Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem kto w tej historii był piekielny - ja, pielęgniarki, czy…

Nie wiem kto w tej historii był piekielny - ja, pielęgniarki, czy może kierownik oddziału?

Trzy lata temu urodziłam drugiego synka(S). W drugiej dobie jego życia, okazało się, że S ma poważne problemy z sercem i w trybie nagłym trafił na oddział intensywnej terapii, do szpitala w większym mieście wojewódzkim. Na miejscu okazało się, że leki podane w pierwszym rzucie nie działają. Kolejne też nie przynosiły poprawy. Lekarze rozważali kardiowersję, co u noworodków jest bardzo ryzykownym zabiegiem.

W samym środku tych wydarzeń, wezwała mnie i męża Ordynator oddziału(D), która osobiście zajmowała się leczeniem syna. W krótkich, żołnierskich słowach, poprosiła nas o opuszczenie oddziału i pojawianie się u syna,tylko w ciągu dnia i też nie za długo. Nie wyobrażałam sobie zostawienia dziecka samego,w dodatku w tak poważnym stanie. Wreszcie D wydusiła z siebie, że po prostu NIE UFA pielęgniarkom na oddziale intensywnej terapii. Gdy tylko rodzice pojawiali się u chorego malucha, te zaprzestawały obserwacji pacjenta. A muszę przyznać, że na kardiologii wyglądało to tak, że za szybą sali intensywnej terapii dyżurowały dwie pielęgniarki wpatrzone w monitory, pokazujące akcje serca. Po wejściu rodzica, potrafiły zniknąć na dłuższy czas....

To fakt, mogłam sama pilnować syna i wzywać pomoc,gdyby coś się działo. Problem w tym,że z jego sercem cały czas było coś nie w porządku, maszyna, do której był podłączony, pokazywała co i rusz nieprawidłowości. Jako laik w tej dziedzinie, nie byłabym w stanie ocenić, kiedy zaczyna dziać się coś bardzo poważnego.

Z ciężkim sercem opuściłam z mężem szpital na noc, pozostając w bezpośrednim sąsiedztwie placówki i pod telefonem z lekarzami.
Po 5 dniach i jednej kardiowersji syna przeniesiono na zwykły oddział kardiologii, gdzieś spędziłam już cały czas z nim, kolejne dwa tygodnie.

Czego dowiedziałam się przez ten czas?
Rodzina ze strony męża zdążyła odsądzić mnie od czci i wiary. Orzekli, że jestem wyrodną matką, która zostawiła dziecko na pastwę losu. Mąż jeszcze przez długi czas wysłuchiwał historii ciotek i babć,jak czuwały dniami i nocami przy chorych dzieciach, a ja wolałam sobie odpoczywać...

Kolejna piekielność - jaki personel jest zatrudniony w szpitalu, jeśli sama Ordynator nie może zaufać pielęgniarkom? Dlaczego pozwala na takie sytuacje? Wiele miesięcy później, w trakcie wizyty kontrolnej D przyznała, że nie ma chętnych na te stanowiska i pracujące tam pielęgniarki zdają sobie z tego sprawę, za nic mając prośby i groźby Ordynatora oddziału.

słuzba_zdrowia

by VitaCherry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tolek
14 14

Jeżeli chodzi o ordynator, to nie jest panią na włościach i nie może całkiem samodzielnie zatrudniać personelu na GODZIWYCH warunkach. A mąż to nie mógł posłać upierdliwej rodziny go wszystkich diabłów?

Odpowiedz
avatar Ohboy
14 14

@Tolek: Podejrzewam, że mąż autorki mówił im jedno, a one dalej swoje. Bo ONE na pewno potrafiłyby to jakoś rozwiązać. Tak to niestety bywa z ludźmi.

Odpowiedz
avatar VitaCherry
6 6

@Ohboy: Dokładnie tak :)

Odpowiedz
avatar Bunny
24 24

Przyjaciółka wiele miesięcy była w szpitalu z synkiem, na onkologii. Opowiadała mi historię jednego z dzieci. Jego mama przyjeżdżała do niego tylko na weekend. W domu miała jeszcze troje małych dzieci. Mąż pracował i tylko w weekendy mógł zająć się dziećmi. Dziewczyna była zalamana. Mieli blisko rodzinę. Wszyscy jej dogryzali że opuściła chorego synka na onkologii. Jednak na pytanie czy ktoś zajmie się resztą dzieci kiedy ona będzie w szpitalu wszyscy magicznie znikali.

Odpowiedz
avatar Aniela
5 5

@Bunny: Strasznie to smutne jak łatwo przychodzi ludziom ocenianie innych bez jakiejkolwiek pomocy :( Biedny maluch i cala rodzina. Mam nadzieje, że pokonał dziada.

Odpowiedz
avatar Bunny
4 4

@Aniela: pokonał, tak samo jak synek przyjaciółki

Odpowiedz
avatar Qaziku
11 13

Powinniście się cieszyć, że ordynator była uczciwa. Widać, że zależało jej na jak najlepszej opiece dla waszego synka. Mało kto uczciwie przyzna, że w jakimkolwiek zakładzie pracują partacze, którym nie można ufać.

Odpowiedz
avatar VitaCherry
8 8

@Qaziku: Przyzwoity człowiek i lekarz z powołania. Kontakt mamy od dziś dzień :)

Odpowiedz
avatar j3sion
7 7

W Polsce brakuje kilkadziesiąt tysięcy pielęgniarek. Odkąd rząd wprowadził wymóg 5 letnich studiów żeby być pielęgniarką to mało kto się decyduje na taki tok kariery. Dodatkowo średnia wieku pielęgniarki w Polsce wynosi cis koło 55 lat. Prawie 25% personelu pielęgniarskiego jest już w wieku emerytalnym. Katastrofa zacznie się już niedługo, gdy po covidzie sporo z nich na te emerytury pójdzie. Ordynator nie za bardzo ma więc wybór, jak będzie za mało pielęgniarek to oddział trzeba będzie zamknąć lub zmniejszyć ilość dostępnych łóżek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@j3sion: studia pielęgniarskie są 3 letnie (licencjat) po którym można śmiało już pracować. Kto chce, może iść na magisterkę (2 lata) i nawet na studia doktoranckie. Według mnie, ludzie nie są chętni do wykonywania tego zawodu nie ze względu na czas studiów, ale bardziej przez niższy prestiż zawodu w porównaniu z lekarzem, nie za wysokie zarobki i specyfikę pracy (nie każdy jest wstanie opatrywać odleżyny i inne rany, zmieniać dorosłej osobie pampersa, pobierać krwi itp.). I prośba, nauczcie się że pielęgniarka nie podlega lekarzowi, wypełnia zlecenie lekarskie, ale nie jest jego asystentką jak to było w PRL. Pielęgniarki/pielęgniarze to wykształcone osoby (wymóg deklaracji bolońskiej, a nie naszego rządu), osobny zawód. Tak więc ordynator, lekarz nie zatrudnia pielęgniarki tylko pielęgniarka naczelna. Tak samo jak chcecie złożyć skargę na pielęgniarkę, to udajcie się do pielęgniarki oddziałowej/koordynującej/naczelnej, a nie do lekarza, bo lekarze nie są przełożonymi pielęgniarek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2020 o 14:27

avatar j3sion
1 1

@KuchikiRukia zgadza się, ale fakt jest taki że wcześniej pielęgniarki miały szkoły średnie po których rozpoczynały pracę i w ramach tej pracy często się specjalizowały. W niektórych krajach jest jeszcze opcja asystentów tak jak wspomniałeś i taka osoba ma sporo uprawnień i wykonuje badania jak osłuchanie, ekg, wywiad. Ma możliwość wypisania recepty itd. Jednym słowem należy wprowadzić pewnie zmiany w polskiej służbie zdrowia bo niedługo padniemy i nie jest to perspektywa 20 lat tylko najbliższychkkilku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@j3sion: to by było rozwiązanie, gdyby lekarze mieli dodatkowych asystentów tak jak pielęgniarki teraz mają dużo pomocy ze strony opiekunów medycznych. Dla mnie jest przykre, że chce się zdegradować pozycję pielęgniarki do osoby bez wykształcenia wyższego "bo przecież kiedyś tak było i było dobrze". Kochani, to nie jest dobre rozwiązanie, aby był tylko lekarz i osoba bez wykształcenia wyższego zajmująca się chorym, która bezmyślnie wykonuje zlecenia lekarskie. Medycyna za bardzo poszła naprzód by to był dobry pomysł. Pewnie z podobnych powodów nie ma już zawodu felczera.

Odpowiedz
avatar i16
3 3

Nie rozumiem, jeśli nie można było zaufać pielęgniarkom w obecności rodzica, to jak można było zostawić dziecko samo pod ich opieką? Chyba tym bardziej bym tam siedziała 24 na dobę i robiła raban, gdyby się pindy ruszały sprzed monitora :/ ordynatorka jest moim zdaniem nienormalna, jak mogła zostawiać pacjentów pod opieką tak nieodpowiedzialnych osób? Nie atakuję Cię, na pewno zrobiłaś wszystko, co w Twojej mocy dla dobra swojego dziecka i jesteś świetną matką, ale dziwię się, że dopuszcza się do takich sytuacji w cywilizowanym kraju.

Odpowiedz
avatar VitaCherry
4 4

@i16: Mnie też przeraża,że dochodzi do takich sytuacji. A ta była patowa. Z jednej strony był zakaz odwiedzin dzieci w nocy, z drugiej pielęgniarki po cichu pozwalały zostawać rodzicom i wtedy znikały na dłuższy czas. Gdy były same z dziećmi MUSIAŁY ich pilnować, bo groziła im odpowiedzialność karna za zaniedbanie obowiązków.Dlatego pani Ordynator umawiała się z rodzicami na takie,a nie inne wyjście z sytuacji. Z synem na intensywnej terapii było jeszcze dwoje dzieci i ich rodzice postąpili tak samo jak my...

Odpowiedz
avatar krogulec
2 2

Pytanie jest jedno: czy pielęgniarki były leniwe, czy też może miały inne obowiązki, które mogły dopiero wykonać, gdy rodzić zajmował się dzieckiem?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@krogulec: oddział intensywnej terapii jest dość specyficzny. Jak autorka wyznania zauważyła, może ona nie zauważyć kiedy dzieje się coś poważnego jej dziecku lub dziecku, który leży obok. Dlatego ważne jest aby ktoś z odpowiednim wykształceniem czuwał nad stanem chorych. Z tego powodu na takich oddziałach jest wymóg, aby było więcej pielęgniarek, aby właśnie odpowiednio zareagować na czas. Przykro mi to mówić, ale w tej historii bym niestety zwaliła winę na lekkomyślność pielęgniarek. Cóż, w każdym zawodzie znajdują się nieodpowiednie osoby.

Odpowiedz
avatar Nugaa
0 0

Nikomu nie życzę zostania pielęgniarką. Zastanawia mnie też jedno: czy oprócz słów pani ordynator były jakiekolwiek dowody, że rzeczywiście pielęgniarki nie wykonywały swoich obowiązków? Czy po prostu uwierzyłaś na słowo?

Odpowiedz
avatar VitaCherry
1 1

@Nugaa: Tak, w czasie moich odwiedzin pielęgniarki rejetowaly ze stanowisk, zostawiając rodziców samych z dziećmi. Zdarzało się,że lekarze na dyżurze na ten widok, zajmowali ich stanowiska i czekali na powrót pielęgniarek. Byłam niejednokrotnie świadkiem,kiedy lekarze zwracali uwagę pielęgniarkom,żeby nie opuszczały intensywnej terapii bez zostawienia zastępstwa/informacji.

Odpowiedz
Udostępnij