był modny na przełomie tysiącleci (w okolicach mojej matury). Ale fryzjerstwo, podobnie jak inne branże poszły od tego czasu jakby naprzód. Żaden szanujący się fryzjer nie zrobi blondu na delikatnych włosach, ciapiąc farbą po całości, bo je spali (chyba że Olaplexem, ale to się nie u każdego sprawdzi). Blondy robi się głównie balejażem, bo raz że mniej obciążające dla włosów, dwa, bardziej naturalny efekt. Tak samo trwała nie wyglada już jak u Krystyny Tkacz w „Alternatywy 4”, tylko głównie jak proste włosy podniesione u nasady
Odpowiedz@Crannberry: Po prostu fale albo loki, w zależności od tego, jak mocna ;) Na dłuższych, gęstych włosach i grubych wałkach efekt jest bardzo naturalny, tym bardziej że jeszcze nieco się rozprostowują pod własnym ciężarem. Opcji na pudla nikt już raczej nie robi :P
Odpowiedz@jass: No dokładnie :) Tak samo jak pasemek w wersji „zebra”. Dlatego tez wytykanie, że coś jest „niemodne”, mając na myśli tylko swoje wyobrażenie, świadczy tylko o ignorancji piszącego
OdpowiedzJa mam swoją zaufaną od czasów gimnazjum. A że w tym czasie w różnych miejscach mieszkałam, to dojeżdżałam do niej. Czasem 50, a czasem 450 km. W tym czasie dwa razy byłam zmuszona skorzystać z usług kogoś innego i dwa razy żałowałam, tak że tego... Nigdy więcej. :D
OdpowiedzTo czekaj, zamiast pannę naprostować tak żeby zrobiła ci taką fryzurę, jaką chciałaś i za jaką zapłaciłaś, to ty wysłuchałaś potulnie że "się nie znasz i guzik wiesz", i pozwoliłaś jej zrobić ci bajzel na głowie?
Odpowiedz@black_lemons: Włosy zostały obcięte tak jak chciałam, to była tylko kwestia ułożenia - wystarczyło rozczesać tapir i już było ok, więc nie warto było się awanturować czy odmawiać płacenia.
OdpowiedzMam ten sam problem. Póki moimi włosami opiekowała się moja koleżanka, to było super. Problemy się zaczęły, jak pojechała z mężem do Anglii... 10 lat już nie mogę znaleźć dobrego fryzjera i bardzo nad tym ubolewam
OdpowiedzJa swoją Fryzjerkę Idealną znalazłam przypadkiem - raz weszłam do salonu "z ulicy" i zapytałam się czy mogą mnie ostrzyc "na teraz. Mogli, pani Emilia zrobiła to idealnie i tak profesjonalnie (diagnoza, ocenienie włosów z wytłumaczeniem, wysłuchanie czego ja chcę, propozycja fryzury dopasowanej do mojej twarzy z uwzględnieniem mojej opinii i świetne strzyżenie), że od 3 lat nie chodzę do innej fryzjerki, chociaż niestety ma salon na drugim końcu miasta. Jeszcze jeden mały plus (a cieszy!): fotele przy myjkach są z masażem shiatsu...
OdpowiedzA ja bym nie zapłacila i wyszła.
Odpowiedz