Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w UK. Jednym z 'uroków' mieszkania tu jest konieczność płacenia podatku…

Mieszkam w UK. Jednym z 'uroków' mieszkania tu jest konieczność płacenia podatku od nieruchomości, tzw council tax.

Każdą przeprowadzkę należy w trybie natychmiastowym zgłosić w docelowej radzie miejskiej (council), gdzie zostanie naliczony podatek od nieruchomości w której mieszkasz.
Innymi słowy, jeśli ktoś przeprowadza się z miasta A do miasta B, to zgłasza w B, że mieszka pod takim a takim adresem, a w mieście A obowiązek ten należy do nowego lokatora lub właściciela lokalu.

Niestety mojego partnera spotkała tu przykra niespodzianka.
Jak co roku zapłacił w 2017 podatek (który jest naliczany od kwietnia do marca), a w lutym następnego roku sprzedał mieszkanie i o sprawie zapomniał. Zajęty innymi sprawami (między innymi zepsutym piecykiem w nowym domu) nie upominał się nawet o zwrot nadpłaty, co jak się okazało, było błędem...

Otóż nowy właściciel nigdy nie zarejestrował się w urzędzie miasta. Nie odsyłał listów, które przychodziły do mojego partnera, z dopiskiem "adresat nieznany", tylko je najprawdopodobniej wyrzucał.
W efekcie nikt nie zapłacił council tax w roku 2018-19, a urząd miasta, nie mogąc się z moim partnerem skontaktować, zaocznie podał go do sądu, sprawę wygrał, naliczył odsetki karne i odsprzedał dług komornikowi.

Komornik bez problemu zlokalizował dłużnika i wysłał wezwanie do zapłaty z doliczonymi opłatami za koszta administracyjne.
List doszedł wczoraj, a chłop mi przez niego o mało wylewu nie dostał, był tak zdenerwowany bo nie wiedział, za co go ścigają o taką kasę (a kasa spora, bo mniej więcej - moja miesięczna pensja, a ja całkiem uczciwie zarabiam).

Dziś zadzwonił do urzędu miejskiego w tamtym mieście, dowiedział się rewelacji o niezgłoszonym lokatorze i będzie próbował odkręcić sprawę.

A nauczka jest z tego prosta: nie polegajcie na innych, że załatwią wszystko z urzędami, tylko róbcie wszystko sami.

by GoshC
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-1 13

I co jest piekielne w tej historii? Oszałamiająca opłata, która z kosztami komorniczymi i odsetkami jest równa jednomiesięcznej pensji czy co? Bo nauczka to taka oczywistość ponad oczywistościami.

Odpowiedz
avatar GoshC
6 10

@Lobo86: może nowy właściciel, który myślał, że przyoszczędzi cudzym kosztem? Albo urzędnik councilu, któremu nie chciało się sprawdzać land registry i znaleźć kogoś, kto podobno był im winien kasę, tylko wolał wysyłać kolejne listy i wezwania na adres z którego nie było odpowiedzi?

Odpowiedz
avatar Waldas
3 5

@GoshC: Tez mieszkam w UK. Przeprowadzka 20. 08.Powiadamiam Council duzo wczesniej, ze z dniem 20.08 przeprowadzam się na nowy adres i proszę o kalkulację podatku na następne miesiące juz na nowy adres. Wysokość podatku zalezy od wartosci mieszkania czy domu, więc nie mozna wierzyć, ze wszędzie jest tak samo. Panek z urzędu zaleca mi płacic tak samo a oni pózniej skorygują... Po paru tygodniach dzwonię co z decyzją a tu informacja,, przeciez my mamy 6 tygodni na odpowiedz!!!'' i pupa...Albo to lenistwo albo korona wirus.

Odpowiedz
avatar GoshC
-1 3

@Waldas: tutaj było o tyle trudniej, że inny council. Gdyby to było w obrębie jednego councilu to nie byłoby problemu :-)

Odpowiedz
avatar weron
2 4

@GoshC: właściciel nic nie przyoszczędzi, bo council zawsze się o swoje upomni, kasę mu będą zabierać chociażby z wypłaty czy zasiłku, a jeśli nie będzie z czego, przyjdzie komornik i weźmie wszystko, cokolwiek ma tylko jakąś wartość. To raczej głupota niż cwaniactwo z jego strony, zwłaszcza, że raz na kilka miesięcy wysyłają też prośbę o aktualizację danych do spisu wyborców, za brak odpowiedzi też grozi całkiem spora kara (u mnie jest to kwota do 1000 funtów) a poza tym, taka cyfryzacja, cisną na rachunki online, płatności online i inne takie, ale zamiast wysłać maila, którego, jak mniemam, mieli, podobnie jak numer telefonu, zmarnowali tylko papier. Pamiętam, jak szalenie rozbawiło mnie, kiedy wysłali mi łącznie 2 albo 3 identyczne rachunki, w trzech oddzielnych listach, a na dole każdego z rachunków prośba o szanowanie papieru i drzew, bo to takie eko. Na maila dostałam odpowiedź listem, odpisałam mailem, z uprzejmym zapytaniem, czy tak wygląda ich ekologia i że skoro napisałam na maila, to wolałabym odpowiedź tą samą drogą, odesłali maila z plikem pdf, do którego trzeba było utworzyć sobie hasło. Czyli tak czy siak pierwszy lepszy haker z dostępem do mojego maila mógł sobie tę ich odpowiedź przeczytać i jeszcze mi uniemożliwić dostęp ustawiając hasło samemu.

Odpowiedz
avatar kudlata111
0 2

Wierzyć urzędom/urzędnikom (a zwłaszcza w UK) to jak wierzyć w moc uzdrawiającą różdżki z biedronki. Mając raka mózgu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

Przypomina mi się, jak już wiele wiele lat temu w Irlandii sprzedałam stary samochód. Z tego, co pamietam, procedura polegała na tym, że ja daję kupującemu dowód rejestracyjny, a on wysyła go do odpowiedniej instytucji w celu przerejestrowania pojazdu na siebie (tablic się nie wymienia). Pan ewidentnie postanowił przycwaniaczyć i go nie przerejestrował. Dowiedziałam się stąd, że przyszły mi wezwania do zapłaty razem z karą za zwłokę za przejazdy przez bramkę na obwodnicy (płatne wówczas 3 euro za każdy przejazd). Pan niedługo po kupnie samochodu złośliwie jeździł tam kilkanaście razy dziennie tam i z powrotem przez kilka dni, nabijając prawie 200€, których oczywiście nie zapłacił. Sprawę udało mi się bez problemu odkręcić, a on z tego co pamietam dostał karę. Zastanawiam się, o co takim ludziom chodzi i co chcą ugrać

Odpowiedz
avatar weron
2 4

@Crannberry: niektórym pewnie wydaje się, że przechytrzą system. Niestety, prostota niektórych brytyjskich rozwiązań prowadzi do nadużyć. Właśnie załatwiam sprawę koleżance, która dostała pismo od komornika z kwotą do zapłaty blisko 400 funtów. Po krótkim śledztwie okazało się, że mandaty są za samochód jej brata (council podał nam numer rejestracyjny i markę auta), który to wykorzystał jej dane i samochód zarejestrował na nią (ona o tym nawet nie wiedziała, bo wyprowadziła się z tamtego domu z powodu problemów z byłym, który się włamał i ją pobił, a brat wprowadził się tam na czas okresu wypowiedzenia, bo nie miał gdzie mieszkać), teraz musimy to odkręcać, mam nadzieję, że porównają chociaż jej podpis i podpis, który mają na dowodzie rejestracyjnym, albo dojdą w jakiś inny sposób, że koleżanka o sprawie nie wiedziała, bo brat wyjechał (co śmieszniejsze, tym właśnie autem) do Polski, a kiedy go poinformowała, w co ją wpakował, powiedział jej, że powinna była zgłosić, że auto sprzedała i ten mandat to jej wina i jej problem. Druga mieszka w cygańskiej dzielnicy, sprzedała raz auto cyganowi i kilka miesięcy temu na jej adres zaczęły przychodzić dowody rejestracyjne nieznanych samochodów, zarejestrowanych na nieznane jej osoby. Jedno z aut zobaczyła niedaleko swojego domu, podeszła do stojącego obok niego cygana i powiedziała, że nie życzy sobie, żeby przychodziły do niej listy z DVLA. Cygan udał, że nie wie, o co chodzi, ale auto zniknęło. Listy odsyłała, ale ciągle przychodziły nowe, powiedziałam jej, żeby to zgłosić, bo zaraz zaczną przychodzić mandaty za prędkość, a może się trafić komornik, który nie będzie weryfikował, czy ktoś taki tu mieszka czy nie. Tydzień po tym, przyszedł pierwszy mandat, zaraz potem dwa kolejne, plus mandat (lub inna kara) za przejazd jakimś płatnym mostem w Londynie. Tylko na pierwszym mandacie była możliwość zadzwonienia na infolinię i zgłoszenia, że ktoś użył jej adresu. Po którymś z kolei obcym dowodzie rejestracyjnym, wkurzyła się i zobaczywszy że jeden z samochodów został świeżo opodatkowany (road tax, zależny od emisji spalin), zrobiła SORN (SORN to zgłoszenie, ze samochód zostaje usunięty z drogi publicznej), miejmy nadzieję, że jakiś nadzór akurat to auto wybrał sobie do kontroli.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@weron: strasznie przykre jest to, że do krajów, gdzie przez kilkaset lat budowany był system opierający się na zaufaniu między państwem a obywatelem, nazjezdzalo się cwaniaczków z krajów o mentalności trzeciego świata, którzy to budowane latami zaufanie rozpie*rzają w drobny mak, próbując być w swoim prymitywnym mniemaniu sprytni

Odpowiedz
avatar weron
-1 1

@Crannberry: fakt, tym bardziej, że nawet jeśli człowiek swoich danych nie udostępnia byle komu, to jak widać po przypadku koleżanki, nawet rodzina może dane wykorzystać dla własnych korzyści. Mniej by bolało, choć nadal byłoby to nieuczciwe, gdyby użył danych jakiegoś znajomego, a nie własnej siostry. całkiem niedawno chłopak mojej klientki (tłumaczę Polakom w urzędach, u lekarza itd) dowiedział się, że zasiłek, który miał zostać wstrzymany po wyjeździe jego żony i dzieci do kraju, nadal jest pobierany i wysyłany na konto ich wspólnej znajomej, która pewnie zapisała sobie ich dane potrzebne do weryfikacji przez telefon i zmieniła dane konta na swoje. Dziwi mnie, że tacy oszuści się nie boją, większość takich spraw prędzej czy później wychodzi na jaw, a kary są całkiem spore, nawet nie wliczając w to konieczności zwrotu pieniędzy, bo można utracić prawo do jakichkolwiek zasiłków a nawet iść do więzienia. Z kolei walka z nieuczciwymi firmami leży i kwiczy, jak ktoś przelał przelewem pieniądze, a nie wiedział, że jest to oszustwo, w większości przypadków kasy nie odzyska, mimo że policja i inne instytucje mają czarno na białym dane konta. Jeden bank wprowadził możliwość odzyskania pieniędzy, jeżeli człowiek dał się oszukać, ale działał w dobrej wierze, ale zasady też mają dosyć twarde.

Odpowiedz
avatar lotos5
0 0

@Crannberry: Ale wysłanie loga jest obowiązkiem sprzedawcy, a kie kupującego

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Dziwne, że partner nie wie, źe trzeba sie wyrejestrowac, zwlaszcza jak sie sprzedaje mieszkanie. Podaje sie wtedy dane nowego wlasciciela i nic cie juz z mieszkaniem nie laczy. Jego zaniedbanie, a w councilu tez nie pracuje inteligencja wiec nie polacza kropek. Sama mialam maly problem z niezaplaconym council taxem bo mialam ustawiony direct debit. Przeprowadzilam sie tylko ulice dalej, zadzwonilam sie przerejstrowac ale nie wiedzialam, że trzeba założyć nowe zlecenie debit direct :) tak sobie żyłam w nieswiadomosci 3 miesiace ;) az dostalam list z ostrzezeniem ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2020 o 14:31

avatar weron
0 2

@nursetka: z urzędnikami w UK jest jak ze strażą miejską w Polsce, pracują tam tylko dlatego, że nigdzie indziej ich nie chcieli :D pewna pani w tym urzędzie, podczas przeliczania miesięcznej kwoty council tax, była szalenie zdziwiona, że przeliczyłam w pamięci (wiadomo, grosze się nie zgadzały) i powiedziałam, ile mniej więcej będzie zanim ona zdążyła sięgnąć po kalkulator, z wytrzeszczem zapytała 'jak ty to zrobiłaś?!', powiedziałam, że chodziłam na matematykę w szkole. Na szczęście nie zorientowała się, że trochę jej pojechałam w ten sposób. a pieniądze za nadpłacone trzy miesiące chociaż Ci przeksięgowali na nowy adres? Bo z tym też jest czasem niezły syf.

Odpowiedz
avatar GoshC
-1 1

@nursetka: nie musiał. Obowiązek zgłoszenia się do councilu należy do nowego właściciela/najemcy. On zgłosił się w nowym councilu, a te dwa niestety się że sobą nie komunikują.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@weron: to ja bylam winna councilowi za 3 miesiace, okazalo sie, źe w momencie gdy podalam zmiane adresu (ten sam council, ulica dalej) to wstrzymali moje przelewy. Myslalam, że zmienia sie tylko adres a reszta smiga jak zwykle. Placilam oplaty na spolke z kolezanka i co miesiac przelewalysky sobie rozme kwoty i jakos sie nie zorientowalam, że nie placilysmy councilu az dostalam czerwony list ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@GoshC: moze to zalezy od councilu? ja musialam sie wyrejestrowac i podac nowy adres gdy wyprowadzalam sie gdzies indziej. Gdy przeprowadzalam sie w obrebie tego samego councilu to za pozno sie wyrejestrowalam i musialam w danym miesiacu zaplacic council za dwa adresy.

Odpowiedz
avatar weron
-1 1

@nursetka: to powiem Ci, że u Ciebie urzędnicy są naprawdę jacyś nie do końca sprawni umysłowo. W Doncaster wystarczy kilka dni po terminie i już przychodzi list, żeby płacić całość, skoro nie dotrzymało się terminów spłaty. Nie wiem, co miało im dać czekanie trzy miesiące, skoro na pieniądze i tak musieli jeszcze poczekać, a tak mieliby je od ręki.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 1

Zaraz, zaraz...przecież musiał zarejestrować nowe lokum, albo był już w nowym lokum zarejestrowany, więc Council miał z nim kontakt. Płacąc tax za nowe lokum żadna ze stron nie zwróciła uwagi, że pozostała sprawa starego mieszkania?

Odpowiedz
avatar GoshC
0 2

@Bryanka: inny council :-) brak komunikacji pomiędzy nimi. wygląda na to, że ten w Hull nie potrafi wiele ogarnąć. Na Wakefield nie narzekam :-) zawsze wszystko na czas :-) Nie mówię, że K był całkiem bez winy, ale ile on miał problemów ze sprzedażą tego mieszkania to niesamowite. Więc po wymianie kontraktów po prostu przestał chyba o tym myśleć, tym bardziej że już półtora roku tam nie mieszkał.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 1

@GoshC: A to faktycznie możliwe w takim razie. Myśmy mieli inną ciekawą sytuację. Parę lat temu, obrębie tego samego rejonu przeprowadzaliśmy się z misateczka do wioski. Dokładniej z mieszkania w miasteczku, do tzw. lodge na tyłach mojego miejsca pracy. Zgłosiłam do councilu zmianę adresu, oni to potwierdzili, wszysco cacy, normalna procedura. Tyle, że zamiast listu wysłali faceta, który "zakradł" się od tylnej bramy i prawie przyprawił mnie o zawał gdy zapukał w okno. Okazało się, że zmieniło się prawo i lodge powinno mieć oddzielny adres, a nie adres miejsca pracy, więc mój pracodawca musiał wygrzebać 8letnią historię "pobytu" tego budynku, w tym miejscu. W końcu po roku nadali nam oddzielny adres, którego i tak nie używamy (bo korespondencyjny jest po prostu na drugą bramę), a z którego wszyscy mają bekę, bo brzmi dosłownie jak "Brama na tyłach Miejsca Pracy". "W imię zasad..."

Odpowiedz
avatar weron
3 3

tia, żeby to zgłaszanie jeszcze takie proste było. U mnie w Doncaster na przykład nie pozwalają zgłosić tego osobiście, każą zgłaszać online, a że ich system jest równie lotny co mieszkańcy tego pięknego kraju, w przypadku kilku moich znajomych zdarzyło się tak, że mimo zgłoszenia wprowadzenia się pod nowy adres, nie przychodziły żadne listy, a jak w końcu się Council dopatrzył, to zwykle przychodziło upomnienie i było straszenie sądem jak się nie zapłaci w terminie 7 dni (od daty na liście, nie od daty otrzymania, czyli faktycznie były to 2-3 dni) kwoty za x miesięcy, bardzo niechętnie rozkładali to na raty i nie przyjmowali do wiadomości, że to jest wina ich systemu. Pominę już ich burdel w kwestii przyjmowania dokumentów, bo kiedy dostarczy im się dokumenty, albo gdzieś je gubią albo nie pilnują, wysyłają kolejne listy z prośbą o te same dokumenty i twierdzą, że nigdy niczego nie otrzymali, w efekcie czasami trzeba te same papiery zanosić im kilka razy i jeszcze słuchać narzekania na niedotrzymywanie terminów (które councilu, jakimś cudem, nie obowiązują) Mój kolega dostał kiedyś, po przeprowadzce z pokoju na dom, list, że zalega kilka stówek za adres, pod którym nigdy nie mieszkał. Agentka pomyliła kod pocztowy na umowie, a urzędas sprawdził tylko numer domu i kod pocztowy, nie sprawdził, czy zgadza się nazwa ulicy. Dorwali go pod nowym adresem, ale na szczęście sprawę załatwiła jedna wizyta w urzędzie, chociaż kolega mocno przeżywał, że będzie musiał płacić. Jedna z moich znajomych miała ustawiony direct debit (nie mam pojęcia, jak to się zwie po polsku, firma/instytucja pobiera sobie automatycznie pieniądze z konta klienta/petenta), aż tu nagle po roku dostała upomnienie, że przez cały rok nie płaciła council tax. Okazało się, że urzędas ustawiający zlecenie zapłaty pomylił numer klienta i wyglądało to tak, jakby nie płaciła nic przez cały rok, ale upomnień nie wysyłali, na szczęście udało się sprawę załatwić. Nie raz też zdarza im się zapomnieć wysłać rachunek na nowy rok, ale o upomnieniach nie zapominają tak łatwo, dopatrzyłam się u koleżanki, że płaci 100% (samotna osoba płaci 75% kwoty), kazali nic nie płacić i czekać na nowy rachunek, bo nadpłatę przeksięgują na poczet przyszłych rachunków, jedyne czego się doczekała (mimo kilkukrotnych telefonów i maili z przypomnieniem, że nie dostała rachunku) to upomnienie, że zalega z płatnościami. A to, że nie wiedziała, ile i kiedy ma płacić, to już taki nieistotny szczegół. a co do ostatniego zdania: nie raz agencje mieszkaniowe czy właściciel (przy wynajmie) deklarują, że zgłoszą nowego lokatora do councilu i dupa. Jeden mój kolega wynajmował jakieś mieszkanko czy inną kawalerkę w budynku przerobionym na mieszkania, agent powiedział, że nie musi płacić council tax, bo jego mieszkanie nie jest wyodrębnione. Po trzech latach council dopadł go i kazał zapłacić 1200 funtów zaległości, agencja oczywiście wyparła się czegokolwiek. Proponuję poprosić zarówno komornika jak i council o zawieszenie sprawy na czas wyjaśniania, zwłaszcza, że macie twarde dowody na sprzedaż mieszkania. A nowemu właścicielowi niech rachunek lekkim będzie, bo jeżeli nie płacił przez cały rok, to nawet gdy pozwolą mu płacić na raty i być może zrezygnują z kosztów sądowych i komorniczych (chociaż nie powinni, bo celowo unikał płacenia rachunku) to i tak będą chcieli mieć to spłacone zapewne do końca marca.

Odpowiedz
avatar GoshC
1 1

@weron: K już się kontaktował że swoimi prawnikami (tymi co przeprowadzali sprzedaż), więc jest na etapie załatwiania sprawy. Teoretycznie to jemu należy się od councilu zwrot nadpłaty za 2017-18, ale zobaczymy co z tego dalej wyniknie.

Odpowiedz
avatar weron
2 2

@GoshC: to dobrze, ale zauważyłam, że w kontaktach z urzędami wystarczy pokazać, że się zna swoje prawa oraz umie się o nie walczyć oraz ma się twarde dowody na brak winy i żaden prawnik do szczęścia nie jest potrzebny. Tylko czasem aż szkoda, że urząd za przetrzymywanie nadpłat i nieinformowaniu o nich, nie płaci żadnych kar, a ty się, człowieku spóźnij dzień lub dwa i już upomnienie i kara (u mnie bodajże 40 funtów) kilka lat temu, kiedy moje dziecko miało ze dwa lata, pobierałam housing benefit i zasiłek dla bezrobotnych. Z jakichśtam powodów, chyba zmiany zasad, straciłam prawo do zasiłku i housing benefit. Założyłam działalność, odzyskałam housing benefit. Po trzech miesiącach znów został mi zabrany, bo powinnam zacząć zarabiać 130 funtów tygodniowo i wg councilu 3 miesiące na rozruch firmy to wystarczająca ilość czasu. Bez wielkich nadziei złożyłam wniosek o Income Support (zasiłek dla osób, które zarabiają mało i mają dziecko do 5go roku życia) licząc, że do tego czasu albo zacznę lepiej zarabiać albo połączę samozatrudnienie i pracę na część etatu. Przy weryfikacji musiałam przedstawić faktury jako dowód że prowadzę działalność. Jako że council podjął już decyzję negatywną, poszłam spytać, kiedy odzyskam faktury, bo bez tego nie dostanę drugiego zasiłku (a który pozwoliłby odzyskać mi housing), pani powiedziała, że mam czekać na list potwierdzający, że mogę je już odebrać. Powiedziałam, że skoro minęły trzy miesiące (odwołania od decyzji trochę trwały) i podjęli ostateczną decyzję, to faktury są im już niepotrzebne i chciałabym je dostać. Pani niepocieszona poszła gdzieś na moment, po czym wróciła z zakurzoną kopertą, w której były moje faktury. Dostarczyłam je do jobcentre, zasiłek wyrównano mi od daty złożenia (czyli właśnie mniej więcej trzech miesięcy), mając ten zasiłek, ponownie złożyłam podanie o housing benefit z prośbą o wypłatę od momentu przyznania income support. Po paru tygodniach przysłali mi list przyznający mi housing, ale od daty, kiedy złożyłam aplikację u nich, w dalszej części listu napisali mi, że wyrównanie się nie należy, bo wniosek powinnam była złożyć razem z wnioskiem o income support i jako tłumacz powinnam wiedzieć takie rzeczy. Napisałam odwołanie, w którym powołałam się na ich opieszałość i fakt, że nikt nie powiadomił mnie, że mogę odebrać faktury i przez to sprawa trwała tyle czasu, a nie dlatego, że ja nie dopilnowałam terminów. Z łaską wypłacili mi pieniądze za 3 miesiące. PS: wiem, że niektórzy piekielni lubią oceniać, więc z góry zaznaczę, że zasiłek pobierałam, bo nie miałam innego wyjścia. Cała rodzina w Polsce, ojciec młodego się nie poczuwa, większość prac jest na zmiany i zaczyna się o 6 rano przy porannej zmianie a kończy o 22 przy popołudniowej, a większość firm chwalących się elastycznym czasem pracy miało tak naprawdę na myśli, że to pracownik będzie elastyczny. Przedszkola i szkoły mają sztywne godziny otwarcia, a opiekunce oddawałabym 80% swojej pensji przy okazji tracąc większość dodatków, więc i tak źle i tak niedobrze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@weron: oj tak agencje mieszkaniowe, mi tez obiecali, że nas zarejestruja, ale że od poczatku mialam zle zdanie o agencji (wynajelam mieszkanie bez historii kredytowej po 3 miesiacach pobytu w UK wiec nie moglam przebierac) to sama zadzwonilam. Okazalo sie, że council oczywiscie nie mial o mnie pojecia

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 0

Zawsze mnie to fascynowało. Jak miejsce zamieszkania nie jest tożsame z miejscem zameldowania to sąd jest bezradny, ale jak sprawa trafi do komornika to ustalą gdzie przebywasz raz-dwa.

Odpowiedz
avatar minus25
0 0

"Zapomnieliśmy zapłacić podatku i teraz ściga nas komornik, jak tak można?!?!"

Odpowiedz
avatar GoshC
0 0

@minus25: nie zapomnieliśmy. Podatek powinien być opłacony przez nowego właściciela. Czytanie ze zrozumieniem by się przydało.

Odpowiedz
Udostępnij