Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historię o sąsiedzie, który trzymał swoją Skodę w stodole, a cały…

Czytając historię o sąsiedzie, który trzymał swoją Skodę w stodole, a cały czas brał pod włos sąsiada, żeby jeździć jego autem (https://piekielni.pl/87422) przypomniałem sobie perypetie sprzed kilku lat.

Mieliśmy na wsi paczkę kolegów. Wszyscy mniej więcej w podobnym wieku, wszyscy bez dziewczyn, mimo ponad 20 lat na karku. No to jeden kolega rzucił któregoś weekendu, że siedząc u któregoś z nas, albo latem na wiejskim boisku, i pijąc piwo, nie znajdziemy sobie kobiet. Trzeba uderzyć do miasta, do klubów. Wszyscy poparli. Tylko problem, bo do miasta ok. 15 kilometrów, autobusy odpadają, spacer też (chyba, że w wyjątkowych okolicznościach, ale to materiał na inną historię ;)). No ale każdy z nas ma prawo jazdy, i albo swój samochód, albo może pożyczyć od kogoś z rodziny, więc będziemy robić na zasadzie kolejki- raz ten robi za kierowcę, raz drugi, raz trzeci itp. Układ ten miał jedną wadę- mianowicie naszego kolegę o ksywie Maniek.

Maniek wykręcał się jak mógł od swojej kolejki. A to rodzice gdzieś jadą, i nie ma samochodu, a to z ojcem się pokłócił i mu nie pożyczy. Najlepszą wymówką było jednak to, że już sobie piwko wypił. Maniek w tamtym czasie strasznie wkręcił się w siłownię. Treningi, dieta. Nawet jak spotykaliśmy się na wsi na piwo w środku tygodnia, to Maniek przychodził z butelką niegazowanej mineralnej. A tu kiedy przychodziła godzina, kiedy zdzwanialiśmy się na imprezę to był tekst "A weźmiesz auto? Bo ja już piwko wypiłem sobie przed komputerem...". Z czasem spostrzegliśmy jego krętactwo, i stawialiśmy go pod ścianą. Wtedy rad, nie rad, brał auto i robił za kierowcę, marudząc coś przy tym. I tak sporo jego kolejek przepadło, no ale machnęliśmy na to ręką. Znaliśmy się od lat, nie chcieliśmy kłótni o takie pierdoły.

Zabawne jest też to, że Maniek nie pił nie wiadomo jak dużo. Potrafił przez całą imprezę wypić 2 piwa, czy 2 piwa i drinka albo "50" (jak już mówiłem- prowadził wtedy zdrowy tryb życia). Nie chodziło raczej o alkohol, a o jakieś zwykłe cwaniactwo. Coś na zasadzie "Niech mnie wożą! Ja nie będę swojego samochodu zdzierał i paliwa palił!"

Raz zirytował mnie, bo zapytałem go, czy nie zawiózłby mnie na wesele, i potem z niego odebrał. Odpowiedział, że nie, bo sobota, to do klubu trzeba iść itd. Nie chciało mi się już mu podpowiadać, że może upiec 2 pieczenie na jednym ogniu - odrobić swoją kolejkę na dyskotekę, i mieć u mnie przysługę, jakby kiedyś sam podwózki potrzebował na jakąś imprezkę. Nie to nie, łaski bez, poradziłem sobie inaczej.

Na jednej z imprez kolega z naszej paczki był umówiony ze swoją koleżanką z pracy. Przebawili się razem praktycznie całą noc, a pod koniec imprezy Banan postanowił ją odprowadzić do domu, czy gdzie tam wtedy nocowała. Kolega, który wtedy kierował, powiedział Bananowi, żeby się spieszył, bo zaraz koniec imprezy i jedziemy do domu. Ten odpowiedział, że za 20-30 minut będzie. Czekamy potem na parkingu, obliczyliśmy, że już na pewno minęło te 30 minut, a jego nie ma. Minęło kolejne 5, ktoś próbował się do niego dodzwonić, ale jak się później okazało, padła mu bateria. No i tak stoimy, i nie wiemy co robić. Lipa kolegę zostawić na lodzie. Poczekamy jeszcze, zapalimy po fajku. Nie wiedzieliśmy nawet, w którą stronę się udali, jakbyśmy chcieli go szukać. No i tak stoimy, narzekamy na zaistniałą sytuację, a najbardziej kolega Maniek. W pewnym momencie mówi (mam to przed oczami do dziś. Pamiętam że jeszcze palec do góry podniósł tak, jakby chciał nim pogrozić :D ):
"Od razu teraz Wam mówię - jak ja kieruję, to nie będzie takich sytuacji. Jak jedziemy, to jedziemy! Ja na nikogo nie będę czekał. Jak ktoś się nie pilnuje, to jego sprawa! Nie dość, że zawieź na imprezę, to jeszcze czekaj!" Na to odezwał się Kuba, który już wcześniej miał pewne żale do Mańka, a teraz, pewnie nakręcony alkoholem, zebrał się na 5 minut szczerości:
"Taaa, Ty się k**wa akurat nakierujesz!".
Maniek zapytał o co mu chodzi. W odpowiedzi usłyszał właśnie całą prawdę - o tym, że miga się od kierowania, a jak już pokieruje to jakby łaskę robił. Usłyszał to wszystko, co napisałem wyżej - że wiemy doskonale, że ściemnia z tym wypitym piwem w sobotni wieczór, a jak nie ściemnia, to robi to celowo, żeby nie kierować. Wywiązała się mała kłótnia, ale jakoś uspokoiliśmy sytuację. Za chwilę przyszedł Banan, przeprosił za zaistniałą sytuację, i w ciszy pojechaliśmy do domu.

Wkrótce paczka się rozpadła, do klubów jeździło się co raz rzadziej. Maniek nie mieszka już w naszej miejscowości, jednak m.in. po tamtych wydarzeniach pozostawił po sobie niesmak.

klub

by ~Beko
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dominik
3 5

A żony same się znalazły - jak to było w piosence o Marianie, co ze schodów spadł.

Odpowiedz
avatar irulax
9 9

Słabe. ;) Opowiadał mi kiedyś mój dobry kolega o czasach, kiedy pracował w jednym korpo. Robił sobie kanapki "na sucho" i po drodze do pracy kupował świeżego pomidora, którego następnie kroił, wkładał do kanapki. Kilka razy częstował koleżanki w pracy. Trochę się zdziwił, kiedy zauważył, że "koleżanki" przestały kupować swoje dodatki, czekając aż wysępią od niego. o_O

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 0

Paczka wam się rozleciała, bo jeden z łaską poszedł na wasz układ? Jeśli się rozpadliście z powodu takiej bzdety, to strach pomyśleć co by się działo jakbyście razem jakiś biznes założyli, albo jakbyście zaczęli walczyć o względy tej samej dziewuchy.

Odpowiedz
Udostępnij