Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z kim przestajesz, takim się stajesz. Coś w tym jest, choć nie…

Z kim przestajesz, takim się stajesz. Coś w tym jest, choć nie zdajemy sobie często sprawy, że stajemy się podobni do ludzi, z którymi przybywamy. Dzisiaj będzie właśnie o tym.
Wiolkę poznałam w pracy - nie żebym miała coś do tego imienia, ale muszę ją jakoś nazwać na potrzeby historii.
Obie byłyśmy wtedy na półrocznej umowie i jedna z nas miała zostać na stałe.

Na początku wydała mi się przesympatyczną, wygadaną, po prostu fajną dziewczyna, przy tym bardzo towarzyską i charyzmatyczną.
A, że sama nie mam aż takiej łatwości w nawiązywaniu kontaktów i przyjaciół zaledwie paru, a ona jak by się mogło wydawać całe mnóstwo, bardzo mi to imponowało.
I tak zakumplowałyśmy się. Na początku czerpałam radość z tej przyjaźni, miło spędzałyśmy razem czas, wychodziłyśmy razem na miasto.

Wiolka miała kiedyś byłego, który rzucił ją w dość chamski sposób. Bardzo to przeżywała, mimo że minęło od tego czasu kilka miesięcy. Okazało się, że miała stany depresyjne. Szkoda mi jej było, próbowałam jej wesprzeć, doradzić.

Prace sobie totalnie olewała, chodziła ciągle na zwolnienia. Ale i tak liczyła, że to ona zostanie. Z dumą opowiadała jaka jest sprytna, że kombinuje i się nie stara, a i tak ma znajomości, więc ją zatrudnią. Ja robiłam swoje, byłam solidna i dość pilnie pracowałam, nie bumelowałam, nie chodziłam na zwolnienia, nie spóźniałam się do pracy. Co koleżance było nie bardzo w smak, bo pewnie zdawała sobie sprawę z tego, że źle to wypada na jej tle.

W końcu rozmowy o jej byłym facecie przybrały na sile, opowiadała bez przerwy tylko o nim, o swojej depresji, o myślach samobójczych, o chodzeniu do psychiatry. O tym, że jeśli nie zostanie w pracy, to coś sobie zrobi.
Pocieszałam ją, próbowałam doradzić, jednak żadnej mojej rady, żeby o tym facecie zapomnieć nie brała sobie do serca.

Z czasem zaczęło mi to coraz bardziej ciążyć, powoli sama stawałam się taka jak ona, smutna i zdołowana.
Łapałam się sama na pesymistycznym myśleniu.
Pod koniec umowy Wiolka poszła na kolejne zwolnienie. Twierdziła, że nie daje sobie rady ze sobą. Ja pracowałam, a ona wydzwaniała, pisała po 20, 30 wiadomości w ciągu dnia.
Odpisywałam, że nie mam czasu i oddzwonię po pracy. Nie rozumiała tego.

W końcu przyszedł czas decyzji komu przedłużą umowę. Wybrali mnie. Kilka dni później usłyszałam plotki na swój temat, że zostawiłam Wiolkę samą w dołku psychicznym i przeze mnie nie będzie mieć pracy. Już więcej się do mnie nie odezwała.

Nie mamy już kontaktu od kilku miesięcy. Co wyszło mi na dobre, bo wyraźnie odżyłam.
Jedyne co pozytywnego wynikło z tej znajomości, to to, że zrozumiałam jak wielki ludzie z naszego otoczenia mają na nas wpływ i jak bardzo potrafią nami manipulować.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KatiCafe
10 10

To ma nawet swoją nazwę - wampir energetyczny. Z daleka od takich ludzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

co to za zwyczaje z tym zatrudnianiem 2 osób jednocześnie, żeby wybrać jedną?

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 10

@cija: Przecież chodziło o pokazanie, że ich podejście do pracy znacznie się różniło, a nie dumę.

Odpowiedz
avatar Trepan
4 4

@Pixi: nie wiem, ale się domyślam. Otóż w mojej poprzedniej pracy zwykle efekty zmian było widać po kwartale. Doszkalanie pracownika, zmiany organizacyjne, pełna moc była zwykle po takim czasie. Możliwe więc, że zatrudnili na okres próbny dwie osoby potrzebując docelowo jednej, aby na początku, będąc mało wydajne, dały radę wyrobić się z robotą. No i dzięki temu mają wybór oraz dwukrotnie większe szanse, że wśród zatrudnionych jest osoba, która przejdzie ten okres próbny pozytywnie.

Odpowiedz
avatar Kitty24
6 6

Niefortunnie dobrane powiedzenie... Nie stałaś się taka jak Wiolka. Do końca byłaś sobą. Skłoniłabym się raczej ku stwierdzeniu, że jesteś osobą wysoce empatyczną, bo takie mają skłonności do współprzeżywania cudzych niepowodzeń.

Odpowiedz
avatar corrie
1 1

Dlatego warto pracować nad samooceną aby tacy ludzie nie mogli nam zaszkodzić.

Odpowiedz
avatar zieziura
0 0

A ta Wiolka nie miała może na imię Basia ? :D

Odpowiedz
avatar Halfi
0 0

Miałam taką koleżankę na studiach. Z tym że tamta była raczej radosna i bez problemów psychicznych, ale ewidentnie cierpiała na syndrom źle wybranego kierunku. Ciągle tylko marudziła "a po co to, bez sensu, nie chce mi sie, co to ma być, to jakiś dramat". Skutecznie zniechęcała tym do nauki i zajęć.

Odpowiedz
avatar Leme
0 0

Mam mieszanie uczucia co do tej historii. Z jednej strony jeśli dziewczyna faktycznie miała depresję, to takie zachowania jak zwracanie na siebie uwagi, chęć wygadania się, ciągłe zwolnienia, myśli samobójcze, fiksacja na ciężkich wydarzeniach itd. są jak najbardziej normalne, tu potrzebna jest terapia, leki i wsparcie. To nie usprawiedliwia jej zachowań, ale trochę wyjaśnia. Z drugiej strony, jeśli laska opowiada, jakie to ma znajomości i jak może mieć wszystko w poważaniu, a potem nie liczy się zupełnie z innymi, to może to nie jest depresja tylko bajeczka wymyślona, żeby wszystkim było jej szkoda. Tak naprawdę nie mamy pewności, o co chodziło.

Odpowiedz
Udostępnij