Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowiem wam o tajemniczej postaci z mojego osiedla jaką był Roki. Działo…

Opowiem wam o tajemniczej postaci z mojego osiedla jaką był Roki.

Działo się to w latach 90. Mieszkał tam człowiek, o którym mówiono, że miał żółte papiery, a jego wygląd i zachowanie sugerowało, że to prawda. Miał fryzurę w stylu szalonego wynalazcy, czyli długie i rozczochrane włosy, do tego broda i brak przednich zębów, górnych jedynek. Miał tak na oko między 40 a 50 lat.

Ja i koledzy byliśmy wtedy dzieciakami. Nie wiem skąd Roki się tam wziął, ale był od kiedy pamiętam. Ksywkę Roki nadały mu starsze roczniki i była ona nawiązaniem do popularnego wtedy filmu Rocky Balboa, o bokserze. Roki podobno bił swoją matkę, z którą mieszkał i stąd ta ksywka. Samej matki nikt z nas nigdy nie widział, więc albo nie wychodziła z domu albo już nie żyła.

Roki pomazał swój balkon jakimiś dziwnymi malunkami, symbolami i napisami w nieznanym mi języku. Był to alfabet przypominający starożytne pismo klinowe, ale nigdy w życiu od tamtej pory nie widziałem niczego podobnego.

Czy były to efekty jakichś wizji, czy też zwykłe wytwory wyobraźni? Nie wiem. Złożoność tych inskrypcji wskazywała jednak, że to coś więcej niż bazgroły wariata. Starsze roczniki opowiadały, że Roki robił frytki w czajniku. Wlewał olej do czajnika i wsadzał frytki przez ten otwór, z którego nalewa się wodę. Sugerowałoby to, że ktoś ze starszych roczników był kiedyś u Rokiego w mieszkaniu i ten chciał zrobić im frytki. Nie wiem jednak, czy owe frytki się udały.

Wszystko wskazywało na to, że Roki był wariatem, ale nieszkodliwym. Na ścianie jego bloku widniał napis "Roki ty h*ju", dokładnie tak napisane. Był tam od kiedy pamiętam, więc to również musiało być dzieło starszych roczników.

Roki często grzebał w osiedlowym śmietniku. Nie z biedy, lecz z ciekawości. Raz na przykład znalazł stary, zepsuty aparat fotograficzny (wtedy były aparaty na kliszę), po czym zaopatrzył się w książkę o fotografii, którą czytał siedząc na ławce przed blokiem. Potem chodził po osiedlu i aparatem (który, jak twierdził, naprawił) robił zdjęcia różnym obiektom.

Roki większość czasu spędzał na osiedlu, nie pracował, ale pieniądze na życie skądś miał. Nie był żadnym lumpem, obszarpańcem ani menelem. Nigdy nie widzieliśmy go pijanego. To by potwierdzało teorię o żółtych papierach, które dawały mu rentę, za którą żył. Oprócz fotografii łapał też inne zajawki, w zależności od tego co znalazł na śmietniku. Raz znalazł książkę o technikach samoobrony i potem pokazywał nam chwyty. Na pewno nie był upośledzony umysłowo, gdyż mówił normalnie, używał skomplikowanego słownictwa, a czasem mówił tak abstrakcyjne rzeczy, że nic z tego nie rozumieliśmy.

Czasami robiliśmy Rokiemu różne psikusy. Na przykład strzelaliśmy do niego jarzębiną z procy. Zaznaczam, że jarzębiną, a nie kamieniami, bo nie chcieliśmy zrobić mu krzywdy. Bywało, że strzelaliśmy do niego z ukrycia, na przykład z krzaków. Precyzyjne, snajperskie strzały. Roki wtedy rozglądał się dookoła i nie wiedział skąd dostaje. Robiliśmy też zasadzki, czyli chowaliśmy się, a jak Roki przechodził to wyskakiwaliśmy całą ekipą i ognia ze wszystkich dział.

Po kilku takich zasadzkach Roki chodził po osiedlu z kijem i po oddanej salwie nas gonił. Jak kogoś dogonił to walił kilka razy kijem przez plecy i puszczał. Raz tak dostałem. Bił lekko, tak żeby poczuć, ale żeby nie zrobić krzywdy. Robiliśmy też ostrzały artyleryjskie, czyli rzucaliśmy gugułami ze zdziczałych drzewek owocowych, które rosły na naszym osiedlu. Rzucaliśmy do góry pod kątem i spadały jak pociski artyleryjskie. To wszystko była zabawa. Lubiliśmy Rokiego, a Roki lubił nas.

Pewnego dnia Roki nagle zniknął i już nigdy go nie widzieliśmy. Nie umarł, bo klepsydr nigdzie nie było. Po prostu rozpłynął się w powietrzu i nikt nic nie wiedział.

Tożsamość i osobowość Rokiego do dziś pozostaje zagadką i nigdy nie dowiemy się kim był, skąd się wziął, gdzie się udał, czy naprawdę był niezrównoważony i jaka była jego choroba psychiczna.

roki

by kutonapletes
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
12 20

A piekielność w tej historii jest gdzie?

Odpowiedz
avatar Xynthia
11 11

@Jorn: Spokojnie, dzikidzik na razie zrozumiał, że historie w stylu "dałem nauczkę frajerowi" z lekka się przejadły, zwłaszcza że każdą tworzył "na jedno kopyto". Z czasem może zrozumie, co się nadaje na tą stronę, a co nie ;) P.S. Zmiana konta odbiła się negatywnie na ilości plusów zbieranych za historie, nie zdążył wszystkich zawiadomić? Chociaż i tak - historia jest w poczekalni trochę ponad godzinę, a plusików już ma sporo.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 11

@Xynthia: kilkanaście minut po dodaniu historii było 48/48, podczas gdy inne dzisiejsze historie miały ogółem po 6 głosów. Hmm... Albo dziki ma kilkadziesiąt kont, albo na stronie dzieją się dziwne rzeczy. Chociaż, pod niedawną moją historią tez nagle pojawiło się mnóstwo plusów, wszystkie komentarze i minusy zniknęły. Magia albo admin manipuluje

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Crannberry: admini po wciągnięciu historii na główną zmieniają ocenę. Kiedyś jakąś goowno-historyjkę z mnóstwem negatywnych komentarzy widziałam w poczekalnii z oceną typu 10/40, a trafiła na główną z oceną typu 120/130

Odpowiedz
avatar Crannberry
10 12

@digi51: moja miała właśnie podobne noty. 22/48, a nagle znalazła się na głównej w wynikiem 100/106. Czary kurła mary. Nie wiem czemu i komu to ma służyć. Na pewno nie autorom, którzy przez takie coś tracą wiarygodność

Odpowiedz
avatar digi51
4 6

@Crannberry: Też nie wiem, podejrzewam, że obecnie brak historii, które robią wrażenie i otrzymują zdecydowanie pozytywną ocenę, a po wciąganie na główną historii, które dostają 30% minusów może się nie spodobać użytkownikom. Akurat w przypadku tych historii, które na dzień dobry dostają 60 plusów to raczej tajemnica Poliszynela, że chodzi o kółeczko wzajemnej adoracji chłopców, którzy niby robią sobie podśmiechujki z użytkowników tej strony, ale coś nie mogą sobie odpuścić przychodzenia tutaj, pisania bajek i prowokacyjnych komentarzy, a potem walenia sobie nawzajem konia dawaniem plusów. Pewnie jest ich paru z multikontami.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
5 7

@Xynthia: to naprawdę dziku? On był strasznie monotematyczny i trollował, a ta historia jest zupełnie inna i nie wzbudza emocji, czyli mija się z celem jaki mają trolle. @Crannberry: ja dałem plusa, bo fajnie przeczytać coś innego niż setna historia o koronawirusie i jeszcze mnie pociągnął wątek szpiegowski, na który zwrócił uwagę jeden z komentujących niżej.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 3

@Crannberry: Dokładnie,napisałam jedna notkę pod wpływem wk.. i się zastanawiałam czy nie skasować.Parę komentarzy i sobie tak w poczekalni "leżała' Nagle???? patrzę a ona na głównej a ile miała plusów,których jakoś wczesniej nie zauważyłam.Noż jak bym napisała cos fascynującego to bym się nie dziwiła ale cztery zdania????

Odpowiedz
avatar Balbina
3 3

@Cut_a_phone: Też mi to nie psuje do dzika dzikiego. Ładniejsze zdania,bardziej rozbudowane.I lepiej się czyta. Może sie wyrobił?

Odpowiedz
avatar mofayar
14 16

Czy w okolicach twojego osiedla są lub były w tamtym czasie jakieś obiekty wojskowe lub o znaczeniu strategicznym, np. elektrownia, duża fabryka lub huta, ważny węzeł komunikacyjny albo coś podobnego? Jeśli tak, to wasz Roki mógł być agentem wywiadu lub kontrwywiadu, a jego dziwne zachowania to była przykrywka. Wy byliście dziećmi w czasach bez komputerów, więc taki ktoś był dla was źródłem rozrywki, ale dorośli ludzie nie zwracają uwagi na nieszkodliwych wariatów. Zwłaszcza to robienie zdjęć "różnym obiektom" (co masz przez to na myśli?) wskazywałoby na działalność wywiadowczą. Lata 90 to zaraz po upadku PRL, a mówisz, że Roki był tam od dawna. PRL upadł, potem misja się skończyła, agenta odwołali i Roki zniknął.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2020 o 17:29

avatar Cut_a_phone
2 4

@mofayar: myślałem, że przedawkowałem książki o tematyce szpiegowskiej, ale widzę że nie tylko mnie przyszło to na myśl. Rzuciły mi się też w oczy te bohomazy na balkonie. Mógł to być jakiś kod, za pomocą którego przekazywał meldunki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@mofayar: Niepiekielna, ale przyjemna historyjka z lat 90tych, aż sie rozmarzyłam bo to czasy mojwgo dziecinstwa. Możesz mieć racje, że był szpiegiem. Na szpiegow rekrutuje sie najbardziej inteligentnych członkow społeczenstwa.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-1 1

Bądźmy poważni. W poprzednim systemie Rosjanie mieli wstęp do każdej bazy. Z resztą większość naszych obiektów wojskowych pamięta jeszcze czasy carskie i siedzi na nich konserwator zabytków, a reszta to twory powojenne stawiane polskimi dłońmi pod rosyjskie dyktando. Rosjanie wiedzieli więcej o naszej infrastrukturze niż my sami, a dokumenty pozabierali ze sobą lub zniszczyli jak się zmieniał system. W drugą stronę - w czasie naszej aneksji do NATO to z kolei zachodni mieli wstęp w zasadzie wszędzie. I po co za agenta dawać jakiegoś lokalnego szura, który nigdzie nie wejdzie i z nikim nie porozmawia? Dajesz takiego do LOKu czy jakiejś gazety tematycznej i nie dość, że normalnie oni wchodzą na obiekty to jeszcze towarzyszą wojsku w różnych ćwiczeniach.

Odpowiedz
avatar Dominik
5 5

To błąd obcy przysłany aby szpiegować ludzkość.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@Dominik: Błąd,obcy błąd Martini "wstrząśnięte, nie zmieszane"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

opowiedz to terapeutce, a nie nas dręczysz

Odpowiedz
avatar Koralik
7 7

To że klepsydry nie było jeszcze o niczym nie świadczy - klepsydrę wiesza zwykle rodzina/znajomi zmarłego. Jak Roki był sam to kto miał powiesić taką informację?

Odpowiedz
Udostępnij