Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jest sobie schronisko. Jedno z wielu w Polsce. Akcje promocyjne na wysokim…

Jest sobie schronisko. Jedno z wielu w Polsce. Akcje promocyjne na wysokim poziomie, dużo adopcji, prężnie działający wolontariat, a całość wyłącznie z darowizn.

Piekielność? Osoby, które robią tam za friko (Wolontariusze oczywiście) własnego kąta nie mają by zostawić rzeczy czy wypić herbatę przy kilkugodzinnym siedzeniu w schronisku. Aktualne ma dziurę, przez którą spokojnie przejdzie cała moja noga, a co dopiero myszy czy mróz...

Ale wielki sukces osoby zarządzającej tym, bo tyle adopcji w ciągu roku i prężnie działające spacery...

by fck
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
17 17

Ale co ma dziurę? Schronisko?

Odpowiedz
avatar Balbina
13 13

@Lypa: Nie,mysz ma dziurę.Noga jeszcze nie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
13 23

@Lypa: No, właściwie z grubsza wszystko pojęłam tylko ta dziura mi spokoju nie daje. Zwłaszcza, że przechodzi przez nią noga, myszy i mróz. Ponadto, zastanawia mnie, czy wolontariusze (małą literą) przychodzą do schroniska po to, żeby siedzieć i pić herbatę? Wydaje mi się, że pomieszczenie schroniskowe, gdzie można chwilę odpocząć i wypić coś gorącego, niekoniecznie musi być być luksusowe. Zresztą, wolontariat - to wolontariat. Wiadomo, że zasuwa się za friko, a nikt nikogo do usług "wolontariackich" nie zmusza. Jeśli komuś nie odpowiadają warunki - niech nie przychodzi. I tak się jeszcze zastanawiam. Jeśli schronisko funkcjonuje wyłącznie z darowizn, psy mają się dobrze, placówka odnosi sukcesy - to znaczy, że zarządzana jest odpowiednio. Ponieważ w schronisku zawsze najważniejsze powinno być dobro zwierząt. I jeśli one są zadbane, nakarmione i zaopiekowane weterynaryjnie - to jakaś tam dziura nie musi być taka istotna. Może koszt jej załatania jest zbyt wysoki? No chyba, że osoba zarządzająca posiada w schronisku wypasiony, ogrzany i zaopatrzony we wszelkie luksusy apartament (z tych darowizn powstały), do którego żaden wolontariusz wstępu nie ma, zatem kupę i siusiu musi robić w krzakach, na spacerach ze swymi podopiecznymi. O herbacie nie wspominam.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 15

@Armagedon: o, ładnie ujęte to, co mi po głowie chodziło. Czyli: skoro fundusze są na zwierzęta, a na łatanie dziury brakło, to dobrze. Dobrze, bo to oznacza, że gdyby pieniądze poszły na dziurę, nie byłoby ich /tyle/ na zwierzęta. Myślę, że jeśli ktoś z własnej woli pomaga w schronisku, to wyżej ceni dobro zwierząt niż gorącą herbatę.

Odpowiedz
avatar Xynthia
6 14

@Armagedon: Weź nie przesadzaj... Owszem, ja też miałam problem ze zrozumieniem, CO ma tą dziurę, przez którą wchodzi i noga, i mysz, i mróz, jakoś wydedukowałam, że zapewne pomieszczenie dla wolontariuszy. Historia koszmarnie napisana - ale... Kiedy wreszcie do ludzi dotrze, że wolontariat to PRACA??? Taka sama jak każda inna, tylko niepłatna? Podstaw sobie teraz w miejsce słowa "wolontariusz" słowo "pracownik". I co, nadal uważasz, że ktoś przesadza, bo pracownik nie ma gdzie usiąść i wypić herbaty? No chyba nie... Nie neguję tego, że psy są najważniejsze - w kontekście schroniska. Ale czy troska o psy wyklucza troskę o pracowników? Tak trudno zapewnić im godne miejsce do odpoczynku? No sorry - w moim mieście wolontariusze schroniska to głównie nastolatki, wyobraź sobie teraz, że autor opisuje realia, w których musi funkcjonować twoja córka, młodsza siostra, kuzynka... Nadal uważasz, że "jakaś tam dziura nie musi być istotna"? Ludzie, szanujmy się. Troska o zwierzęta nie musi oznaczać braku troski o innego człowieka. Ci ludzie poświęcają swój czas i siły, aby psom było lepiej. Brak jakiegokolwiek zainteresowania tym, żeby mogli wypocząć w GODNYCH warunkach, jest piekielny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2020 o 22:11

avatar aegerita
6 10

@Armagedon: Masz rację, pomieszczenie socjalne nie musi być luksusowe. To co, masz u siebie w domu dziury na wylot w ścianach zewnętrznych? Jeśli nie, czy to oznacza, że żyjesz w luksusowych warunkach? Jasne, do wolontariatu nikt nie zmusza. Wolontariusze poświęcają swój czas, emocje, siły i pieniądze - ot tak, bezinteresownie, żeby komuś pomóc. Przepisu na docenianie ich pracy nie ma, ale zwykły szacunek do drugiego człowieka nakazuje jednak zapewnić im odrobinę komfortu, skoro całą resztę zapewniają oni. I jeszcze poważny błąd w założeniu. Jeśli schronisko utrzymuje się wyłącznie z darowizn, to zarządzane jest właśnie BARDZO ŹLE - chyba że przyjmuje jedynie zwierzęta z innych krajów. Jeżeli są to zwierzęta "rodzime", to muszą być na ich opiekę fundusze w budżecie każdej gminy, i te fundusze należy wykorzystać.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 9

@Etincelle: Czekaj, czy uważasz, że "fundusze na zwierzęta" to tylko na klatki, żarcie i leczenie? A jakieś podstawowe potrzeby emocjonalne? Te, których pracownicy schroniska zazwyczaj po prostu nie mogą zapewnić (bo brak czasu), więc jedyny ratunek w wolontariuszach? Jak ktoś jest na tyle głupi, żeby bezinteresownie pomagać, to niech se siedzi w zimnie i się cieszy, że pomieszczenie socjalne nie jest na kupie gnoju? W ogóle według tej logiki w schronisku nie powinno być żadnych biur ani toalet, no bo przecież to nie dla zwierząt...

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 5

@Xynthia: ja to odebrałem jako anse, że wolontariusze nie mają WŁASNEGO pokoju socjalnego, a nie że takiego nie ma w ogóle. No chyba, że naprawdę uważasz, że w całym schronisku, gdzie ktoś jest w zasadzie 24h nie ma czajnika. "Piekielność? Osoby, które robią tam za friko (Wolontariusze oczywiście) własnego kąta nie mają by zostawić rzeczy czy wypić herbatę przy kilkugodzinnym siedzeniu w schronisku."

Odpowiedz
avatar Etincelle
4 6

@Xynthia: problem w tym, że przy ograniczonym budżecie tak właśnie jest: troska o jednych wyklucza troskę o drugich. No, może nie troskę, ale spełnienie potrzeb z troski wynikające. Jeżeli jest do wyboru, przykładowo, zakup porządnej karmy dla zwierząt oraz organizacja miejsca pracy wolontariuszy, to nic dziwnego, że schronisko wybiera to pierwsze. Zwłaszcza że utrzymują się z datków. Ja do schronisk mam daleko, ale staram się pomagać finansowo w miarę możliwości - wolałabym, żeby te pieniądze szły na zwierzęta niż na osobne miejsce na plecak czy ciepłą herbatę. Zwłaszcza że trudno mi sobie wyobrazić schronisko, które ma tyle pieniędzy, że na wolontariuszy nie przeznaczy ich z czystej złośliwości. Przy dużej liczbie zwierząt zawsze znajdzie się coś, czego im brakuje. I kto jak kto, ale wolontariusz powinien o tym wiedzieć. @aegerita: a skąd, przepraszam, takie wnioski? Po prostu rozumiem priorytety: przede wszystkim potrzeby zwierząt, dopiero później wolontariuszy. Jeśli byłoby odwrotnie, to schronisko do d...

Odpowiedz
avatar tycjana12
-2 2

Brzmi jak Celestynów.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 6

A przestrzeganie ustawy o ochronie zwierząt nadal leży i nawet nie popiskuje, bo nie wie, że może... Schronisko absolutnie nie powinno działać wyłącznie z darowizn! Zgodnie z prawem każda gmina ma OBOWIĄZEK zapewnić opiekę bezdomnym zwierzętom, w tym w szczególności: odławianie, miejsce w schronisku, obligatoryjną kastrację/sterylizację, poszukiwanie nowych "właścicieli" oraz całodobową opiekę weterynaryjną. Czyli schronisko, które robi to samo z darowizn, wyręcza gminę (pieniędzmi darczyńców i rękami wolontariuszy), zamiast wyegzekwować przestrzeganie prawa.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
3 3

@aegerita: żeby to jeszcze takie proste było. Gminy nie mają obowiązku podpisywać umowy z każdym schroniskiem, a forma rozliczania też potrafi być różna. Czasem jest to dniówka od zwierzaka (nie przekracza kilku złotych) lub jedna kwota od sztuki bez względu na czas spędzony w schronisku. Realia są takie, że jedna operacja to równowartość pół roku wyżywienia.

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

a czemu nie zainteresujesz sprawą lokalnej władzy? a jeszcze lepiej lokalnych mediów lub nawet ogolnopolskich typu interwencja polsatu? czy anonimowe pisanie o nie wiadomo jakim miejscu w czymś tu pomoże? chcesz pomóc - zacznij działać!

Odpowiedz
Udostępnij