Zapisałam się na studia podyplomowe "rozwijające i kwalifikacje zawodowe podnoszące". 3/4 tych studiów jest psu na budę, bo powiela to, czego już się sama nauczyłam albo nauczono mnie na studiach "przedyplomowych", 1/4 kursów to rzeczy faktycznie dla mnie nowe albo podane w nowy sposób, do którego pewnie sama bym nie doszła.
Jeden z pierdołowatych (dla mnie) przedmiotów wymagał wysłania pracy zaliczeniowej do prowadzącej, żeby go zdać. Pracę napisałam, wysłałam i czekałam na ocenę. Przedmiotu nie zaliczyłam, co ciekawe, w polu komentarzy do oceny (gdzie powinna znaleźć się adnotacja, co było nie tak) powitała mnie pustka.
Skrobnęłam mail do prowadzącej, który mogę streścić do postaci "WTF?". Odpowiedzi nie dostałam, za to pojawił się komentarz: nie oddano pracy zaliczeniowej. Cóż... Wysłałam kolejny mail, który tym razem przyjął postać "WTF do ch*ja pana, tu masz babo screen z potwierdzeniem, że tę pracę dostałaś, które mi sama napisałaś 6 tygodni temu!". Odpowiedzi znowu nie dostałam (no coś takiego), komentarz został zmieniony na "praca nie spełnia warunków zaliczenia". Komentarza merytorycznego - gdzie, wg zasad zaliczenia tego przedmiotu, powinnam mieć wypisane, dlaczego i w jakim stopniu praca jest spieprzona - brak.
Przestawiłam się z trybu "to nieporozumienie" na "to jest wał i to wał na moją szkodę, więc nie odpuszczę" i wywaliłam mail, którego do "WTF" streścić już się nie da, a który wysłałam do prowadzącej, kierownika studiów podyplomowych i dyrektora instytutu, przy którym studia są prowadzone. W mailu podniosłam kilka kwestii, które sprowadzają się do dwóch pytań:
1) Dlaczego prowadząca skłamała, że nie dostała pracy, skoro wcześniej potwierdziła, że dostała?
2) Dlaczego przedmiot wciąż mam niezaliczony, skoro to prowadząca naruszyła warunki zaliczenia przedstawione na początku semestru, mianowicie nie oceniając pracy we wskazanym terminie od oddania i nie podając merytorycznego uzasadnienia oceny niedostatecznej w momencie jej wystawienia, do czego była zobowiązana w myśl ustalonych przez samą siebie zasad? Warunki zaliczenia, swoją drogą, zerżnięte słowo w słowo z innego przedmiotu włącznie z literówką, są wiążące dla obu stron, zatem skoro nie doszło do formalnie poprawnej oceny mojej pracy, odrzucam krzywdzącą dla mnie ocenę merytoryczną i domagam się zaliczenia przedmiotu z powodu nierzetelnego wykonania obowiązków przez prowadzącą.
Po tygodniu bez zmiany oceny (ha, ha, ha) i odpowiedzi od którejkolwiek ze stron (hłe, hłe, hłe), czyli w poniedziałek, podreptałam do działu prawnego w Jaśnie Fyrmie, gdzie przy kawce i własnoręcznie upieczonym serniczku zgłosiłam problem, po czym Pani Prawnik, w imieniu partycypującego w kosztach studiów, czyli Fyrmy oraz moim wyrąbała wezwanie do złożenia wyjaśnień i zwrotu opłaty za ten semestr w kwocie proporcjonalnej do wymiaru tego przedmiotu wobec całego semestru, skoro wykonanie umowy świadczenia usług edukacyjnych na podyplomówce jest, w ocenie mojej i Fyrmy, nienależyte. Dodała też zapowiedź zgłoszenia sprawy do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli akademickich i MNiSW, że takie śmierdzące sprawki mają miejsce.
Dzisiaj ocena została zmieniona na trójkę. Komentarza - co za niespodzianka - brak. Ustosunkowania się do wezwania do zwrotu kasy też brak, podobnie jak choćby głupiego telefonu z instytutu z przeprosinami.
Upiekłam drożdżowe z truskawkami i jutro idę pozawracać głowę kobitkom z działu prawnego, bo z czystej złośliwości pociągnę to dalej.
Strasznie masz duzo czasu poza praca bo ciagle sie z kims sadzisz :)
Odpowiedz@nursetka: a weźcie wy się ludzie zdecydujcie... Ktoś odpuści jakąś sprawę to go piekielni zjadą jak burą sukę, nazwą ofermą, frajerem i czy tam jeszcze. Bo przecież trzeba walczyć o swoje. A jak ktoś walczy o swoje i dochodzi swoich roszczeń to „łojezu pieniacz, ty nic innego nie robisz, tylko po sądach chodzisz” i tak dalej. Jak się nie obrócisz, dupa z tyłu. Nie dogodzisz...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2020 o 22:46
@Crannberry: Ostatnio jest taki dziwny nurt na piekielnych. Jak ktoś wrzuca piekielne historie, to mu zarzucają, że przyciąga piekielne historie :D Gdzie sens, gdzie logika.
Odpowiedz@Bryanka: o tak tak. Te komentarze tez uwielbiam. Ktoś ci np uderzy w zaparkowany samochód i odjedzie. „Co z tobą jest nie tak, ze przyciągasz takie sytuacje?” Albo druga wersja: „Napisałeś o niby piekielnym kierowcy. A sam byłeś taki KRYSZTAŁOWY?”
Odpowiedz@Crannberry: Ursueal ma jakies amerykanskie nawyki i ma mnostwo czasu i pieniedzy bo podaje do sadu każda organizacje i osobe z ktora ma konflikt. Tak wynika z jej opowiesci.
Odpowiedz@nursetka: Może dlatego, że ma lepsze rozeznanie niż przeciętny obywatel, więcej samozaparcia i doradztwo prawne praktycznie pod nosem napędzane wypiekami? Z takim zapleczem też bym walczyła o każde swoje.
Odpowiedz@Neomica: wole jednak ludzi, ktorzy potrafia konflikty rozwiazywac w inny sposob, sama skladam skargi gdy jest problem, ale nie biegam odrazu do sądu, bo mam ciekawsze zajecia w swoim wolnym czasie, no ale co kto lubi
Odpowiedz@nursetka: Od razu. Przy okazji wyborów takie awantury i siłowania, kto jest bardziej Polakiem. No to dla mnie ten, który zna język polski. :) PS. Też miałam ciekawsze zajęcia, ale postanowiłam być złośliwie propolska.
Odpowiedz@Crannberry: Z braku sensownych pomysłów na nazwę zjawiska odpowiem: "Witamy w Polsce" :)
Odpowiedz@jo73: dziękuje za zwrócenie uwagi na błąd, ale nie mam pojęcia w jakim celu pozostała część komentarza
Odpowiedz@nursetka: Przecież odpowiedziałam. Od razu. Postanowiłam być złośliwie propolska. I poświęcić bezcenny czas.
Odpowiedz@nursetka: przeciez ona PROBOWALA to rozwiazac w inny sposob i zostala olana -.-'''
Odpowiedz@Crannberry: to są dwie różne grupy. ;) Na tym cały wyc polega. To tak jakby mieć dwie siostry: Ania cię opierdzieli, że nie walczysz o swoje... a Żaneta, że jesteś bezczelny i pieniacz. I tak źle, i tak niedobrze...
Odpowiedz"...z czystej złośliwości pociągnę to dalej." Ciągnij, ciągnij. Z niecierpliwością i wielkim zaciekawieniem czekam na finał. Choć - moim zdaniem - może to potrwać.
Odpowiedz@Armagedon: W pełni się zgadzam z Tobą. Bryanka też ma słuszność. Nich każdy wypełnia swoje obowiązki, a to cholerne życie będzie łatwiejsze.
OdpowiedzZ czystej ciekawości będę Cię obserwować, co by doczekać rozwiązania..
OdpowiedzBrawo! Zbyt często się zdarza, że studenci dają się zbyć lub ze strachu przed (potencjalnymi) konsekwencjami nie upominają się o swoje prawa. A potem wychodzą takie patologie, jak na Śląskim Uniwersytecie Medycznym ostatnio... Powodzenia i trzymam kciuki :)
OdpowiedzGdybyś nie wspomniała na koniec o czystej złośliwości w stosunku do durnych urzędasów to pewnie przewinąłbym dalej. A tak masz "mocne" i czekam na dalsze przygody. Uwielbiam czyste złośliwości wobec urzędasów wszelkiej maści. Chociaż gdybym mógł to bym ich... wszystkich.
OdpowiedzNie odpuszczaj.
OdpowiedzNie wiem czy prawdziwe, ale napewno słuszne to i sprawiedliwe by akademickie państwo w państwie gnoić
OdpowiedzOczywiście miałaś rację, że walczyłaś o swoje, ale... co da Ci ciągnięcie tej sprawy z "czystej złośliwości"? już swój cel osiągnęłas, więc moim zdaniem szkoda nerwów, czasu i byc może pieniędzy, tylko po to żeby się zemscić.
Odpowiedz@Olga887: z tej samej przyczyny, dla której przejście na czerwonym świetle "kosztuje" więcej, niż przejście poza wyznaczonym miejscem z pasami. Kara jest adekwatna nie tylko do uczynku, ale też czynnika demoralizującego. Autorka wywalczyła zmianę z gatunku "na odwal-się" dla siebie, teraz będzie walczyć o zmianę mentalności dla wszystkich innych. Osobiście popieram, bo może i "złośliwość", ale skutek jak najbardziej obywatelski. Co więcej, podejrzewam, że raczej za własne środki, bo wątpię aby firma dalej ciągnęła sprawę jako cokolwiek ponad "wsparcie" - efekt skuteczny (zaliczenie) został już przecież uzyskany, i raczej będą ją wspomagać poradą i pismami.
Odpowiedz