Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To moja pierwsza historia tutaj, więc ewentualne niedociągnięcia proszę traktować z przymrużeniem…

To moja pierwsza historia tutaj, więc ewentualne niedociągnięcia proszę traktować z przymrużeniem oka :)

Nie wiem czy znacie poczucie bezsilności w takim stylu, w jakim ja odczułam na własnej skórze. Nie chcę tutaj zagłębiać się w niepotrzebne wątki więc do rzeczy:

Jestem właścicielką psa, którego nie chciałam mieć.
W skrócie:
Moja szwagierka będąc na studiach zamarzyła sobie mieć psa. Jako, że beagle (a szczeniaki w szczególności) są tak przesłodkie, że powodują cukrzycę po pierwszym kontakcie wzrokowym padło na NIEGO.

Po jakimś czasie okazuje się, że beagle oprócz tego, że są słodkie to jeszcze strasznie sierszczą, na dodatek w trzech kolorach, potrafią całkiem donośnie wyć, a i ich charakter bez odpowiedniej ręki potrafi wywołać napady refleksji "po co mi to było?". Pies został wciśnięty mojemu partnerowi, ponieważ szwagierka wynajmowała mieszkanie zagranicą i "na czas, gdy nie znajdą czegoś odpowiedniego pomieszka z nim".

Mija dziewiąty rok gdy jest właścicielem psa. Człowiek z czasem się przywiązuje, rozumiem to. Rozumiem to, że ciężko chłopak pracuje i to ja jestem z psem w domu za dnia (pracuję na nockach). Natomiast kompletnie nie rozumiem bezczelności i kompletnego braku odpowiedzialności za przygarnięte zwierzę. Szwagierka jest od bodajże ośmiu lat WŁAŚCICIELKĄ domu z ogrodem za miastem.

Ta baba doprowadza mnie do szału swoją lekkomyślnością. Mieliśmy oddać jej psa w 2015 - jechaliśmy do niej zagranicę dorobić. Zdaliśmy mieszkanie, spakowaliśmy pimpka, manatki. Wszystko było uzgodnione - pomieszkamy u niej w domu, oddajemy psiura, jak coś znajdziemy na wynajem to się przeprowadzimy. Nooo, nie.

W mieście przygranicznym otrzymaliśmy telefon (a dzwoniliśmy 4 godziny wcześniej, że wyjeżdżamy w komplecie właśnie), że psa zabrać nie możemy, bo ona właśnie przygarnęła ze schroniska dwa koty.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak zaniemówiliśmy. Nie mieliśmy co zrobić. Cud nad cudami, że udało nam się znaleźć kogoś, kto podjął się opieki nad nim przez miesiąc.

Nie przedłużając, wróciliśmy po roku dalej nie mogąc się doprosić o zabranie swojego pupila. W międzyczasie było naprawdę wiele sytuacji z jej strony, które zirytowałyby każdego. Zdarzyło się nawet, że wprost zaczęła nam pokazywać zdjęcia psów i mówi, że takiego zaraz będzie miała.. Zapytaliśmy, czemu nie zabierze w końcu swojego psa? Ano dlatego, że ona chce teraz takiego, który nie gubi sierści. Bo szkoda jej domu. Myślałam, że oczy mi wyjdą z orbit z wkur..zenia. Od tamtej pory stosunki były chłodne.

Wróciliśmy, co mam Wam powiedzieć. Pies w tym czasie się zestarzał, zaczął chorować na Kushinga, sikał wszędzie i co chwilę. I sika w sumie do dziś. Darł gębę jak opętany. Z każdym mieszkaniem mieliśmy problem i po czasie nam je wypowiadano bo się sąsiedzi skarżyli - wcześniej też pracowałam na dni, ale poszukałam innej pracy żeby z nim być za dnia, bo po prostu nie dawało rady żyć z sąsiadami w zgodzie, a zakładanie psu knebla na całe dnie to przegięcie. Zresztą w nim też darł japę.

My też mieszkamy na wynajmach, też jest nam głupio kłamać każdemu właścicielowi, że pies jest do rany przyłóż. Też jest mi źle remontować komuś pół mieszkania (w każdym najmowanym mieszkaniu musieliśmy wymieniać napuchnięte od moczu panele, przeszczane wersalki i kanapy i podrapane drzwi). W końcu z rozpaczy zdecydowaliśmy się na wzięcie mieszkania "od miasta", może i już nie boimy się właściciela, ale nie są to warunki, w których chcę żyć, uwierzcie mi. Wszystkie nasze oszczędności wsadziliśmy w położenie tu instalacji elektrycznej, wodnej, gazowej, naprawdę delikatny remont i podstawowe wyposażenie domu. A i tak rzygać mi się chce gdy się rozglądam, to nie jest mieszkanie, w którym czujemy się dobrze. A było wzięte tylko ze względu na niego.
Nie mogliśmy też nigdzie wyjechać bo pies.
Wakacje? Zapomnij. Z nim tylko namiot, a i tak następnego dnia wracaliśmy wkur..zieni bo wszystko przesikane. Hotele dla zwierząt dzwoniły następnego dnia żeby psa zabrać. Autentycznie.

Nie chcę, żebyście żałowali Pimpka. Kochamy go, ma z nami dobrze. Ale podskórnie wiemy, że świadomie na psa w życiu byśmy się nie zdecydowali. Wiemy, że on czuje nasze spojrzenia czasem. Że gdyby go nie było pewnie nie tkwilibyśmy teraz tutaj, w bagnie, w które wdepnęliśmy, bo przygarnęła go kompletnie nieodpowiedzialna osoba. NIKT tego nie rozumie, czemu go na przykład nie wydamy do schroniska lub nie poszukamy innego domu (o innych wspaniałych metodach nawet nie wspominam). No jakoś nie mogę. On nie jest niczemu winny, że jakiś nieogarnięty babsztyl zachciał go do domu. Niejedną noc przepłakaliśmy, kłóciliśmy się o niego bez przerwy kilka lat. W końcu partner pękł i sam chciał go wywieźć do schroniska lub uśpić - i to ja stanęłam za Pimpkiem. Bo to jednak ja najwięcej czasu spędziłam na opiece nad nim. Nie jestem w stanie przeżyć, że rodzina partnera usprawiedliwia szwagierkę "bo to taki niegrzeczny, głupi pies, co miała zrobić?" - pominę fakt, że nie jest głupi. Niegrzeczny, owszem, ale wystarczyło trochę chęci i ćwiczeń z psem gdy był czas na kształtowanie jego charakteru.

Nienawidziłam go wiele lat, teraz, gdy wszyscy naokoło zaczęli, ja go pokochałam, tak mi żal tego psa. Mógł trafić na naprawdę fantastyczny dom, gdzie całe życie byłby ulubieńcem rodziny, a nie łatką przypiętą do nas. Nie pozwoliłam go uśpić mimo, że to na mnie zawsze sikał za dnia w łóżku (nic nie da zabranianie, wyganianie - uwierzcie, przerabiałam), wchodzi do mojej szafy sikać w moje ubrania, i to ja nie mogę spać za dnia po pracy bo wydziera się do innych psiurów na spacerach. Ja muszę z nim wychodzić codziennie. A psa nie chciałam mieć. I na dodatek przez całą rodzinę mojego partnera jestem traktowana jako katalizator konfliktu między siostrą, a bratem oraz psem. Zawsze byłam bardzo wyrozumiała w kwestii ich układów, to nie moja sprawa. Ale gdy widzisz jak ktoś bezczelnie dyma Twoją drugą połówkę zasłaniając się "więzami rodzinnymi" (czyli chłopakowi zapieprzającemu w gastronomii), gdzie od trzech tygodni nie widział dnia poza pracą poleć kupić drożdże winiarskie, słoiki, jakiś specjalny twaróg i całą listę zakupów - i tak bywało co miesiąc, w efekcie na zakupy chodziłam ja jako kochana dziewczyna coraz bardziej nienawidząc szwagierki. Jednocześnie ona nie była na tyle wspaniałomyślna, żeby przywieźć mojemu partnerowi jego komputer. Za mało miejsca w combi miała.

Na temat szwagierki powiem tyle - jest to kobieta skrajnie nieodpowiedzialna, mimo, że już ma niemal 40 na karku. Wspominane kotki niewysterylizowane biegały samopas, przyniosły kilka miotów - wszystkie zostały wywiezione w kartonach po pobliskich wsiach I TO JESZCZE ZE ŚMIECHEM, ŻE A TO KTOŚ NIESPODZIANKĘ BĘDZIE MIAŁ!! Czy Wy to rozumiecie? Ale najlepszą wisienkę zostawiłam na koniec. Gdy ostatnio dzwoniła do partnera jakby nigdy nic, ten sprawę postawił jasno - Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Wyjaśnił pokrótce w czym tkwił jej błąd. Odpowiedź jest zwalająca z nóg.
"To dlaczego go nie wypiep...łeś do lasu??".

Na tym zdaniu charakterystyka tej kobiety może się zakończyć.

Właśnie się dowiedzieliśmy (stąd i ta historia dziś), że ma kolejnego kota. Dwa poprzednie nie wróciły, tzn. jednego znaleźli rozjechanego, a drugiego wcale. Nie wiem co mogę zrobić.
Żal mi wszystkich zwierząt, które mogą ewentualnie wpaść w jej ręce, nie wiem, czy mogę jakkolwiek temu zaradzić.

pies

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
4 20

To, że szwagierka porzuciła psa, jest bez wątpienia piekielne. Ale to, że Wy przez tyle lat go nie ułożyliście sprawia, że jesteście równie piekielni. Taki pies spokojnie znalazłby dobry dom, w którym miałby lepiej niż u Was. Przepraszam, ale pies trafił na bandę kretynów.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 17

@Ohboy: I tu się mylisz,przynajmniej połowicznie.Wzięłam psicę ze schroniska która była w jakimś domu a oddali ją do schroniska bo miała mieć młode. To co ja z nią przeszłam.Jako że płot w nowo kupionym domu był dziurawy to nie wypuszczalismy jej na ogród wtedy gdy bylismy w pracy.Sikanie i sranie na dywan. Nic to ze była wyprowadzana przed praca a po 2-3 godz przychodziła następna osoba do wyprowadzenia.I tak sikała,Kupa albo w kuchni,albo w pokoju albo na górze.Płot naprawiony ,pies na ogrodzie parę godzin a i tak w domu nasrane i nasikane. I tak samo płakałam jak autorka i tak samo czarne mysli o uśpieniu latały mi po głowie. Nie wiesz w jakim wieku był pies gdy go dostali więc już miał swoje przyzwyczajenia.A jeżeli uważasz ze oni nic nie robili zeby on tego nie robił i spokojnie przygladali się sikającemu i wyjacemu psu to sorki ale to ty jesteś kretynką

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 14

@Balbina: Autorka nawet się nie zająknęła o tym, że próbowali coś z tym psem zrobić. To wiele mówi. Teraz pewnie będzie się bronić, że oczywiście, że pracowali nad psem, ale trochę za późno. Autorka nie opisała żadnych zachowań, które świadczyłyby o tym, że pies jest wyjątkowo trudny do ułożenia.

Odpowiedz
avatar justangela
11 17

@Ohboy: niestety racja. Szwagierka bez wątpienia piekielna, ale tak samo jak i autorka. Litości, trzymać latami psa, który sika wszędzie i wyje, psa którego się nie wybrało, nie kupiło, tylko ktoś go podrzucił? Co Wy Autorko własnej woli nie macie? Albo psa oddajesz w inne, dobre ręce, albo zajmujesz się nim tak aby było dobrze dla wszystkich. Również sądzę, że chyba słabo się staraliście, skoro pies Wam urządzał cyrki w postaci sikania na Was, sorry.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 9

@Ohboy:Oprócz zalet rasa ta posiada wady i jak ktos się decyduje na psa to nie tylko ze wzgledu na ślicznego szczeniaczka A szwagierka obdarzyła ich juz psem co był spaczony od poczatku. Ja bym po prostu go przywiozła i zostawiła a teraz parę negatywnych cech tej rasy" Psy te są na ogół niezwykle absorbujące, potrzebują dużo uwagi. jednocześnie nie brakuje im negatywnych tendencji czy skłonności (żeby nie powiedzieć wad). tendencja do nieposłuszeństwa, upór, bardzo żle znoszą samotność. Z pewnością są one czworonogami dość wymagającymi wobec swoich opiekunów. To podopieczni, którymi trzeba umieć się zająć. Nierzadko problemem staje się także nadmierna szczekliwość oraz nadwyżka (wprost niespożytej) energii.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

@Balbina: Miałam tak kiedyś z moim pierwszym psem. Znaleźliśmy na to rozwiązanie, ale wymagało mocnego samozaparcia i konsekwencji i wstawania o dziwnych porach. Dostosowaliśmy się do "psiego cyklu" i mniej więcej obczailiśmy w jakich odstępach czasu pies potrzebuje się wypróżnić. Czasami była to 3 w nocy, czasami godzina 14. Pilnowaliśmy tego z uporem maniaka i za każdy klocek i sik poza domem był "szał ciał", rzyganie tęczą i nagroda dla psa. Jak to przełamaliśmy, to pies się nauczył. Tak, z rodziną pełniliśmy dyżury i braliśmy urlopy na zmianę.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-1 1

@Bryanka: Czyli nie masz pojęcia o wychowaniu psa. Potraktowałaś go jak człowieka, a właściwie jak tyrana, który tynie nogą i dostaje co chce. Gratuluję. I Ty masz czelność wypowiadać się na temat psów, a w szczególności Tej konkretnej racy, której zapewne nie miałaś. Boże broń przed takimi behawiorystami... Chyba wolałbym psa uśpić niż dać Tobie do wychowania. Słowo do autorki. Jest takie powiedzenie: "starego psa nie nauczysz nowych sztuczek" otóż jak będziesz polegać na błyskotliwej wiedzy Bryanki to może w to uwierzysz. Moje psy przez 5 lat były nieznośne, wychowywane nieprawidłowo, póki nie poznałem tajników prawidłowego wychowania. I nawet pies z 5-letnimi nawykami zmienił się w ciągu 2 tygodni. Wystarczy wiedza i nie traktowanie psa jak człowiek, ale jak psa, którym jest. To, że pies jest chory nie oznacza, ze masz go traktować jak zgniłe jajko. TO że masz tępą szwagierkę i znaczna część jej rodziny, nie wiele tu wnosi. Po prostu przestań się interesować nią. A jak udowodnisz jej podrzucanie zwierząt komukolwiek to zgłoś na policję. Ja w sądzie ją trochę postraszą, każą grzywnę zapłacić, to myślę, że efekt będzie. Nic tka na takie tępe osoby nie działa jak uderzenie po kieszeni i łatka w sąsiedztwie... A że jej równie błyskotliwa rodzina się obrazi? A teraz to jest inaczej? Z opisu wynika, ze jesteś złem całego świata dla nich. Nie wiele się zmieni, a w razie czego wyrok będzie dla Ciebie podstawą, żeby być jeszcze bardziej złośliwym i rozpowiedzieć po ludziach to, co wyrok mówi. I gdyby Cie pozwała o pomówienie to musi udowodnić, że ją pomawiałaś, a z wyrokiem będzie ciężko, więc drugi raz zabuli za własną głupotę. Ale to są rozwiązania drastyczne. dla własnego spokoju po prostu pracowałbym nad psem a tą rodzinę olał. A chłopak niech się zdecyduje po czyjej stronie jest. Z opisu wynika, że niedaleko padło jabłko od jabłoni...

Odpowiedz
avatar didja
3 7

Tak mi przyszło do głowy... Masz jakiś dowód, że pies był jej i został Wam przekazany czasowo? Można wystąpić na drogę prawną. Wezwanie, najlepiej napisane przez prawnika, o zabranie psa i pokrycie kosztów strat (ale tu też dokumentacja typu faktury i świadkowie np. ujadania cały dzień przez psa). A jak nie weźmie, to sprawa sądowa. Możecie też spróbować - tylko nie wiem, czy w tym wieku i stanie zdrowia psa to się uda - poszukać kogoś z domem z ogrodem, kto w tym domu zasadniczo jest, i wynająć go do opieki nad psem, tzn. opłacać koszty utrzymania psa. PS I moje wyrazy uznania. Bo ja mam za ścianą (cienką taką, że słyszę, jak sąsiadka światło włącza) mam psa, który wyje cały dzień jak sąsiadka jest w pracy. Od 3 lat (tzn. teraz raczej nie, bo z racji pandemii sąsiadka ma home office). Młoda dziewczyna wzięła psa z ulicy, wyrzuconego, straumatyzowanego, który nie może sobie poradzić z lękiem separacyjnym - bo jest sam cały dzień w domu. A w dodatku pies kundel, ale w typie charta, a ona z nim na spacerze łącznie jest może godzinę (2-3 razy po kilka minut, wiem, bo przez te ściany słyszę, kiedy wychodzi i wraca, i raz troszkę dłużej) - z psem, który powinien porządnie się wybiegać. Nie będę wyliczać, ile poniosłam strat, nie tylko zawodowych (z racji niepełnosprawności pracuję zdalnie, z domu), policja interweniuje - nic. Muszę w końcu iść do sądu, ale obawiam się "niskiej szkodliwości społecznej".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2020 o 16:29

avatar Bryanka
12 12

" Ano dlatego, że ona chce teraz takiego, który nie gubi sierści. Bo szkoda jej domu." Ludzie, którzy tak myślą, w ogóle nie powinni mieć zwierząt. Sorry, ale taka jest moja opinia.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
9 9

A przez te dziewięć lat nie pomyśleliście, no nie wiem, o jakimś behawioryście albo treserze?

Odpowiedz
avatar niemoja
7 7

Beagle nadają się wyłącznie do trzymania w sforach (ewentualnie przy DUŻEJ, wybitnie aktywnej rodzinie). W warunkach "normalnego" domu dostają odpałów. Zatrzymanie go to był fatalny pomysł - męka i dla was, i dla niego. Ogród, buda i 2 - 3 kundle do towarzystwa (a takich domów jest wiele) byłyby dla niego dużo bardziej odpowiednie. Przy okazji, aby zapobiec podsikiwaniu mieszkania (co zdarza się i "normalnym" starym lub chorym psom) mocuje się im pod brzuchem męską wkładkę urologiczną. Czy tak trudno było się popytać na psich forach?

Odpowiedz
avatar aegerita
6 8

Jeżeli są jakiekolwiek dowody lub świadkowie (można nagrać rozmowę), że szwagierka wywoziła kociaki w kartonach "na wieś", to można to zgłosić - przestępstwo znęcania się nad zwierzętami. To tyle na temat szwagierki, bo odstrzelić zgodnie z prawem nie można. A co do psa, którego Wam wcisnęła... Albo Wy też jesteście nie do końca odpowiedzialni, albo przesadzasz, bo kilka rzeczy brzmi dziwnie. Pies wyje i ujada, a Wy wolicie się przeprowadzać, niż go oduczyć? Tak, wiem, że to bywa bardzo trudne. Kilka lat temu wzięłam kundla świeżo odpiętego z łańcucha. Jazgotanie było jedyną rozrywką, jaką znał przez całe swoje wcześniejsze życie, więc z początku rzeczywiście darł ryja o byle co. Ale ja sama nie lubię uporczywego ujadania i rozumiem, że sąsiedzi też nie muszą lubić, więc (względną) ciszę wypracowałam. I rozumiem, że beagle nie są najłatwiejszą rasą, ale z Twoich wypowiedzi odnoszę wrażenie, że "bo szwagierka nie wychowała, więc już za późno". Sikanie. Temat nieprzyjemny i bardzo wkurzający. Pytanie podstawowe - dlaczego ten pies sika w domu? Z historii wnioskuję, że nie chodzi tu o nietrzymanie moczu (bo nie wchodziłby do szafy, żeby się tam załatwić) ani oznaczanie terenu (bo piszesz o przeszczanych meblach i wszystkim w namiocie zasikanym w jedną noc), więc co mu jest? Zabranianie ani wyganianie nie rozwiąże problemu, bo tu trzeba przede wszystkim zlikwidować przyczynę.

Odpowiedz
avatar gstronaostro
4 14

Przepraszam, ale autorka jest równie piekielna, co szwagierka, jeśli nie bardziej. Psa wychowuje się od samego początku i to, że teoretycznie nie był jej pies, to nie znaczy, że przez tyle lat mogło jej się nie chcieć go ułożyć. Zwłaszcza jeśli chodzi o podstawy, takie jak sikanie poza domem. I fakt, że chcieliście się pozbyć psa po kilku latach też jest piekielny. Zwierzę ma uczucia i niesamowicie mocno przywiązuje się do domowników. Szczerze mam nadzieję, że ani szwagierka ani autorka nie będą miały więcej zwierząt.

Odpowiedz
avatar Blankawooo
2 2

A czy nie ma czasem pieluch dla psów? Ja serio pytam, wiem, że są chore psy, niewychodzące. Wtedy chyba stosuje się właśnie taką pomoc. Poza tym pies wyczuwa wszystkie emocje właścicieli, a "wasz" dodatkowo ma mnóstwo stresów i kłopotów, porozmawiajcie z behawiorystką. Jest jeszcze szansa, żeby choć trochę naprawić zarówno jego jak i waszą sytuację.

Odpowiedz
avatar Basilice
3 3

A ja po prostu przypomnę, żeby w takich sytuacjach kontaktować się z hodowlą, z której pochodzi zwierzę - co do zasady zastrzegają sobie prawo pierwszeństwa przy chęci oddania zwierzęcia.

Odpowiedz
avatar bipi29
3 3

@Basilice: O ile pies został wzięty z normalnej hodowli. Ja bym raczej obstawiała pseudo.

Odpowiedz
avatar IceQueen
0 4

Az nie wierze w to, co czytam. Temat szwagierki zostawie, bo to az szkoda slow. Autorko: nigdy nie powinnas miec zwierzecia. Zakazy nic nie daja? Pies ma zero wychowania i rzadzi wami jak chce. Fakt, beagle to ciezka rasa ale jezeli juz sie zdecydowaliscie go zatrzymac to nic nie usprawiefliwia Twojej i meza ignorancji. Pracuje jako behawiorystka, znam innych behawiorystow, chlopak pracuje z psami agresywnymi i NIGDY nie spotkalam psa, ktorego nie dalo sie ulozyc. Czasem moze to zajac miesiace, moze wymagac innego podejscia, innego behawiorysty ale jezeli pies zostaje to ponosicie pelna odpowiedzialnosc, pieniezna takze, bo zdaje sobie sprawe, ze to nie sa tanie rzeczy Jesli byscir mieli dziecko to tez bedzie robilo, co chce, bo zakazy nic nie daja? Uderzy Cie w twarz, bo nie da sie go wychowac? Az szkoda slow. Nie czuj sie lepsza od szwagierki. Moze masz lepsze serce ale, i za to przepraszam ale nie wiem jak to inaczej ujac, rozumu niewiele wiecej.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 1

Zamiast męczyć się 9 lat z niesfornym psem, powinniście pójść do behawiorysty. Poza tym zamiast remontować mieszkanie komunalne, nie lepiej było coś kupić na rynku wtórnym?

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
0 2

pies latami wyje, sika i demoluje, a Wy nie robicie z tym kompletnie nic, otwarcie mówiąc o tym, że psa NIENAWIDZICIE i rozważając jego uśpienie. i naprawdę nie wpadło Wam do głowy, że warto poszukać mu domu, w którym komuś by na nim zależało? żeby ktoś go pokochał i należycie z nim pracował, a nie traktował jako powód do użalania się nad sobą? współczuję psu.

Odpowiedz
Udostępnij