Jestem wieśniarą.
Tak gwoli przypomnienia ;)
Z tej racji mam ja raczkującą jeszcze "hodowlę" królików mięsnych.
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że jedna z młodych samic tak wariowała i ganiała się z siostrą po klatce, że gdzieś uszkodziła sobie skok (znaczy tylną łapę). Widzę, że noga wisi bezwładnie, królica oszczędza ją, jak może, pewnikiem złamana. Po pobieżnej kontroli skoku (z rzucającym się i fukającym królikiem na kolanach, trzymając go jedną ręką, a drugą próbując wymacać stan kości i stawu) podjęłam decyzję, że tu trzeba lekarza weterynarii, a nie (jeszcze w trakcie nauki) technika weterynarii (czyli mojej skromnej osoby).
Królica na noc dostała lek przeciwbólowy dla zwierząt (mam w apteczce, bo różne rzeczy się trafiają na wiosce), a ja postanowiłam nazajutrz z samego rana umówić się na leczenie w najbliższej przychodni weterynaryjnej.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam.
Dzwonię, wyłuszczam sprawę, że młoda królica, że skok prawdopodobnie złamany, że trzeba by było to jakoś poskładać.
Co dostałam w odpowiedzi?
- To nie u nas, bo my nie mamy znieczulenia wziewnego, to do innej kliniki w (tu padła nazwa większego miasta oddalonego od mojego miejsca zamieszkania godzinę jazdy autem).
W głosie w słuchawce było czuć napięcie i niechęć...
Cóż było robić?
Odpaliłam RTG w oczach :P
Pokazałam mężowi, jak bezpiecznie unieruchomić królicę i na spokojnie omacałam cały skok.
Na szczęście wszystkie kości były całe. Jedynie staw wykazywał pewne nieprawidłowości przy ruchu. Założyłam opatrunek, podałam tabletkę przeciwbólową i wpuściłam młodą do osobnej klatki.
Co w tym piekielnego?
Ano to, że nie dalej, jak tydzień wcześniej, w tej samej przychodni kastrowano mojego kocurka. I musieli przecież użyć jakiegoś środka do anestezji, bo chyba na żywca tego nie robili?
Dodam jeszcze, że królica była w tym czasie o ponad 1 kg cięższa od kota, więc anestetyki - wydaje mi się - spokojnie można było jej podać iniekcyjnie.
Chyba że - jako że dopiero się uczę zawodu - coś mi się pozajączkowało i mój tok myślenia nie jest właściwy...
weterynarz królik uraz
Nie jestem wetem i piszę bardziej z życiowego (z kotami) doświadczenia. Być może królikom nie można podawać innej narkozy niż wziewną, wiem, że z pewnością sa szczególnie wrażliwe na niektóre leki. A być może, że wet nie ma doświadczenia z królikami. Nie chciał się do tego przyznać wprost, ale tez nie chciał zrobić krzywdy zwierzątku, więc odesłał tam, gdzie wiedzial, że pomogą. I w tym przypadku, to raczej świadczy na plus o nim.
Odpowiedz"dopiero ucze sie zawodu" jest tu kluczowe. Każdy gatunek ma swoją specyfikę metabolizmu, co sprawia, ze lek, ktory u jednego gatunku bedzie calkiem bezpieczny, inny gatunek zabije, nawet w minimalnej dawce. Przykładowo jeden z najbardziej popularnych antybiotykow - amoksycylina stosowany u psów, kotów, czy ludzi wrecz na "pierwszy rzut", królika zabije. Specyfikow stosowanych w narkozie jest wrecz na peczki i zazwyczj sa stosowane rozne miksy substancji - wystarczy, ze nie mieli po prostu środka, ktory by mozna bylo u krolika stosowac i tyle. Kwestia narkozy wziewnej jest tu osobna - bo żeby ją zastosować, tak czy inaczej zwierze musi byc na tyle gleboko znieczulone, by dalo sie zaintubowac - nie ma wyjatkow - maseczki zwierzeciu sie nie założy, a probowanie moze skonczyc sie zgonem ze stresu w przypadku krolika. Tak czy inaczej - kastracja kota to jest kwestia tak naprawde raptem dwoc minut i robi sie to na "najprostszych" srodkach - choćby i na ketaminie. Gdzie jednoczesnie już kotki na ketaminie by sie nie wysterylizowalo, bo ketamina nie znosi bólu trzewnego. Jeśli zaś chodzi o wagę - tu też porównanie kota i królika ma się nijak - dawkowanie u różnych gatunków bywa skrajnie różne. Weterynarz zajmujacy sie psami i kotami NIE ma obowiazku znac sie na krlikach, czy gryzoniach - nie musi wiedziec co mozna stosowac i w jakich dawkach.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2020 o 20:41
@Iras wszystko spoko, ale kotki tez sie kastruje, nie sterylizuje
Odpowiedz@alexx3: słyszałes kiedykolwiek okreslenie "nazwa umowna"? Gwarantuje ci, ze jesli zadzwonisz do jakiegokolwiek weterynarza, umowisz sie na "kastracje kota (jako gatunek)" i gdy pojedziesz z kotką, to "nagle' okaże się, że wszelkie informacje dot opieki pooperacyjnej, czy kosztow okazaly sie bledne - bo lekarz bedzie przygotowany na samca.
OdpowiedzSerio uczysz się i nie wiesz, że różne gatunki różnie reagują na leki przeciwbólowe? Toż to wie każdy bardziej ogarnięty właściciel..
OdpowiedzA ja tak pro forma. "Odpaliłam RTG w oczach" - a po czym poznałaś, że kości są całe? Rozumiem, że wyczujesz brak przemieszczenia, ale np. pęknięcie na czucie? Pytam poważnie, bo 30 lat temu tak "na oko" (tzn. niby z RTG, ale okazało się, że albo się nie znał, albo olał) lekarz stwierdził brak złamania, po czym po jakimś czasie okazało się, że od 2 miesięcy chodzę ze złamaną pierwszą kością śródstopia. Nie dość, że do dzisiaj mam problem i rehabilituję, to odbiło się to na postawie i w konsekwencji napięciach mięśni, ścięgien; plus mam tej rejon wrażliwszy na urazy; plus łażenie na złamanej nodze bez środków p/bólowych skutkowało pewnymi konsekwencjami potraumatycznymi. Stąd jestem trochę wyczulona na takie obmiary "na oko".
Odpowiedz@didja: z tego co widze to autorka niestety nalezy do osob, ktorym sie wydaje, ze maja wiedze,, podczas gdy ta jest mocno znikoma - swiadczy o tym sam fakt powstania tej historii i to, ze "na oko" niby stwierdziła "brak zlamania". Nawet zwykła kwestia, że "po omacku" tak naprawde da sie stwierdzic tylko, jeśli doszło do całkowitego złamania z dodatkowym przemiesczeniem. Jeśli z kolei złamanie by było chociażby w obrębie stawu - to nie ma szans na wymacanie. Do tego też kwestia, że "bezwładne zwisanie kończyny" niekoniecznie musi oznaczać złamanie - przyczyną może być zwichnięcie i bez nastawienia oraz odpowiedniego usztywnienia po nim, konczyna stanie sie bezuzyteczna. Szczególnie, że w parze ze zwichnięciami czesto idą też pozrywane więzadła, mieśnie itp.
OdpowiedzDziękuję wszystkim za komentarze :) Tak, dopiero uczę się zawodu i nie wiem wszystkiego, dlatego też oburzyła mnie postawa osoby po drugiej stronie słuchawki - to, że nie chciał pomóc zwierzęciu. Oki, faktycznie - nie chciał spieprzyć sprawy, to na plus. Jednak w czasie rozmowy czułam zdecydowaną niechęć w głosie i to też mnie uderzyło. Gdyby normalnie zakomunikowano mi, że takie przypadki to tylko w tym i tym miejscu - to bym zrozumiała i nie miała pretensji. Ale takie kręcenie (w streszczeniu rozmowy tego nie widać) nie świadczyło za dobrze. I tak, wiem, że "na oko", to zmarł chłop w szpitalu (jak zwykła mawiać nauczycielka matematyki) i takie omacanie w większości przypadków nic nie daje, ale nie miałam możliwości podróży akurat w tym czasie tak daleko. Musiałam radzić sobie sama. A że - jak to się mawia - głupi ma zawsze szczęście, królica używa nogi już całkiem normalnie i nie ma problemów z chodzeniem. I fakt - nie pomyślałam, że koty i króliki mogą inaczej reagować na leki anestetyczne. Dziękuję za komentarze :)
OdpowiedzMożesz byc zniesmaczona ale w hodowli jeśli krolik coś sobie złamie zazwyczaj idzie na pasztet. Królik hodowany dla mięsa nie ,,zarobiłby" na zabieg.
OdpowiedzJa się przyznam,że jestem hipokrytką.Mięso jem,ale jakbym miała temu mięsu patrzeć codziennie w oczy,karmić je i dbać,to wszystko by miało u mnie święte dożywocie z pochówkiem na koniec.Nie umiałabym oddać swoich zwierząt do rzeźni.
OdpowiedzAż założyłam konto, aby skomentować. Fajnie, że się uczysz na technika, to na pewno Ci pomoże. Nie rozumiem jednak dlaczego przed posiadaniem królików nie zdobyłaś o nich odpowiedniej wiedzy? Pomimo stadności królików dorosłych, nie sterylizowanych (nawet jak to siostry) nie trzymamy razem, bo będą walczyły o dominacji nawet do śmierci. Poza tym lekarzy weterynarii jest wiele, tak jak ich specjalizacji przed "założeniem" hodowli należy zrobić rozeznanie gdzie przyjmuje najbliższy lekarz weterynarii znający się na zajęczakach, a tych niestety w Polsce nie ma wiele. To tak jakbyś z bolacym sercem poszła do ortopedy. Kolejne moje pytanie, to czy zarejestrowałaś hodowle? Raczej nie, ponieważ wymogiem prowadzenia legalnej hodowli jest stały kontakt z weterynarzem. Jak mniemam o genetyce, inbredzie czy innych czynnikach hodowlanych za dużo nie wiesz. Proszę Cię tylko o poczytaniu odpowiedniej literatury na temat samego utrzymania królików, ich hodowli, a także ewentualnej legalności hodowli, nawet jeżeli przeznaczeniem tych zwierząt jest produkcja mięsa. Pozdrawiam, Inż. Zootechnik
Odpowiedz@Lithrina Podpisuje się pod Twoim komentarzem rękami i nogami. Dodam że królik może już kicac normalnie bo po prostu go nie boli, a kość moze być złamana czy pęknięta. Tabletka dla królika? Nie kojarzę żadnego bezpiecznego leku przeciwbólowego dla królików który jest w tabletkach a pracuje w lecznicy specjalistycznej. Mam nadzieję że historia jest grubymi nićmi szyta i tyle.
Odpowiedz