Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Corona Time daje się we znaki. Służba zdrowia od dawna leżała, ale…

Corona Time daje się we znaki. Służba zdrowia od dawna leżała, ale teraz to już jest szczyt ich możliwości. Ale do sedna.
Przyszedł dzień, kiedy mój narzeczony zasłabł w pracy. Jedziemy na izbę przyjęć.

Szpital I (ogólny): Chłop siedzi na trawie oparty plecami o moje kolana, bo nie ma siły stać. Po odczekaniu swojego w kolejce wciągam go do namiotu, mierzą nam temperaturę, opisujemy problem. Co słyszymy? Że nie mają sprzętu żeby zrobić teraz EKG, żebyśmy pojechali do szpitala położniczego na ulicy Piekielnej X. No ok, pojechaliśmy. Tylko po drodze zastanawiałam się dlaczego chociaż cukru nie zmierzyli, albo ciśnienia.

Szpital II (położniczy): Tu nie ma kolejki, wychodzi do nas pielęgniarka pod drzwi. Opisujemy problem. Nie zmierzyła temperatury, kazała jechać do szpitala ogólnego czyli tam skąd nas dopiero odesłali. Mówimy jej, że byliśmy w ogólnym i właśnie z niego nas wysłali na położniczy. Pielęgniarka powtórzyła, że nas nie przyjmie. No ok, kłócić się nie mamy zamiaru i wychodzimy.
Co robić? Facet leje mi się przez ręce i nie wiem dlaczego. Zdecydowałam, że pojedziemy do jeszcze innego szpitala.

Szpital III (ogólny): Tu pustki, nikogo pod szpitalem, na korytarzach też głucho. W końcu znaleźliśmy pielęgniarkę. Kazała poczekać na zewnątrz, ubrała Covidową odzież i wyszła do nas, zmierzyła temperaturę, zrobiła wywiad i słucha opisu problemu. Już mieliśmy nadzieję... i słyszymy, że z takimi pierdołami to do rodzinnego, a jak jest źle to zaprasza po godzinie 18 na tzw opiekę nocną i świąteczną.

Ech... nie będę komentować.

słuzba_zdrowia Śląsk

by wifi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dominik
10 14

Na takie coś się wzywa karetkę. Wtedy wiedzą gdzie zawieść i szpital reaguje jak trzeba.

Odpowiedz
avatar plokijuty
11 11

Wszelką odmowę udzielenia pomocy ze służby zdrowia należy prosić na piśmie. Nie spotkałem żadnego pracownika służby zdrowia, oprócz jednego lekarza tu na piekielnych, żeby podpisał takie oświadczenie o odmowie udzielenia pomocy medycznej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Opowieść z miejsca, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę. Nocna i Świąteczna Pomoc to jest w przychodniach, a szpitalne SORy działają 24h. @Dominik dobrze napisał - w takich wypadkach albo dzwoni się po karetkę, albo idzie na SOR.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@Lobo86: Przecież autorka napisała, że kazano jej jechać do rodzinnego/nocnej pomocy, a byli na izbie przyjęć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@Ohboy: no...izba przyjęć nie jest od obsługi bieżących pacjentów. Oni są od przyjmowania pacjentów skierowanych do szpitala - pacjentów planowych. Od nagłych przypadków są Szpitalne Oddziały Ratunkowe. To tam się zgłaszasz jak skręcisz nogę, złamiesz rękę czy zasłabniesz. A ogólnie to do zdarzeń takich jak nagłe/niespodziewane zasłabnięcie to jest 112 i karetka. A nie włóczenie się na własną rękę po izbach przyjęć przez x godzin. No serio, kto to wymyślił? Trzeba być naprawdę niespełna rozumu do takiej eskapady....

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@Lobo86: A cóż ty, Lobo, za "herezje" wygłaszasz? Izba Przyjęć jest na SOR. Tak to się dokładnie nazywa. Zgłaszasz się tam zarówno ze skierowaniem planowym, jak i z różnymi dolegliwościami nagłymi. Ze złamaną nogą, rozbitym łbem, ale również z zasłabnięciem, wymiotami, zawałem serca, dusznością i bolącą nerą. Tam cię pani w okienku klasyfikuje... a)jako pacjenta pilnego (nie może czekać), b)średnio zagrożonego (może poczekać), c)bez zagrożenia życia (może długo czekać). Dlatego pacjent ze skierowaniem do przyjęcia planowego może siedzieć w poczekalni pół dnia. KARETKA, mój drogi, to towar deficytowy, dobro szczególne, wyjątkowe, do byle pierdoły nie przyjedzie. Pacjent przytomny, z kontaktem - ma sobie radzić sam. Dlatego - nie chcąc sobie robić większych kłopotów - spławiono pacjenta w dwóch szpitalach, przerzucając problem na "rodzinnego" (wiadomo, że też nie przyjmie, bo tam obowiązują teraz wizyty "telefoniczne"), lub - po osiemnastej - na Nocną i Świąteczną Pomoc Lekarską, z reguły znajdującą się w tym samym szpitalu co SOR, tylko od "dupy strony" (jak doktorka wyspana i akurat nie ma PMS to może raczy przyjąć, ale niekoniecznie, bo od takich pierdół jest przecież rodzinny). Drogi kolego, od czasów covida panom doktorom w dupach się poprzewracało. Nie wiem czy ze strachu, czy z lenistwa? Jak sobie przypomnę te "wczesnocovidowe" hymny dziękczynne za ich heroizm, waleczność, niezłomność i zapał - to mnie dziś pusty śmiech ogarnia. Jak zwykle - bijemy czołem przedwcześnie i na wyrost.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Armagedon: sam pracowałem w takich przybytkach i w tą historię nie uwierzę. Bo różne cyrki się odstawia (tego nikt nie neguje), ale to się kupy nie trzyma. Facet zasłabł w pracy, ale zamiast na 112 to zadzwonili po jego narzeczoną? I co - po kilku godzinach tułaczki z facetem w takim stanie, że nawet samodzielnie nie jest w stanie siedzieć niby go odsyłali dalej? I od kiedy to diagnostyką zajmuje się pielęgniarka? No....na pewno.... Ograniczenia i regulacje odgórne narzucone przez NFZ i MZ to już inne buty, bo sobie wymyślili cuda na kiju nie dając żadnych sił i środków do ich realizacji. A lekarzy zwyczajnie brakuje. I to nawet nie przez fakt, że normalnie jest ich o wiele za mało, ale przez fakt, ze bardzo dużo z nich przebywa na kwarantannach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2020 o 10:55

avatar konto usunięte
2 2

Zauważ, że od ładnych paru lat jest tak, że cokolwiek (złego) nie napiszesz o opiece medycznej w Polsce, to ludzie to lajkują bez żadnej refleksji, czy opowiedziana historia ma w ogóle jakikolwiek sens.

Odpowiedz
avatar Zenea
3 5

@Lobo86 Facet zasłabł w pracy więc myślano głównie o tym żeby nie wezwać karetki, bo jeszcze by się okazało że wypadek w pracy, albo że nie wypadek, ale protokół spisać trzeba. Poza tym wiele osób ma podejście "jak dam radę się dostać na SOR to karetki nie potrzebuję" co jest w pewnym stopniu słuszne bo karetka może być w tym czasie bardziej potrzebna. A że go zbyli? To już inna piekielność.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Zenea: wszystko fajnie, tylko że takie coś, to się pod paragrafy łapie...

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 4

@Lobo86: Problem w tym, kochaniutki, że o "opiece medycznej", od lat, naprawdę ciężko jest napisać coś dobrego. Dlaczego zakładasz, że facet w momencie zasłabnięcia znajdował się w firmie pełnej ludzi? Może pracuje zdalnie, może ma jednoosobową działalność, której nie chciał zamykać "na patyk", więc zadzwonił po narzeczoną? A może zaszły jakieś inne okoliczności? "Praca" - to bardzo szerokie pojęcie. Cała reszta dokładnie odzwierciedla dzisiejsze podejście do pacjenta wszystkich placówek NFZ. NORMALNIE możesz się leczyć prywatnie, za pieniądze. Wirus jakby mniej groźny się wtedy robi. Zaś, co do diagnostyki... owszem, wstępnie, na podstawie wywiadu z pacjentem, zajmują się nią pielęgniarki na każdym SOR. Szkoli się je także w tym kierunku na studiach. Czasem trzy, a czasem nawet pięć lat. Zatem o wiele dłużej niż ratowników medycznych, którzy jeżdżą w karetkach i TEŻ, między innymi, zajmują się wstępną diagnostyką pacjenta. Mogą cię do szpitala zabrać - lub nie zabrać. A jeszcze wcześniej, wstępną diagnostyką TELEFONICZNĄ zajmuje się "przedmurze" ratownictwa medycznego, czyli pan dyspozytor z pogotowia. Może karetkę wysłać, bądź - nie wysłać. A ponieważ społeczeństwo polskie już od długich lat słyszy, że karetka to nie taksówka - więc jej do "byle pierdoły" nie wzywa. A osoby rzadko chorujące zupełnie są nieobeznane z procedurami szpitalnymi, szczególnie "dzisiaj". Procedury NFZ i MN - to jedna sprawa. Jak je wykorzystują i "wdrażają" placówki medyczne - zupełnie inna. Mogą cię, na przykład, nie wpuścić za próg szpitala, przychodni, czy poradni terapeutycznej. A że lekarzy jest mało? No cóż, nie jest to winą pacjenta i - w zasadzie - gówno to powinno go obchodzić. Tym bardziej, że jak chce iść do specjalisty prywatnie, to nagle okazuje się, że żadnych problemów z tym nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Armagedon: Problem w tym, kochaniutki, że o "opiece medycznej", od lat, naprawdę ciężko jest napisać coś dobrego. No, ale to wina MZ i NFZ, że jest za mało lekarzy, za mało placówek, a stawki NFZ są poniżej rzeczywistych kosztów (to już jest absurdalne po prostu). Tak samo jak za poziom kształcenia (lekarzy) ponosi winę MEN. Ale ze swoich doświadczeń powiem ci tak - nowszych rzeczy ministerstwo wprowadzać nie chce. "Bo nie". A osoby decyzyjne w tych tematach (w sensie urzędniczym)zatrzymały się 20-30 lat temu. " "Praca" - to bardzo szerokie pojęcie."" Patrząc na to w ten sposób - masz rację. "Zaś, co do diagnostyki... owszem, wstępnie, na podstawie wywiadu z pacjentem, zajmują się nią pielęgniarki na każdym SOR" Nie. Nie może. Robi to lekarz. Byłem na SORach wiele razy, w różnych szpitalach. Zawsze diagnostyką zajmował się lekarz. Pielęgniarki najwyżej wstępną selekcją lub właśnie zbierają standaryzowany wywiad (nie tylko na sorach, w zwykłych gabinetach też się to zdarza), ale same nie decydują o niczym tak naprawdę. Pielęgniarka nie wyśle cię na RTG nawet jak ci kość z ręki wystaje. Zwyczajnie nie ma takiego prawa. "Procedury NFZ i MN - to jedna sprawa. Jak je wykorzystują i "wdrażają" placówki medyczne - zupełnie inna." Tu nie ma dobrowolności, bo zwyczajnie placówka może stracić swój status (są różne poziomy referencyjności szpitali) lub NFZ nie ci nie zapłaci. Co do braku problemów 'prywatnie' - no jesteś w dużym błędzie. Mam niepełnosprawną żonę i do lekarza na kontrole musimy jeździć do innego miasta, bo w naszym to tylko państwówka zostaje, bo żaden prywatny gabinet nie ma odpowiedniego wyposażenia. I tak idziemy państwowo, tylko w innym mieście po prostu kolejki są duuuuużo krótsze. W przypadku operacji mojego teścia, to musieli sprowadzać specjalistę z Niemiec, bo u nas nie było nikogo, o niezbędnych kompetencjach. Ta naprawdę zaawansowana medycyna (w stylu Centrum Cyklotronowego Bronowice w Krakowie), to u nas tylko państwo jest dostępna. Z rehabilitacją jest podobnie. Niewiele placówek jest w stanie wydać np 60 - 100 tyś na jedno urządzenie. A wiesz czemu będzie co raz gorzej? Bo rzeczywiści specjaliści emigrują. Problem opieki medycznej, powinien być znajomy każdemu, bo od tego zależy życie nasze lub naszych bliskich. I czy to nie jest wina pacjenta? No cóż....zalezy na kogo głosował w wyborach ;)

Odpowiedz
avatar Sasenka
1 3

@Lobo86: W życiu żaden pracodawca nie zadzwonił po karetkę, gdy w moich poprzednich miejscach pracy ktoś jej mógł potrzebować. Niestety takie polskie realia januszów biznesu, dla których pracownik to śmieć i tylko ma robić mu pieniądze. Raz nawet na chłopaka spadła cała ogromna szafka i stracił przytomność, to go wzięli na szybko wynieśli do jakiegoś pokoju i tyle z pomocy było. Dlatego nie dziwię się, że nikt karetki nie wezwał do pracy, no bo po co pracodawcy protokoły, kontrole BHP A nie daj boże, że jeszcze jakieś odszkodowanie! To by dopiero było...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Sasenka: nawet pracując u januszów, nie miałem z tym problemu :) Ale ok, argumentacja w sumie logiczna, więc może być i tak.

Odpowiedz
avatar Madman07
0 0

@Sasenka: U mnie w firmie (projektujemy m.in. obwody elektryczne) od dawna funkcjonuje zasada, że nawet najmniejsze kopnięcie prądem = karetka. Żadnego wożenia prywatnie, żeby nie było problemów. A tak btw. to przyjęcia nocne to śmiech na sali - człowiek zdycha z bólu o 10 rano i ma czekać do 18. Też tak kiedyś miałem, musiałem 8 godzin umieraćz bólu brzucha, który o 17 przeszedł i nawet nie dostałem zwolnienia. Potem kolejna dwa dni znów umierałem z rana. Lekarza rodzinnego to miałęm ale dobre 100km od domu, powodzenia jechać taką trasę autem z bólem. Teraz całe szczęście mam prywatną opiekę - rano 4 godzina budzę się z bólem ucha i na 10 mam już wizytę. 10:10 jest już recepta i L4 - tak to można się leczyć (no, prócz umierania dwóch kolejnych dni, ale to już z antybiotykiem). Znając NFZ to bym czekał tydzień na taką wizytę, tj aż mi ucho odpadnie xD

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

@krulgur: Rozpowszechnianie tych "mądrości" powinno być karalne!

Odpowiedz
avatar Morog
0 0

@Armagedon: Jak to jest być bezmyślnym niewolnikiem?

Odpowiedz
Udostępnij