Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem sfrustrowana szukaniem pracy. Niedawno była tutaj podobna historia, więc trochę się…

Jestem sfrustrowana szukaniem pracy. Niedawno była tutaj podobna historia, więc trochę się powtórzę, ale po prostu męczy mnie obecna sytuacja, w której się znalazłam i moje życie ostatnio to sama piekielność.
Jestem na ostatnim roku studiów magisterskich. Niedługo obrona. Od prawie czterech lat pracowałam w jednej firmie - póki byłam jeszcze na licencjacie to na pół etatu, na studia magisterskie poszłam zaocznie, by pracować na cały. Używam tutaj sformułowania "etat" w sensie potocznym, bo de facto byłam na umowie zlecenie o praktyki studenckie, więc miałam elastyczne godziny i mogłam pracować "ile chciałam", ale pracowałam zwykle te 8h dziennie, czasem nawet dłużej. Tak więc doświadczenie zawodowe mam, nie robiłam jak wiele osób na studiach, że nigdzie nie pracowałam i potem zdziwienie, że firmy chcą pracowników z doświadczeniem, a ja go nie mam.

Miałam praktycznie obiecane, że po obronie dostanę umowę o pracę. Odkąd zaczęłam ostatni rok miałam to powtarzane. Dlatego skupiałam się głównie na rozwoju tych umiejętności, które były mi potrzebne w danej firmie. Niestety moje studia magisterskie okazały się żartem i niewiele mnie nauczyły. Nawet sami wykładowcy często powtarzali, że te studia są tylko dla papierka. Przedmiotów praktycznych mieliśmy bardzo mało, a część z nich była prowadzona na odwal się. Oczywiście wiadomo, że na studiach zaocznych więcej trzeba zrobić samemu, w domu, ale zdarzały się przedmioty, gdzie jedyną rolą "prowadzącego" było kazanie nam przygotować jakąś pracę zaliczeniową czy sprawozdanie w domu, bez ŻADNEGO wytłumaczenia czy pokazania jak np. używać dany program, musieliśmy to ogarnąć sami z tutoriali w Internecie. Zdarzył się nawet przedmiot, jeszcze na pierwszym roku, gdzie nie robiliśmy nic, tzn "zajęcia" polegały na small talku z prowadzącym np. o tym, że jego dziecko chce mieć hulajnogę. Gościu stwierdził, że to, co miał nas nauczyć i tak powinniśmy umieć po licencjacie i na koniec wstawił wszystkim 5. Denerwowało mnie, że tak mało wynoszę ze studiów, ale skoro pracowałam i tam się czegoś uczyłam to miałam nadzieję, że będzie dobrze tak czy siak.

No i oczywiście nie jest, bo jakby było, to bym tu nie pisała. W marcu nadszedł koronawirus. Na początku było ok, przeszliśmy na pracę zdalną, co było bardzo wygodne i myślałam o tym, jakie mam szczęście, że mam tę pracę i nie skończę jak inni, którzy ją potracili. Aż tu na koniec marca szef mnie poinformował, że z powodu cięcia kosztów wszyscy praktykanci w naszym (i paru innych) dziale mają mieć rozwiązane umowy. Tak po prostu, po tych wszystkich latach i po wszystkich obietnicach.

Byłam w szoku, ale praktycznie natychmiast po dowiedzeniu się o tym postanowiłam działać. Przygotowałam sobie CV, profil na LinkedIn i paru stronach do szukania pracy i zaczęłam poszukiwania nowej. Na początku starałam się wybierać głównie takie oferty, które najbardziej przypominały to, co robiłam w poprzedniej pracy. Czasem w formularzach było pytanie o oczekiwania finansowe, dawałam mniej-więcej takie, jakie miałam wcześniej.

Odzewu brak. Oferty wisiały dalej, a ja nie miałam żadnej odpowiedzi, ani pozytywnej, ani chociaż negatywnej, żebym wiedziała na czym stoi. Chłopak mi mówił, że może najpierw są zbierane jakieś bazy jak największej ilości kandydatów i żebym cierpliwie czekała.

Po miesiącu bez pracy, gdy nie miałam za co zapłacić rachunków i musiałam pożyczyć od chłopaka, zaczęłam trochę rozszerzać ilość firm do których aplikowałam. Już nie skupiałam się tylko na stanowisku podobnym do poprzedniego, ale szukałam szerzej. Na wszelki wypadek zaczęłam wpisywać też niższą oczekiwaną kwotę pieniężną. Dalej nic.

Aplikowałam dalej i dalej, jeszcze bardziej obniżyłam oczekiwania finansowe. W tym miesiącu w końcu ruszyło. Miałam trzy wstępne rozmowy. Na jednej odpadłam od razu. Po sprawdzeniu mojego angielskiego pani rekruterka powiedziała, że mówię za mało płynnie, oni potrzebują kogoś zaawansowanego do kontaktu z zagranicznym klientem. Co tam że w CV zaznaczyłam, że angielski mam tylko średnio zaawansowany.

Dwie pozostałe rozmowy poszły - wydawało mi się - nieźle. Zostałam poinformowana, że w ciągu tygodnia dostanę informację czy przeszłam do drugiego etapu czy nie. W obu firmach zapewniano mnie, że nawet jeśli nie przeszłam to dostanę odpowiedź. Nie dostałam, a od obu rozmów minęło już ponad 2 tygodnie.

Większość ofert na które aplikowałam wisi sobie dalej. Nawet te, na które wysyłałam CV już w kwietniu. Czyli od kwietnia nikogo nie znaleźli, ale do mnie się nie odezwali? Miłe uczucie... Człowiek się zastanawia co jest nie tak, skoro spełnia wszystkie wymagania, podane w ofercie, a nie otrzymuje nawet takiego zaproszenia na wstępną rozmowę. To skąd ma wiedzieć co ma poprawić?

Nie wiem co dalej robić. Myślałam o pójściu na jakieś kursy doszkalające, ale bez pensji mnie na nie nie stać, a już i tak się zadłużyłam. Podjąć pracy np. na kasie w markecie nie chcę, ponieważ leczę się na lęki społeczne i chociaż aktualnie jest całkiem dobrze to prawdopodobnie stres spowodowany obsługą dużej ilości nieznajomych jednego dnia wpłynąłby negatywnie na moją psychikę, a także na pracę (prawdopodobnie popełniałabym dużo błędów). Zastanawiam się nad pracą na jakimś magazynie. Siostra tak sobie dorabia, mówi, że fizycznie ciężko, ale psychicznie spokój. A ja potrzebuję psychicznego spokoju, bo obecnie chodzę ciągle znerwicowana i ciągle tylko myślę o pracy i pieniądzach.

Tylko szkoda, że po pięciu latach studiów i prawie czterech latach pracy w zawodzie będę prawdopodobnie zmuszona robić coś zupełnie innego, niż to, do czego się wyuczałam...

Łódź

by ~Sfrustrowanaa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
13 15

Jestem w szoku, że można tak długo być na praktykach. W sumie to było do przewidzenia, że "praktykanci" zawsze będą pierwsi do odstrzału. Magazyn to na pewno ciężka fizycznie praca, ale jeśli nie chcesz pracować z ludźmi, to idź na magazyn i się tam przemęcz. Grunt, żebyś miała za co żyć. I dalej szukaj. Powodzenia :)

Odpowiedz
avatar wampisia
8 8

Złóż do ZUSu wniosek o solidarnościowe, zawsze będziesz miała cokolwiek na przeżycie - chociaż na opłaty starczy. Byłam w podobnej sytuacji do ciebie, wysyłałam już wszędzie gdzie się dało, nawet jak wszystkich wymagań nie spełniałam. Miałam trzy rozmowy. Jedna za tak śmieszne pieniądze w stosunku do wymagań, że podziękowałam, po drugiej zadzwonili że jednak nie, a z trzeciej oferty z przyczyn osobistych musiałam sama zrezygnować. Ale udało się znaleźć w małym sklepiku w sąsiedztwie. Więc korzystaj nie tylko z internetu, ale też skladaj osobiście. Powodzenia! Ps. Ten dodatek z ZUSu daje ci też ubezpieczenie zdrowotne

Odpowiedz
avatar chemiczka
5 7

Ja po studiach szukałam pracy w zawodzie przez rok. Jednocześnie pracując na stanowisku, które nie wymagało studiów byle tylko się utrzymać. Teraz też dostałam wypowiedzenie bo koronawirus i redukcja etatów, więc szukam pracy tam gdzie mam kwalifikacje i tam gdzie ich nie mam byle tylko mieć za co żyć. Z mojego doświadczenia mogę Ci podpowiedzieć żebyś się nie załamywała tylko wysyłała cv do skutku. Do kilku firm gdzie szłam na rozmowy cv wysyłałam po kilka razy. I dopiero za trzecią czy czwartą wysłaną aplikacją się odezwali. Dobrym pomysłem jest też popytać znajomych bo może znajomy znajomego coś wie.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 3

Kiedyś ktoś mówił, że jeśli brak odzewu, to zawsze możesz zadzwonić i zapytać dlaczego nie dzwonią? Co było nie tak? Co poprawić? Argumentacja była prosta: i tak nie dostałaś pracy, to nic nie stracisz dzwoniąc (poza kilkoma minutami życia i groszami za rozmowę). A jest szansa (mała, ale jest), że dostaniesz konkretną odpowiedź, która przybliży Ciebie do właściwej pracy. Powodzenia w walce!

Odpowiedz
avatar Niveam
-1 3

U mnie to samo. Mój mąż stracił pracę przez koronawirusa, nie przedłużyli umowy. I tak od połowy kwietnia nie pracuje. Ja sama muszę utrzymać naszą trójkę. A kokosów nie zarabiam. Sama popadam w coraz większego doła.

Odpowiedz
avatar Jarpadzie
5 5

Nie przejmuj się tak bardzo, że nie odzywają się do Ciebie, a ogłoszenie dalej wisi. Z mojego doświadczenia wiem, że niektóre korporacje mają wywieszone ogłoszenie cały czas (z racji dużej rotacji pracowników). Poza tym w pracy jako manager sklepu miałam specjalną aplikację do składanych przez kandydatów CV i uwierz nie dało się ich wszystkich przejrzeć i ocenić na podstawie umiejętności. Oczywiście jak już wchodziłam w dane CV to sprawdzałam je dokładnie ale z racji tego, że miałam też inne obowiązki, nie udawało mi się przeglądać np. 400 CV dziennie (program ustawiał mi je wg. świeżości złożenia. Albo po prostu w tych, które już przejrzałam, znalazłam kogoś, kto mi pasuje(no i oczywiście zapraszałam kandydatów na rozmowy) Także nie bierz tego tak do siebie i się nie poddawaj ! Sama wiem jakie to trudne, bo aktualnie przeżywam to samo.

Odpowiedz
avatar niepodam
6 6

Część ogłoszeń wisi, bo firmy wykupiły subskrypcje przed koroną, potem portale w ramach wsparcia subskrypcje przedłużyły za darmo albo HRom się zapomniało zdjąć... i tak można wysyłać do usrania, nikt tego nie czyta bo z powodu korony nie szukają. Nie łam się i powodzenia.

Odpowiedz
avatar choix
1 3

Można wiedzieć jakie studia skończyłaś i w jakiej branży były praktyki?

Odpowiedz
avatar wisniery
-1 1

Koleżanko droga, niestety takie są teraz realia. Ja sam wysłałem 140 CV mialem 14 rozmow kwalifikacyjnych i za 13 razem sie udało, a mam mgr inż. oraz 5 letnie doświadczenie w branży. Ba nawet w jednej firmie bylem na dwoch rozmowach bo sie nie skapowali :) ale i tak po drugiej rozmowie odmowili na podstawie wyniku pierwszej. W kolejnej miałem 4 etapy na 5 - wszystkie przeszedłem bardzo dobrze a i tak Pan co podejmował decyzję nawet ze mna nie rozmawiając stwierdził, ze rola nie będzie dla mnie odpowiednia. W jednej już byłem o krok od zatrudnienia, miałem rozmowe 12 marca ;) a tu loty odwołane, ogłoszenie korona świrusa w Polsce i klops. Duzo rekrutacji także zostało zawieszonych w czasie mojego szukania. Czasami miałem 3 rozmowy techniczne w tej samej firmie i dalej nie, a przeszedłem pozytywnie. Bardzo dobrze, że dostalas feedback o angielskim. To znaczy, ze musisz zmienić podejście i podciągnąć skillsy. Angielski jest must have w tych czasach. Weź najlepiej skasuj te żalenie sie, ze masz lipny angielski. Oni sprawdzają nawet średniozaawansowanych ponieważ i tacy co mówią bardzo dobrze wpisują sobie do CV taki poziom. Więc nie ma co sie mazgaić i wylewać żali. Mnie tez na mgr nauczyli tyle co nic. Na poczatku skakalem po dachach i instalowalem anteny. Idz do UP dla NFZ, popatrz na szkolenia. Zainstaluj pracuj.pl, linkedina juz masz git. Szukaj firm HR i dzwon do nich z pytaniem o oferty. Wysylaj mase CV i modyfikuj je na potrzeby wymagan w ofercie. Jam sa ogloszenia po polsku wysylaj CV po polsku, jak po ang to po ang. Czasami mozesz cos podkolorowac (z rozsadkiem) pod warunkiem, ze jak zaprosza na rozmowe to sie tego nauczysz bardzo bardzo dobrze. Wiec ucz sie angielskiego. Na kazdej rozmowie sprawdzają angielski. Nie przeskoczysz tego. 3mam kciuki i powodzenia.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

U mnie było to niemal to samo, choć już prawie 10 lat temu. CV napchane wszystkim, co się da, a praca jak była w zawodzie, to albo za śmieszne pieniądze albo za dobre pieniądze, ale na zasadzie "zapomnij o rodzinie, życiu prywatnym i wszystkim, bo skoro Ci płacimy te pięć tysięcy na rękę, to masz być nasza 24/7 . Za to fajne prace dostawali inni ludzie ze studiów po znajomości. I nie mówię złośliwie, bo oni też mieli talent i wiedzę, ale z kim bym nie gadała, to robotę znalazł, bo "znajomy zadzwonił, że u znajomego szukają". Zresztą wielu speców od szukania pracy potwierdza, że pierwszy krok, to poszerzanie kręgu znajomych jak bardzo się da. Niemniej z lękami to niełatwa sprawa. Sama zmagam się z nerwicą, na szczęście nie jakoś strsznie nasiloną plus przechodziłam mocne epizody depresyjne, więc wiem, że łatwo nie jest. Ale to nie koniec świata, znajdź sobie na razie jakąś "zwykłą" pracę w fabryce czy przy rozkładaniu towaru, a popołudniami albo się próbuj przebranżowić albo wykorzystaj umiejętności do jakiejś pracy dodatkowej. ja pracuję w markecie, a popołudniami udzielam korków i w sumie wcale nie jest źle :).

Odpowiedz
Udostępnij