Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak zapewne wiecie, od 30 listopada mamy otwarte sklepy dla klientów, ale…

Jak zapewne wiecie, od 30 listopada mamy otwarte sklepy dla klientów, ale na pewnych zasadach. Jedną z nich jest ograniczona liczba kupujących.

Pracuję w wielkopowierzchniowym sklepie z artykułami świątecznymi, pakunkowymi, zabawkami itp. Jak zapewne się domyślacie, na brak klientów nie musimy teraz narzekać.
Na nasz sklep limit klientów wynosi powiedzmy 50 osób.
Tyle mamy koszyków na zakupy, które stoją przy wejściu na specjalnym stojaku. Na stojaku tym, w strefie wejścia, wiszą informacje o tym, że każdy Klient musi zabrać koszyk oraz o limicie wchodzących.

Jednak większość nas odwiedzających notorycznie ignoruje nakaz wejścia na sklep z koszykiem, a także nasze prośby. Doszło do tego, że przez większość część czasu, przy wejściu musi stać jedna osoba z personelu aby upominała Klientów o zasadzie. Jest to oczywiście kosztem pracy na sklepie, gdyż stojąc przy wejściu, nie ma nas na sali sprzedaży, gdzie moglibyśmy poprawiać ułożenie asortymentu, dokładać towar, pomagać Klientom, pilnować złodziei itd.

To jeszcze nie największa piekielność.
Podobne ograniczenia i rozwiązania z koszykami są w innych sklepach. Jednak niemal każdy, kto wychodzi na sklep z osobą albo osobami towarzyszącymi oponują albo wręcz reagują agresją, że oni przyszli razem.
I co z tego?!? Nie mamy limitu rodzin tylko limit klientów. Jeśli wychodzisz do sklepu z żoną lub mężem to jest Was dwoje, a więc musicie zabrać dwa koszyki. To wiedza na poziomie pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Miałem przypadek gdzie klient wszedł z synem około 8 lat. Proszę go aby dobrał koszyk, bo każdy musi mieć, a ten do mnie "no przecież jestem sam". Trzymając syna za rękę.
Nie zliczę ilu było buców (bo inaczej ich nazwać nie można), którzy nas ignorowali albo wyzywali. Bywały ucieczki na sklep, żeby tylko nie wziąć koszyka. Parodia. Dorośli ludzie.
Jedna kobieta, po tym jak jej wytłumaczyłem, czemu musi mieć koszyk, stwierdziła "popier**ne zasady". Możliwe, ale nie my je ustalamy. Dostaliśmy takie wytyczne z firmy, a jeśli będę miał kontrolę z Sanepidu, która wykaże przekroczone limity, karę administracyjną otrzyma osoba zarządzająca zmianą.

I proszę, nie piszcie tekstów typu: "jak się nie podoba, zmień pracę". Mam taką, jaką mam. Bardzo ją lubię, tak jak i kontakt z normalnymi klientami. Ale to, że pracuję w takiej branży nie oznacza, że muszę tolerować takie zachowania.

Pozostaje mi mieć nadzieję, że może ta historia uświadomi chociaż parę osób i będzie trochę spokojniej.

Sklepy święta pandemiczna rzeczywistość

by Daro7777
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar czarny_kot
0 26

A co zrobicie, jak przyjdzie klient o 2 kulach? W zęby ma ten koszyk wziąć? Nie żebym była specjalnie złośliwa - ale te zasady z ilością koszyków nie wydaja mi się do końca przemyślane...

Odpowiedz
avatar Daro7777
13 17

@czarny_kot: odkładamy za kasę. Tak samo za malutkie dzieci (teoretycznie za maluchy Sanepid nie powinien się czepiać, ale wolimy dmuchać na zimne). Pytanie jak osoba o kulach zrobi zakupy? Oczywiście zakładamy, że przyszła tylko pooglądać. Co do zasady-nie wnikam czy jest przemyślana (chociaż lepszej nie widzę, może masz pomysł?), czy nie. Ja mam obowiązek ja wprowadzić i respektować wg zaleceń sieci.

Odpowiedz
avatar czarny_kot
7 9

@Daro7777: Jak chodziłam kiedyś o kulach, to na małe zakupy miałam małą siatkę przewieszoną przez ramię, na większe plecak, gdzie wkładałam rzeczy, które chciałam kupić. Wchodząc do sklepu zgłaszałam ochronie, że inaczej się nie da, żeby nie myśleli, że kradnę :) Co do zliczania, nie wątpię, ze to upierdliwy temat. Pewnie bym szła w kierunku takich urządzeń co się klika po każdym kliencie, chociaż to pewnie musiałoby angażować kilka osób z obsługi(ktoś liczy wchodzących, inny wychodzących i się muszą jakoś skomunikować).

Odpowiedz
avatar Daro7777
7 7

@czarny_kot: Urządzenia liczące klientów są w niektórych sklepach (większość sieciówek odzieżowych), jednak - jak słusznie zauważyłaś - trzeba kogoś kto ogarnie tych wychodzących. Tzn. wpuści tyle osób ile wyszło. Koszyki sa łatwiejsze i w momencie, kiedy nie ma jeszcze ogromnego ruchu, nie musimy caly czas stać. Druga sprawa, że ten cały cyrk z limitami są przejściowe, a liczniki to koszt (na sieć dosyć spory a jak wiadomo prezesi kosztów nie lubią). W dodatku zamontowanie liczników jest czasochłonne a limity musieliśmy wprowadzić z dnia na dzień.

Odpowiedz
avatar Soulsick1988
4 10

@Daro7777 Mieszkam w anglii, limit klientów mieliśmy wprowadzony od pierwszego lockdownu - czyli od marca. Wszystkie markety kupiły 1 mechaniczny licznik (w polsce kiedyś był znany jako "licznik podrywacza" ) - kosztuje grosze. I wprowadzili rotację że co godzine zmianiają się pracownicy stojący przed drzwiami - koszt prawie żaden, wprowadzić można z dnia na dzień a i kasjerki zadowolone że mogą rozprostować nogi raz/ dwa dziennie.

Odpowiedz
avatar Daro7777
5 13

@Soulsick1988: a ja mieszkam w Polsce i liczników nam nie zakupili. Główną piekielnością są Klienci którzy się awanturują a nie sposób ich liczenia.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
1 21

"Nie zliczę ilu było buców (bo inaczej ich nazwać nie można), którzy nas ignorowali albo wyzywali." W nietypowych sytuacjach prawo powinno dopuszczać nietypowe rozwiązania. Zatrudnić jakiegoś postawnego faceta, dać mu kij i niech napier**** bez słowa każdego buca, który nie potrafi zastosować się do zasad. Hołota by chodziła jak w zegarku. Niestety, można tylko pomarzyć.

Odpowiedz
avatar Daro7777
3 9

@HelikopterAugusto: o to, to, to :D Nie no, tak na serio to wystarczyłoby jakby huknął na jednego z drugim ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 10

@HelikopterAugusto: przydałaby się stara dobra instytucja wykidajły ;)

Odpowiedz
avatar Daro7777
3 5

Odpowiedź dla Anny Dmoch do komentarza z Facebooka: 1. Koszyki nie powinny być słabe ani z połamane. Zdecydowana piekielność zarządzających sklepu lub firmy. 2. Paleta powinna zostać postawiona w taki sposób aby przynajmniej z jednej strony alejka była dostępna. Nie będę oceniał, może cześć zalogi złapała covida i spiętrzyły się dostawy (przez co zawalony jest magazyn i pół sklepu) a może w sklepie panuje stan ogólnego "wisimitomizmu". Nie wiem. Ale fakt, tak być nie powinno.

Odpowiedz
avatar Daro7777
9 23

@Peppone: Może zabrzmi to brutalnie ale...niech nie robi zakupów. Przy wejściu jest płyn do odkażania i rękawiczki foliowe. Koszyki są dezynfekowane. Obawiam się, że towar macany przez kilkuset Klientów na sklepie jest bardziej "niebezpieczny" niż koszyki. Jeśli ktoś boi sie zakażenia to pozostają zakupy przez sieć albo przyjście do sklepu w okresie kiedy nie ma takiego ruchu.

Odpowiedz
avatar Mavra
7 15

@Peppone: Nie chcesz odmacanego koszyka to go sobie zdezynfekuj lub załóż rękawiczki i po problemie.

Odpowiedz
avatar Librariana
13 21

W jakiejś obuwniczej sieciówce spotkałam się z o wiele łatwiejszym rozwiązaniem - na wejściu dostajesz klips zabezpieczający. Możesz wrzucić do kieszeni lub torby, a nie zapomnisz zwrócić, bo zapiszczy przy wychodzeniu. Obowiązek wzięcia dwóch koszyków przy wchodzeniu np. z dzieckiem jest idiotyczny, nie jesteście też w stanie dezynfekować koszyków po każdym kliencie.

Odpowiedz
avatar Daro7777
-2 16

@Librariana: zapominasz o jednej sprawie. Nie każdy ma bramki. I znów ten sam problem, który opisywałem przy licznikach: ogromny koszt (bramka i klipsy sa jeszcze bardziej drogie niż liczniki wejść) i brak czasu na montowanie po calej Polsce. Dochodzi do tego tymczasowość problemu:pandemia minie a na sklepie będą stały niepotrzebne nikomu bramki. Jeszcze raz dodam: czy pomysł jest idiotyczny czy nie zasady trzeba sie trzymać. Dla mnie idiotyczne są kłótnie i agresja do personelu.

Odpowiedz
avatar Librariana
5 15

@Daro7777: nie chodzi o zasady tylko o sposób egzekwowania. Po prostu macie wytyczne niedostosowane do specyfiki sklepu, więc nie dziw się, że rodzic z ośmiolatkiem nie chce chodzić z dwoma koszykami, bo to po prostu nieprzemyślane rozwiązanie. I "w sklepie", nie "na sklepie" nie wiem, skąd u pracowników maniera używania przyimka "na"...

Odpowiedz
avatar Daro7777
4 18

@Librariana: To żargon pracowniczy. Ty zawsze mowisz jak ze SJP? Jeśli mój błąd tak kłuje Cię w oczy to przykro mi ;) Bardzo czesto za dzieciaki odstawiamy koszyki za ladę, nie wpychamy ich na siłę. Naprawdę wiemy, że sytuacja jest nietypowa i staramy się być elastyczni.Bardziej zdziwiło mnie, że ojciec stwierdził, że jest sam. Dodam, że było sporo rodzin nawet z maluchami, gdzie sami zabierali odpowiednią ilość koszyków i np.wkładali jeden w drugi. Widziałem maluchy które chciały same targać koszyk, bo to dla nich frajda.

Odpowiedz
avatar niemoja
10 16

@Librariana: "Na sklepie" to w żargonie pracowniczym "na sali sprzedaży". Oprócz niej - sklep ma jeszcze zaplecze, magazyn, biura> Innymi słowy, pracownik może być w sklepie, ale niekoniecznie w części, gdzie przebywają klienci.

Odpowiedz
avatar Allice
4 12

Oj, będzie kontrowersyjnie: obrońcy życia powinni stanąć na wejściach do sklepów bo nagle niektórzy nie uznają kilkuletnich dzieci za osoby! A tak serio to jest metoda. Mało bywam ostatnio na zakupach, ale jak już byłam to widziałam liczący ludzi personel sklepu, dostałam koszyk do ręki w markecie i kłótnię mamuśki pod pepco że "ona wchodzi z synem i koniec (dzieciak wiek szkolny, nie maluszek), nieważne ze zwolniło się jedno miejsce w sklepie". Póki się mnie nie czepiają o dezynfekcję własnym płynem bo połowa tych w sklepach wali przeokrutnie to nie przeszkadza mi to

Odpowiedz
avatar Waw123
1 3

@Allice Właśnie przyszła mi na myśl sytuacja, gdzie w sklepie z ciuchami i pierdołami tatuś z dwoma "bombelkami" na uwagę, że jeśli wchodzą we trzy osoby to prosi wziąć trzy koszyki odparł: dzieci to przecież nie osoby

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

W jednym ze sklepów w Poznaniu są plakietki (duże) z numerami i każdy wchodzący zabiera jedną i oddaje przy kasie, gdy wychodzi. Można w ten sposób uniknąć absurdu, że wchodząc z małym dzieckiem muszę wziąć dwa kosze, co jest bardzo niewygodne,

Odpowiedz
avatar Daro7777
9 11

@dmd: ok, przyznaję, że to nie głupie :)

Odpowiedz
avatar Daro7777
1 7

@dmd: chociaż po zastanowieniu sie, dodam że gorsze do odkażenia no ale coś za coś. Nie mniej, pierwszy pomysł na który nie trzeba wydawać miliony monet.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Daro7777: te plakietki to kartki a4 zalaminowane więc dałoby się dezynfekować ale podobnie jak w przypadku koszy raczej na bieżąco personel tego nie robi

Odpowiedz
avatar Daro7777
1 3

@dmd: zapewne nie. My staramy się koszyki po każdym, jednak nie zawsze się to udaje. Druga sprawa jest taka, że dezynfekcja koszyków (czy plakietek) nie powinna być jedyną formą ochrony Klienta. Powinna do tego dojść dezynfekcja rąk, dbanie o higienę, można zakładać rękawiczki... Tak jak napisałem wyżej: co z tego, że weźmiesz odkażony koszyk, skoro na sklepie dotykasz nie odkażony towar.

Odpowiedz
avatar shpack
-5 15

Domyślam się, że po każdym klienci odkażacie koszyki ? Bo po to są te ograniczenia, żeby nie zarażać.

Odpowiedz
avatar Daro7777
5 9

@shpack: pisałem o tym już wyżej: tak, staramy sie odkazić każdy koszyk, jednak w sobotę, kiedy mieliśmy ponadnormatywną ilość Klientów wchodzących nie zawsze się to udawało. Jednakże każdy Klient może sobie sam "popsikać" koszyk płynem stojącym przy wejściu jeśli tylko chce. To nie jest jakaś skomplikowana procedura. I dodam ponownie: odkażone koszyki to nie wszystko. Bo towar odkażony nie jest. A dotyka go równie dużo Klientów, jak kosze.

Odpowiedz
avatar Daro7777
3 19

@xpert17: żargon pracowniczy ;) nie czepiaj się.

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 15

Sprzedajemy teraz żywe choinki, więc ruch jest duży i muszę przyznać, że ludzie zachowują się całkiem nieźle. Jest tylko jedno "ale" - rodziny z dziećmi. Stanowczo prosimy, żeby dorośli trzymali dzieci przy sobie, jest nawet stosowny, dobrze widoczny, znacznych rozmiarów baner z wyszczególnionymi odpowiednimi zasadami. I co? I jajco! Non stop "odławiamy" biegające po terenie dzieciaki, a ich rodzice udają, że "nie wiedzieli, ze mają ich pilnować". Tłumaczymy jak debilom, że dystans, że osoby starsze, itp. nic nie dociera.

Odpowiedz
avatar marcelka
13 13

byłam ostatnio w tego typu sklepie i było to bardzo sprawnie i logicznie rozwiązane: przy wejściu kartka z informacją o limicie klientów, stała też jedna z ekspedientek, która każdemu wchodzącemu dawała numerek. jak ktoś wychodził, to oddawał jej, ona przecierała numerek płynem do dezynfekcji i wręczała kolejnemu klientowi. jak była matka z dzieckiem, to czekali, aż ze sklepu wyjdą dwie osoby, żeby limit się zgadzał. zero problemów i bez potrzeby noszenia często nieporęcznego koszyka (zwłaszcza, jak przejścia są wąskie lub jak wchodzi się po jedną rzecz)

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
0 10

Castorama straciła wielu klientów wśród moich znajomych. Przez właśnie nielogiczną interpretacje przepisów. Początek był ciężki, każdy z moich znajomych restrykcyjnie przestrzegał przepisów, ale po majówce weszły poluzowania. Ochroniarze w castoramie chcieli by dezynfekować własne rękawiczki, przy nich rozpakowane i zakładać ich wiszące jednorazowe rękawiczki. Później rękawiczki nie były wymagane, ale obowiązkowa dezynfekcja rąk. Pokazuje ochroniarzowi świeżo pokaleczone łapy, mówię, że rękawiczki własne założę, ale nie spryskam, bo w składzie jest spiryt lub co innego co mi tylko rany podrażni. NIE. Spryskaj pan ręce lub nie idziesz. Ok, potrzebuje 1 butle impregnatu do drewna i paczkę wkrętów ciesielskich. Pryskaj pan łapy i se idź. No nie. Impregnat potrzebowałem bardzo mocno i na wczoraj, bo już takim samym zacząłem malować, a zabrakło mi na 2 belki... Starał się bidny jak mógł, by mi przeszkodzić, ale mu nie wyszło. Znajomy nie wszedł z półtoraroczną córa, bo nie miała maski... Takie coś nie jest normalne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 grudnia 2020 o 22:35

avatar Pola_manola
4 4

Rozumiem wasz problem. Sama pracuję w sklepie z produktami,które świetnie idą na święta. Mamy limit 9 osób, ale nasz lokal jest wąski i długi, a kasa na samym końcu. Są dni kiedy jest jedna osoba na zmianie i póki co nie wymyśliłyśmy jak pilnować liczby osób. Bo albo jestem w okolicy wejścia i pilnuje, albo stoję za kasą i klient w drzwiach mnie nie słyszy. Koszyków nie mamy. Firma niby pozwoliła nam na dodatkową osobę na zlecenie, która ma stać w drzwiach i pilnować, ale w okresie świątecznym ta osoba jest niezbędna na sali sprzedaży i kasie, bo są momenty kiedy wszyscy klienci stoją do mnie w kolejce...

Odpowiedz
avatar Daro7777
4 4

@Pola_manola: Współczuję. Pozostaje mieć nadzieję, że szybko to minie.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 10

"Jeśli wychodzisz do sklepu z żoną lub mężem to jest Was dwoje a więc musicie zabrać dwa koszyki. To wiedza na poziomie pierwszej klasy szkoły podstawowej. " No nie jest to wcale oczywiste, bo jednocześnie sanepid wyjmuje spod takich obostrzeń rodziców z dziećmi do 13roku życia, osoby niepełnosprawne lub niesamodzielne i osoby z jednego gospodarstwa domowego. Z resztą to głupie. Ostatnio byłem w TH Maxie i tam po prostu stała osoba z mechanicznym licznikiem i tylko sobie klikała ilość osób wchodzących i wychodzących. Parka przede mną weszła razem bez problemu jako osoba niepełnosprawna + przewodnik. Przecież nikt nie zostawi 4latka przed sklepem na słowo honoru, a gdyby stosować się słowo w słowo do tych debilizmów, to zrobienie wszystkich zakupów w standardowych godzinach otwarcia byłoby niemożliwe.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
-4 6

"Wejście na sklep", "ucieczka na sklep"? Po dachu wam klienci biegają? Wchodzi się DO sklepu.

Odpowiedz
avatar Grav
3 3

Myślę, że problem polega na tym, że ludzie nie są przyzwyczajeni do tego. Przy pierwszej fali Carrefour podzielił halę na 2 części, w jednej połowie stała kolejka do wejścia, w drugiej połowie były wyjścia z kas, liczyli ludzi i przekazywali kwoty wstępu ochronie na wejściu. Biedronka przez kilka dni wymagała koszyków, potem olali. Przy drugiej fali Carrefour ma na wejściu kartonik z informacją ile może być maksymalnie osób, Biedronka ma... wywalone ;) I szczerze mówiąc, jak podjeżdżam do Selgrossa po mięso na steki, to mam szok poznawczy, bo tam własnie ma być koszyk wzięty, odstawia się je w inne miejsce, niż pobiera, koszyki po drodze z jednej strony na drugą przechodzą dezynfekcję i w ogóle ktoś się przejmuje. No i nie burczę na obsługę, ale widać wyraźnie, że ochrona tam już wariuje od przypominania ludziom co chwila co robić z koszykami :)

Odpowiedz
avatar rookon
0 4

Sugerowałbym zmianę sposobu egzekwowania limitu osób, ale jeśli to się nie uda, to może chociaż napiszcie wprost, że każda OSOBA musi zabrać koszyk i w ten sposób zapewniacie przestrzeganie limitu? Klient w sklepie to z definicji kupujący, czyli de facto płacący za zakupy, a osoba towarzysząca może się klientem nie czuć - szczególnie gdy mowa o dziecku czy opiekunie, a nie o parze robiącej zakupy razem.

Odpowiedz
avatar jass
-1 1

@rookon: Nie wiem za co minusy, przecież masz rację. Wcale nie dziwię się rodzicom, że na widok tak sformułowanego obwieszczenia z rozpędu chcą wchodzić z dzieckiem, przecież trudno uznać kilkulatka za klienta. I owszem, piekielne jest jeśli po poinformowaniu przez obsługę zaczynają się kłócić. Ale w sumie nie mniej piekielne jest oburzenie ze strony obsługi, że ktoś wchodząc z osobami, które oddzielnych zakupów nie zamierzają robić, nie domyśla się, że słowo "klient" dotyczy ich wszystkich. No sorry bardzo, ale osoba redagująca treść tych kartek dała d**y, nieładnie mówiąc.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
-2 2

jedynym piekielnym w tej sytuacji jest rząd

Odpowiedz
avatar dayana
0 2

Po prostu te ograniczenia są idiotyczne i ludzie są sfrustrowani. Jak przychodzi ktoś z takim małym dzieckiem w wózku to jak ma ciągać dwa koszyki? A może wtedy musi wziąć jeden? A dlaczego dzieciak w wózku nie zaraża, a taki trzymany za rękę już tak? Maseczki chronią przed wirusem. Jeżeli tak to po co są te limity? A jeżeli nie to po co je nosić? A jeżeli trochę chronią to przecież wirus jest w stanie przeżyć od kilku do kilkunastu godzin na różnych powierzchniach, więc po co te ograniczenia? Jak ktoś był chory i wszedł o 9:00 a ja wejdę o 11:00 to mogę się zarazić. Oczywiście wiem, że to nie jest wymysł sklepu, ale nie dziwię się też, że ludzie reagują tak, jak reagują. Logiki w tym nie ma żadnej, a utrudnia już i tak trudną sytuację.

Odpowiedz
avatar glan
2 2

Jak często i jak dużo ludzi wchodzi we dwójkę biorąc jeden koszyk? Jeśli często to po prostu zmniejszcie liczbę koszyków do 40 lub 35. Najwyżej klient sobie poczeka, za to ryzyko kary mniejsze.

Odpowiedz
avatar Kefir33
0 2

A nie jest czasem tak, że limit klientów wynika z ilości metrow kwadratowych na klienta? W takim wypadku 2 (a może nawet 3) osoby wchodzące razem można spokojnie liczyć jako jedna pod warunkiem że faktycznie trzymają się razem. Nie wiem jak to działa w Polsce, ale w Irlandii faktycznie jest w większości marketów i sklepów wielkopowierzchniowych system liczący ilość wchodzących i wychodzących i blokujący drzwi wejściowe albo osoby do tego wyznaczone.

Odpowiedz
Udostępnij