Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

PAMIĘTNIK COVIDOWY Dzień zero (niedziela): Wieczorem lekki kaszel, myślę: standardowe jesienne przeziębienie.…

PAMIĘTNIK COVIDOWY

Dzień zero (niedziela): Wieczorem lekki kaszel, myślę: standardowe jesienne przeziębienie.

Dzień 1: Lekki kaszel nadal jest, ale idę do pracy. Po południu zaczyna mnie „rozkładać”- czuję się lekko „połamana”, temperatura 37,3.

Dzień 2: Dla bezpieczeństwa ja i P. zostajemy w domu- gdyby to jednak był covid, żeby nikogo nie zarazić, choć na 99% obstawiam przeziębienie. Za „467” razem udaje mi się dodzwonić do przychodni, teleporada z lekarzem rodzinnym, L4 do końca tygodnia, P. ma home office.

Dzień 3-4: lekki kaszel powoli przechodzi, temperatura cały czas około 37, w kościach nie łamie więc to na bank przeziębienie.

Dzień 5 (piątek): Wieczorem tracę smak i węch… Informujemy osoby, które się z nami widziały (na szczęście tylko 3 szt.) o sytuacji i prosimy o pozostanie w domach („niedługo i tak pewnie zadzwoni do was sanepid z informacją o kwarantannie, no ale lepiej już teraz uważać”)

Dzień 6-7 (weekend): Czuję się dobrze, P. też, temperatura około 37, P. też (dzień 7) traci węch i smak. Próbujemy poruszyć niebo i ziemię (prywatne laboratoria i NFZ/sanepid), aby zrobić gdzieś test, choćby prywatnie („nie przyjmujemy, mamy za dużo chętnych z NFZ”) lub na NFZ (sanepid lokalny- nie odbiera, Główny Inspektor Sanitarny, infolinia ogólnokrajowa: „test tylko po skierowaniu od lekarza rodzinnego, proszę czekać do poniedziałku i dzwonić o teleporadę i skierowanie”). Czuję się dobrze, P. też,

Dzień 8 (poniedziałek): Za „758” razem udaje mi się dodzwonić do przychodni, umawiam teleporadę (sobie i P.), opisuję sytuację, lekarz: „nie dam skierowania na test bo nie ma gorączki powyżej 38. Awantura. Dostaję skierowanie. Teleporada dla P., skierowanie.

Dzień 9: Jedziemy razem na test- wymaz pobrany w tym samym momencie/dniu/godzinie.

Dzień 10: P. ma wynik pozytywny, na pacjent.gov.pl ma info o wyniku i izolacji. Mojego wyniku brak, mam na pacjent.gov.pl info o kwarantannie. P. informuje lekarza rodzinnego o pozytywnym wyniku testu, bo lekarz mimo wydania skierowania nie widzi tego w żadnym systemie. Instalujemy w telefonach aplikację „kwarantanna domowa”- moja od razu każe mi zrobić sobie fotkę, P. przez kilka godzin walczy o dostanie danych do logowania. Jego aplikacja nic od niego nie chce.

Dzień 11: Mam wynik pozytywny, kwarantanna na pacjent.gov.pl zmienia się w izolację (o dzień dłużej niż P., bo dzień później dostałam wynik). Informuję lekarza rodzinnego o pozytywnym wyniku testu, bo lekarz mimo wydania skierowania nie widzi tego w żadnym systemie. Nikt z sanepidu się z nami nie kontaktuje, więc i z 3 osobami, które miały z nami kontakt też nie.

Dzień 12-13: Nic się nie dzieje- czujemy się dobrze, zaczyna mi powoli wracać węch. Sanepid nie dzwoni, aplikacje milczą.
Dzień 13: Do P. dzwoni dzielnicowy, żeby wyszedł na balkon/do okna, bo chcą sprawdzić czy jest w domu. P. tłumaczy z której strony bloku mamy okno, dzielnicowy wysyła tam kolegę. Kolega nie potrafi znaleźć okna, później się gubi, dzielnicowy idzie szukać kolegi. Olewają temat, misja nieukończona, nie sprawdzili czy P. jest w domu.

Dzień 14-15: Nic się nie dzieje- czujemy się dobrze, P. zaczyna powoli wracać węch. Sanepid nie dzwoni, aplikacje milczą.

Dzień 16: Do P. dzwoni dzielnicowy, żeby wyszedł na balkon/do okna, bo chcą sprawdzić czy jest w domu. P. mówi, że jest w wannie- nieważne, proszę szybko wyjść na balkon! Wychodzi, tym razem go znaleźli, pełen sukces.

Dziś jest dzień 17, moim zdaniem już od paru dni jesteśmy niepotrzebnie uwięzieni w domu. 2 z 3 osób, z którymi się widzieliśmy miały test, oba testy negatywne, więc raczej już wtedy nie zarażaliśmy, bo spędziliśmy kilka godzin w jednym pomieszczeniu więc raczej by się zarazili.

P.s. 1: Koleżanka A. miała test, wyszedł negatywny. Po trzech dniach wydzwaniania i kilku rozmów m.in. z sanepidem w mieście A. w końcu ktoś zdejmuje z niej kwarantannę.

P.s. 2: Kolega D. miał test, wyszedł negatywny. Pd trzech dniach wydzwaniania do sanepidu w mieście B., który ciągle nie odbiera jest wkurzony, bo nadal ma kwarantannę (sprawdzała go policja już po wyniku testu) i nie może wyjść do pracy/sklepu.

P.s. 3: Koleżanka R. ma męża, mąż ma wynik pozytywny, objawy, ona z nim mieszka. Sanepid do nich nie dzwonił, ona nie ma kwarantanny, od ponad tygodnia próbuje się dodzwonić do przychodni (po teleporadę/L4) lub sanepidu (w ww. mieście B, który nigdy nie odbiera, aby założyli jej kwarantannę) a pracodawca codziennie dopytuje na jakiej podstawie nie przychodzi do pracy. W końcu po ponad tygodniu dostaje skierowanie na test (i kwarantannę) a do męża dzwoni sanepid, więc przy okazji pytają kiedy koledze D. (ten sam sanepid, to samo miasto) zniknie kwarantanna, bo przecież ma wynik negatywny. Sanepid odpowiada, że kwarantanna nie zniknie, ma na niej siedzieć 10 dni mimo wyniku negatywnego, bo nie ma podstawy prawnej/rozporządzenia itp. na podstawie którego można skrócić kwarantannę.

P.s. 4: Trzy godziny później kolega D. informuje nas, że jego kwarantanna uległa skróceniu...
Wszystko powoli zbliża się do końca, a ja już tęsknię za tym korowodem absurdów, którego Bareja by nawet nie wymyślił…

by naturalnawodamineralna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
3 3

Cii, bo jeszcze zapeszysz ;)

Odpowiedz
avatar Pantagruel
3 3

Ja bez gorączki dostałam skierowanie na test (kaszel,utrata węchu i smaku, plamy na rękach, ogólne osłabiebnie).Test robiłam w sobotę, do dziś czekam na wynik. Co jakiś czas loguję się na pacjent.gov, za każdym razem muszę oświeżać stronę i się przelogowywać bo wywala mi jakieś dziwne błędy. Dostałam wcześniej zwolnienie na 14 dni(lekarz prywatny, który nie może mnie skierować na test). Zwolnienie nie widnieje na "pacjencie", na szczęście jest na portalu ZUSowskim. Ta cała sytuacja jest popieprzona i mam jej dość.

Odpowiedz
avatar Niania_Frania
0 0

@Pantagruel u mnie na wynik czeka się nawet do dwóch tygodni. Miałam kontakt z zarażonym, ale kwarantanny nie dostałam. Bo skoro widziałam się z nią tydzień temu i nie mam objawów to znaczy że korona mnie nie złapała. I na pewno chcę tylko wyłudzić L4! Sanepid sam nie wie co ma robić...

Odpowiedz
avatar trolik1
1 1

Jestem w tym gównie cały czas.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
5 7

@bazienka: BO LUDZIE MUSZĄ PRACOWAĆ? Nie każdy dostaje zwolnienie za kaszelek albo jest akurat na zleceniu. Smakowało jak zjadłaś wszystkie rozumy?

Odpowiedz
avatar Pantagruel
3 5

@bazienka: jest różnica między chodzeniem z przeziębieniem a lekkimi objawami przeziębienia. Osłabionym czy czującym się średnio można być przy niewyspaniu się. Niewiele osób może sobie pozwolić na nieobecność w pracy albo pracę zdalną przy głupim osłabieniu albo katarku. Pretensje można mieć do ludzi, którzy mają rozwinięte przeziębienie a dalej chodzą do pracy bo nie mają normalnej umowy (gdzie przysługuje L4) albo po prostu są cebularzami. Znałam kilka takich osób. Przyłazili do pracy z gorączką,smarkami do pasa albo z jelitówką (!) bo na L4 dostaje się mniejszą kasę a urlopu szkoda.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Cyraneczka: na zleceniu placisz ubezpieczenie chorobowe (kilkadziesiat zl/mies) i masz normalne l4 @Pantagruel: super, ale to implikuje zarazanie innych oraz powodowanie u siebie powiklan (np. przy grypie mozna dostac apalenia miesnia sercowego)

Odpowiedz
avatar Morog
-4 6

I co, ten test cię uleczył?

Odpowiedz
Udostępnij