Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem kto tu jest bardziej piekielny: ja czy koleżanka, z którą…

Nie wiem kto tu jest bardziej piekielny: ja czy koleżanka, z którą pracuję.

Mam w miejscu pracy trzy różne telefony na jednym biurku. Znaczna część klientów jest obsługiwana telefonicznie. Jeśli chodzi o potwierdzenie statusu klienta, telefon to około 20-30 sekund. Jeśli trzeba wprowadzić nowego klienta bądź zlecenie, taki telefon może się wydłużyć do paru dobrych minut. I nie zrozumcie mnie źle, jak ktoś jest zatrudniony na stanowisku, na którym odebranie telefonu jest priorytetem, to nie będzie narzekał, że musi odebrać, więc osobiście nie mam problemu z wiszeniem na słuchawce i wklepywaniem w komputer osobliwych instrukcji dyktowanych przez telefon.

Problem leży w tym, że równocześnie inni klienci mogą potencjalnie bombardować pozostałe dwa numery, przez co wszystkie telefony czasem dzwonią naraz (sporadycznie, ale są w tygodniu takie "gorące" godziny, przeważnie w poniedziałki).
Rozwiązanie jakie znalazł szef jest takie: jak masz zwiększony ruch i nie dasz rady klienta ogarnąć w dwie minuty, to poproś go o numer telefonu i oddzwoń w momencie, jak się linia uspokoi.
Tak też robię i oddzwaniam do ludzi (oczywiście wcześniej pytam kiedy mogą odebrać) w godzinach, kiedy połączeń przychodzących mam mniej.

Tymczasem moja koleżanka, mając większy ruch poleca, żeby klient sam oddzwonił później lub na następny dzień (przeważnie podaje godziny, w których wie, że nie ona będzie dyżurować przy biurku). Niby nie ma w tym nic złego, poza małym szczegółem - bardzo wielu klientów, zamiast oddzwonić od naszej firmy, zadzwoni pod kolejny numer na liście z Google. Dla mnie jest oczywiste, że bez klientów nie będę miała pracy, bo po co ktoś do obsługi, skoro nie ma kogo obsługiwać? Koleżanka natomiast uważa klienta za "przeszkadzacza". I o ile ogarnia tych, których trzeba tylko potwierdzić, tak nowych przeważnie zlewa i jeszcze wciska im powody "proszę zadzwonić później, bo mam awarię systemu", "bo zawiesił mi się komputer", "bo mam drugi telefon" itd. Ona nie rozumie, że klienta to gwizdek obchodzi, że masz awarię, okres, czy kawa stygnie.

I teraz mam mieszane uczucia. Z jednej strony nie mój cyrk, nie moje małpy, więc nie powinnam donosić do szefa o jej zachowaniu, z drugiej ona mimo wszystko sabotuje moją pracę, a na to sobie nie mogę pozwolić. Jeszcze jakiś czas temu szef sam ogarniał telefony, ale przy zwiększonym zainteresowaniu wziął mnie i koleżankę z innego działu do biura. Nie będę ukrywać, że dla mnie to spory awans, również finansowy. Tymczasem ona "odstrasza" swoim zachowaniem ludzi, więc szef może w każdej chwili uznać, że pomysł z posadzeniem nas za biurkiem nie był dla niego korzystny i nas odeśle z powrotem, więc do stracenia mam całkiem sporo. Klienci też nie wskażą jednoznacznie która z nas jest mniej wydajna, bo mamy bardzo podobne głosy i nie da się stwierdzić, że to właśnie ona kogoś źle potraktowała. Jeśli posypią się kolejne skargi (a już parę było, w tym na Googlach), to szef po prostu odsunie nas obie.

Póki co zwracam uwagę koleżance, tłumaczę że tak się nie robi, że przecież ja oddzwonię jeśli to dla niej problem, ale niechże weźmie ten numer telefonu! Niechby i cała lista była do oddzwonienia, to ja się tego podejmę, bo jeśli nie ogarniemy jakiegoś minimum i obroty spadną, to nasze stanowisko nie będzie miało racji bytu. Proszę ją, aby się przykładała, bo od tego zależy również moja przyszłość.

Być może to ja jestem piekielna, bo chcę nakablować na koleżankę. Być może jestem złym człowiekiem, bo zależy mi na pracy, jaką wykonuję, podoba mi się i cieszą zarobki. Nie wiem, ale istnieje ryzyko, że jeśli sytuacja się nie poprawi, to będę musiała odbyć rozmowę z szefem i zostanę niestety pierwszorzędnym konfidentem.

uslugi

by ~JeszczeNieKonfidentka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Crannberry
26 28

Rozumiem, kryć tyłek komuś, kto niechcąco popełni drobny błąd. Każdemu moze się zdarzyć. Ale laska z tego, co piszesz, celowo sabotuje waszą pracę i działalnośc firmy, a zwracaną uwagę zlewa ciepłym moczem. Nie powinnaś mieć żadnych dylematów moralnych. To naprawdę nie jest tożsame z donoszeniem na gestapo podczas okupacji. Zresztą, gdybyś była świadkiem, gdzie ktoś kogoś morduje, potrąca dziecko na pasach i ucieka, czy nawet kradnie czyjeś mienie, też nie wezwałabyś policji w imię "niebycia konfidentem"?

Odpowiedz
avatar Etincelle
21 21

@Crannberry: zgadzam się. Zwłaszcza że przecież koleżanka została poproszona o zmianę tego, co robi, więc wie, że autorce na tym zależy. Skoro ma to gdzieś, to autorka może mieć gdzieś ją - żadna to koleżanka.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
18 18

To nie jest podwórko na osiedlu, by troskę o siebie nazywać konfidenctwem. Jesteś w pracy, nie chodzi tylko o twoje stanowisko, ale i dobro firmy. Powinnaś porozmawiać z szefem, by koleżanka miała z nim co najmniej rozmowę dyscyplinująco.

Odpowiedz
avatar Mumei
14 14

Możesz spróbować napisać do niej oficjalnego maila jeśli macie, możesz nie dawać do wiadomości na razie nikomu (dupokrytka tzw.). W mailu opisz, że prosiłaś, by robiła to to i to, czyli to co nam tutaj napisałaś i że prosisz o ustosunkowanie się do tego, bo zostały na początku ustalone takie i takie zasady, a to co robi podchodzi pod działanie na szkodę firmy. Jeśli przez jakiś czas, powiedzmy miesiąc nie dostosuje się do tego to możesz powiedzieć szefowi, a jak ci na maila jeszcze odpyskuje to jeszcze lepiej. Możesz też w mailu zawrzeć rady jak ty robisz, aby najlepiej obsłużyć klienta. W razie jakby szef chciał cię wyrzucić to masz dupokrytkę. Możesz też zawsze zacząć się przedstawiać z imienia i nazwiska, a uwierz klienci to zapamiętują, więc też może tak być, że ktoś napiszę dobrą opinie wymieniając ciebie z nazwiska.

Odpowiedz
avatar Balbina
9 9

@Mumei: Może jeszcze raz sprowokować koleżankę do dyskusji na temat obsługi klienta.I nagrać rozmowę. Dla ochrony własnej skóry.

Odpowiedz
avatar Etincelle
14 14

@Balbina: tyle że jeśli przedstawi to szefowi dopiero wtedy, kiedy jej samej będzie coś groziło (np. kiedy szef cofnie je na poprzednie stanowiska), to szef może nie być zachwycony pracownicą, która wiedziała, że ktoś od dłuższego czasu działa na szkodę firmy, ale nic z tym nie zrobiła w imię lojalności względem koleżanki.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

@Etincelle: Chodziło mi o dodatkowe zabezpieczenie po napisaniu maila. Bo kolezanka mogłaby się wyprzeć że takie sytuacje miały miejsce.

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 7

@Balbina: a, okej, źle zrozumiałam. Chociaż jednak wydaje mi się, że takie wyskakiwanie z nagraniem mogłoby zostać różnie odebrane. Zależy od szefa, ale nie każdy będzie chciał mieć w pracy osobę, która w taki sposób "zbiera dowody". Zresztą maila też może szefowi pokazać w razie czego.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Etincelle: Prawda, mail to fajny sposób na dupokrytkę, nagrywanie może się okazać strzałem w kolano.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 9

Z takim podejściem do klienta to by się odnalazła w urzędzie. Podjeb ją, to nie będzie donosicielstwo tylko bronienie swoich interesów.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 8

jesli sie zdecydujesz na interwencje, to zbieraj DOWODY, nagrywaj ja po prostu, pare/nascie takich nagran bedzie na twoja korzysc i nagraj jak ja prosisz o te telefony, na to dobrze tez miec dowod, ze probowalas interweniowac, a nie od razu polecialas na skarge- tak do szefa jak i dla innych pracownikow jesli obrobi ci tylek

Odpowiedz
avatar szafa
7 7

@bazienka: O, to, to. Pracowałam kiedyś w sklepie, gdzie pewien koleś kradł towar. Właściciele sklepu to moje znajome, tym bardziej nie miałam skrupułów, żeby na niego donieść. I co, i jajco, bo się okazało, że właścicielce się ten koleś podoba i miałam więcej kłopotów niż to miało sens, bo go ponoć "chcę wygryźć nie wiadomo dlaczego" i facet jeszcze mi pozwem groził.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@szafa: no i wlasnie dlatego dobrze miec doopochron w postaci nagran albo ofizjalnych maili np. z prosba o zapisywanie numerow i przekazywanie klientow :)

Odpowiedz
avatar mikus91
7 7

A jak rejestrujecie nowego klienta albo zmieniacie coś w danych nie ma w systemie informacji kto to robił? Bo chyba dane są w programie do którego trzeba się zalogować na swoje konto? W ten sposób szef może sprawdzić kto pracuje A kto się obija

Odpowiedz
avatar Grav
10 10

@mikus91: Zdziwiłbyś się ile jest sytuacji pod tytułem "licencje są drogie, więc będziecie pracować na jednym koncie". A potem jest wielkie zdziwienie, że nie da się stwierdzić, kto pokpił sprawę w systemie, bo logi są na współdzielone konto :D

Odpowiedz
avatar mikus91
3 3

@Grav to już gorzej.... na szczęście u mnie tak nie ma. Dodatkowo Każdy pod koniec miesiąca generuje raport i widać czarno na białym kto ile zrobił . Wszędzie powinno tak być tak jest sprawiedliwie

Odpowiedz
avatar Mrsmarylena
1 1

Naprawdę sądzisz, że dbanie o dobro firmy w tym przypadku to coś złego? Wykonywanie swoich obowiązków i dbanie o dobry wizerunek firmy zwykle ma się w umowie, to co robi Twoja koleżanka ewidentnie działa na jej szkodę. Mówisz, że zależy Ci na pracy i otrzymanym awansie, w takim razie to zrób ;) To nie jest konfidenctwo. Zwróciłaś jej uwagę, ona nie widzi w tym nic złego. Czemu Ty masz pracować za dwie osoby? Ja już byłam w sytuacji kiedy zebrałam żniwo czyjegoś niedbalstwa i olewactwa. Nie warto! Ale najważniejsze. Zbierz dowody. Nie rób tego o gołosłowie. A przede wszystkim. Nie daj się!

Odpowiedz
avatar dayana
2 2

Masz rację, lepiej stracić pracę niż nakablować na kogoś, komu się ewidentnie nie chce. Na pewno na bezrobociu ona Cię wesprze ;)

Odpowiedz
avatar tinnytin
1 1

Jezeli ktoś ma gdzieś Ciebie, to na jakiej podstawie masz się taką osobą przejmować?

Odpowiedz
avatar niki1990
0 0

Kabluj. Raz się może zdarzyć, ale to już celowe działanie na szkodę firmy, a jeśli się nie mylę, za to są konsekwencje od nagany i dyscyplinarki do potężnej kary finansowej włącznie

Odpowiedz
Udostępnij