Są dwie sprawy, których w życiu nie lubię zmieniać: dentysta i fryzjer. Z ostatnią musiałam się, niestety, rozstać jakiś rok temu. Mój fryzjer, Tomek, pracował w salonie, do którego trudno było się umówić - telefonu nie odbierali, oddzwaniali często wiele godzin później, na messengerze odpisywali po kilku dniach. W końcu, założyli sobie system rezerwacji online i jakoś to działało.
W zeszłym roku miałam z powodu licznych wyjazdów przerwę kwartalną w korzystaniu z usług Tomka. Chciałam zarezerwować wizytę i tu zonk - Tomka w grafiku nie ma. Po prostu wyparował. Dzwonię do salonu i jak zawsze, dodzwaniam się do ściany. W końcu napisałam na Fb salonu, czy Tomek jeszcze pracuje i czy można zarezerwować wizytę. Odpisali po 3 dniach, że można, ale za miesiąc (!). Zgrzytam zębami, ale OK.
Po miesiącu, przychodzę i zonk - mojej wizyty nie ma w systemie. Wiadomości na messengerze znalezione, jednak z jakichś powodów wizyta niezatwierdzona. Spytano, dlaczego nie zarezerwowałam wizyty online, czemu nie zadzwoniłam, żeby potwierdzić wizytę. Na uwagi, że Tomka w systemie nie ma i że łatwiej dodzwonić się do papieża niż do nich, padła uwaga, że "u nas za ciężko się pracuje, żeby odbierać telefon, zawsze mogę umówić się z jakąś Jadzią, która ma czas odbierać".
Wkurzona prawie wyleciałam z salonu, ale znalazło się miejsce u Tomka. Spytany, dlaczego nie ma go w systemie online odpadł, że go nie lubi i nie chce w nim być. Po tej rewelacji stwierdziłam, że mam dość.
Od tego czasu sprawdziłam paru innych fryzjerów i znalazłam swoją "panią Jadzię", która nie ma problemów z odbieraniem telefonów. I zostawia mi całkiem przyzwoitą fryzurę na głowie.
Fryzjer
Takie trochę buractwo w poprzednim salonie. Nie wiem, jak dobry musiałby to być salon, żeby móc sobie pozwalać na taki burdel w rejestracji (ale nawet wtedy bym do niego nie chodziła).
Odpowiedz@Ohboy: super-duper modna sieciówka jadąca na renomie sieci. Czasem, aż się dziwię, ile osób zgadza się na takie traktowanie ze strony usługodawcy i płaci niebagatelne sumy, żeby potem chwalić się, że ścięła się w modnym salonie.
Odpowiedz@Ohboy: Niektórym się wydaje, że wybitni fachowcy w danej dziedzinie mogą, a nawet powinni tak traktować klientów. Często się potem okazuje, że wcale tacy wybitni nie są.
Odpowiedz@digi51: Oj za sieciówkę to tym bardziej bym nie zapłaciła. @Jorn Często fachowcom wydaje się tak samo, niestety. Z fryzjerami nie mam takich doświadczeń na szczęście, ale komunikacja z np. tatuażystami to jest w większości tragedia. U mnie w mieście jest jeden super-hiper drogi fryzjer (tzn. drogich jest więcej, ale ten jest naprawdę z kosmosu) i czasami mnie kusi, żeby tam pójść i sprawdzić, czy faktycznie ta cała pretensjonalna otoczka jest tego warta i zobaczyć, jak mnie potraktują. Ale na razie cały czas wygrywa zdrowy rozsądek.
OdpowiedzUmówić się do fryzjera to jest to po prostu paranoja. Szybie strzyżenie, 15 minut, proszę przyjść za miesiąc. No kur... Odkąd kupiłem maszynkę i sam się ogarniam ulga jak nie wiem. Fakt, może to zajmuje prawie godzinę (jak już się bawić to bawić, w pakiecie się jeszcze golę, plus od razu kąpiel) i czasami coś schrzanię, ale obcinam się kiedy chcę i nie wydaje pieniędzy niepotrzebnie, a podobno się durnie zaczęli ostro cenić przez pandemię. Maszynka mi się zwróciła po kilku razach tak naprawdę, bo brody też się przydaje. Polecam
OdpowiedzNie można się zapisać do fryzjera bo... Tomek nie lubi rejestracji przez Internet. Z takim podejściem nie wróżę im sukcesu.
OdpowiedzDwie sprawy tylko? To coś jak Marta Kaczyńska.
Odpowiedz