Covid-19, temat kontrowersyjny strasznie. Jedni w wirusa wierzą, inni nie. System mamy jaki mamy i nic na to nie poradzimy, i o tym systemie właśnie będzie mowa.
Na początku sierpnia w moim zakładzie pracy okazało się, że mamy osobę zakażoną. Zanim wyszło na jaw, że jest pozytywna, to osoba ta przychodziła do pracy przez tydzień mimo, że źle się czuła. Traf chciał, że osoba ta zaraziła kilka innych osób. Rozeszło się szybko, na szczęście zakład szybko zareagował i podjął odpowiednie kroki. Pech taki, że po przeprowadzeniu u wszystkich testów kilkanaście osób wylądowało w domu z wynikiem pozytywnym, kilkadziesiąt na kwarantannę jako kontakt z osobą zarażoną.
Jak wygląda dalsza droga przez mękę z wirusem? Na pewno nie jest kolorowa.
Pierwszy test w pracy wyszedł nierozstrzygający, po 5 dniach następny już pozytywny i się zaczęło...
Dzień po otrzymaniu pozytywnego wyniku dzwonię do sanepidu, myślę sobie- sama się zgłoszę, szybciej pójdzie, koszmar prędzej się skończy. Aha, jak pomyślałam tak zrobiłam. Rozmowa z sanepidem przebiegła mniej więcej tak:
Ja: Dzień dobry, LadyRabbit z tej strony. Mam pozytywny wynik na koronawirusa i chciałam się do Was zgłosić.
Sanepid: OOoooooooo, znalazła się nasza zagubiona owieczka!
Ja: Jak to?!
S: A dostaliśmy dzisiaj rano informacje z wojewódzkiego sanepidu, że mamy osobę w powiecie z pozytywnym wynikiem i tylko inicjały L.B., żadnych danych kontaktowych jeszcze nie mamy. Bardzo dobrze, że się Pani zgłasza sama! Poproszę dane...
*podałam wszystko co Pani chciała, łącznie z danymi domownika. Dostałam informacje, że test będę miała wykonany w 10 dobie od otrzymania pozytywnego wyniku i mam się jeszcze zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu, żeby być pod stałą opieką.
Niby wszystko ładnie pięknie jak do tej pory. Myślę sobie, że skoro za pierwszym razem dodzwoniłam się do PSSE to gładko pójdzie.
Dzwonię do sanepidu zapytać czy oby na pewno wpisali mnie na listę do testu, bo pies z kulawą nogą się mną nie interesuje. Ani telefonu, ani policji na kontroli. Nic. Pani mi mówi, że tak, dzisiaj test, proszę czekać bo pewnie będą dopiero po południu. Przyjechali koło 16, test zrobili tylko mi - o domowniku nic nie wiedzieli. No to następnego dnia znowu telefon do sanepidu zapytać o wynik i zapytać co z testem domownika i dlaczego nie miał wczoraj razem ze mną! Pani mi mówi, że ona nie wie, ale test będzie jutro wykonywany u nas obydwojga. Minęły dwa dni- dzwonię zapytać o nasze wyniki i zapytać kiedy następny test u domownika i czy mogę swoje wyniki na maila prosić bo trzeba przecież zaświadczenie o zwolnieniu z izolacji załatwić. A Pani mi radosnym głosem mówi, że drugi test będzie za 4 dni! Czyli między testami u domownika 6 dni, zamiast dwóch.
Zdenerwowanie osiągnęło poziom krytyczny. Ja mając dwa wyniki negatywne dowiaduje się że mam jeszcze tydzień siedzieć w domu bo domownika wpisali na testy tydzień później. Bez sensu i logiki, zamiast gonić karetkę po wymaz na moje zadupie dwa razy, gonili trzy. Dodatkowo wypadało, że wyniki miały być w sobotę, więc dodatkowe 2 dni czekania do poniedziałku, żeby z sanepidem coś wywalczyć.
I tym oto sposobem zamiast siedzieć na izolacji/kwarantannie 14 dni, przesiedziałam 27.
Nie ma ludzi nie wierzących w wirusa, są tylko mądrzy ludzie nie wierzący w pandemie.
Odpowiedz@Morog: A ci najmądrzejsi są niewierzący w cokolwiek. No nie?
Odpowiedz@Morog: "Mądrzy ludzie nie wierzący w pandemię" to w tym wypadku chyba oksymoron. Wierzyć to sobie można w bogów, pandemia to fakty naukowe. A że system sobie niekoniecznie radzi i dochodzi do absurdów to inna sprawa.
Odpowiedz@Morog: Pandemię mamy. Ewentualnym problemem jest może zrozumienie co to jest pandemia. Wielu chyba rozumie to jako "wszyscy umrzemy". A np. za wiki: 1. Pandemia to epidemia o szczególnie dużych rozmiarach, na dużym obszarze, obejmującej kraje, a nawet kontynenty. 2. Epidemia – występowanie w określonym czasie i na określonym terenie przypadków zachorowań lub innych zjawisk związanych ze zdrowiem w liczbie większej niż oczekiwana. No to chyba liczba zachorowań jest większa niż oczekiwaliśmy a obszar występowania znaczny.
OdpowiedzChciałabym zapytać z czystej ciekawości (nie wywoływać żadnej gównoburzy): czy komukolwiek z zarażonych coś się rzeczywiście działo, czy wszyscy bezobjawowo? Odnoszę wrażenie, że większym problem niż sam wirus jest niewydolność naszego systemu (pod różnymi względami), a jego objawy czasem przypominają zwykłe przeziębienie, z którym byśmy nawet normalnie nie poszli do lekarza
Odpowiedz@helgenn: w baaardzo szeroko pojętym „moim środowisku” słyszałam o 4 osobach. - siostra mojego męża, 37 lat, (w Szwecji) przeszła to jak 3-tygodniową ciężką grypę połączoną z problemami z oddychaniem i utratą węchu i smaku. Jej mąż i dzieci albo się nie zarazili, albo przeszli bezobjawowo, testu nikt im nie zrobił - pracownica czasopisma, z którym współpracujemy, przed trzydziestką, (w Anglii) przeszła dość ciężko, konieczny był pobyt w szpitalu, na szczęście bez respiratora - córka urzędniczki, która udzielała nam ślubu, około 40 lat, (Szwecja) przeszła lekko, objawy jak przy przeziębieniu - jeden facet z pracy mojego męża (ok 50 lat) umarł. Nie wiem nic na temat chorób współistniejących Sama w marcu miałam 3 tygodnie suchego kaszlu. Za wcześnie na alergiczny i zaczęło się ok 2 tyg po powrocie ze Szwecji, gdzie byliśmy na dużej imprezie (ok 100 osób). Czy to był covid, czy inne ciul wie co, nie wiem, bo o test nie można się było w tamtym czasie doprosić. Kto i jak to przechodzi, wydaje się być zupełnie przypadkowe. A niewydolność systemu i idiotyczne decyzje podejmowane przez rządzących to swoją drogą
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2020 o 12:59
@Crannberry: dziękuje, szczególnie mnie interesuje jak to u nas wygląda, czytałam jakiś artykuł o tym, że łagodny przebieg w Polsce może wynikać z systemu szczepień, które przechodzimy obowiązkowo, może rzeczywiście coś w tym jest. Znam tylko kilka przypadków i wszyscy mieli (co najwyżej) 37 stopni gorączki, ewentualnie lekki kaszel, oczywiście to nie jest żaden dowód, dlatego też pytam. Można wykonać test na przeciwciała, który jest dużo tańszy niż test na covid (w Polsce około 100 złotych), który wykaże czy miało się kiedykolwiek wirusa.
Odpowiedz@helgenn: Znam 1 osobę covid+ (64lata, po zawale rok temu działa mu cirka 30% serca) przeżył - mimo gorączki , utraty smaku itp. Obeszło się bez szpitala i respiratora. A co ciekawe jego żona dokładnie takie same objawy i miała wynik negatywny testu. Dodatkowo pewien lekarz u którego moja mama była na jakiejś rutynowej wizycie powiedział że my Polacy to mamy trochę słabszy przebieg ewentualnych powikłań przez obowiązkowe szczepienie na gruźlicę jakie każdy z nas przechodzi. Wirusa nie udowodnisz (testy albo wykażą wszystko, albo nic), ale z tym że już do końca zabiło nam i tak słabo działającą służbę zdrowia (gdzie na fundusz się nie dostaniesz, chyba że telefonicznie, ale prywatnie do tego samego lekarza w tym samym gabinecie zapraszam na jutro) to się ciężko nie zgodzić
Odpowiedz@helgenn: W moim otoczeniu - siostra kumpeli z pracy i mąż: prawie bezobjawowo, dzieci zdrowe - Znajomi szwagierki - ziomek przyniósł z pracy bezobjawowo i zaraził teścia, który zmał (stary człowiek) - brat szwagierki - chyba lekko Niestety burdel w organizacji i pupiate testy wzmagają różne teorie spiskowe.
Odpowiedz@helgenn: Mój znajomy - około dwóch tygodni w szpitalu. Człowiek nieco po czterdziestce, poza tym zdrowy, całkiem wysportowany. Było źle.
Odpowiedz@helgenn: Wuj, l 67. Dziś rano zmarł - CoVid z chorobami współistniejącymi (miał operację na tętniaka, 1 test w szpitalu negatywny, po operacji wystąpiło zapalenie płuc, więc zrobili następny test - pozytywny). Odwiedziałam go tydzień temu (leżał jakieś 1,5 msc w szpitalach) - kłopotów z oddychaniem praktycznie żadnych (aż do śmierci bez respiratora oddychał), za to schudł co najmniej o połowę. Wg wykresu w szpitalu, stan podgorączkowy lub niska gorączka. Wg mnie było to zapalenia bakteryjne - wuj będzie miał jeszcze sekcję. Kuzyn, l 41 - Wrócił z delegacji z Wlk Brytanii, złapała "lekką grypę". Pracodawca wysłała go na test - pozytywny. Chorował 3 tyg - stan podgorączkowy/gorączka (w maxie do 38, gdzie w tej rodzinie <ja też tak mam> przy grypie skacze do 41-42 st, więc przy 38st czuł się dobrze) i od czasu do czasu kaszel. Koleżanka z pracy, l 38 - wróciła z Hiszpanii. Kilka dni póżniej objawy lekkiego przeziębienia. Potem było gorzej. Obecnie w szpitalu Covidowym. Nie jest pod respiratorem - podobno juz się jej polepsza. Od pierwszych objawów minęło jakieś 2-3 tyg. Pewnie jeszcze drugie tyle będzie zdrowieć. Jeśli ma to jakieś znaczenie - ma cukrzcę, jest w ciąży.
Odpowiedz@helgenn Pozytywy w moim otoczeniu: - dwa bezobjawowe, zupełny luz, osoby przed 30, - jedna osoba przed 40 cztery dni była bardzo osłabiona i spała większość doby, piątego dnia obudziła się zdrowa i od tego czasu (kilka tygodni) czuję się świetnie, nie stwierdzono też żadnych powikłań, - jeden starszy facet z chorobami przechodził dość ciężko, problemy z oddychaniem i gorączka, ale nie wymagał hospitalizacji, po tygodniu zaczął zdrowieć. W domu razem z nim w izolacji 6 osób, 4 z nich pozytywne ale zupełnie bezobjawowe, w wieku nastoletnim do późnośredniego. Ja nie wykluczam, że przechodziłam w marcu jeszcze zanim szambo się rozlało i nikt się nie przejmował, jestem młoda i widywałam się jeszcze wtedy ze znajomymi, większość miała wtedy jakiś tydzień lub dwa dziwne grypopodobne objawy (np kumpel po tygodniu w delegacji za granicą przez tydzień narzekał że boli to oddychanie, ale przeszło samo; współlokatorka miała przez tydzień gorączkę do 40 stopni, która nie chciała się zbić i bolały ją bardzo stawy i mięśnie; ja miałam kaszel i drapanie w gardle dużo wcześniej niż zwykle od alergii), które ustępowały same i nikt teraz nie ma żadnych widocznych problemów, jesteśmy wszyscy przed 30.
Odpowiedz@Epifania sorry za dziwne formatowanie, pisałam na telefonie i najwyraźniej nie wyłapało podziału na akapity:/
Odpowiedz@helgenn: Pewność tego testu to ok. 70%. Statystycznie można jakoś interpretować ale dla pojedynczej osoby to raczej marna informacja.
OdpowiedzNiepopularny głos rozsądku w kwestii reakcji rządów na koronawirusa, polecam ostatni wpis na facebooku: https://www.facebook.com/people/Zbigniew-Martyka/100012157448777
Odpowiedz*kontrolę*,nie kontrol.
OdpowiedzNiestety nasze państwo nie zdało egzaminu z organizacji, jak zwykle zresztą. Sanepidy nadal nie są przygotowane do działania w warunkach pandemii, brak seniwnych jedoznacznych wytycznych, brak dofinansowania. Z racji zawogu zetknęłam się z kilkoma poważnymi przypadkami Covid 19, w tym jeden śmiertelny - kobieta przed 40, prawie zdrowa, bo tylko leczone nadciśnienie. Wśród znajomych przypadki o dość łagodnym przebiegu, zwykle grypopodobne, bez zaburzeń oddychania. Na szczęście mamy mniejszą wrażliwość na wirusa niż południowi Europejczycy, ale to trochę jak loteria- nie masz pewności czy ty też przejdziesz łagodnie
Odpowiedz