Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tym razem historia zza kierownicy, nie zza zadajnika jazdy. Stoję przed skrzyżowaniem…

Tym razem historia zza kierownicy, nie zza zadajnika jazdy.

Stoję przed skrzyżowaniem na czerwonym świetle na pasie do jazdy prosto. Obok mnie, na pasie wyłącznie do jazdy w prawo, zatrzymuje się najpierw jedno auto, za nim zaraz następne.
Zapala się warunkowa zielona strzałka do skrętu w prawo.
Auta po mojej prawej stoją.

Na przejściu nie ma nikogo, do skrzyżowania kawałek, a auta stoją.

Zerkam na pierwsze auto. Kierowca w całości pochłonięty przez swój telefon. Prycham z dezaprobatą, no bo co zrobić. I wtedy moją uwagę przykuwa drugie auto, bo przecież dlaczego jego kierowca jeszcze nie trąbi?

On też był zajęty telefonem.

Moje zakorkowane miasto takie piękne

by GlowaWChmurach
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
0 10

Chyba nie bardzo rozumiem... Przecież stali na czerwonym. Strzałka zezwala na wjazd, ale nie obliguje do tego.

Odpowiedz
avatar Doktoreq
5 7

@Fahren: Spróbuję ci to na szybko wytłumaczyć. Po pierwsze w niektórych miastach organizacja ruchu jest tak skopana, że do skrętu w prawo zamiast światła zielonego kierunkowego, jest zielone ogólne zapalające się wraz z kierunkiem na wprost, oraz strzałka skrętu warunkowego. Paradoks polega na tym, że w trakcie występowania zielonego ogólnego skręcając w prawo przecinasz przejście dla pieszych na którym piesi mają zielone i siłą rzeczy pierwszeństwo, przez co w czasie trwania zielonego światła na skrzyżowaniu w prawo skręcą maksymalnie cztery pojazdy. Jednocześnie w sekwencji świateł jest moment kiedy pas do skrętu w prawo dostaje zieloną warunkową strzałkę przy której piesi na przejściu mają czerwone. Mało tego przez skrzyżowanie jest puszczony jedynie bezkolizyjny skręt w lewo ulicy w którą ty skręcasz w prawo (brak zawracania) - czyli na twoim torze jazdy nie pojawi się żaden przepisowo poruszający się pojazd, lub pieszy. W trakcie zielonej strzałki przez skrzyżowanie śmiało przejedzie kilkanaście pojazdów. Wystarczy trzech kierowców ignorujących zieloną strzałkę aby zakorkować kilka okolicznych skrzyżowań. Przykłady z Krakowa: prawoskręt Stoczniowców w Nowohucką w stronę Powstańców Wielkopolskich albo prawoskręt z Wrocławskiej w Kijowską. Po drugie pomijając fakt, że zabawa telefonem za kierownicą jest (w uproszczeniu) zakazana, to z jakiegoś niezrozumiałego powodu większość kierowców płci obojga uprawiających ten proceder umieszcza telefon w okolicach swoich narządów rodnych (robią sobie dobrze wibracjami??), co uniemożliwia im całkowicie jednoczesną obserwację sytuacji na drodze/skrzyżowaniu - niektórzy pokonują odległość między światłami prawie nie odrywając wzroku od krocza, więc przestaje mnie dziwić ilość najechań na poprzedzający pojazd, wtargnięć na sąsiadujący pas ruchu i ogólny spadek płynności jazdy w miastach. Jak już musisz rzucić okiem na telefon to umieść go tak, żeby w polu widzenia znajdowała się sytuacja na drodze i wytrenuj się na tyle żeby jakakolwiek zmiana w obwodowym polu widzenia powodowała natychmiastowe oderwanie wzroku od telefonu.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
4 10

@Fahren sygnał zielony na S1 również tylko zezwala, ale chyba jednak chciałbyś przejechać, a nie stać za pacanem, który właśnie teraz musi wysłać esemeska?

Odpowiedz
avatar otaku1
2 4

@Fahren: We Wrocławiu swego czasu na jednym ze skrzyżowań w ogóle nie było zielonego dla skrętu w prawo, tylko zielona strzałka, no ewentualnie zielone było co więcej niż 3 cykle innych, bo tyle mi zajęło dopchanie się do możliwości skrętu. Jakby ktoś czekał na zielone to raczej mało prawdopodobne by się doczekał w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar nyktimene
1 5

@Doktoreq: Twoja odpowiedź jest w 100% prawdziwa, ale nie bierzesz jeszcze pod uwagę jednej rzeczy. Samochód skręcający na zielonej strzałce przecina zazwyczaj DWA przejścia dla pieszych w obrębie skrzyżowania: jedno na ulicy którą przyjechał i jedno na ulicy, którą wjeżdża. Kiedy pali się czerwone światło i warunkowa strzałka w lewo, piesi na pierwszym przejściu przez pewien czas mają "zielonego ludka". Po twojej lewej stronie stoi sznur (czasem dwa) aut. Dojeżdżając do skrzyżowania nie widzisz pieszego wchodzącego na pasy po lewej stronie, a i on często jest w stanie cię zauważyć dopiero, gdy jest w połowie pasów. Teoretycznie każdy samochód, który chce przejechać na zielonej strzałce, powinien zatrzymać się dwa razy: raz przed pasami, żeby zobaczyć, czy nie ma pieszych i raz za nimi, bo dopiero wtedy widzi jezdnię. Jeśli chcesz, żeby na zielonej strzałce przejechało kilkanaście aut, muszą one jechać ciurkiem, nie zatrzymując się wcale i wymuszając pierwszeństwo na pieszych i kierowcach z lewej. Niejednokrotnie przechodziłam na pasach, kierowca na "zielonej strzałce" grzecznie stał, żeby mnie przepuścić, a dwa lub trzy samochody z tyłu za nim już trąbiły "co za matoł, ma strzałkę, to niech przejeżdża"

Odpowiedz
avatar Felina
-1 1

@otaku1: W Krakowie też takie znam. Tam nie było zielonego nigdy, tylko strzałka warunkowa (droga dołączająca się do dwujezdniowej, możliwość tylko skrętu w prawo). Nawet nie wiem, czy to jeszcze tak działa, bo szczęśliwie nie muszę korzystać z tego koszmarnego skrzyżowania.

Odpowiedz
avatar Doktoreq
2 4

@nyktimene Pomijając ewidentnego babola w postaci warunkowej strzałki w lewo twoja wypowiedź niestety wyraźnie uwidacznia brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Bardzo nie lubię jak robi się że mnie wariata jeżdżącego pieszym po palcach jak mają pierwszeństwo, kiedy opisuję kwiatki fantazji inżynierów ruchu takie jak bezkolizyjna warunkowa strzałka w prawo i krytykuję bezmyślnych ludzi za patrzenie w telefon zamiast na to co dzieje się dookoła ich samochodu.

Odpowiedz
avatar Felina
0 4

"Zadajnik jazdy" - nie znałam tego. Dzięki wcześniejszym historiom udało mi się domyślić, co to jest.

Odpowiedz
Udostępnij