Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

"Dasz palec, wezmą całą rękę." Prawda stara jak świat, cały czas aktualna.…

"Dasz palec, wezmą całą rękę." Prawda stara jak świat, cały czas aktualna.

Niedaleko mojego miejsca pracy jest market. Codziennie przed południem chodzę tam sobie po coś do jedzenia. Wychodząc pytam na głos w biurze, czy ktoś coś chce. Pracuje nas 5 osób. Czasami ktoś chce np. tylko coś z pieczywa, czasami jakiegoś pączka czy drożdżówkę do kawy, często nikt nic nie chce.

Od jakiegoś czasu pracuje z nami Pani Teresa. Jej postać to materiał na oddzielną historię. Kilka tygodni temu w tym markecie była promocja na cukier. Jednego, konkretnego dnia kosztował 1.59 za kilogram (był limit zakupu 10 kg na paragon). O promocji było wiadomo już wcześniej z gazetki promocyjnej. Był to okres, kiedy jeszcze robiło się przetwory, więc było więcej niż pewne, że do południa nie będzie już ani kilograma. W związku z tym wybrałem się do sklepu wcześniej niż zwykle, o czym rozmawialiśmy w biurze.

Kiedy zacząłem się szykować do sklepu Pani Teresa wstała i wywiązał się mniej więcej taki dialog:
- Panie Robercie, ja pójdę z Panem, to weźmie i mi Pan, to już 20 kg będę miała.
- Ale Pani Tereso, jest limit 10 kg na paragon...
- Noo, to weźmie mi Pan 10 kilo, i ja sobie wezmę drugie 10.
- Ale ja biorę dla siebie już 10 kg...
- A po co Panu tyle cukru? Przetworów Pan nie robi! A u mnie cukru mnóstwo idzie!

Powiedziała to wszystko takim tonem, jakby moim obowiązkiem było zrezygnować z zakupu tego cukru dla siebie, a kupienia jej. Wkurzyło mnie to, ale odpowiedziałem tylko żartobliwie:
- Przetworów nie robię, ale bimber... to już co innego!
- Czyli nie weźmie mi Pan?
- No nie...
- Dobrze...- powiedziała to takim tonem, że już wiedziałem, że będzie jazda.

Ze 3 dni chodziła oburzona, a jak coś od niej potrzebowałem (oczywiście na drodze służbowej), to zachowywała się wobec mnie jak stereotypowy urzędnik: "później.", "nie mam czasu teraz" itd. itp. Dodatkowo jakieś przytyki, kiedy przyniosę do pracy tego swojego bimberku, że na pewno wszyscy chętnie spróbują. Olałem ją ciepłym moczem, sprawa jakoś rozeszła się po kościach.

Kilka dni temu wychodzę do sklepu i standardowo pytam, czy ktoś coś chce. Pani Teresa, że tak, po czym wyciąga z torebki gazetkę promocyjną :) Ja stoję i czekam, myśląc, że chce mi pokazać o jaki konkretnie produkt chodzi (wcześniej tak bywało), ona jednak kartkuje tą gazetkę, i widząc moje pytające spojrzenie mówi:
- Pan sobie weźmie lepiej kartkę i długopis, bo nie wiem czy Pan zapamięta.
- A to aż tak skomplikowane zamówienie Pani ma?- zażartowałem
- Nie no, ale będzie tego pewnie z 10 rzeczy.
- Aaa, tak to nie...
- Jak to nie?!- oburzyła się jakbym jej matkę obraził
- No tak to. Pytając się, czy ktoś coś chce, mam na myśli jedną, czy 2 rzeczy, a nie robienie komuś zakupów.
- No ale dlaczego nie?!
- Bo nie jest Pani schorowaną staruszką, czy osobą niepełnosprawną.

No i powtórka z historii- foch na kilka dni.
I żeby nie było- ja nie mam problemu z kupieniem komuś pączka, czy parówek na drugie śniadanie, skoro i tak idę (tym bardziej, że każdy potem skrupulatnie się rozlicza ze mną), ale nie mam zamiaru być czyimś sługusem. A nasza cwana gapa sobie sprytnie wymyśliła, że jak coś to mnie szef zobaczy z reklamówką zakupów, i pomyśli, że to ja taką prywatę w godzinach pracy odstawiam (wcześniej co prawda nigdy nic nie usłyszałem za te wyjścia po 2. śniadanie, ale kto wie), a ona już nie będzie stać w kolejkach do kasy po 16-tej. tylko prosto do domku pojedzie.

praca sklep

by ~Robsoniasty
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
12 14

Daj kurze grzędę, a ona: wyżej siędę . Niektórzy to nie mają żadnych hamulców. Kolezanka chciała firankę.Pewien typ,trudno już dostepny. Ale co się nie robi dla"przjaciółki" Załatwione w fabryce,dane do szycia na wymiar. No i trzeba przywieść bo auta nie ma to i odebrać trudno. Nagle telefon,wiesz ty się tam nudzisz w pracy to powkładaj mi jeszcze agrafki do taśmy to będę miała juz od razu do powieszenia. Noż kurka wodna(co 5 cm,na 5m to ok 60-80 szt) Ja jej na to wkurzona,to może ci jeszcze zawiesić? Takiego ...............

Odpowiedz
avatar Tolek
11 11

A ustawić Teresę do pionu i to szybciutko. A na odzywki typu później, czy nie mam czasu zjechać równo na drodze służbowej. I za każdym razem pytać się: czy komuś coś kupić? Pani Tereso - to pytanie Pani nie dotyczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2020 o 15:04

avatar Mavra
6 6

Nigdy nie zrozumiem takiej postawy. To trzeba stopować w zarodku, bo z czasem babsko zrobiłoby się jeszcze bardziej roszczeniowe.

Odpowiedz
avatar Azheal
-1 3

Szczerze problem z niczego biorę tyle cukru ile mi trzeba niech będzie 40 kg i prosze o skasowanie po 4 razy 10 i tyle

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

"- Panie Robercie, ja pójdę z Panem, to weźmie i mi Pan, to już 20 kg będę miała. - Ale Pani Tereso, jest limit 10 kg na paragon... - Noo, to weźmie mi Pan 10 kilo, i ja sobie wezmę drugie 10. - Ale ja biorę dla siebie już 10 kg..." wytlumacz mi, gdzie tu widzisz problem? bierzesz swoje 10 kilo, i baba dla siebie 10 zal ci ilosci cukru w sklepie czy co? chciala pojsc z toba, zaplacic swoimi pieniedzmi, a ze wczesniej sobie kupila 10 kilo to jej sprawa no chyba ze miales jej to zaniesc do pracy, a najlepiej do domu druga sytuacja piekielna, a jakze

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2020 o 19:23

avatar Balbina
7 7

@bazienka: Coś chyba nie zrozumiałaś,przeczytaj jeszcze raz. Weż oddech,uspokój się,siądż wygodnie i zacznij od nowa. Dasz radę,wierzę w ciebie.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 0

Jeśli mówisz o Kau...ndzie to limit nie jest na paragon, tylko osobę. Kiedyś można było powiedzieć "niech mi to Pani rozbije na 2 paragony" i nie robili problemów. Teraz zależy na jakiego kasjera trafisz. Niemniej co to za problem przejść się dwa razy?

Odpowiedz
Udostępnij