Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po przeczytaniu historii Misguided i dyskusji na temat portali randkowych przypomniała mi…

Po przeczytaniu historii Misguided i dyskusji na temat portali randkowych przypomniała mi się tinderowa rozmowa z chyba najbardziej żenującym typem, na jakiego się w życiu natknęłam. Nazwijmy go Jochen.

Profil wyglądał zupełnie standardowo, ot ze dwie całkiem normalne fotki, parę zdań o sobie, parę informacji na temat hobby i że niedawno wrócił do Monachium po kilkuletnim służbowym pobycie w Nowej Zelandii.

Napisał pierwszy, któregoś przedpołudnia. Rozmowa zaczęła się całkiem zwyczajnie, kim jesteśmy, co robimy zawodowo, co lubimy robić w wolnym czasie, i tak dalej. Napisał mi dość dużo o sobie, chwalił się, że ma doktorat, pracuje w firmie, powiedzmy, biochemicznej, na stanowisku dyrektora generalnego do spraw czegoś tam, a do niedawna był na kontrakcie w Auckland, gdzie nawet piastował stanowisko wiceprezesa. No ogólnie, zdolny jest niesłychanie, najpiększe ma ubranie i w ogóle klękajcie narody.

Po kilkunastu wiadomościach Jochen przystąpił jednak do rzeczy. No, bo on nie po to się zalogował w tej aplikacji, żeby pisać o najnowszych filmach czy fajnych knajpach. Postawi sprawę jasno. On jest żonaty, z tym że żona właśnie urodziła dziecko, więc przez najbliższych kilka tygodni nici z seksu, a on ma swoje potrzeby, tak więc proponuje następującą rzecz. Mam się z nim spotkać za 15 minut w garażu podziemnym w centrum miasta, wsiąść do jego samochodu i zrobić mu tam loda. Jak to określił, "wiesz, jak taka tania k…a". I żebym koniecznie założyła pierścionek, który wygląda jak obrączka, bo chce sobie wyobrazić, że jestem mężatką, która zdradza z nim swojego męża. I w ogóle uj z tym, że jestem w tej chwili w pracy, mam się urwać, bo on ma ciśnienie.

Po przeczytaniu tego na chwilę zaniemówiłam, natomiast przyjemniaczek kontynuował. Żebym mu tylko zaraz nie pisała, że nie mam ochoty, czy że ja taka nie jestem. Bo on dobrze wie, że wszystkie baby to tanie dziwki, które marzą o tym, żeby mieć w ustach przyrodzenie ważnego, bogatego faceta, a on jest i ważny, i bogaty. I że pewnie będę miała jedyną w życiu okazję zrobić loda na siedzeniu Porsche Cayenne. I że wszystkie niby zgrywamy takie cnotki, a jakoś żadna mu jeszcze nie odmówiła.

Powstrzymałam początkową chęć zablokowania typa i stwierdziłam, że takie cudo zasługuje na więcej. Bo już nawet nie chodzi o wątpliwą strategię podrywu poprzez wyzywanie obcych kobiet od tanich dziwek, ale jakim sk…synem trzeba być, żeby zdradzać partnerkę tylko dlatego, że właśnie jest w połogu.

Postanowiłam zagrać w grę w "nie jesteś parszywy bucu taki anonimowy, jak ci się wydaje". No bo na dobrą sprawę, ilu niemieckich Jochenów ze stopniem doktora mogło pracować na stanowisku wiceprezesa na tak małym rynku, jakim jest Auckland? 30 sekund z wujkiem Google i miałam go na talerzu. Wszędzie miał publiczne konta, do tego na Tinderze zamieścił zdjęcie profilowe z LinkedIn. Dowiedziałam się, że nazywa się Jochen Richter, jest żonaty z Vanessą Richter (notabene przepiękną kobietą), z którą ma dwutygodniową córeczkę, a obecnie pracuje w firmie ABC, gdzie jego bezpośrednim przełożonym jest pan XYZ.

Odpisałam mu, że propozycją jest bardzo kusząca i może bym się nawet zgodziła (tia, jasne...), tylko nie wiem co na to Vanessa, gdyby dostała skriny tej rozmowy. Pan XYZ też pewnie nie byłby szczęśliwy, wiedząc, co jego podwładny robi w godzinach pracy.

Po chwili jego konto zniknęło... Jestem złym człowiekiem :)

Tinder

by Crannberry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balam
9 15

@black_lemons: Prawdziwa czy nie, tą się akurat fajnie czytało. Osobiście podejrzewam, że 90% historii na tym portalu jest zmyślona i czytam je tylko dla rozrywki, a nie żeby przeżywać i rozważać, czy to się naprawdę stało.

Odpowiedz
avatar Crannberry
11 13

@black_lemons: na portalach randkowych materiał na piekielne historie sam się narzuca. Jakbym miała zebrać wszystkich poyebów, z którymi miałam wątpliwą przyjemność konwersować, czy nawet się spotkać, to faktycznie wyszłaby mi książka

Odpowiedz
avatar bazienka
1 7

@black_lemons: ja wierze, mam podobny patomagnes w zyciu ostatni absztyfikant jednego dnia milo zyczyl mi dobrej nocy, a nastepnego wywalil ze znajomych i napisal do wszystkich znajomych, o jakich wspomnialam podczas rozmow z nim ( ze bylam z kims w kinie, albo ze ktos zawsze mowi, ze...), ze obrabiam im doope, w dodatku wpychajac swoje chamskie komentarze na ich temat w moje usta/klawisze i musialam odkrecac temat wysylajac ludziom screeny, a w miedzyczasie typ zablokowal mnie bo myslal, ze dzieki temu zniknie mi nasza konwersacja xd @Balam: oj chcialabym by 90% moich historii byla zmyslona...

Odpowiedz
avatar StaraLadyPank
-2 12

@black_lemons:Kolejna z obsesją.Poprzednia to Hermiona.

Odpowiedz
avatar babel
5 5

@black_lemons: Prawdziw czy nie, ale nie takie imby odchodza na portalach randkowych. Tinder to jeszcze pikus, ale na innych ludzie wprost mówia co robia, jakie maja fetysze, nawet zamieszczaja z soba filmiki instruktazowe. Żeby długo nie gadać, kolezanka z paracy watpliwej urody, co piatek jeździ na jakis numerek z facetem w aucie, z czego wiekszość to zonaci. Jest skromnie mówiąc brzydka, ale facet jak ma za darmo sobie pociupciać to nie wybrzydza. Nawet selekcje robi i wybiera tych ładniejszych, fakt adonisy to nie sa.

Odpowiedz
avatar trolik1
2 2

@Crannberry to prawda. Też niejednokrotnie mi się"ciekawostki" zdarzały. ;)

Odpowiedz
avatar Balam
11 15

Jesteś bardzo złym człowiekiem. Prawie się przez ciebie herbatą utopiłam...

Odpowiedz
avatar bazienka
13 15

99%, ze sie masturbowal do wlasniego opisu xd no coz, trzeba bylo porobic przed tymi wiadomosciami sreeny konta i wiadomosci i wyslac je pani Vanessie i szefowi albo i nie straszyc go, tlyko wyslac po prostu

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 5

@bazienka: wiesz co, nie chciałam. Raz, że nie wcinam się obcym ludziom w związki (bo skąd mam wiedzieć, jaki jest między nimi układ, może ona się doskonale domyśla, co on robi i jest z nim dla kasy czy z innych względów), dwa, „nie trącając gunwa, bo się wybrudzisz), ja tez nie jestem anonimowa, typ pewnie próbowałby się zemścić, a wojna z takim bucem nie była mi do niczego potrzebna. Wolałam zasiać ziarno niepokoju (wyśle czy nie wyśle?) i niech buc przez dzień czy dwa sra w gacie

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

@Crannberry: nawet jesli jest z nim dla kasy- to wtedy nic by nie zmienilo przeslanie zdjec a co jesli nie? powinna miec mozliwosc wyboru swiadomie sama stracilam 6 lat na takiego gnoja, znajomi wiedzieli, ze mnie zdradzal, nie powiedzial nikt, jezyki rozwiazaly im sie dopiero po zerwaniu :/ a mi tych lat nikt nie odda no i coz wlasny profil tez warto budowac sprytnie, a nie foty z linkedina xd

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
25 25

To mnie raz wpienił przypadkowy gość na żywo, gdy poszłam z koleżanką do pubu. Co jakiś czas podchodził i chciał się przysiąść (był już ładnie nawalony), żadne uprzejme czy chamskie teksty nie robiły na nim wrażenia, bo odchodził, ale za jakiś czas znowu wracał. Ochrony tam nie było, a na barze mi powiedzieli, że to niegroźny gość i tyle. Faktycznie, był po prostu namolny, agresji zero. W końcu upił się jeszcze bardziej, usiadł przy naszym stoliku i zaczął gadać, jak to jest wojskowym, praktycznie non stop w jednostce i mu brakuje kobiety, jest sam, no bo przy takim trybie życia... Opowieść zakończył pytaniem, czy pójdziemy z nim do hotelu albo przynajmniej damy się pomacać w barowym kiblu. Nawet nie zdążyłam zareagować, bo akurat wtedy zadzwonił jego telefon. Odebrał. Okazało się, że to dzwoniła jego wku*wiona dziewczyna ;) Na tekst "Nie kochanie, siedzę z koleżanką, a nie żadną dziwką" już nie wytrzymałam i poprosiłam, żeby podał mi telefon, to jej potwierdzę, że jestem znajomą, a on nic złego nie robi. I to był jego największy pijacki błąd tego wieczoru, bo powiedziałam pannie, jak to proponuje nam seks w hotelu, macanie w kiblu i twierdzi, że jest sam, bo wojsko i jednostka w środku lasu. Babka się uśmiała, że on z wojskiem nie ma nic wspólnego, powiedziała, że była z nim w normalnym związku, ale właśnie zaczyna go pakować. Grzecznie się pożegnałyśmy, oddałam kolesiowi telefon i wyszłyśmy z koleżanką z knajpy.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@Nimfetamina: przynajmniej przytomna kobita, zareagowala zamiast tlumaczyc swojego misia...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Nimfetamina: Piekne, szkoda, że nie wszystkie dziewczyny maja szacunek do siebie. Znam historie z pierwszej reki, że dziewczyna przespala sie z facetem i nastepnego dnia odkryla, że facet za tydzien sie żeni, postanowila przestrzec narzeczona z kim sie zadaje. Narzeczona jej nie uwierzyla i za jakis czas pojawily sie ich zdjecia z wesela.

Odpowiedz
avatar wifi
4 4

Złoooo! Kocham Cię za to!! <3 Mogę skorzystać z patentu?

Odpowiedz
avatar Crannberry
-1 1

@wifi: ależ oczywiście :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Niektorzy sa tak pewni siebie, że aż zaskakuje ich glupota. Też mialam kiedys taki przypadek goscia bardzo zainteresowanego, podobno uczciwego i w ogole same cnoty. , ale sie chetnie spotka na seks. Nie pamietam dokladnie szczegolow ale z jakiegos powodu wrzucilam jego zdjecie w google i odrazu sie dowiedzialam na fejsie, że jest żonaty i dzieciaty :) po licznych portalowych niepowodzeniach dalam postanowilam, że koniec i tylko chce poznac faceta w realu i sie na szczescir udało

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
8 8

@Cut_a_phone: Widzę tu dwa możliwe powody: 1) Jak widać z komentarzy, prawie każda użytkowniczka miała jakieś osobiste doświadczenia z januszami romansu, więc dla nich historie Crannberry są wiarygodne. Jeśli wystarczająco dużo facetów podparłoby opowieści Dzika swoimi przeżyciami, to też mogliby je uwiarygodnić. Grunt żeby to były osobiste historie, a nie prawdy i półprawdy gdzieś tam przeczytane czy usłyszane. 2) Mimo wszystko to, co pisze Crannberry, jest spójne i w historiach pojawiają się te same miejsca, osoby i chronologia. U Dzika jest taki zbiór zupełnie niemających ze sobą związku opowiadanek z gatunku revenge fiction. Oczywiście nie znaczy to, że to nie są prawdziwe historie zbierane po znajomych, albo że Cran nie umie lepiej w konfabulację :D Koniec końców i tak w internecie żŏdyn niy wiy, iże jeżech psym, więc ja tam nie widzę powodu, żeby się spinać w którąkolwiek stronę :p

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
0 0

@Cut_a_phone: Nie widzę, konkretnych przykładów w najnowszych postach. Chyba że ten z telefonami, i tutaj się zgadzam, że już były.

Odpowiedz
avatar Morog
1 1

Jak zwykle ci radzę byś zaczęła pisać książki komercyjnie

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 2

@Morog: spoko :) Podrzuć mi tylko pomysł, bo autobiografie anonów raczej nie cieszą się zainteresowaniem i znajdź wydawcę ;)

Odpowiedz
avatar Neomica
1 1

@Crannberry: Seks w Wielkim Mieście edycja monachijska? Nie dziękuj, wystarczy jak odpalisz procencik z zysków ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Neomica: miasto psychopatow lepiej by sie sprzedalo :)

Odpowiedz
Udostępnij