Tato sprzedał auto.
Dzisiaj odbiera telefon - nowy właściciel chce "dopłaty" lub ZWROTU samochodu, bo sworzeń jest do wymiany.
Przed transakcją byli kilka godzin na stacji diagnostycznej wskazanej przez samego zainteresowanego.
Ojciec sprzedał mu ten samochód prawie 3 lata temu.
Sprawa przedawniona, nie ma tematu :)
Odpowiedz@toomex: Przedawniona to niewłaściwy termin, bardziej kwestia tego, że rękojmia wygasła rok temu, nie wspominając już o tym, że elementy zawieszenia to akurat bardzo łatwo zdiagnozować i ich uszkodzenie nie może stanowić "wady ukrytej" - po prostu nijak się takiego twierdzenia nie da obronić przed sądem.
Odpowiedz@Grav: Oczywiście, ale po co tłumaczyć, jak można powiedzieć, że po prostu za późno? :)
Odpowiedz@Grav: rękojmia? Sprzedający jeśli nie zajmuje się tym zawodowo (nie trzeba działalności czy komisu, wystarczy, że sprzedaje regularnie i sąd to uzna) to nie jest wedle orzecznictwa fachowcem. Ma prawo nie wiedzieć. Zapisy o gwarancjach, rękojmiach itp. dotyczą handlarzy.
Odpowiedz@Trepan: Ooooj zdziwiłbyś się. Jeśli, jako osoba prywatna, sprzedasz samochód z rozsypującym się, zalanym motodoktorem silnikiem, czy pospawany z 2, a kupujący się w ciągu 2 lat kapnie, to jak najbardziej odpowiadasz w ramach rękojmi. Tak samo będzie jeśli napiszesz w ogłoszeniu, że "nie wymaga wkładu finansowego", a okaże się, że pół zawieszenia do roboty i do tego dyfer grzechocze - po zakupie i głębszej weryfikacji kupujący również sprzedawcę prywatnego może za to ciągać po sądach i wygrać.
Odpowiedz@Grav: rękojmia obowiązuje gdy sprzedający zataja wiedzę o stanie pojazdu. W przypadku handlarza (czy komisowego, czy osoba prywatna, ale po prostu sprzedająca samochody nawet bez działalności) nie ma sytuacji, że może on czegoś nie wiedzieć. W świetle wyroków, które w takich sprawach zapadały to jest fachowiec i ma się znać. W końcu na tym zarabia. Natomiast osoba, która zbywa jedno auto może być kompletnym laikiem. Ma prawo do niewiedzy. Od tego jest zapis, że kupujący jest świadom stanu technicznego. Jeśli więc nie zatai czegoś, typu wspomniany wpis "stan igła", a samochód się wręcz rozpada, to ciężko coś wyszarpać. Natomiast samo posiadanie kilku ogłoszeń sprzedażowych lub regularne ich zamieszczanie już zmienia traktowanie delikwenta przez sąd. Kwestią sporną jest tu interpretacja słowa "regularnie" i tego dokonuje sąd.
OdpowiedzMiałbym to równie głęboko, jak głęboko ukryta była to wada ;)
OdpowiedzNoo, jak chce zwrócić, to ja bym autko przyjął.
Odpowiedz@vezdohan: I po trzech latach jego używania przez obecnego właściciela oddałbyś zapłaconą cenę ? Przecież obecny właściciel tego właśnie chce - naciągnąć sprzedawcę na 3 lata bezpłatnego użytkowania samochodu.
OdpowiedzPo co dodawać takie historie? Od razu widać że jakiś idiota się trafił. Nie ma żadnych podstaw do jakichkolwiek roszczeń już nie mówiąc o takich które występują w wyniku normalnego zużycia elementów. Odebrać telefon, wyśmiać, zapomnieć o sprawie. Tak powinna wyglądać cała ta sprawa.
Odpowiedz@japycz1 po co dodawać takie historie? Bo po to właśnie jest ta strona...
Odpowiedz@NeMi: jak dla mnie to jest to po prostu jeden idiota którego trzeba zignorować a nie przeżywać to jak spóźniającej się pizzę....
Odpowiedz