Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kawał czasu temu wyprowadziłem się za miasto. Znalazłem fajne osiedle domków na…

Kawał czasu temu wyprowadziłem się za miasto. Znalazłem fajne osiedle domków na przedmieściach (a szczerze mówiąc - to w szczerym polu, do najbliższych zabudowań kilkaset metrów). Środkiem osiedla idzie droga osiedlowa, domki są po jednej i drugiej stronie drogi.

Teren osiedla z jednej strony ograniczony jest drogą gminną, z drugiej rowem melioracyjnym (za nim były jakieś nieużytki). Od strony domków do terenu osiedla przylegały puste pola.

I tak sobie żyliśmy sielsko-anielsko. Wkrótce po drugiej stronie drogi powstało kolejne osiedle domków, za chwilę kolejne. Ale po naszej jakoś żaden deweloper nie budował - plan zakładał u nas bardzo duży odsetek powierzchni biologicznie czynnej, co utrudniało budowanie na zasadzie "ile tylko się zmieści".

Ale kilka lat temu jednak coś się ruszyło. I nagle za moim płotem wystartowała budowa. Jak zobaczyłem plan nowopowstającego osiedla, zdębiałem. Jak by ktoś blok postawił bokiem - masa wąziutkich domków, przylepionych jeden do drugiego, ogródeczki po 20m2 - w porównaniu do mojego osiedla to jak jakaś betonoza po prostu. Pytanie do dewelopera, co to za akcja. Pytanie do Gminy, co to za akcja - no cóż, wsystko zgodnie z planem. Zmieniły się warunki zabudowy, można teraz tak ciasno stawiać.

Ja i reszta mieszkańców z tej strony drogi osiedlowej się zmartwiliśmy, mieszkańcy z drugiej strony drogi się ucieszyli - bo nowe osiedle zasłoni nasze od wiatru, będzie mniej myszy (pchały się do domów z pola) itd. itp. Część z nich kupiła sobie po domku tam (bo były względnie tanie) - żeby wynajmować potem. No nic, przecierpiałem, zrozumiałem, że każdy ma prawo budować na swojej działce w granicach prawa, a prawo na to pozwalało. Trudno. Wiadomo, że milej było wypić kawkę patrząc na bażanty i zające, niż na ścianę czyjegoś budynku, ale że mimo wszystko, od moich okien do ich okien mam kawałek, to nie biłem dalej piany.

A czemu o tym piszę?
Oto pojawił się chętny na działkę po drugiej stronie osiedla. Znowu zmieniły się warunki zabudowy. Już nie tylko zabudowa jednorodzinna jest możliwa, ale wielorodzinna. I tak ma powstać sobie piękne osiedle 2-piętrowych bloków.
Mieszkańcy domów graniczących z terenem nowej inwestycji zaczynają walkę - petycje, podpisy, próby blokowania inwestycji. Bo jak to tak, wielkie budynki, dużo mieszkań, korki będą przy wyjeździe itd. itp.

I tak się dziwią, że nikt z nas nie kwapi się razem z nimi pikietować i robić burze na sesjach gminy. Jacy to my niekoleżeńscy jesteśmy i nie solidaryzujemy się z nimi w biedzie.

A ja sprawdzam, ile kosztuje mieszkanie w nowej inwestycji - może też sobie kupię, pod przyszły wynajem :)

dom osiedle deweloper pusta działka plan zagospodarowania przestrzennego petycja protest

by Maati
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tolek
1 1

Sprawdza się stare porzekadło: Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Odpowiedz
Udostępnij