Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem sobie dzisiaj w galerii na zakupach, konkretnie krakowska Serenada. Zaczepia mnie…

Jestem sobie dzisiaj w galerii na zakupach, konkretnie krakowska Serenada. Zaczepia mnie facet z bardzo prowizorycznie zrobionej wyspy, wstępnie odmawiam, ale że mam czas i wiem, że to jego praca, to podchodzę, co mi tam, niech sobie pogada.
Opowiada mi o ich stronie internetowej z perfumami, pokazuje jakie mają zapachy, pyta się o moje preferencje, zadaje pełno pytań, typu czemu używam perfum, jakie korzyści z nich wynikają itd. Już samo jego nagabywanie sprawiło, że nabrałem podejrzeń, a im dłużej z nim stałem, tym bardziej byłem ciekaw przekrętu jaki szykuje. W końcu spryskał mnie dwoma różnymi zapachami i dalej może opowiem w formię dialogu:
- O, te drugie znacznie lepsze - mówię wyrażając opinię.
- Tak, one są właśnie moje ulubione. (ta, jasne) U nas są w cenie 150zł, myśli Pan że to dobra cena?
- Ładnie pachną, butelka spora, więc cena jest okej - powiedziałem, choć nie do końca szczerze, bo tańsze i lepsze kupuję w Zarze, po prostu chciałem być miły.
- To ma je Pan za darmo, proszę - i wręcza mi nowe opakowanie. - Mamy taką promocję przygotowaną dla pierwszych 30 osób, a Pan jest siedemnasty. (yhym, tak, o 16:45 jestem siedemnastą osobą, jasne). W zamian poprosimy, aby Pan nas polubił na Facebooku, a jak już poużywa, to napisze recenzję.
- No okej, nie ma problemu - odpowiedziałem, choć i tak bym ich nie polubił.
- Wie Pan co, a może chciałby Pan zrobić prezent komuś bliskiemu? Dziewczyna, mama, siostra?
- Ktoś by się znalazł - odpowiadam. Wtedy wręcza mi kolejne zapakowane pudełko, tym razem z damskimi perfumami.
- Bo wie Pan co, na naszej stronie teraz mamy promocję, dwie butelki perfum w cenie jednej, myśli Pan że to dobra oferta?
- Tak, dobra oferta - odpowiadam bezmyślnie.
- Preferuje Pan płatności kartą czy gotówką? - zapytał, ja mam w głowie WTF? Przecież mówił że daje za free, no ale w końcu przecież musiał być jakiś przekręt.
- A co to ma do rzeczy? Zawsze płacę kartą, a co? - odpowiadam myśląc, że to może jednak coś do ankiety, jak poprzednie pytania.
Nagle koleś dumny z siebie wyciąga terminal, wbija 150zł i podstawia go pode mnie.

Uśmiechnąłem się szeroko, choć przez maskę pewnie nie było widać, odłożyłem mu te perfumy i ulotkę na półkę, pożyczyłem miłego dnia i poszedłem, zwyczajnie bez zbędnego gadania.
Może i to nie było jakoś bardzo piekielne, ale cholera no, wkurzyłem się, że w normalnej galerii są tacy naciągacze. Rozumiem na super mega prezentacjach dla starszych pań z darmowym tosterem dla każdego uczestnika i genialnymi garnkami czy pierzyną za 8k, ale nie kurna w porządnej galerii.
Mam tylko szczerą nadzieję, że nie znaleźli żadnego frajera, który dał się wmanewrować.

Teraz tak sobie myślę, że ostatecznie 75zł za jedne perfumy, to nie jest wygórowana cena i w dodatku zapach jest okej, ale sposób w jaki chciał mi je opchnąć, już absolutnie nie jest okej. Poza tym, nie zdziwiłbym się, gdyby tester zawierał zupełnie co innego niż butelka.
Pozdrawiam!

sklepy

by maciek_pyp
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Khira
20 20

Dalej na to naciągają ludzi? Parę lat temu miałam identyczną sytuację, tylko na ulicy...

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

@Khira: Dokładnie, to samo miałam, ale na ulicy. Dziwi mnie, że w galerii pozwalają na coś takiego.

Odpowiedz
avatar anulla89
13 15

@Khira: Też takich trafiłam, dobre 15 lat temu, na wrocławskim rynku. Z tymi z ulicy problem jest taki, że nie bardzo jest im gdzie to postawić, a moja naciągaczka za cholerę nie chciała tego wziąć z powrotem do rąk. W końcu się wkurzyłam, i postawiłam jej te buteleczki na chodniku. Mój znajomy z kolei, taki osiedlowy cwaniaczek, słysząc już o tym przekręcie, specjalnie poszedł w miejsce gdzie zwykle stali ci "perfumiarze" na naszej dzielnicy, dał się "złapać", a kiedy babka doszła do słów "to to jest prezent dla pana" przerwał jej, i z szerokim uśmiechem powiedział "dzięki", i odszedł. Zaczęła go gonić, rzucając coś o kradzieży. Po kilku metrach się zatrzymał, oddał jej te perfumy,i obiecał, że jak jeszcze raz zobaczy takiego naciągacza w tej okolicy, to zorganizuje ekipę znudzonych ludzi, którzy przez cały dzień będą mu zabierać te "prezenty". Wiem, że z miasta nie zniknęli od razu, ale w naszej okolicy pojawiali się baardzo rzadko.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

@Ohboy: Pozwalają, a raczej nie wnikają w szczegóły, bo, zapewne, płaci terminowo czynsz, a zachęcanie do zakupów i sprzedaż perfum nie jest niezgodna z prawem. No chyba, że to kradziony towar, ale władze galerii nie są w stanie tego sprawdzić. Mogą co najwyżej swoimi podejrzeniami o kradzież, czy o naciąganiu klientów powiadomić policje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2020 o 10:08

avatar mlodaMama23
6 6

Mnie tak chciał zrobić domokrążca. Tu za darmo, tu druga butelka 100 zł poproszę. Chociaż z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że wąchając perfumy od jakiegoś obcego typa, mogłam mieć dużo poważniejsze kłopoty niż próba naciągnięcia na zakup.

Odpowiedz
avatar xpert17
-2 12

Czy to jest z historia z 1995 roku?

Odpowiedz
avatar KrzaQ
6 10

@xpert17: Tak, pewnie właśnie testowali nowo wprowadzone terminale bezprzewodowe.

Odpowiedz
avatar jass
9 9

Nienawidzę tego przekrętu. Kilka lat temu, było już dosyć gorąco, wróciłam z uczelni i hajda pod prysznic. Oczywiście dzwonek do drzwi. Ignoruję, ale raz, drugi, no kuźwa, może się pali czy coś? Owinęłam się ręcznikiem i poszłam otworzyć, a tam łepek zaczyna mi nawijać o tych perfumach, wciska jedną darmową butelkę, wizytówkę, drugą butelkę - nawet nie mam jak tego wszystkiego trzymać jednocześnie podtrzymując ręcznik, więc odkładam po kolei na szafkę. Próbuję mu przerwać, mówię, że niczego nie kupię, że się kąpię i w ogóle nie jestem zainteresowana, ale gostek kompletnie niezrażony nawija i wciska mi kolejne produkty. No i oczywiście w końcu rzuca, że ach, super promocja (a miało być za darmo), że sąsiedzi z góry już kupili (na klatce prawi sami emeryci, już widzę jak się rzucili na perfumy, tym bardziej że cena to też było 100zł albo więcej). Zgarnęłam te rzeczy i zaczęłam mu je wciskać z powrotem, jeszcze cwaniak wizytówkę zabrał, już nie pamiętam czy rzucił genialny argument, że to jego ostatnia czy coś, ale oddania wizytówki żałowałam, bo chętnie napisałabym firmie parę niemiłych słów na temat ich praktyk sprzedażowych. Ciekawe czy są ludzie którzy się na to nabierają, przecież to jest tak niewiarygodnie bezczelne naciąganie.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
3 3

Miałam identyczna sytuację, tylko ja się akurat nie kąpałam, też wciskał kit o sąsiadach a na koniec też zabrał wizytówkę:D

Odpowiedz
avatar helgenn
13 13

Byłam raz na dniu próbnym tych naciagaczy, potrzebowałam pracy na studiach, a nie wiedziałam co to za przekręt. Wierzcie lub nie, ale mój "mentor" opchnął tego dnia z 10 buteleczek, w tym czterem rozchichotanym nauczycielkom pobliskiej szkoły około 50tki. W sumie to sprzedał pewnie więcej, bo ja po 5 godzinach uznałam, że szkoda mojego czasu. Kolega został i wytrzymał cztery dni, kasę co prawda zarobił lepsza niż w miesiąc, ale sumienie mu spać nie pozwalało, bo zwykle łapały się na to starsze osoby, albo biednie wyglądające zmanipulowane szare myszki

Odpowiedz
avatar marcelka
12 18

hmm, a gdyby tak... skoro to jest wyspa w galerii, to facet tam jest stale. Gdyby ktoś podszedł... mając przypadkowo włączone nagrywanie w telefonie... i po tekście, że ta pierwsza perfuma jest za darmo i upewnieniu się, czy na pewno za darmo, po prostu wziął ją i sobie poszedł... nie czekając na ciąg dalszy monologu... i gdyby tak numer powtórzyć ze znajomymi kilka razy... może interes życia przestałby być aż tak opłacalny :)

Odpowiedz
avatar Nulini
1 1

@marcelka: pierwsze perfumy ;)

Odpowiedz
avatar vezdohan
14 14

Jak za darmo, bierzesz, mówisz dziękuję, do widzenia i odchodzisz. Całej reszty nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
3 3

Do tego ci ludzie są dość bezczelni. Natknęłam się na nich w Krokusie, miałam chwilę, to ich wysłuchałam. Kiedy nie chciałam wziąć udziału w fantastycznej promocji to próbowali mi wjechać na ambicję ("nie dysponuje pani takimi pieniędzmi? Ciężki miesiąc?"), potem próbowali skusić jeszcze większą obniżką ("to nasze ostatnie sztuki, też chcemy już skończyć, ile pani może dać?") Pożegnałam się słowami, że idę na zakupy i się zastanowię; dopiero to podziałało. Oczywiście jeszcze na pożegnanie rzucili, że do tej pory pewnie już się skończą flakony etc... BTW, spróbujcie ich zagadać o stronę internetową czy jakąś ulotkę - próbują coś czarować, że można od razu kupić, ale strony nie podadzą; można ich podręczyć.

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

Bardzo irytujący przekręt, ale przyznam, że mojej mamie tak wcisnęli raz perfumy (aczkolwiek chodząc po domach, nie w galerii) i były to, ku mojemu zdziwieniu, jedne z bardziej trwałych i ładnie pachnących perfum, jakie miałam, warte swojej ceny. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo co jak co, ale spodziewałam się jakiegoś taniego g8wna.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
4 4

Jak powiedział "za darmo" to trzeba było wziąć i sobie pójść.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

kiedys lazili po ulicach zaczepil mnie taki jeden lysy dziad, bylam z narzeczonym i od poczatku mowilam, ze ja nic nie chce kupic a on- ze nic nie sprzedaje gadka podobna, jak u ciebie, tylko ja wzielam ten pierwszy flakon, powiedzialam "dzieki" i sobie poszlam tzn. probowalam, bo typ mnie dogonil, swierdzil, ze zlodziejka i kazal oddac, na co ja - no przeciez pan powiedzial, ze to za darmo, to o co chodzi? typ sie zapowietrzyl ;)) pozniej juz omijal mnie w tej okolicy szerokim lukiem :)

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

Trzeba było wziąć tylko tę pierwszą, darmową flaszkę ;)

Odpowiedz
Udostępnij