Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trafiło nam się ostatnio szczepienie, obowiązkowe, z kalendarza. Odra+świnka+różyczka. W wyznaczonej porze…

Trafiło nam się ostatnio szczepienie, obowiązkowe, z kalendarza. Odra+świnka+różyczka. W wyznaczonej porze stawiłyśmy się z Córką w przychodni, maseczki, ankieta względem COVID-19 - wszyscy wiemy jak to teraz wygląda, więc nie będę się rozpisywać.

Dziecko przebadane, zakwalifikowane, do ukłucia. Była trochę przerażona, nie lubi takich klimatów, ale jak trzeba, to trzeba.

C: Ała, boli!
Pielęgniarka: E tam, wcale nie boli.
C: Boli! Bardzo boli!
P: Nie boli, co ty opowiadasz!
C: A właśnie że boli!!!
P: Nie boli...

Tu uznałam za stosowne się wtrącić.

Ja: Jak mówi, że boli, znaczy że boli. To wszystko? To się żegnamy, do widzenia.

Złapałam zaryczaną Córę za rękę i wyprowadziłam z gabinetu. Gonił nas jeszcze krzyk pielęgniarki:
P: Ale co ona opowiada, przecież to nie boli!


Wyszłyśmy z przychodni, przytuliłam to moje płakadełko.

C: Mamo, ale ty wierzysz, że mnie boli?
J: Oczywiście! To zawsze boli, ale czasem trzeba.
C: Masz chusteczkę?

Wytarła oczy, nos i było po sprawie.

A ja się zastanawiam - po co się z dzieckiem kłócić? Dziecko chyba wie lepiej, czy wbicie igły w ramię bolało. Ja rozumiem w innych kwestiach, ale w tej?

PS: Historia przypomniała mi się po tym, jak wylosowałam opowieść Ejci o dziecku, któremu rodzice wmówili, że idzie tylko na zdjęcie plasterka, a nie na pobranie krwi.

przychodnia

by singri
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
3 13

Pewnie, że boli. Zastrzyki zawsze bolą i są gorsze niż borowanie zęba. Taka moja subiektywna ocena. Nie wiem, czemu wciskać dziecku, że nie boli, czy że nie będzie bolało? Swoim nie wciskałam tylko tłumaczyłam, że będzie bolało, ale trzeba, nie ma innego wyjścia.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
11 15

No jak to nie boli, jak boli. I to bardzo. Nie rozumiem po co okłamywać dziecko? Zawsze uprzedzam córy co Ich czeka i na co mają się szykować. Toż jak bym ja im tak kit wciskał, to bym nie miał żadnego zaufania u nich.

Odpowiedz
avatar Sintra
9 11

Właśnie kilka dni temu przed zabiegiem rozmawiałam ze wspaniałą pielęgrniarką o tym jak obie uwielbiamy dentystów stwierdzających że "to nie ma prawa boleć". Względnie bardziej profesjonalnie brzmiący tekst "operuję tylko w granicach ubytku, tutaj nic nie ma prawa boleć!". Fajnie, super, proszę o przekazanie tego moim zębom, bo dla mnie nadal ból zębów, przy absolutnie każdym borowaniu, jest najbardziej paskudnym i dotkliwym jaki kiedykolwiek odczuwałam, i niczym jest przy tym zapalenie korzonków, czy nawet poród. Wszędzie można przeczytać że ból jest wrażeniem subiektywnym i zależy od konkretnego człowieka, jego układu nerwowego i progu czucia. A kolejną piekielnością jest takie podejście do dziecka- to ono jest pacjentem, to ono powinno być przede wszystkim wysłuchane i zaznajomione ze wszystkim, na miarę swoich potrzeb.

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 11

@Sintra: Przypomina mi się, jak mi dentysta kiedyś powiedział, że nie będzie bolało. Nie wiedziałam zbytnio, co on tam robi, bo miałam maks. 10 lat i uwierzyłam, że nie trzeba znieczulenia. A potem zaczął mi wyrywać korzenie mleczaka, które nie chciały wyjść. Do dziś pamiętam, jak płakałam. Na szczęście mój dentysta teraz reaguje nawet, gdy głośniej sapnę na fotelu.

Odpowiedz
avatar singri
6 8

@Sintra: Ból bólem, ale ja nie znoszę tego uczucia przy borowaniu. Nawet jak nie boli, czuję te wibracje...

Odpowiedz
avatar livanir
10 12

@Ohboy: Brrrr... miałam podobnie. dostałam do rwania zęba 1,5 dawki znieczulenia. "Dostała pani półtorej znieczulenia, nie ma prawa panią bolec"... po czym zemdlałam z bólu

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@Sintra: To ja ostatnio powiedziałam sobie, że prędzej świnie zaczną latać niż wrócę do dentystki, u której byłam ostatnio. W ramach zastępstwa poszłam do innej babeczki niż mojego ulubionego dentysty, bo ten był na urlopie. Jemu udało się naprawić mi zęba bez znieczulenia, więc uznałam, że nie będę płacić za znieczulenie, bo przecież nie może być tak źle. Najpierw się zająknęłam, później wyłam i płakałam, a ta masochistka powiedziała tylko: "tak szybko zaczęło panią boleć?". Nie dała mi nawet czasu na odpowiedź, tylko wierciła dalej, bez przerwy na podanie mi znieczulenia, a ja bałam się ruszyć, bo kto wie czy by jej się to wiertło nie omsknęła przypadkiem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@livanir: Ha. Do wyrywania ósemek dostawałam jako dorosła po 1,5 znieczulenia i raz aż 2, bo inaczej kwiliłam, więc można sobie wyobrazić, jak to odczuwałam jako dziecko :D Swoją drogą nie rozumiem, bo wielu dentystów dodatkowo sobie liczy za znieczulenie, więc co im za różnica? Oczywiście pewnych dawek nie można przekroczyć, ale najczęściej jest to chyba motywowane chęcią jak najszybszego skończenia, aby przyjąć więcej pacjentów, a nie zdrowiem męczonego pacjenta.

Odpowiedz
avatar Sintra
1 3

@Ohboy - ja właśnie po bardzo podobnej akcji w dzieciństwie nabawiłam się takiej dentofobii że wspomniana rozmowa z pielęgniarką miała miejsce przed narkozą u stomatologa, bo mimo usilnych prób i jednego cudnego dentysty kompletnie nad sobą nie panuję. Moje dziecko które z uśmiechem leczyło zęby bez znieczulenia, przez jedną taką klinikę (nagła sprawa i musieliśmy skorzystać) teraz leczy się tylko ze znieczuleniem komputerowym... psychologia pod kątem postępowania z pacjentem powinna być obowiązkowa na studiach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@CzaryMary: Odpowiem sama sobie, żeby nie było. Miałoby być sadystka, a nie masochistka, rzecz jasna.

Odpowiedz
avatar didja
1 3

@livanir: Uwielbiam to "dostała pani znieczulenie, nie ma prawa boleć". Otóż, k..wa, ma prawo. Primo: tolerancja dawki. Secundo: o czym w Polsce się nie mówi - większość znieczuleń robi się lekami wysokohistaminowymi, to są leki, że tak powiem, pierwszego rzutu. Jak ktoś ma histaminozę/nietolerancję histaminy, ale także przy alergiach czy chorobach jelit (choć tu nie w każdym przypadku), to znieczulenie nie będzie działać, trzeba podać leki nieuwalniające histaminy! I to jest trudność w leczeniu bólu, bo np. z leków p/bólowych z III stopnia drabiny analgetycznej mamy w Polsce tylko fentanyl)! A dlaczego pozwoliłam sobie wyżej na przekleństwo? Bo ja przez takie podejście jestem dzisiaj kaleką z powikłaniami neurologicznymi i potraumatycznymi. Najpierw jako wcześniak zabiegi bez znieczulenia - bo przecież wcześniaki nie odczuwają bólu, a potem ileś zabiegów, w tym operacja, na żywca, bo a to znieczulenie nie zadziałało (ale lek zwiotczający już tak), a to, jeśli to było w znieczuleniu miejscowym, lekarz operator twierdził, że mam nie histeryzować, że "to nie ma prawa boleć".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2020 o 16:05

avatar singri
4 4

@didja: Jak to wcześniaki nie odczuwają bólu? Nie wierzę, że nie odczuwają. Reszty nie skomentuję, bo brak mi słów.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@singri: 1) Często noworodki nie okazywały bólu (mimika, płacz), więc zakładano kiedyś, że go nie czują. 2) Wcześniaki nie są do końca rozwinięte, więc przekazywanie informacji o bólu ma nie docierać do mózgu. W sumie wiem, co teraz się mówi na ten temat.

Odpowiedz
avatar didja
0 2

@Ohboy: Na studiach z psychotraumatologii mówiono nam, że teraz mówi się na odwrót. @singri Dziękuję!

Odpowiedz
avatar malami1001
3 3

@Ohboy oj tam, mnie kiedyś dentystka zniszczyła zęba poprzez zaplombowanie niedostatecznie opracowanego ubytku. Trzeba było zęba wyrwać, bo już nie było co ratować niestety. Dostałam znieczulenie, oczywiście, maksymalną dawkę jaką mogłam dostać. Bolało na serio piekielnie bo stan zapalny był również piekielny. Nie zapomnę przepraszającego wzroku dentysty, który powiedział, że on może mi dać coś do ściskania w rękach, bo więcej znieczulenia mi dać nie może bo mnie zabije, a zęba trzeba natychmiast wyrwać i muszę to wytrzymać. Są ludzie, którzy rozumieją ból innych, a są tacy co mają to gdzieś.

Odpowiedz
avatar pinslip
2 8

Musicie mieć ogromne opóźnienia ze szczepieniami, bo raczej 13-miesięczne dziecko nie mówi tak dobrze ;)

Odpowiedz
avatar Pequenita
6 6

@pinslip: akurat MMR szczepi się dwa razy - raz w wieku 13 miesięcy, drugi raz w wieku 5 lat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@pinslip: Moje mając indywidualny kalendarz szczepień pierwszego MMR a własciwie priorix miało w wieku ponad 3 lat

Odpowiedz
avatar KatiCafe
0 10

Nosz kurde nóż mi się w kieszeni otwiera. Byłam z synem tydzień temu w szpitalu na wycieciu migdałków. Miał założony wenflon. Panicznie się tego bal. Pielęgniarka zakładając wenflon mówiła do niego cały czas: "ale czego krzyczysz przecież ja ci nic nie robię" Nosz kurza twarz! Serio?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
4 10

@KatiCafe: mialam to samo jako dziecko. Zawsze balam sie igiel, do dzis otwracam glowe przy pobieraniu krwi itd. Po pozarze zostalam przewieziona do szpitala, srodek nocy. Ja przestraszona wszystkim tak na prawde, a pielegniarka sie drze na mnie ze mialam lzy w oczach. Za to rano lekarka "cos ty taka brudna, umyc sie powinnas a nie tak na wizyte lekarska". No tak bo dziecko po pozarze o polnocy wie ze ma czarna buzie i pierwsze o czym mysli w szpitalu to mycie sie...

Odpowiedz
avatar arturion37
5 5

To zupełnie jak u dentysty. W moim bloku rezyduje stomatolog dziecięcy. Poszedłem z synem z bolącym zębem. Ona tylko zobaczy, po co znieczulenie? Mówię jej: po to by syn nie miał takiej traumy do dentysty jak ja. Ale nie ma potrzeby. I tak 3 razy w ten deseń. Zabrałem syna z fotela, poszedłem gdzie indziej. Tam był żel na dziąsło, potem dopiero zastrzyk i bajka na telewizorze. Pan doktor spokojnie i delikatnie zrobił swoje. Reakcja syna: Tatą, ja już tę bajkę widziałem, znajdziesz mi drugi odcinek? Można delikatnie i bez bólu? Można. A propos szczepienia: są techniki ukłucia w ramie, typu w fałd skóry, że jak ktoś ma doświadczenie to prawie nie czuć. Tylko trzeba to umieć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Jak mnie wkurza wmawianie dzieciom bzdur

Odpowiedz
avatar ynka
-2 8

Historia piekielna. Wiele osób ciągle nie traktuje dzieci jak pełnoprawnych ludzi. Ale co to za infantylny zwyczaj nazywania szczepienia/zastrzyku "ukłuciem"?

Odpowiedz
avatar singri
-1 7

Zawsze tak mówiłam i nie interesuje mnie, że może to się wydać infantylne...

Odpowiedz
avatar KatiCafe
2 2

@ynka ja też to często powtarzam. Ze ludzie traktują dzieci jak małych debili a tymczasem to całkiem inteligentny mały człowiek.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
2 2

@KatiCafe: I gdy ten inteligentny, mały człowiek robi dramę z byle powodu to nagle robi się z niego "przecież to tylko dziecko".

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

O jak mnie wnerwia takie deprecjonowanie uczuc i bolu. Az chce sie babsku wbic igle w ramie i z drwiacym usmieszkiem powiedziec "- czego krzyczy? przeciez sama mowila, ze to >>nie boli<<".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Bo niektórzy uważają, że dziecko nic nie wie, nie ma prawa do własnego zdania. Pamiętam miałam przekłuwane uszy w wieku kilku lat i miałam wybrać sobie kolczyki na prezent u jubilera, poszli tam moi rodzice i babcia. Babcia doradzała mi takie z czerwonymi oczkami, które zupełnie mi nie pochodzily, bo nie znosiłam tego koloru i chciałam wybrać takie z niebieskimi, na co babcia, kłóciła sie z moimi rodzicami, że nie można się mną sugerować bo 'dziecko przecież nie ma gustu'...

Odpowiedz
Udostępnij