Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam do opisania historię, która może się wydawać mało piekielna, ale dla…

Mam do opisania historię, która może się wydawać mało piekielna, ale dla mnie była jednym z najgorszych przeżyć w życiu, a przy okazji chciałam Wam pokazać jak bardzo stereotypy mogą kogoś bardzo skrzywdzić.

Mając 18 lat poznałam mojego faceta. Jest on ode mnie starszy o kilka lat, był już po studiach i pracował. Od początku jesteśmy dość zgraną parą, jedynym problemem było to, że wtedy nie za bardzo mieliśmy z kim się spotykać jako para, bo dla niego moi znajomi byli raczej dziecinni, natomiast jego znajomi traktowali mnie najdelikatniej to ujmując, źle. Jeśli chodzi o moich rówieśników, traktowali oni mojego chłopa przyjaźnie, wręcz im imponował, ale nie mieli zbyt wielu wspólnych tematów do rozmów, ale obie strony starały się, aby na tych spotkaniach było miło.

Z kolei znajomi mojego faceta zachowywali strasznie arogancko, ciągle dawali mi do zrozumienia, że mają nie za głupią, sugerowali, że jestem smarkulą. Owszem, nie miałam pojęcia o wielu tematach, na które rozmawiali, ale słuchałam z zainteresowaniem i zadawałam pytania, na które reagowali śmiechem. Po jakimś czasie przestaliśmy się z nimi spotykać, mój facet utrzymywał jeszcze czasem kontakt, ale również jego bardzo raniły docinki w moją stronę, więc dał sobie spokój.

Kilka lat później, gdy byłam na końcówce studiów, zostaliśmy zaproszeni na wesele jego dawnych znajomych. Była to jedna z par, która akurat zawsze była dla mnie miła i wspierała nasz związek, więc postanowiliśmy pójść. Na imprezie spotkaliśmy wielu dawnych znajomych, w tym tych najbardziej złośliwych. Jedna z kobiet po kilku głębszych zaczęła mnie wulgarnie zaczepiać sugerując, że jestem puszczalską małolatą, a z moim facetem jestem tylko dla pieniędzy i szukałam sobie sponsora. Jej facet próbował ją uciszać, ale na niego też się wydarła.

"A co, może nie? Sam mówiłeś, że to jakaś taka dupodajka, co se sugar daddy szuka, bo czemu taka laska miałaby być z takim brzydalem?"

Kobiecie i jej partnerowi zasugerowano opuszczenie imprezy, my zostaliśmy, ale tylko z grzeczności, bo obojgu nam przeszła ochota na zabawę.

by ~kolezankazosiedla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Etincelle
5 15

A ja nie rozumiem jednej rzeczy. Twoi znajomi byli zbyt dziecinni dla Twojego partnera, ale Ty nie? To dziwne, bo jeśli uznać, że Ty byłaś od nich dużo dojrzalsza, to tak samo oni powinni chyba być zbyt dziecinni również dla Ciebie. Poza tym, fakt, mam 28 lat i z tego miejsca 18-latka nie jest dla mnie towarzystwem. Mam znajomych w tym wieku, dogadujemy się dobrze, jest wesoło itd., ale niezależnie od tego, jak bardzo dojrzali w zachowaniu (czy zadawaniu pytań ;)) by nie byli, to jesteśmy na zupełnie innych etapach życia. Można się pośmiać razem, ale czegoś poważniejszego, co miałoby łączyć - brak. Co, oczywiście, nie usprawiedliwia takich tekstów, jakimi Ciebie uraczono. Nie ma co też jednak być niezadowoloną z tego, że do danej grupy wiekowej się nie pasuje.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 13

@Etincelle: Pewnie też była, ale z jej znajomymi nie miał kontaktów intymnych, a to sprawia, że pewne wady stają się mniej istotne ;) Autorka pewnie powie, że była dojrzalsza niż rówieśnicy - bo zawsze tak mówią, ale w większości przypadków faktycznie 18-latka i 25/28-latek to są zupełnie inne poziomy i etapy życia. 8-10 lat różnicy to nie jest tak dużo, ale dopiero, gdy obie strony zakończyły już rozwój. Nie dziwię się, że znajomi faceta nie chcieli z nią przebywać, ale jak mówisz, nie powinni się tak zachowywać. A babka z wesela obraziła i swojego kolegę, i autorkę. Jak wszystkich, to wszystkich!

Odpowiedz
avatar Neomica
4 6

@Etincelle: Sądzę, że znajomi byli znajomymi z racji wieku nie dojrzałości. Zazwyczaj ludzie trzymają się swojego pokolenia, spotykają się z ludźmi, z którymi chodzą do szkoły, na imprezy, których znają czasem od dziecka. Nie za bardzo jest jak przeskoczyć w tym wieku do poziomu ludzi 25+ bo jak sama piszesz, 18 latki nie są dla nich towarzystwem.

Odpowiedz
avatar digi51
2 6

@Etincelle: Nie no umówmy się - ludzie w wieku 18 lat zadają się głównie z rówieśnikami, najczęściej ze szkoły. Jak sobie przypominam swoją klasę to miałam w niej dziewczynę, która zaraz po maturze wyszła za mąż, a potem urodziła dziecko i drugą, której mamusia wybrała studia, złożyła za nią papiery i przyszła ją obcałować na immatrykulacji. Z tego co pamiętam te dwie laski normalnie ze sobą gadały, na jakimś spotkaniach w wolnym czasie spędzały razem czas. Choć przyszły mąż tej pierwszej uznałby tę drugą za dzieciucha. Ludzie w tym wieku jeśli chodzi o związki i zainteresowania mają różny poziom dojrzałości, co nie znaczy, że jeśli mają poczucie, że są nieco bardziej dojrzali niż rówieśnicy to się od nich odcinają i szukają sobie znajomych gdzie? Pod uniwersytetem? Ja nawet w wieku 30 lat mam znajomych w moim wieku, którzy są moim zdaniem kompletnie niedojrzali i dziecinni, ale nie mam problemu z tym, żeby od czasu do czasu umówić się z nimi na kawę i popeplać o pierdołach. "Nie ma co też jednak być niezadowoloną z tego, że do danej grupy wiekowej się nie pasuje." - mhm, a gdzie wyczytałaś, że autorka była niezadowolona, że do grupy nie pasuje? Bo mi się wydaje, że w pełni akceptowała to, że z racji różnic wiekowych nie mają wspólnych tematów i pozostaje jej siedzieć i się ładnie uśmiechać, a oczekiwała raczej tylko szacunku i godnego traktowania.

Odpowiedz
avatar justangela
3 7

@Etincelle: zgadzam się z Tobą w 100%. Chamstwa znajomych nie ma co tłumaczyć, bo to faktycznie chamstwo. Co jednak kompletnie nie zmienia faktu, że 10 lat różnicy w przypadku pary 28 i 18 lat to przepaść, nie ma się co dziwić, że w żadnym towarzystwie nie czuliście się dobrze.

Odpowiedz
avatar justangela
4 6

@digi51: wiesz, co innego okazjonalnie popapać o pierdołach z kimś kimś niedojrzałym (niezależnie od wieku), a co innego mieć taką osobę w paczce dobrych znajomych. I autorka chyba jednak trochę była niezadowolona, bo pisze, że znajomi męża sugerowali jej, że jest smarkulą (chociaż w zasadzie to była smarkulą) i kontakty się urwały z tą ekipą.

Odpowiedz
avatar Neomica
6 8

@justangela: Wydaje mi się, że historia jest o uprzedzeniach a nie samej różnicy wieku. W opisywanej sytuacji to starsi znajomi wykazali się niedojrzałością i gówniarskim zachowaniem a młodsze towarzystwo podeszło do sprawy dojrzale. 28 i 18 to może była by przepaść 20 lat temu kiedy 28 latka miała już męża od dekady i trójkę dzieci w wieku szkolnym. Ale teraz? Pomijając rażącą niedojrzałość to czemu 28 latka nie mogłaby sobie pogadać z 18 latką o kinie, życiu, książkach polityce? Jakie tematy są wykluczone? Dzieci, mąż, kredyt we frankach? Ktoś kto mówi: Pff.. nie zadaje się z 18 latkami bo to dzieciory, mam w końcu 28 lat, dzieli nas przepaść" kojarzy mi się ze starszakiem w przedszkolu który nie zadaje się z dzieciakami z młodszej grupy bo jest taaaaki dorosły.

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@justangela: A skąd ta informacja, że różnica wynosiła 10 lat? Licencjat można skończyć w wieku 22 lat i od razu iść do pracy. Po drugie w historii uprzedzenia dotyczyły raczej tego, że uznali ją za dziwkę, która buja się ze starszym, wynika z tego, że brzydszym od niej facetem, dla kasy, a nie tego, że jest od nich głupsza, mniej dojrzała czy dziecinna. Zresztą autorka nawet napisała pośrednio w historii, że to się zgadza - nie miała z nimi za bardzo o czym gadać. Ale czy to jest powód, aby być dla kogoś wrednym i przeganiać z towarzystwa? Bo dla mnie takie zachowanie jest bardzo dalekie od dojrzałości, o kulturze nie wspominając. Przecież ona nie przyczepiła się do nich na siłę, tylko przyprowadził ją jej facet. O ile nie zachowywała się wobec nich obraźliwe i nie okazywała ostentacyjnie znudzenia ich rozmowami, narzucając szczeniackie tematy rozmów, typu "pan od biologii wystawił mi jedynkę" to nie rozumiem dlaczego nie można takiej osoby zaakceptować, zachowywać się wobec grzecznie, nawet z lekkim przymrużeniem oka i trzeba wyzywać od smarkul? To jest dojrzałe? Mądre? Dla 50-latka 30-latka jest smarkulą i też może nie znajdą wspólnych tematów do rozmów, a jednak nazwanie jej tak było obraźliwe, prawda? Moi znajomi mają przeróżnych parterów, nigdy nie będzie idealnych sytuacji, że wszyscy ze sobą mamy milion wspólnych tematów, jesteśmy na tym samym poziomie intelektualnym, są ludzie starsi, młodsi, doktorzy, magistrzy, ludzie po zawodówce i nie trzeba się kochać i godzinami debatować o wspólnych pasjach, żeby się po prostu nawzajem szanować i akceptować. Gdyby mój znajomy przyprowadził dziewczynę, która ewidentnie nie bardzo ma z nami o czym gadać to na pewno dałabym jej mimo wszystko szansę i choćby popaplała z nią o tym, co ją interesuję, żeby jej dodać odwagi.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-1 7

@justangela: w punkt. Oczywiście, że pogadać może każdy z każdym, takie dogadywanie się zależy zresztą bardziej od charakteru i sposobu bycia niż od wieku. Na nartach mamy instruktorów między 19., a 70. rokiem życia, wszyscy wesolutko na przerwach paplają. Tyle że to właśnie jest paplanie, o wszystkim i o niczym, najczęściej na łączące wszystkich tematy, czyli narty i kursanci. Ale to tyle. I jasne, że zdarzy się 18-latek oblatany w np. w tej polityce, jasne, że można pogadać o filmach czy muzyce. Ale... jak długo? Ile razy? Jak już wskazano wyżej, autorka nie miała spotkać się z nimi jednorazowo, raczej dołączyła do stałej ekipy, więc - o ile ekipa nie stanowiła klubu dyskusyjnego związanego z danym tematem - nie wydaje mi się, żeby stałe grono znajomych marzyło o regularnych dysputach tego typu. Zresztą dlaczego mieliby dostosowywać się do autorki? Ach, no i jeszcze padło coś o rozmowach o życiu. No nie. Przeciętna nastolatka z przeciętną historią właśnie nie porozmawia o życiu z osobami o 10 lat starszymi. Ważne sprawy licealistki są (po)ważne najczęściej wyłącznie dla licealistów (i to nie jest żadna obraza, bo każdy ten etap przechodził). Naturalnym jest, że przeciętny dwudziestoparolatek nie uzna aktualnych życiowych sukcesów czy problemów osiemnastolatki za istotne. Z kolei w drugą stronę osiemnastolatka o sprawach osób starszych wie tyle, ile usłyszy. Stąd jej zdanie jest, powiedzmy, niewiele warte, bo opiera się o "wydaje mi się", a nie o "wiem". A tak nawiasem mówiąc, nie rozumiem właściwie, o co tyle krzyku. ;) Wiadomo, że z czasem te różnice się zacierają, że wraz z nabieranym doświadczeniem rośnie liczba sytuacji, do których można się z sensem odnieść itd. Skąd więc to obruszanie się? ;) Przecież to nie tak, że ktokolwiek patrzy na autorkę z góry, bo starszy - przecież to działa też w drugą stronę. Mimo zacierających się różnic nie dołączę do ekipy sześćdziesięciolatek, bo jesteśmy na innych etapach życia. Inne sprawy, inne problemy, inne podejście. Czasem możemy paplać o niczym, ale wciąż nie uważam siebie za idealnego rozmówcę dla nich. I wcale mnie to nie oburza. ;)

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@Etincelle: no masz rację. Tylko historia nie jest o tym, że dorośli ludzie nie chcieli gadać z nastolatką o pierdołach, tylko, że ją z tego powodu podle traktowali, a do tego po latach okazało się, że mieli ją za dziwkę, bo spotykała się z nieco starszym chłopakiem. Ja też nie rozumiem o co tyle krzyku - dlaczego trzeba się obruszać tym, że w towarzystwie siedzi osoba odstająca wiekiem od reszty i trzeba ten ogromnej rangi problem rozwiązywać obrażaniem jej. Wątpię, aby autorka siedząc w towarzystwie 10 osób pracujących domagała się ciągłej uwagi i rozmawiania o szkole.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 6

@digi51: no fakt, może to i było 5 lat różnicy, chociaż ze sposobu w jaki to zostało opisane racztj jestem skłonna przypuszczać, że było to jednak zdecydowanie więcej (8-10 lat). I zgadzam się z Tobą, że sytuacja na weselu absolutnie była chamska i zachowanie poniżej krytyki. Natomiast to czemu się dziwię to zaskoczeniu autorki (czy niezadowoleniu), że ekipa faceta jej nie zaakceptowała. Jak już napisałam wcześniej: jeśli do zgranej ekipy dołącza ktoś dużo młodszy i niedojrzały, to trudno się spodziewać, że będzie inaczej. Czym innym jest popaplanie o pierdołach raz na święty czas, a czym innym jest słuchanie głupot w wydaniu jakiejś małolaty przy każdym spotkaniu. Poza tym różnice w wieku zacierają się niestety znacznie później. 18 latka dla osób po studiach to dzieciuch i tutaj naprawdę ciężko o wspólne tematy na dłuższą metę.

Odpowiedz
avatar justangela
-3 7

@digi51: i wiesz, jeśli ona przyznaje je sama, że oni rozmawiali o rzeczach o których nie miała pojęcia, albo że jak ona o coś pytała to oni się śmiali to może świadczyć o dwóch rzeczach. Albo oni wszyscy byli wredni i się uwzięki, albo różnica wieku i intelektu była tak powalająca. Ona nie musiała chcieć rozmawiać o szkole, wystarczy, że nie znała się na niczym innym.

Odpowiedz
avatar digi51
2 6

@justangela: No i tu nie znajdziemy wspólnego punktu, bo ja nie widzę problemu w zaakceptowaniu w towarzystwie kogoś mocno różniącego się od pozostałych członków, o ile nie próbuje narzucać tym spotkaniom swoich reguł i jest grzeczny w stosunku do wszystkich. Z tekstu nie wynika, że autorka w jakikolwiek sposób uraziła znajomych faceta, więc nie widzę absolutnie żadnego usprawiedliwienia dla ich zachowania. Zresztą może inaczej by to odebrała, gdyby ta "nieakceptacja" nie miała formy obrażania jej, a np. delikatnego zwrócenia facetowi uwagi w cztery oczy, że jego partnerka jest niemile widziana w towarzystwie i pozostawienie mu decyzji co z tym zrobić.

Odpowiedz
avatar janhalb
3 5

@Etincelle: To są właśnie stereotypy. Mam parę znajomych, między którymi jest 15 lat różnicy. Jak się poznali, ona miała 17, on 32. Jak się pobrali, ona miała 21, on 36. Ich ślub był ponad 15 lat temu. Są szczęśliwym małżeństwem - jednym z najlepiej "dobranych", jakie znam, maja czworo dzieci.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-5 7

@janhalb: ale czy ktoś mówił, że takie związki się nie zdarzają? Jasne, że zdarzają, jasne, że takie pary mogą być ze sobą szczęśliwe itd. Tylko co z tego? To wcale nie oznacza, że każde starsze towarzystwo musi się dobrze dogadywać z dopiero co poznaną dużo młodszą dziewczyną. @digi: wg mnie jest o jednym i drugim. :) Do tego, co powiedzieli, niespecjalnie się odnoszę, bo to rzecz oczywista: byli chamscy i tyle. Natomiast odnoszę wrażenie, że równie ważne w tej historii jest uważanie autorki za smarkulę i śmianie się z jej pytań. A ja po prostu jestem w stanie sobie wyobrazić, że rzeczywiście autorka była dla nich smarkulą ze smarkatymi pytaniami. ;) Tak samo, jak ja byłabym teraz smarkulą dla kogoś innego.

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

@Etincelle: Aha, czyli dla Ciebie wyśmiewanie się z kogoś, bo zadaje naiwne pytania (pamiętajmy, że głupich pytań nie ma itd) i nazywanie go smarkaczem albo smarkulą jest spoko i należy do normalnej puli zachowań dojrzałego, kulturalnego człowieka? No i skoro uważasz, że historia jest także, o tym, że dorośli ludzie nie chcieli gadać z nastolatką o pierdołach to wskaż proszę w tekście fragment, w którym się na to uskarża.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2020 o 17:47

avatar rodzynek2
-3 7

@digi51: Bo są dwa rodzaje osób zadające naiwne pytania. Jedni są to osoby z racji wieku lub wykształcenia nie mających pojęcia o danej dziedzinie nauki np. makler pytający, jakieś proste pytania z medycyny lub licealista pytający o równania różniczkowe, czy całkowe, a drudzy, to np. chemik pytający o wzór chemiczny jakiś prostych związków chemicznych typu woda, czy metan. Może autorka należała do tych pierwszych?

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@rodzynek2: Jeżeli była typem pierwszym, to tym bardziej nie rozumiem, z czego tu się śmiać.

Odpowiedz
avatar justangela
-5 7

@digi51: rozumiem. To ja przyznam szczerze, że jestem bardziej wybredna i na dłuższą metę nie wyobrażam sobie częstego przebywania w towarzystwie osoby, która jest np mocno dziecinna lub z innych powodów kompletnie mi nie odpowiada. Oczywiście nie uważam, że jest to powód, aby taką osobę obrażać, ale zapewne unikałabym takiej osoby. @Etincelle: jestem tego samego zdania. Również jestem w stanie sobie wyobrazić, że autorka po prostu była dla tej ekipy małolatą i zwyczajnie tam nie pasowała. I tak jak jej facetowi z jakiś tam względów różnica wieku nie przeszkadzają, tam całej reszcie przeszkadzała jak najbardziej, bo nie mieli o czym z nią rozmawiać. @digi51: i tak a propos wyśmiewania właśnie pytań, to owszem, między osobami po studiach a panienką z liceum jest przepaść. Wcale się nie dziwię, że dorośli ludzie, którym nagle do ekipy przypiął się dzieciak, który do nich nie pasuje, mieli zwyczajnie dość. Nikt tam pewnie nie miał ochoty za każdym razem czegoś tłumaczyć, bo dziewczę nie rozumiało, nikt nie miał ochoty niańczyć małolaty i pewnie się tym ludziom zwyczajnie ulewało, skoro sugerowali jej, że jest smarkulą. Owszem, mogli powiedzieć temu koledze (partenriwi autorki), że ona im nie pasii żeby czasem przyszedł bez niej. Tyle, że nie wiemy czy tego nie robili?

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@justangela: Po pierwsze autorka się nie przypięła, bo nie zagadała ich na ulicy tekstem: "No elo, mogę się z wami bujać?", tylko została tam zaproszona przez swojego faceta. Po drugie, umówmy się, że ludzie w wieku ok.25 lat nie rozmawiają na spotkaniach towarzyskich o fizyce kwantowej, więc jak dla mnie możliwe są 3 opcje 1. Autorka jest tak durna, że nie można z nią było porozmawiać na najprostsze tematy - wydaje mi się to mało prawdopodobne, skoro jej facet, który już do tej ekipy pasował i był lubiany, nadal z nią jest, a nie rzucił po paru numerkach, skończyła studia i napisały składny, zrozumiały tekst. 2. Paczkę znajomych łączyły jakieś tematy niezrozumiałe dla osoby z zewnątrz - praca, zawód, pasja, hobby - nikt spoza tego kręgu nie rozumiałby o czym gadają bez zadawania pytań. 3. Znajomi byli zwyczajnie aroganccy i chcieli podbudować sobie ego naśmiewaniem osoby młodszej od siebie, czerpiąc satysfakcję z tego, że czuje się źle w ich towarzystwie. Biorąc pod uwagę, że jedna z tych kobiet nawet po latach miała do autorki jakieś wąty i nawet po latach nie potrafiła z nią normalnie porozmawiać świadczy o tym, że raczej opcja 3. jest najbardziej prawdopodobna. Sama miałam na studiach paczkę znajomych, w której byłam jedną ze starszych osób. Przedział 17-23 lata. Czasem koledzy przyprowadzali jakieś dziewczęta, takie 16-17 lat. Myślisz, że ja miałam z nimi o czym gadać poza wymianą uprzejmości i paroma sztampowymi tematami? A myślisz, że miałam jakąś chorą potrzebę odganiać je od siebie jak muchy? Nie, po prostu rozmawiałam z kimś innym i choćby ze względu na szacunek i sympatię dla kolegów nie robiłabym tym dziewczątkom żadnych przykrości. Okazuje się, że "niańczyłam małolaty" ¯\_(ツ)_/¯ Co byś zrobiła, jakby Twoja dobra kumpela przyprowadziła do towarzystwa nowego faceta, z którym z powodu jego wykształcenia, braku inteligencji albo młodego wieku nie miałabyś o czym gadać? Przestałabyś się z nią (nimi) spotykać? Kazałabyś jej z nim zerwać? Nazywałabyś otwarcie głupim i śmiała się z niego? Ja bym z towarzystwem, które w ten sposób potraktowałoby mojego faceta zerwałabym kontakt i dała kisić się we własnym samouwielbieniu.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 4

@digi51: więc tak: Autorka się nie wzięła z ulicy, owszem. Ale zapewne tak pasowała do tej ekipy, jakby właśnie była z nimi z przypadku. I stąd te sytuacje. Ludzie w wieku 25+ może i nie rozmawiają o fizyce kwantowej, ale też (jak już pisałam) dzieli ich przepaść od osób w wieku 18 lat. Co do opcji to może być też tak, że autorka była zwyczajnie głupiutka i tyle. Fakt skończenia studiów, czy tego że związek trwa nie znaczy, że nie mogła być głupiutka X lat temu. Opcja 2 również możliwa (np ekipa faceta to byli znajomi że studiów kierunkowych). Owszem, mogło być też (jak piszesz), że oni byli aroganccy. Tego jak było nigdy się nie dowiemy. Przedział wiekowy w paczce 17-23 to co innego niż grana ekipa 25+ i przypięta małolata. To że Tobie i Twojej ekipie pasowały takie relacje - ok i super. Nie oznacza to jednak, że każdemu innemu taki układ musi pasować, zwłaszcza jeśli w grupie tylko autorka była młodsza, a reszta jednak znacznie starsza. Nie każdy musi mieć ochotę na niańczenie małolat, zwłaszcza jeśli np takie sytuacje się powtarzały. Zaś co do tego co ja bym zrobiła: nie wiem i raczej już mnie ten dylemat nie będzie dotyczył. Wiem tyle, że aktualnie jestem za stara, by marnować czas na spędzanie go z osobami, których nie lubię. Zapewne więc, gdyby ktoś ze znajomych miał irytującego partnera to relacje by się naturalnie ograniczyły. A na koniec dodam jeszcze jedno: osobiście nie rozumiem relacji i związków działających na zasadzie przeciwieństw. Nie czuję klimatu co może pociągać dorosłego (niby) faceta w nastolatce, nie rozumiem czego nastolatka szuka u dorosłego faceta. Nie czaję tego kompletnie, chociaż wiem, że niektórzy tak lubią i u nich się to sprawdza. Ale też generalnie na przyjaciół dobieram osoby, które są podobne do mnie, z którymi mam o czym porozmawiać (a nie tylko popapać).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2020 o 22:48

avatar digi51
1 3

@justangela: Ok, nie chce mi się enty raz odpowiadać na te same argumenty o dzielącej przepaści, głupiutkiej autorce. niańczeniu małolat i przypinaniu się do ekipy. Poprzestańmy na tym, że ja uważam, że żadna z tych okoliczności nie usprawiedliwia wyzywania od smarkul, kpin i celowego wywoływania uczucia dyskomfortu - tak robią najczęściej ograniczeni umysłowo, aroganccy ludzie, którzy leczą tym kompleksy. Ty niby tego nie popierasz, ale od pierwszego do ostatniego komentarza usprawiedliwiasz. Ja jestem w stanie zaakceptować partnera znajomego, nawet jeśli nie mam z nim o czym rozmawiać, bo na spotkaniach skupiam się na osobach, które lubię najbardziej, a reszta mi nie przeszkadza, Ty z kolei ograniczasz kontakty z osobami, których partnerzy nie spełniają Twoich wymagań. Chyba niczego nie pominęłam.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@digi51: w zasadzie dobrze ujęłaś różnicę w naszym podejściu do tematu. Jedynie nie tyle usprawiedliwiam znajomych autorki co potrafię sobie wyobrazić, dlaczego ona tam kompletnie nie pasowała.

Odpowiedz
avatar ElleS
0 2

Ja powiem tyle, że mam brata stryjecznego młodszego o 10 lat (on ma 15, ja 25) i to jest naprawdę przepaść. On na rodzinnych spotkaniach chwali się ocenami w szkole, ja kończę studia, pracuję, mieszkam sama i za miesiąc biorę ślub. Jest inteligentnym nastolatkiem, ale jednak nastolatkiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że różnice występują między osobami, które mają lat: 1. 15 i 18, 2. 18 i 23, 3. 20 i 25. Jakkolwiek nie wymieszamy tych osób, które mają lat 15, 18, 20, 23 i 25, to każda relacja będzie inna i będą inne rozmowy. Zarzuty, że mogła być głupiutka mnie po prostu bawią. Bo ok - mogła. Ale mogła też być ponadprzeciętnie dojrzała. Może była rozpieszczoną pannicą, która tylko o ciuchach i butach rozmawiała? Może pochodzi z patologicznej rodziny, przez co cały dom był na jej głowie, dzięki czemu jako pani domu była najlepsza z grupy? Może była przeciętną nastolatką, która zastanawiała się nad studiami i drogą jaką chciałaby obrać? A może rodzice traktowali ją już jak dorosłą i wcale tak nie odstawała od grupy? W tej historii na temat tego, jaka była Autorka w wieku lat 18, NIE MA ANI SŁOWA. Nikt nie broni spekulować, ale dlaczego te spekulacje biorą pod uwagę tylko jeden ze scenariuszy? Dlaczego wnioski wysunięte na podstawie założeń z doopy (no bo skąd mamy wiedzieć, że Autorka była głupiutka? Nie wiemy) są w ogóle tematem dyskusji? Można wspomnieć, że mogło być tak a nie inaczej, bo... (i tutaj są wymieniane domysły), ale upieranie się przy tym, bez argumentów popierających tezę, nie należy chyba do najdojrzalszych zachowań, prawda? Sensem historii jest to, że znajomi chłopaka Autorki byli chamscy i aroganccy, że zaszufladkowali ją przez sam wiek, a nie o tym jaka ona była. Zdawała sobie sprawę z różnicy między nimi, była kulturalna i ich szanowała. Powinna dostać to w zamian z samego szacunku do jej faceta.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@ElleS: i co w związku z tym?

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@CzaryMary: zarzuty nie z tyłka, ale z historii. Autorka sama pisze jak te spotkania wyglądały, że ona nie wiedziała o czym oni rozmawiają, głównie ich słuchała i zadawała niezbyt mądre pytania. Ty uważasz, że autorka została zaszufladkowana ze względu na wiek, a ja uważam, że to nie kwestia zaszufladkowania, ale przepaści która dzieliła ja od ekipy faceta.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@justangela: Ale nawet jeśli ta przepaść była, to wcale nie znaczy, że nie należał jej się szacunek. Wina była całkowicie po stronie znajomych chłopaka Autorki, bo istnieje kilka kulturalnych sposobów na taki problem. Tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Odpowiedz
avatar justangela
0 2

@CzaryMary: zgadzam się z Tobą, że chamstwa to nie tłumaczy. Jedyne na co zwracam uwagę, to na fakt, że autorka nie pasowała do ekipy, bo była dla nich dzieckiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@justangela: Ja w historii przeczytałam, że oni byli tacy od początku. Zaszufladkowali Autorkę na podstawie wieku i nawet nie dali jej szansy na chociaż minimalne wpasowanie się. I ok, może i nie pasowała do ekipy, ale z szacunku do jej chłopaka, powinna dostać chociaż szansę.

Odpowiedz
avatar justangela
0 2

@CzaryMary: myślę, że w tej kwestii to raczej nie dojdziemy jak było. Ja osobiście wątpię, by chodziło wyłącznie o bezpodstawne zaszufladkowanie z racji wieku. Zaszufladkowanie było, owszem, tyle że zapewne słuszne. Czy ona dostała szansę na wpasowanie się do tej ekipy nie wiemy. Wątpię, aby wszyscy robili jej na złość, raczej sądzę, że po pierwszym słabym wrażeniu trudno było zmienić nastawienie do niej. Tyle - ot życie.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 2

@Etincelle: szczerze>? ja długo utrzymywałam kontakt ze znajomymi z liceum, mimo faktu, że z domu wyprowadziłam się jak miałam 18 lat. po prostu: z tymi ludźmi jednak mimo wszystko najwięcej czasu się spędzało. a to, że różniliśmy się poziomem dojrzałości to inna kwestia. i tak, mając to 19-20 lat nie chciałam się spotykać z kolesiem tylko rok ode mnie starszym, bo uważałam, że ja jestem na innym etapie dorosłości. vide: ja już pracowałam/ studiowałam zaocznie,a kolesiowi mamunia robiła nawet śniadania itp. itd.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Etincelle: Mam 34 i 18letnia kuzynke, dogadujemy sie normalnie, zalezy od czlowieka. @digi51: niekoniecznie, wtedy mialam mieszane wiekowo grono znajomych, teraz przewazaja mlodsi

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-1 5

Kobiecina zachowała się bardzo chamsko i nic tego faktu nie zmieni, nawet mój niniejszy komentarz, i dobrze, że zostali wyproszeni z wesela. Mówiąc szczerze, to ona zachowała się, jak niedojrzała smarkula i to, że byłą pijana nie wiele tłumaczy, a jeżeli nie będzie miała odwagi zadzwonić z przeprosinami, to sama mentalnie jest w liceum mimo wieku powyżej 30 lat. A teraz pozwolę sobie na mało elegancki przytyk, za co z góry przepraszam, bo jak widać po historii sprawy potoczyły się w bardzo dobrym kierunku. Osoba nietrzeźwa ma to do siebie, że mówi rzeczy, do których, na trzeźwo, nawet nie miałaby odwagi się zbliżyć. Może rzeczywiście Twój szukał kogoś tylko "dla rozrywki". A że wyszło Wam super, to już inna bajka. I żeby nie było. Znam dwa małżeństwa z 10 i 11 letnią różnicą między małżonkami, którzy się nieźle dogadują i są małżeństwami z 40-45 letnim stażem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2020 o 19:47

avatar Zunrin
2 2

A ja współczuję partnerowi tej awanturnicy. Gość władował się w niezłą kabałę.

Odpowiedz
avatar niemoja
1 1

@Zunrin: Babka (co prawda, niechcący) wyjaśniła, dlaczego autorka była lekceważona przez kolegów partnera: nie chodziło o różnicę wieku tylko urodę. Według nich, "laski " nie wiążą się z "brzydalami", chyba, że dla kasy. Raczej nie mieli najlepszego zdania o koledze, skoro uznali, że nie jest w stanie zdobyć uczuć młodej i ładnej dziewczyny, a ją uznali za pustaka, który poleciał na forsę. I tak też ją charakteryzowali przed swoimi "połówkami".

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Zunrin: komu tu współczuć, debilowi, który za plecami kumpla podsumowuje go jako brzydala, któremu laski dają dupy tylko za kasę?

Odpowiedz
avatar Zunrin
0 2

Buahaha... Po waszych komentarzach widzę, że nie macie pojęcia, że faceci często w ten sposób sobie docinają.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Zunrin: chyba trochę czymś innym jest docinać tak koledze, a obgadywać w go w ten sposób ze swoją dziewczyną

Odpowiedz
avatar Aniela
1 1

Ja poznałam mojego obecnego męża jak miałam 16 lat ale zaczęliśmy się spotykać po mojej 18stce. Dzieli nas 6 lat różnicy. Ani moi ani jego znajomi nie mieli problemu z tym, że ja jestem młodsza bo i my jakimś cudem natrafialismy na pary z różnicą wieku między 6-15 lat. Szkoda, ze trafiliście na takich buców i fajnie, że udało wam się olać złośliwości :) My już jesteśmy razem 12 lat.

Odpowiedz
avatar NeMi
0 0

@Aniela u mnie podobnie. Ja miałam 19, on 25 (znaliśmy się kilka lat). Jesteśmy 12 lat razem, 7 lat po ślubie, mamy 8 miesięczne dziecko :) Nigdy nie słyszałam żadnych uwag w związku z różnicą wieku.

Odpowiedz
avatar Tralinka
1 1

Ten wyjątkowo chamski komentarz po alkoholu nie oznacza tam jednak jakiegoś ukrytego dna? Czy tam któraś z dziewczyn czy też sióstr nie miała ochoty na coś więcej? I wtedy przychodzisz Ty, taka młoda - jakim prawem? Niezależnie od niewątpliwego braku dojrzałości starszej ekipy, może poprostu kibicowali innemu układowi, który 'zapsułaś'.

Odpowiedz
Udostępnij