Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem złą matką. A konkretniej rzecz biorąc, usiłuję realizować swoje niespełnione marzenia…

Jestem złą matką. A konkretniej rzecz biorąc, usiłuję realizować swoje niespełnione marzenia poprzez swoją córkę. No, chyba tak jest, skoro sporo osób tak uważa... (ironia).

Otóż Młoda w nadchodzącym roku szkolnym postanowiła trzymać dwie sroczki za ogon. Od dwóch lat trenuje akrobatykę sportową, a jakoś tak na początku roku (kalendarzowego) wyraziła wielkie zdziwienie tym, że ja nie wiem, że ona chce zdawać do Szkoły Baletowej...

No nie wiedziałam, owszem Młoda lekkie zainteresowanie ową szkołą przejawiała, ale chęć zdawania do niej "objawiła" mi naprawdę niespodziewanie, jako fakt bezsporny. No dobra, chcesz zdawać, zdawaj. Koniec czerwca, termin egzaminu, poszłyśmy, ja się denerwowałam, Młoda mniej, parę dni oczekiwania na wyniki - zdała!!! Podstawowe pytanie: "No dobrze, ale co teraz z akrobatyką?". "No jak to co, dalej tam chodzę!". Aha...

Ponieważ mam już plan zarówno treningów, jak i zajęć w Szkole Baletowej, pozwolę sobie przedstawić wam, jak będzie wyglądał tydzień Młodej:

Poniedziałek - zajęcia w Szkole Baletowej 16.00 - 19.00;
Wtorek - trening akrobatyka 18.00 - 20.00;
Środa - zajęcia w Szkole Baletowej 16.00 - 19.00;
Czwartek - trening akrobatyka 18.00 - 20.00;
Piątek - trening akrobatyka 18.00 - 20.00;
Sobota - zajęcia w Szkole Baletowej 10.00 - 13.00.

Nie komentuję. Nie ingeruję. Nawet w głębi duszy nie myślę "ona nie da rady!", bo kto ma w nią wierzyć, jak nie ja? Ale boję się, że to za dużo...

Piekielność? Jak w pierwszych zdaniach historii, wg niektórych osób to nie są marzenia Młodej, tylko moja projekcja tego, co ona powinna robić i kim powinna być. Więc uprzejmie informuję, że:

- miałam marzenia, których nie spełniłam - taniec nigdy nie był jednym z nich;
- to, czego nie uzyskałam w sporcie w latach młodości, nadrabiam teraz - jeżdżę na rolkach, na łyżwach, no rowerze - dla przyjemności, nie dla wyników;
- sporty czysto wyczynowe nigdy mnie nie interesowały.

Młoda jest całkiem inna niż ja. Ma wole walki, ma ducha rywalizacji - tej fajnej, zdrowej. Spełnia się w sporcie, myślę że dobrze odnajdzie się też w sztuce (taniec).

Ale wiecie co, sama nie wiem... Co ja mam jej powiedzieć w sobotę, jak ją odbiorę wykończoną po szóstych zajęciach w tygodniu? "Kochanie, dasz radę" czy raczej "Zrezygnuj z czegoś"?

Może i zła matka ze mnie... bo nie wiem...

relacje_ rodzinne

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Limek
22 24

Ja wychodze z zalozenia, ze dopoki dziecko chce, dziecko robi i otoczeniu guzik, guziczek do tego. Tylko sie cieszyc, ze dziecko z ipadem nie woli siedziec w wyzej wymienionych godzinach.

Odpowiedz
avatar Always_smile
6 12

To ja Ci odpowiem. Do końca 3 klasy podstawówki tańczyłam 2x w tyg i chodziłam na pianino 2x w tyg i raz w tyg miałam próby chóru plus śpiewałam w kosciele. W 4 klasie dołączyłam do drużyny koszykówki nie rezygnując z reszty. 10h treningów tygodniowo plus mecze. W 5 klasie zostawiłam i tańce i pianino i chór. W kosza grałam 12 lat. W którejś klasie, nie pamiętam już której poza koszykówką miałam dodatkowy angielski, niemiecki, gitarę, udzielałam się w Caritasie i chciałam jeszcze zapisać się do harcerstwa ale wtedy mama powiedziała stop. Jestem wdzięczna, że mogłam próbować. Taniec lubie do tej pory i łatwiej o zajęcia dla dorosłych niż znalezienie drużyny do kosza. Z pianina i gitary mam podstawy, czasami sobie gram. Języki to raczej oczywiste

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 21

"Może i zła matka ze mnie... bo nie wiem..." No, ja też nie wiem... i podejrzewam, że nie tylko ja. Sądzę, że jest to wyłącznie twój problem. Ponadto, zastanawiam się, czy ty się żalisz, czy się chwalisz, że masz takie uzdolnione dziecko? I do tego ambitne! Nie rozumiem, zatem, tych twoich dylematów, bo przecież ty jej do niczego nie zmuszasz? Sama chce. Więc jakim cudem miałabyś poprzez córkę realizować SWOJE niespełnione marzenia, i KTO, tak naprawdę ci to zarzuca? Bo jeśli rodzina - to chyba orientuje się jakie marzenia miałaś, a jeśli znajomi - to waśnie chyba orientują się słabo? No i jeszcze coś. Zaręczam ci, że jeśli dziecko odczuwa potrzebę dużej ilości ruchu - to nawet po tygodniu codziennych treningów nie będzie "wykończone". Też ćwiczyłam. Na obozie kondycyjnym zajęcia mieliśmy dwa razy dziennie po kilka godzin, a wieczorem nikt nie padał w bety bez życia, tylko szło się na dyskotekę. Młody organizm regeneruje się szybko. Bardziej obawiałabym się, że twoje dziecko nie znajdzie czasu na naukę. Na zakończenie. Trenowałam gimnastykę akrobatyczną kilka lat. Początkowo (jakieś pół roku) ćwiczyłam równolegle gimnastykę artystyczną. Po tym czasie SAMA zdecydowałam, które zajęcia są ciekawsze i bardziej mi odpowiadają. Twoja córka też tak zrobi. Wybierze to co ją bardziej pociąga. Bo - prędzej, później - zauważy, że, oprócz treningów, na nic innego nie ma czasu. Nawet na przyjaciół.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2020 o 22:34

avatar Xynthia
6 6

@Armagedon: Lubię twoje komentarze, najczęściej są sensowne i powodują chęć doprecyzowania pewnych rzeczy, których się nie ujęło w historii. "...KTO, tak naprawdę ci to zarzuca? Bo jeśli rodzina - to chyba orientuje się jakie marzenia miałaś, a jeśli znajomi - to waśnie chyba orientują się słabo?". No i właśnie o to chodzi, że ludzie, którzy dosyć słabo się orientują, mają najwięcej do powiedzenia, w dodatku swoje wnioski wyciągają z powierzchownych informacji. Najczęściej słyszę: "Bo ty kiedyś tańczyłaś, prawda? Nieee??? Dziwne, chodzisz jak tancerka..." Od razu mówię, że nie wiem, co w moim sposobie poruszania się powoduje to przekonanie, no może to, że w butach na płaskim obcasie chodzę "z palców", nie "z pięty", a chodząc boso zazwyczaj chodzę na palcach. I wiesz co, może nie powinnam się przejmować opiniami i przekonaniami niezbyt bliskich mi osób, ale w sytuacji, kiedy nie jestem pewna, czy dobrze robię, takie wmawianie mi czegoś naprawdę mocno demotywuje, powoduje wątpliwości... A co do "chwalenia się" dzieckiem - wybacz, jeśli odniosłaś takie wrażenie, mnie by to nie przyszło do głowy, ponieważ jaka to moja ZASŁUGA, że mam takie, a nie inne dziecko? To już prędzej mogłabym się pochwalić ładną kiecką, bo to ja ją wybrałam, uznałam że będę w niej dobrze wyglądać, dobrałam dodatki... Dziecko jakie urodziłam, takie mam - ani moja zasługa w kwestii zdolności, ani moja wina w kwestii ich braku. Natomiast jeśli chodzi o rozwijanie zdolności w dziecku (lub kompensowanie braku tychże zdolności), to jest to po prostu psi obowiązek rodzica, więc też żaden powód do chwalenia się. Pozdrawiam!

Odpowiedz
avatar Tolek
6 8

Wspieraj córkę. Niech się wyszaleje. A nauka. Jakoś tak jest, że jak mniej czasu i organizm bardziej natleniony, to szybciej i łatwiej wchodzi do głowy. Przerabiałem takie klimaty i było całkiem fajnie. Szkoda, ze na starość leń w dupsko wlazł:(:(

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 22

Tylko zapomniałaś opisać jakąś piekielną sytuację.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 10

@Ohboy: Kluczowe jest ostatnie zdanie pierwszego akapitu. Ono wskazuje na piekielne sytuacje, aczkolwiek bez łopatologii.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 15

@Jorn: Tak, wiem, ale nie OPISAŁA sytuacji. Rozpisała się za to o czymś, o czym powinna sobie pogadać ze znajomymi, zamiast zaśmiecać internet.

Odpowiedz
avatar Fahren
7 7

To są decyzje młodej - niech więc robi, co uważa. Chyba, ze chcesz za 20 lat przeczytać "Matka mi zabrała marzenia, bo nie pozwoliła ćwiczyć/tańczyć".

Odpowiedz
avatar NeMi
1 1

@Fahren zgadza się. Ja mam żal do rodziców, że nie mogłam chodzić na lekcje śpiewu operowego, bo nie chciało się im mnie wozić do większego miasta. Dopiero jako dorosła kobieta spełniłam swoje marzenia i zaśpiewałam w operze :)

Odpowiedz
avatar ogonkomara
5 11

A ja tak bardziej ogólnie. Czytam Twoje posty i stwierdzam, że jesteś zajebistym człowiekiem. Chciałabym mieć takich ludzi w swoim otoczeniu, jak najwięcej takich ludzi. Myślisz, i to dobrze myślisz, i to jest najważniejsze. Pozdrawiam Cię najserdeczniej :-)

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 9

Moim zdaniem wspieraj córkę. Moja matka bardzo chciała, żebym umiała jeździć konno. To było jej marzenie. Gdy nauczyłam się jeździć, a potem zaczęłam się wznosić na poziom sportowy, to stwierdziła, że to nie ma sensu, "bo nie jeżdżę tak dobrze jak Kasia" (dziewczyna, która miała majętnych rodziców, 2 własne konie szkolone przez najlepszych i trzeciego dzierżawionego za ciężką kasę, do startów). Moja droga była nieco dłuższa, głównie ze względów finansowych. Jak zaczęłam startować za granicą, to moja matka nawet o tym nie wiedziała i nie była zainteresowana :D Mimo, że jestem już starsza i mądrzejsza, to jednak dalej boli jak skurczysyn.

Odpowiedz
avatar Inthemiddleofsomewhere
10 10

Nie wiem na jakim etapie jest corka z batelem i gimnastyka. Tylko uważaj. Bo balet rozciąga nogi w jedna stronę a akrobatyka w druga. Żeby potem kontuzji jakiejś nie miała.

Odpowiedz
avatar Xwomen
7 7

Wystarczy " Kochanie, jesteś pewna, że to jest dla Ciebie dobre? Wierzę w Ciebie i dopinguje Cię ale nie chce, żeby Twoje zdrowie na tym ucierpiało. Jeśli uważasz, że dasz radę, dobrze ale musisz mówić mi zawsze kiedy jest coś nie tak i nie bagatelizować niczego " :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Obserwuj i daj dziecku podjac decyzje, Wspieraj, ale nie namawiaj na kontynuacje czy rezygnacje, Nawet troche zazdroszcze takiej motywacji, bo ja mialam raczej slomiany zapal, ale tez moja mama mnie krytykowala mnie na kazdym kroku wiec szybko rezygnowalam w przypadku trudnosci.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 3

A, czyli sobie wymyslasz problem i jestes z powodu tego problemu zla? No to olej problem, przestaniesz byc zla. Takie to proste.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 3

jeśli chodzi o gadanie innych - olej to. dopóki Twoja córka będzie szczęśliwa w tym, co robi, to będzie ok, a wg mnie lepszy sport niż siedzenie pół dnia przed kompem czy tabletem. a co do ostatniego pytania - nie można mówić ani tak, ani tak. nie decyduj za nią. jak w pewnym momencie będzie jej trudno, to trzeba porozmawiać i ją nakierować, żeby sama potrafiła przyjrzeć się swoim odczuciom i stwierdzić, czy przestało ją to kręcić całkiem czy to kwestia gorszego dnia/trudniejszego treningu/sprzeczki z koleżanką czy innej drobnostki, która minie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Aż się zalogowałam... Jakbym słyszała moje otoczenie. Był taki czas, że moja Młoda też próbowała wykończyć mnie i siebie ;) Najpierw był taniec, doszło karate, potem wioślarstwo. Chór. No i basen. Dopiero przy piłce nożnej się zbuntowałam, bo już zwyczajnie nie było kiedy. I wszędzie trzeba ją było wozić, bo każde w innej części miasta. Ile ja się nasłuchałam,(również od jej "wspaniałego" ojca) że rozpuszczam dzieciaka, wydaję kasę i innych bzdurnych argumentów. Olewałam, bo wychodzę z założenia że dziecko musi spróbować, żeby wiedzieć czy coś go interesuje czy nie. Jak ma odkryć swoją pasję? Siedząc w domu ze smartfonem? U mnie się wyklarowało. Został taniec i wioślarstwo. W dodatku jest już na tyle duża, że jeździ z koleżankami a ja mam zadziwiająco dużo czasu ;) Olej głupie gadanie. Większość ludzi nie ma żadnego normalnego hobby i z nudów oceniają życie innych.

Odpowiedz
avatar Halfi
4 4

Dopóki córka sama nie zasygnalizuje, albo nie zauważysz zmęczenia, to hulaj dusza. To, że ludzie myślą tak a nie inaczej, to ich problem.

Odpowiedz
Udostępnij