Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielnościach związanych z pożyczaniem pieniędzy czytałem już tu sporo historii. Ostatnio…

O piekielnościach związanych z pożyczaniem pieniędzy czytałem już tu sporo historii. Ostatnio spotkałem się jednak z "ciekawą" postawą. Mianowicie z postawą w stylu "skoro masz pieniądze, to czemu upominasz się u mnie o zwrot długu?!"

Mam dobrego kolegę, Mariusza. Pochodzi z zamożnej rodziny. Nie jakiejś przesadnie bogatej, typu "2 razy do roku wakacje w tropikach, a na 18-stkę auto za pół miliona". Po prostu mają ładny dom i podwórko, dobre auto, chodzą w porządnych ciuchach (nie jakieś t-shirty po 1000 pln, ale takie po ok. 100). W okolicy są szanowani, ponieważ widać jak ciężko od lat pracują na to wszystko całą rodziną, prowadząc wspólnie biznes. Nigdy też nikt kto u nich pracował nie skarżył się, że chcieli go oszukać, czy wyzyskać.

Jakiś czas temu Mariusz postanowił kupić sobie nieco droższą "zabawkę". Nie chciał jednak brać na to pieniędzy "firmowych", aby uniknąć niepotrzebnych sprzeczek z rodzicami, tylko podliczył swoje zaskórniaki, plus postanowił odzyskać pieniądze od swoich dłużników. Koledzy i kuzyni pożyczali od niego pieniądze, a Mariusz przez długi czas się nie upominał o zwrot, ponieważ uważał, że to dłużnik powinien sam się zgłosić. Teraz spisał ile kto jest mu winien, i skontaktował się z dłużnikami, mówiąc, że potrzebuje gotówki i zależy mu na jak najszybszym zwrocie pożyczki. Były to kwoty od kilkuset do 2000 złotych. Z większością osób nie było problemu - szybko oddali przepraszając, że zapomnieli, że mieli niespodziewane wydatki itp.

Wyjątek stanowiło dwóch kolegów. Obaj zaczęli opowiadać, jak ciężką sytuację finansową teraz mają, i że nie mają jak oddać.

Pierwszy z nich był dłużny 1000 pln. Chłopak po studiach inżynierskich, dostał dobrą pracę. Co prawda wynajmował mieszkanie, ale nie zabierało mu to połowy pensji, ponieważ zarabiał naprawdę dobrze jak na swój wiek. Chwalił się, ile to nie wydaje miesięcznie na używki, w tym na "zielone", i do jakich to knajp nie zabiera lasek, na których chce zrobić wrażenie. Tysiąca złotych jednak nie ma oddać. Może cykać w ratach po 200. Złożyło się tak, że Mariusz spotkał się z nim na jednym z parkingów chwilę po tym, jak zmienił auto. Dłużnik zachwycał się autem i zapytał, ile takie cacko kosztuje. Gdy usłyszał odpowiedź powiedział niby w żartach "Kurła, auto za prawie 70 tysi kupujesz, a ode mnie o tysiaka się upominasz?!". Pomijając fakt, że auto kupili rodzice Mariusza, to co ma jedno z drugim? Jak kogoś stać na auto za 70 tys. to znaczy, że ma machnąć ręką na tysiąc, który jesteś mu winien?

Drugi kolega był winien 500 pln od około 3 lat (!). Koleś mieszkał z rodzicami i pomagał im w prowadzeniu biznesu. Ogólnie nie żył może na takim poziomie jak Mariusz, ale biedy też nie było po nim widać - studia w innym mieście, wycieczki, koncerty. Nie angażował się jednak w tą działalność. Robił swoje i jechał do domu grać na konsoli, przez co nie miał najlepszych kontaktów ze swoim ojcem, który rozkręcił ten biznes od zera i teraz harował, aby to jak najlepiej się kręciło. Kolega w końcu stwierdził, że ma dosyć "starych" i ich zrzędzenia, i poszedł po prostu do innej pracy. Chwilę później okazało się, że jego rodzice kilka lat wstecz kupili mieszkanie, jako lokatę kapitału. Najemca akurat zrezygnował, więc kolega zaproponował, że się usamodzielni i wprowadzi tam. Rodzice mu na to, że spoko, niech sobie sam opłaca rachunki i niech sobie tam mieszka i się uczy życia.

Kiedy Mariusz się do niego zgłosił po zwrot długu, ten zaczął płakać, jak to nie ma pieniędzy. Kiedy usłyszał kontrargumenty zaczął się zarzekać, że po wypłacie odda chociaż 200. Nie oddał nic, usprawiedliwiając się jakimiś tam niespodziewanymi wydatkami. I tak co miesiąc, złoszcząc się na to, że Mariusz nie rozumie jego sytuacji. Mariusz mu odpowiedział, że jest mu winien te pieniądze od około 3 lat, i że przez ten czas można zorganizować tak zawrotną kwotę jak 500 pln.
Jakiś czas później do Mariusza dotarło pocztą pantoflową, że tamten opowiada do wspólnych znajomych, jaki to Mariusz jest zły, bo upomina się u niego o 500 złotych, a wszyscy doskonale wiedzą, że ma pieniądze.

Nie jestem w stanie zrozumieć tego argumentu. Pożyczyłeś, to oddaj. Nie ważne, czy ktoś nie ma na chleb, czy ma miliony na koncie. Dług to dług. Mariusz dostał życiową nauczkę, i zapowiedział, że teraz bardzo rygorystycznie będzie dobierał osoby, które zechcą cokolwiek od niego pożyczyć.

A teraz jeszcze na deser - Mariusz ma sąsiada, Marka. Marek nie ma zbyt dobrej opinii w okolicy. Zawsze źle się uczył, nadużywał alkoholu, miał problemy z prawem. Stracił nawet prawo jazdy za jazdę po pijaku. Z Mariuszem znają się od dzieciaka, jest między nimi rok różnicy, i chociaż nie są w zażyłych relacjach z racji na inne podejście do życia, to ich kontakty są poprawne. Marek też czasami pożyczał od Mariusza pieniądze. Jednak jak powiedział, że po wypłacie odda, to 1. czy 10 dnia miesiąca przychodził "Ile byłem winny? 100 czy więcej? Bo kojarzę 100, ale jak coś jeszcze było to śmiało mów." Oddawał pieniądze, mówił "Dzięki". Często też jak przychodził oddać te pieniądze, to przyniósł chociażby po głupim piwie za 3 pln. Raz miał jakiś tam dołek finansowy, to przyszedł i zapytał Mariusza, czy mógłby poczekać do następnej wypłaty, bo mógłby oddać teraz, ale wtedy musiałby mocno zaciskać pasa. I nie chłopak po studiach, z dobrego domu, a potrafił zachować się znacznie bardziej w porządku.

pieniądze

by ~BeHind
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar zastaw
22 24

Taka sytuacja: znajomy spotkał mnie na ulicy i oburzony opowiadał mi, jak to do niego przyjechał człowiek, któremu był winien pieniądze. "jak on śmiał żądać zwrotu - przecież to jego problem, a nie mój" - prawie krzyczał. Minęło parę dni i ów znajomy przyszedł do mnie po pożyczkę. Odpowiedziałem mu, że to jego problem, a nie mój. Czy zrozumiał ? Nie wiem, ale więcej mi się nie pokazywał na oczy. I to jest właśnie ten pozytyw.

Odpowiedz
avatar Jorn
-3 15

Wydźwięk historii słuszny, ale napisane to jest tak fatalnie, że wymiękłem w jednej trzeciej.

Odpowiedz
avatar gawronek
3 7

Nie wiedziałem że trzeba ludziom tłumaczyć całym akapitem czym jest wyższa klasa średnia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@gawronek: Ale tu kolega nie jest z wyższej klasy średniej tylko zwykłej średniej.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 6

@maat_: A u nas i tak ma opinię bogacza i "prywaciarza". Pewnie również kombinatora, bo nikt uczciwie nie zarabia dużo więcej od minimum.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

Bardzo często takie rzeczy słyszę i nigdy nie przestanie mnie to dziwić. Bogaci ludzie nie mają obowiązku sponsorować czegokolwiek innym.

Odpowiedz
avatar toomex
1 3

@Ohboy: Powiedz to wszelkiej maści socjalistom i innym złodziejom...

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 18

Niektórzy ludzie mają specyficzny tryb rozumowania. Księgowa u mnie w firmie jakiś czas temu powiedziała mi, że nasz szef tak ze 2 lata temu ponoć miał rozkminę, i to całkiem na poważnie, czy mógłby przestać wypłacać mi pensję: "no bo jej facet dobrze zarabia, więc on na pewno w całości utrzymuje dom, a ona swoją pensję wydaje pewnie na buty i fryzjera. Ona moze się bez tego obejść, bo to nie są artykuły pierwszej potrzeby, a ja nie mam obowiązku tego sponsorować". Księgowa wytłumaczyła mu w żołnierskich słowach różnicę między sponsoringiem a wynagrodzeniem za wykonaną pracę, wyjaśniła, że jego zasranym obowiązkiem jako pracodawcy jest to wynagrodzenie wypłacać, a na co pracownik je wydaje g*wno go obchodzi. A jeśli brakuje mu kasy na pensje dla pracowników, niech ograniczy własne wydatki

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2020 o 19:54

avatar whateva
-5 7

@Crannberry: No i teraz zagadka, czy ty sama wymyśliłaś ten idiotyzm, czy księgowa ma jeszcze bardziej nawalone od ciebie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@whateva: ja bym powiedziała, że nawalone ma raczej osoba, która wpada na takie pomysły, a nie ta, która prostuje jej światopogląd, ale masz oczywiście prawo do swojej opinii, jaka by nie była :)

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

@whateva: o widze entuzjasta darmowego wolontariatu :) jesli uwazasz, ze to ksiegowa ma nawalone oczekujac wynagrodzenia za prace, to prosze cie bardzo, idz do swojego szefa i powiedz, ze od dzis przychodzisz za darmo :)

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 0

@Crannberry: Myślę, że whateva chodziło o to, że nikt nie jest aż tak głupi i księgowa sobie wymyśliła tego szefa, a nie o to, że szefa naprostowała.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@MarcinMo: nasza księgowa to jest taka typowa niemiecka księgowa - od linijki, pod sznurek, zero fantazji czy polotu. Ona by nic nie wymyśliła. Natomiast o zje*anych pomysłach naszego szefa możnaby książkę napisać. Jego najbardziej spektakularną akcją było, jeszcze przed moimi czasami, zwolnienie ciężarnej pracownicy, jako powód zwolnienia wpisując ciążę. Dobrze się to dla niego nie skończyło :)

Odpowiedz
avatar Bokser1034
0 0

@whateva No proszę,jest i kolejny pracodawca który okrada swoich pracowników.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 6

Opinia,że ci "bogaci", czy "lepiej" zarabiający powinni pożyczać tej "biedniejszej" i "gorzej" rodzinie na wieczne nieoddanie, nie jest jakąś nową sprawą. Jest to częsty proceder przejawiający się również pod innymi postaciami typu: -Podżyruj/ weź na siebie kredyt/pożyczkę. -Zatrudnij kogoś w swojej firmie za co najmniej średnią krajową. Co z tego, że akurat nikogo nie potrzebujesz, a te ktoś ma dwie lewe ręce do roboty. -Czy ogólnie żerowanie na innych, nie próbując nawet zwrócić koszt takiej pomocy, czy dać cokolwiek w zamian za przysługi.

Odpowiedz
avatar Balam
8 8

Dobry zwyczaj - nie pożyczaj. Mój mąż pożyczył kuzynce 5 tysięcy na start biznesu, miała spłacić rok później. Ona stwierdziła, że nic spłacać nie będzie, bo on jej dał! Spłaciła jej matka, potem sobie od niej odebrała. Najfajniejsze było, jak ta sama kuzynka wyskoczyła z tekstem, żeby mąż jej podżyrował pożyczkę 100 tysięcy na start kolejnego biznesu (catering), bo tamten jednak nie wypalił. Ja się nie zgodziłam, trułam mężowi aż zrozumiał, że jest ryzyko, że odstawi ten sam numer co poprzednio i to my będziemy musieli te 100 tysięcy spłacać. Pojechała na jakiś jarmark, podłączyła się na dziko do lokalnej sieci energetycznej, spaliła cały sprzęt (bus, lodówki, opiekacze czy grille - nie wiem co tam miała), jedzenie poszło się trącać. W chwili obecnej siedzi za granicą i ukrywa się przed komornikiem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 5

@Balam: Mąż musiałby być naprawdę głupi, żeby podżyrować pożyczkę takiemu komuś... A pieniądze pożycza się, ale mądrze - z podpisaniem umowy. ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Balam: dziwie sie, ze w ogole to rozwazal w kontekscie jej postawy co do zwracania jakichkolwiek pieniedzy tym bardziej, ze przy podzyrowaniu musialby zwracac on, jakby sie panna wypiela no i rozpowiedzialabym po rodzinie, co baba wyprawia i zadnych pozyczek na gebe, wszystko na umowe, Ohboy ma racje

Odpowiedz
avatar voytek
2 2

Dlatego zawsze warto stosować zasadę: "dobry zwyczaj - nie pożyczaj"! ;) I to w obie strony! Co się stanie jak komuś nie pożyczysz? Obrazi się? ;)))

Odpowiedz
avatar Halfi
0 2

Podobna sytuacja jak trzeba komuś pomóc. Ci, co mają najmniej, nie zostawią człowieka w potrzebie i podzielą się choćby ostatnią łyżką zupy. A ci, co biedy nie klepią, będą się migać od pomocy. Oczywiście nie zawsze, ale jednak taka zależność istnieje.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
-2 2

@Halfi: "Migać się"? Pomoc nie jest żadnym obowiązkiem.

Odpowiedz
avatar szafa
-2 2

Uwielbiam te bezsensowne podsumowania na piekielnych. Z historii wynika, że koleś pożyczał wielu osobom i wszystkie, z wyjątkiem dwóch typków, na spokojnie pooddawały po przypomnieniu. Ok, piekielne, że trzeba było przypomnieć, ale problemu nie było. Tylko dwie osoby się trafiły, jakie się trafiły. I od razu "życiowa nauczka", "teraz będzie bardziej rygorystycznie dobierał... oczywiście postawa dwóch typków piekielna, ale generalnie ja bym powiedziała, że wydźwięk historii pozytywny - większość osób bez problemu oddała, więc ludzie są uczciwi jednak.

Odpowiedz
avatar lusia19900
1 1

@szafa piekielne jest to, że jednym trzeba trzeba w ogóle przypominać o zwrocie pożyczki, a inni w ogóle mają pomysły, że nie muszą tych pieniedzy oddawać. No i największa piekielność, że ludzie w większości nie mają honoru.

Odpowiedz
avatar Papel
2 2

Z tej historii wynika jednoznacznie, że nie ważny jest status społeczny osoby, by potrafiła zachować się honorowo. Niestety coraz mniej osób wie w ogóle czym jest honor.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

Mariusz to zrobil glupote, ze pozyczal te kase na gebe z umowa moglby isc do sadu i odechcialoby sie cwaniaczkom poza tym jak ludzie slysza o umowie, to sie 5 razy zastanowia, co moze oszczzedzic przyszlych korowodow

Odpowiedz
avatar piom
3 3

Hihi ostatni przypadek miałem prawie identyczny.Mieszka koło mnie taki nygus i a jakże też Marek no i ten nygus zaczepił mnie kiedyś zebym mu pożyczył na flaszke z zaskoczenia dałem mu 20zl po chwili przeklinając ze wyzuciłem dwie dychy mineło pare dni dowiedzialem sie za Marka zamkneli za jakąs rozrube miał zawiasy to zapowiadalo sie na dłuzej gdzieś tak po miesiacu zapukała do mnie jakas dziewczyna i mówi-" jestem siostrą Marka i on kazał mi oddać panu 20zl i porzeprosic ze tak długo" ja zbaraniałem mowie ze nie trzeba a ona "nie musi pan wziąć bo Marek honorowy jest" takze nygusy tez są na swój sposób honorowi

Odpowiedz
Udostępnij