Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może ktoś mi wyjaśni, gdzie tu logika? Wróciłam w niedzielę ze zlotu…

Może ktoś mi wyjaśni, gdzie tu logika?

Wróciłam w niedzielę ze zlotu motocyklowego.
Lubię czasem po prostu jechać na taki spęd i się zrelaksować w towarzystwie znajomych, ot tak. Zaznaczam raz jeszcze, że jestem kierowcą i samochodu i motocykla; nie faworyzuję nigdy żadnej z tych grup, bo idioci są wszędzie, zarówno jak dobrzy kierowcy.

Przed wjazdem na teren zlotu należało zostawić motocykl na poboczu i zakupić karnet, wiadomo.
Teraz odnośnie wyżej wspomnianej logiki-
Co trzeba mieć w głowie, by bez pytania wsiadać na pojazd obcej osoby? Jakoś nie wyobrażam sobie siadać na maskę czyjegoś samochodu i robić zdjęcia. Od kilkunastu lat jeżdżę na takie imprezy i z przykrością stwierdzam, że z roku na rok osoby "z zewnątrz", co to przyszły tylko pooglądać, stają się coraz bardziej roszczeniowe i mają gdzieś czyjąś własność.

Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to jakaś "frajda", mieć zdjęcie na pięknym motocyklu itp. ale czy serio nie można chwilę poczekać i zapytać właściciela o zgodę?
W piątkowe popołudnie pierwszego dnia, zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja- Pan X (osoba "z zewnątrz"; każdy mógł wejść za odpowiednią opłatą) postanowił (bez pytania oczywiście) usadzić swoje 3-letnie dziecko na motocyklu mojego kolegi, celem zrobienia zdjęcia. A że kolega dopiero co przyjechał, to maszyna jeszcze gorąca i mokra przy okazji, dzięki "cudownej" pogodzie w drodze.
Dziecko zsunęło się ze śliskiego, skórzanego siodła, uderzając nogą i skronią o gorący wydech.
Kto jeździ ten wie, że nawet dla dorosłego człowieka to straszliwy ból, o dziecku już nie mówiąc.

W dużym skrócie- na miejscu pogotowie, policja (wezwana oczywiście przez pana X). Wszystko jakby stanęło w miejscu- pomiędzy krzykami dziecka z karetki, "łaciną" pana X w stronę każdej osoby, a mundurowymi, którzy usiłowali tatuśka poskromić.
Oczywiście według pana X, mój kolega powinien stać non stop przy motocyklu, żeby dzieciom nie stała się krzywda i w ogóle to wszystko kolegi wina, je*any dawca nerek, pedofil, degenerat i takie tam.
Potem zaczął się rzucać do policjantów.
Szanowny tatusiek miał trochę ponad 2 promile w wydychanym powietrzu, a był w trakcie trwania imprezy jedynym opiekunem swojego syna.
Zgarnęli pana X. Nie wiem co się stało z dzieckiem poza tym, że na pewno zabrali chłopca ambulansem. Kolega w żaden sposób nie ucierpiał.

Po co?

by mabmalkin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar brutalxpussy
10 10

Pytasz gdzie logika, oczekując logicznego myślenia/postępowania od pijanego człowieka?

Odpowiedz
avatar mabmalkin
12 12

@brutalxpussy: Akurat ten przypadek był wyjątkowo piekielny, ale wierz mi, że całkowicie trzeźwi ludzie potrafią postąpić podobnie. Zwyczajnie irytuje mnie brak jakiejkolwiek kultury- a wystarczy tylko zapytać właściciela o zgodę.

Odpowiedz
avatar Michail
11 11

@brutalxpussy: Nie raz byłem pijany, ale takich głupot nie odstawiłem.

Odpowiedz
avatar Trepan
11 13

Co je twoje, to je moje, co je moje to nie ruszać! Niestety ale znowu wrócił słusznie miniony ustrój, w którym własność prywatną można rozkraść, a co publiczne to niczyje-wolno niszczyć. Jak ma być dobrze w kraju, w którym pokolenia są uczone wołać "dej"? Mamy roszczeniowe społeczeństwo. To już nie jest problem z niewychowaną bandą gnojków, lecz miliony pełnoletnich już od dawna pasożytów. Sam znam ludzi, którzy nie pójdą do roboty nie dlatego, że nie chcą, ale dostają całkiem fajny przelew regularnie za brak pracy, więc stracić 9 godzin z dnia i jeszcze dostać 1000 mniej żaden się nie zgodzi. Macie kraj socjalistycznego szczęścia.

Odpowiedz
avatar Ata11
4 4

@Trepan: 100/100

Odpowiedz
avatar Trepan
6 10

@Broda: oj głupiś. Tak jak niestety spora część społeczeństwa, która słucha szamana co tydzień, pojęcie o ekonomii mają żadne. Efekt jest taki, że coraz więcej osób nie idzie do pracy. Nawet nie jakiejś patologii, ale zwykły rozsądny człowiek. Pójść do pracy legalnie i dostać wypłatę 1000zł mniejszą niż "pomoc" od państwa za bycie bez pracy? Przecież to się nie kalkuluje, strata czasu i pieniędzy. Niestety mamy większość społeczeństwa silnie spolaryzowaną. Jedni nie robią, bo jakoś to będzie i zasiłków starczy tak czy siak, a drudzy robią tyle, że nie przeszkadza im to, że mimo wszystko nie stać ich na życie, bo żadnego nie mają-są ciągle w pracy. Obłęd. Najgorsze jest to, że w ciągu ostatniej dekady obie te grupy z marginesu, zwiększyły swoją liczebność wielokrotnie. Czy to oznacza, że mają racę? Na myśl przychodzi mi gmina Kobylnica. Tyle im naobiecywali, dostali tam głosy. Wodociągi miały być, nie ma. Co zrobili w następnych wyborach? Zagłosowali na tych samych. Dej i praca wręcz niewolnicza dla samej idei pracy to nasze dwie najcięższe choroby narodowe. Wspominałem już o tym przy okazji przykładu cegły, którą jeden wnosi na górę, drugi znosi. Finalnie obaj mają pracę, cegła wraca tam skąd została wzięta i ich wysiłek jest gówno warty. Tak się nie da zbudować dobrobytu.

Odpowiedz
avatar papioczek112
0 0

Karma wraca,w pewnych przypadkach nawet bardzo szybko...

Odpowiedz
avatar MrSZ
1 1

Swego czasu jeździłem na woodstock (z czego raz poza wioską motocyklową) i na sporo zlotów rocznie. To co różniło te dwie imprezy, to bardzo wysoka kultura (mimo ogromnych ilości alkoholu) na zlotach motocyklowych. Fajni ludzie, miła atmosfera, aż miło się wspomina. Szkoda słyszeć że czasy się zmieniły. Dziwne że trzeba odstawić konia żeby kupić wejściówkę. Osobiście nigdy nie musiałem nawet zsiadać ani gasić maszyny. Podjeżdżam pod wejście, podchodzi osoba od biletów, kupuje dla siebie i plecaka, i wjeżdżam. Ale większą piekielnością jest wpuszczanie ludzi z zewnątrz. Na zlocie wiadomo, każdy ma sprzęt, każdy więc z na jego wartość i potrafi uszanować własność drugiej osoby. Na Polanowie spotkałem się jedynie ze wspólną strefą koncertową, ale na teren samego zlotu można było wejść tylko z opaską. Ludzie z zewnątrz poszkodowani nie byli. Zawsze była parada, czasem z postojem tak żeby można było obejrzeć maszyny, a za zgodą właściciela usiąść i zrobić fotkę. Co lepsi robili nawet przejażdżki dla dzieci po placu. Ludzie byli roszczeniowi, a teraz przyzwyczajani że niektóre rzeczy im się po prostu należą, stają się nimi jeszcze bardziej. IMHO można było tego uniknąć gdyby organizator imprezy nie otwierał jej na zewnątrz i robił jakichś dziwnych procedur wjazdowych.

Odpowiedz
avatar gmiacik
-4 4

Was powinni kuźwa zdelegalizować da drogach publicznych

Odpowiedz
Udostępnij