Zachorowałam, zdarza się, katar, kaszel, do pracy nie mogę iść ze względu na jej specyfikę. Postanowiłam udać się do lekarza po poradę i zwolnienie. A raczej zadzwonić, bo przychodnia pacjentów nie przyjmuje.
Ośrodek jest czynny od 8 do 12, więc dzwoniłam nieustannie od samego otwarcia, oczywiście bezskutecznie. Po 11 zdenerwowałam się na tyle, że wsiadłam w samochód i pojechałam pod przychodnię. Kolejka na pięć osób, wszyscy w maseczkach i odstępach, lekarz stoi za drzwiami ze słuchawką przy uchu, po stronie zewnętrznej zamontowany głośnik. I tak się badamy - ludzie opisują objawy, lekarz odchodzi, przychodzi po chwili z numerem recepty, którą podaje z zachowaniem dużego dystansu, w maseczce, przyłbicy, rękawiczkach i fartuchu.
Przychodzi moja kolej, opisuję objawy. Lekarz prosi mnie o szerokie otwarcie buzi. Zagłada mi do gardła. Przez drzwi. Ludzie w kolejce za mną wybuchają śmiechem. Dostaję zwolnienie i koniecznie antybiotyk, bo to gardło takie strasznie czerwone i podrażnione! Nie odezwałam się słowem, podziękowałam za L4, antybiotyku nie wykupiłam. Gardło mnie wcale nie boli.
Nie chcę już chorować, nie mam szans na diagnozę, normalną rozmowę z lekarzem, osłuchanie płuc. Bo nie mam koronawirusa.
Złóż skargę do wojewódzkiego oddziały NFZ i - jeśli możesz - to zmień przychodnię. Byłam ostatnio u laryngologa, ginekologa i dentysty; miałam pobieraną krew i robione USG - nikt żadnych cyrków nie robił. Ani laryngolog nie oglądał mnie na odległość, ani u dentysty w masce nie siedziałam.
Odpowiedz1. Przecież przed pandemią byłoby to samo. Płuca by osłuchał, stwierdził, że "czysto, ale gardło czerwone, więc antybiotyk". Jaki? Na pałę, bo przecież badań żadnych i tak nie robili. Więc tak naprawdę żadna różnica. 2. Fake. W orzychodniach mają hopla na punkcie RODO. Nie wiedzą co to dokłądnie jest, więc wymyślają niestworzone rzeczy podpierając sie właąnie RODO. Na pewno nie badałby Cię przy innych osobach.
OdpowiedzPozwalamy na taką szopkę więc szopka trwa
OdpowiedzMnie żaden lekarz z ciągnącą się ponad tydzień infekcją nie chciał przyjąć nawet jak miałam negatywny wynik na koronawirusa. Bo z infekcją nie przyjmują i koniec... Przepisali mi antybiotyk przez telefon. Na szczęście go nie wzięłam, bo na następny dzień poczułam się lepiej i zaczęło przechodzić samo.
Odpowiedz