Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak pewna klasa X uczyła się biologii w drugim półroczu…

O tym, jak pewna klasa X uczyła się biologii w drugim półroczu roku szkolnego 2019 - 2020.

Jest styczeń 2020 roku. Pierwsze półrocze dobiega końca, nauczyciele wystawiają ostatnie oceny. Pani Biolog zapowiada klasie X sprawdzian. Klasa X przytomnie zauważa, iż jest fizycznie niemożliwym, aby Pani Biolog zdążyła ocenić sprawdziany przed końcem pierwszego półrocza. W związku z powyższym, Pani Biolog ma zamiar wpisać oceny "na drugie półrocze". Klasa X pisze sprawdzian.

Marzec 2020 roku. Zapada decyzja o tymczasowym zamknięciu szkół. Sprawdziany klasy X nadal nieocenione. Nikt z klasy X nie ma żadnej oceny z biologii "na drugi semestr".

Od marca do maja 2020 Pani Biolog nie daje znaku życia. Zero kontaktu przez dziennik elektroniczny, którego cała szkoła (również Pani Biolog) używa od czasów przed pandemią. Zero wskazania jakiejkolwiek innej formy kontaktu - facebooka/SMSów/e-maili/gołębi pocztowych.

Wiem, co powiecie - "osoba starej daty, nie umie obsługiwać aplikacji". Po pierwsze, pozostali nauczyciele (równie "starej daty") jakoś prowadzą e-lekcje, przesyłają materiały. Też musieli się tego nauczyć. Tak trudno poprosić ich o pomoc? Zadzwonić i poprosić o wytłumaczenie krok po kroku? Pani Biolog nie była jakoś specjalnie nielubiana w gronie pedagogicznym. Po drugie pragnę zauważyć, że nikt nie przyjmuje wytłumaczenia "nie umiem obsługiwać aplikacji", gdy pada ono ze strony ucznia. Skąd to dziwne założenie, że uczeń, w przeciwieństwie do nauczyciela, nie potrzebuje nauki? I czy szkolnictwo nie powinno przypadkiem wychodzić z całkowicie przeciwnego założenia?

Maj 2020 roku. Pani Biolog "się budzi" i postanawia zorganizować lekcje online. Pierwsza próba nieudana, ponieważ zamiast podać uczniom wygenerowane hasło dostępu, Pani Biolog wymyśliła własne. (Hasła generowane przez system to bezsensowy ciąg liter i liczb. Hasło Pani Biolog to "klasaXbiologia".) Na uwagi, że hasło nie działa, oraz prośby o wysłanie właściwego - zero odzewu. Trzy następne lekcje udaje się zorganizować.

Uczniowie pytają, co że styczniowym sprawdzianem. Pani Biolog wykręca się od odpowiedzi.

Pani Biolog zadaje kartę pracy do samodzielnego zrobienia i odesłania. Uczniowie kartę robią i odsyłają. Pani Biolog ocenia kartę pracy dwa razy (wpisuje każdej osobie dwie identyczne oceny).

Czerwiec 2020 roku. Sukces! Pani Biolog oceniła sprawdziany!

I cyk, jest z czego wystawić oceny.

Pani Biolog ponownie przestaje dawać znaki życia - zero e-lekcji, zero odzewu na prośby o możliwość poprawy sprawdzianu.

Nic. Cisza.

Szkoła

by ~kotekBonifacy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
1 3

Zaczęły sie wakacje i pojawił się kotekBonifacy.

Odpowiedz
avatar Attentat
9 9

Czy wy, dyrektor lub rodzice spróbowaliście jakichś działań w sprawie nauczycielki? Z wyznania wynika, że raczej biernie się na to godziliście (nie licząc pytań o sprawdzian sprzed pół roku), więc...

Odpowiedz
avatar mesing
4 6

@Attentat: Jeśli nie jest to przedmiot wiodący dla klasy a typowa zapchajdziura to podejrzewam, że nikomu specjalnie nie zależało na czymś więcej. Większość, jeśli się uczyła to pewnie metodą ZZZ (Zakuć, Zdać, Zapomnieć).

Odpowiedz
avatar Attentat
4 4

@mesing: Owszem, ale jeżeli część klasy pozostaje bez możliwości poprawienia ocen, kiedy chcą je poprawić, to jednak wypadałoby więcej się zaangażować w rozwiązanie sytuacji.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
2 2

@Attentat: co proponujesz w przypadku człowieka, który nijak nie wykazuje znaku życia?

Odpowiedz
avatar mesing
6 6

@FlyingLotus: W takim przypadku najpierw należało by się skontaktować z dyrekcją szkoły w celu ustalenia siatki godzin. Jeśli zajęcia nie były by realizowane zgodnie z planem, najpierw skarga na zaistniałą sytuację do bezpośredniego przełożonego (czyli dyrekcja szkoły), a w razie braku reakcji skarga do kuratorium. Okres pandemii oraz nauczania zdalnego to nie są wczasy dla nauczycieli.

Odpowiedz
avatar katem
0 0

@mesing: Biologia to nie jest zapchajdziura. To wprost przedmiot o życiu. Dziwne, że nikt nie zgłosił do dyrekcji, że przez ca najmniej 1,5 miesiąca nie było zajęć.

Odpowiedz
avatar mesing
2 2

@katem: W klasie o profilu mat-fiz biologia to zapchajdziura, tak samo jak w klasie o profilu biol-chem dodatkowe zajęcia z j. polskiego. Jak już wspomniałem wcześniej. Skoro większości nie przeszkadzał taki stan rzeczy to podejrzewam, że większość uczyła się właśnie metodą ZZZ a po zakończeniu cyklu nauczania biologii w tym roku szkolnym w kolejnym roku już nikt nie będzie pamiętał o czym były te zajęcia.

Odpowiedz
avatar dayana
2 2

@FlyingLotus: A czy to wina uczniów? Jak dla mnie to jest niestawienie się do pracy. Gdyby nauczycielka przez kilka miesięcy nie przychodziła na lekcje to uczniowie siedzieliby pod klasą udając, że wszystko ok? To jakim cudem w ogóle w szkole odbywają się lekcje, skoro obie strony zgodnie twierdzą, że to strata czasu, a dyrekcja kompletnie tego nie pilnuje?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2020 o 18:58

avatar szafa
3 3

Ale pieniążki za jakże ciężką pracę to jest komu brać

Odpowiedz
avatar KwarcPL
2 2

1) Biolożka zaiste piekielna, ale na Twoim miejscu nie narzekałbym bo to cud, że tylko z nią są problemy. We większości szkół e-lekcje "prowadzono" na zasadzie "mata materiały na maila i się uczta". 2) Takie podejście jest możliwe to tylko w budżetówce. Nie wyobrażam sobie żeby w prywatnej firmie szef powiedział, nie wiem, "od dzisiaj wszystkie faktury mają być wprowadzane do systemu komputerowego" a księgowa mu na to "nie umiem i ch...". Wyleciałaby w trybie przyśpieszonym a tutaj Biolożka przebomblowała dwa miesiące. 3) Na oddanie sprawdzianów jest określony czas, bodaj miesiąc. Po drugie nie można wystawić oceny końcowej na podstawie jednej oceny cząstkowej. Bodaj trzeba trzech.

Odpowiedz
avatar Malibu
-1 1

@KwarcPL: AD 2. Chyba dobie jaja robisz. W prywatnej firmie człowiek zostałby przeszkolony z tego jak wprowadzać faktury czy to przez firmę zewnętrzna czy też innych pracowników, którzy system wdrażali. A przynajmniej zostałyby przekazane instrukcje w formie szkoleń on line lub papierowej. W To właśnie w budżetówce sie oczekuje ze pracownik sam się nauczy nowych programów itp. To A jaak się nie nauczy to to się przymyka na to oko, pewnie zresztą dlatego zee Pracodawcy wie że nie przeszkolił pracowników.

Odpowiedz
Udostępnij