Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie jest to piekielne dla sporej ilości osób, jednak dla mnie, psiarza…

Nie jest to piekielne dla sporej ilości osób, jednak dla mnie, psiarza i behawiorysty z zamiłowania - ogromnie.
NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK GROŹNA RASA PSA
Już, powiedziałem.
Ludzie są nieodpowiedzialni. Trzymają psy na krótkim łańcuchu, dyscyplinują je samą przemocą, ledwo karmią, karają za każdy zwyczajny odruch. I to dlatego pies, nieważne jakiej rasy, jest agresorem. Kundel, york, pitbull, dalmatyńczyk.
Irytuje mnie to, bo spotkałem się z niewyobrażalną ilością prób "uratowania" pobliskiej ludzkości, przez podrzucanie trutek na podwórko sąsiada, bo ten akurat ma "psa mordercę" (amstaffa).
Psy to psy, jak ludzie. Będą cię bili za dzieciaka to możliwe, że skończysz również jako agresor.
Męczy mnie ten mit, męczy mnie zrzucanie własnej odpowiedzialności na Bogu ducha winne zwierzę.

psy

by ~psiaty
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar gorzejtobie
7 11

W większości się z Tobą zgadzam ale nie można jednak zapominać o tym, że psy mogą cierpieć na zaburzenia psychiczne(nawet urojenia). W takiej sytuacji zachowanie właściciela ma niewielki wpływ na zachowanie psa.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 6

@gorzejtobie: Wiesz co? Zanim udowodnisz, że się nie znasz, spróbuj chociaż pooglądać programy ogólnonaukowe. Wiele Ci to wyjaśni. Tak, pies może mieć zaburzenia psychicznie, jak go człowiek skrzywdzi. Psy nie rodzą się z zaburzeniami psychicznymi. Nie porównuj zwierzęcia do człowieka. Ty masz wielki mózg, który w założeniu odpowiada za racjonalne myślenie. Zwierzęta działają na instynkt. Notoryczny negatywny bodziec zaszczepia w nim odpowiednia reakcję. Nazywamy to odruchem Pawłowa. Agresywny pies to taki sam odruch tylko spotęgowany niewłaściwym podejściem. Ty dla pas masz być dominującym przewodnikiem stada, żeby on nie musiał bronić Ciebie. Niestety ludzie niekiedy z premedytacja robią z psa maszynkę do zabijania.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
4 6

@Doombringerpl Pies może mieć zaburzenia psychiczne także pod wpływem zatrucia albo uszkodzenia (wrodzonego lub nie) mózgu. Ponadto spekuluje się, że psy z padaczką cierpią na halucynacje, albo że istnieje psi odpowiednik autyzmu. Prawda, taka schizofrenia jest (zgodnie ze stanem współczesnej wiedzy) typowo ludzka, ale to nie jest jedyne istniejące zaburzenie. Poza tym, no kurde, mózgi to elektryka i hormony, jak coś tam nawali na tym poziomie, to psu też może odwalić.

Odpowiedz
avatar aegerita
5 5

@Doombringerpl: Przykro mi, ale dogadując komuś sam pokazujesz własną niewiedzę. Pies może mieć zaburzenia psychiczne (rzadko, ale się zdarza) wcale nie tylko z powodu krzywdy wyrządzonej przez człowieka. Może to być choroba wrodzona albo nabyta - dokładnie jak w przypadku ludzi. Człowiek też jest zwierzęciem, ma mózg, który odpowiada zarówno za racjonalne myślenie, jak i za instynkt. Tak samo mózg psa. Odruch Pawłowa może, ale nie musi być związany z "notorycznym negatywnym" bodźcem. Agresja może, ale nie musi być odruchowa. Teoria dominacji to bujda na resorach (co przyznał nawet jej twórca) i człowiek dla psa nie ma być mitycznym "samcem alfa", tylko zwyczajnie przewodnikiem, bez tej idiotycznej szopki z pokazywaniem, kto jest najważniejszy.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@Hatsumimi: Jak najbardziej wierzę, że psy z padaczką doświadczają halucynacji. Nie prowadziłam na ten temat naukowych badań, więc nie mogę poprzeć tego zdania dowodami, ale widziałam skutki tej choroby.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
11 13

No nie wiem... Nie znam się na psach ale jednak istnieją listy ras uznanych za groźne. Ktoś na jakiejś podstawie taką listę sporządził. Słyszałam tez o konieczności uzyskania specjalnego zezwolenia na nabycia psa rasy uznanej za groźną, choć to akurat nie wiem czy jest prawdą.

Odpowiedz
avatar laaqueel
-1 5

@KatzenKratzen: Są psy uznane za groźne ze względu na ogólny charakter rasy i na nie trzeba mieć pozwolenie z urzędu miasta (jest 10 takich ras, sama posiadam przedstawiciela jednej z nich) i trzeba dodatkowo spełnić kilka warunków, by to pozwolenie dostać. Psy te wymagają po prostu więcej pracy i więcej socjalizacji już od szczeniaka w porównaniu do innych psów. Trzeba z nimi umiejętnie postępować, aby pies był ułożony. Mój psiak jest do rany przyłóż dla domowników, ale obcych nie toleruje (nie wpuści na teren posesji jeżeli nie zna danej osoby, chyba, że ja będę i wpuszczę tą osobę - wtedy jest ok. Mam jeszcze 2 psy innej rasy i mimo takiego samego układania, uważam, że tamte są groźniejsze dla obcych niż mój staruszek, a ich rasa nawet nie zbliżyła się do listy najgroźniejszych.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 11

@KatzenKratzen: Taaak, ktoś sporządził... Ale że ten ktoś nie miał zielonego pojęcia o psach, to już insza inszość. Spośród 11 ras na polskiej liście 3 nie są uznane przez FCI, a co za tym idzie przez Związek Kynologiczny w Polsce. Ale to jeszcze nic. Najlepsze, że na liście znajduje się anatolian karabash oraz oddzielnie akbash dog - ten drugi jest przez FCI uznany po prostu za jedną z odmian anatoliana... Totalna bzdura, bo jakiś idiota na listę wpisał daną rasę, a potem jedną z kilku odmian tej rasy (ale pozostałych odmian już nie). To tak jakby na listę wpisać jamnika i oddzielnie jamnika szorstkowłosego. I co wtedy z gładkowłosymi, są groźne czy nie? Pytanie o statystyki, ile moskiewskich stróżujących albo psów kanaryjskich kiedykolwiek zaatakowało człowieka bez uzasadnienia, oczywiście pozostaje bez odpowiedzi, bo lista nie została stworzona w oparciu o żadne konkretne dane. Nikt nigdy nie potrafił odpowiedzieć, dlaczego tosa jest na liście, a fila nie. Dlaczego kaukaz jest groźny, a owczarek środkowoazjatycki to już łagodne bydlątko.

Odpowiedz
avatar Nayka
1 5

@aegerita: Ignorancja. Liczy sie do czego ataka rasa zostala wyhodowana. Jakie naturalne zachowania, odruchy, cechy byly potrzebne. Jak odstraszenie niedźwiedzia. Wystarczy wygooglowac konkretna rase i czemu jest na liscie. Taki pitbul skacze zeby zaatakowac twarz, inny ma konkretna eile szczek, jeszcze inny naturalnie traktuje male dzieci na rowni z potencjalnym sniadaniem.

Odpowiedz
avatar jotem02
-3 3

@laaqueel: Józef Mieluch Wiele zależy od wychowania, a nie od rasy, ale na wrodzone cechy rasy trzeba zwracać uwagę. Ponadwymiarowy doberman przybłąkał się do nas w wieku około roku. Ktoś go nauczył mordować koty i rzeczywiście nawet u nas kilka bezpańskich padło jego ofiarą. Dobermany są silnie terytorialne. Goście byli akceptowani po informacji, że to gość. Czyli ceremonia przedstawiania, wąchania i potem już OK. Nieautoryzowana próba wejścia na teren była karana pierwszym ostrzeżeniem - silnym uszczypnięciem w jajka (albo w udo). Kolejnego nigdy nie widziałem - nie było takiej potrzeby. Dino dozył swojego wieku i o…Zobacz więcej Lubię to! · Odpowiedz · 11 godz.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 6

@Nayka: No właśnie mówię, że ta nieszczęsna lista jest dzieckiem ignorancji ;-) Porównaj przeznaczenie owczarka środkowoazjatyckiego i owczarka kaukaskiego - dlaczego jeden jest na liście, a drugi nie? Dlaczego jest akbash, a kangal już nie? Dlaczego nie ma owczarka niemieckiego, u którego jedną z wymaganych cech jest agresja do ludzi w konkretnych warunkach? Dlaczego nie ma huskych, których ugryzienia najczęściej kończą się poważnymi obrażeniami (mówię o stosunku pogryzień do pogryzień poważnych)? Pitbulle zostały wyhodowane do walk - walk PSÓW - i nigdzie w instynktach nie mają odgryzania twarzy (skąd to bierzesz???). Akurat wszystkie psy bojowe były hodowane z eliminacją agresji do ludzi, w przeciwieństwie do wielu psów pasterskich i stróżujących (jak owczarki niemieckie, belgijskie, francuskie, hiszpańskie...). Podaję sporo konkretnych zarzutów co do fachowości listy. Skoro jej bronisz, podaj proszę na podstawie jakich konkretnych danych została stworzona (statystyki, badania, opinie behawiorystów specjalizujących się w danej rasie). I na bogów, jaka rasa psów "naturalnie traktuje małe dzieci na równi z potencjalnym śniadaniem"?! Do czego tę rasę wyhodowano, do eksterminacji ludzkości? O_o

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
18 22

"NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK GROŹNA RASA PSA" Guzik prawda. Reszta tego co napisałeś to prawda, ale pomijasz jedną niezwykle istotną rzecz. Mianowicie jak zaatakuje cię źle wychowany chihuahua to może najwyżej poszarpać ci nogawkę. Jak zaatakuje cię źle wychowany dog argentyński to może cię zabić. W obu przypadkach winę za atak ponosi człowiek, ale skutki ataku zależą od rasy psa. Może nie ma ras agresywnych z natury, ale są rasy niebezpieczne dla człowieka ze względu na swoją siłę i rozmiary. A za podrzucanie trutki psom powinna być kula w łeb.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 8

@Cut_a_phone: Najmniejszy pies, którego widziałam w statystykach pogryzień ze skutkiem śmiertelnym, to pomeranian. Waga jakieś trzy kilo, czyli nieduży kot. Tak że ten, mały pies też może być niebezpieczny, jeśli się go źle wychowa. Z drugiej strony, ze względu na siłę i rozmiary o wiele bardziej niebezpieczne niż rottweilery są dla człowieka nowofundlandy albo bernardyny (jakoś na listę nie trafiły). Albo krowy. Nie ma groźnej ani agresywnej rasy. Pies każdej rasy może być groźny/agresywny lub nie, zależnie od warunków. Choć oczywiście niektóre rasy mają większą skłonność do danych zachowań niż inne i te skłonności trzeba brać pod uwagę przy wychowywaniu.

Odpowiedz
avatar r1979
3 9

Potwierdzam w 100%. Jak byłam dzieckiem miałam złe mniemanie o jamnikach, wydawały mi się mało mądre itp. Ale pewnego dnia w lesie na spacerze spotkaliśmy na swojej drodze psa - chudego i brudnego, z głodu jadł jagody. Zabraliśmy go do samochodu. W drodze do domu odwiedziliśmy weterynarza, żeby sprawdzić jaki jest jego stan. Weterynarz go zbadał i pewnie myślał, że chcemy go tam zostawić, ale my kupiliśmy smycz i oznajmiliśmy, że zabieramy go ze sobą. Nie wziął wtedy za badanie żadnych pieniędzy. Po powrocie do domu "odkryłam", że to jamnik - rasowy krótkowłosy roczny jamnik. Z mężem mamy rękę do psów, były w naszym domu od dzieciństwa, więc nasz pies był pierwszym jamnikiem na osiedlu, który chodził bez smyczy. Mógł się wybiegać, przez co nie był sfrustrowany i był to kolejny super pies w moim życiu. Ale wiecie co było na początku? Odkryłam, że nie lubi dzieci, a jak otwierałam szufladę z workami od razu uciekał. Więc jaka była jego historia w pierwszym roku życia? Myślę, że dzieci go męczyły, miał też pewnie zakładany worek na głowę lub coś podobnego. Kogoś ugryzł i trafił do lasu. Z nami na początku mieszkał bez dzieci. Potem urodziłam dwójkę dzieci. Na początku nigdy nie zostawiałam go samego z dziećmi ani na chwilę, a moje dzieci były uczone szasunku do zwierząt odkąd zaczęły raczkować. Podczas ich wspólnych zabaw na dywanie mój mąż jako "alfa" ustalał hierarchię w naszym powiększonym stadzie. Z czasem nabrałam zaufania do wszytkich i nigdy nie stało się nic złego. Żył z nami 14 lat. Obecnie nie mamy żadnego psa, bo wiem ile czasu trzeba mu poświęcić. Niestety nasze życie nabrało takiego tempa, że na psa na razie nie ma miejsca. Tak mi tego dużo wyszło, ale ta historia ma pokazać, że każdy pies może zmienić się w przyjaciela człowieka lub wprost przeciwnie. I na zakończenie jeszcza jedna sprawa: Spędzam wakacje na wsi. Tam prawie wszyscy sąsiedzi mają psy przy budzie, aż przykro patrzeć co mają podawane do jedzenia. Nasze miastowe psy na wsi doskonale wiedza gdzie jest nasz teren, a nie mamy żadnego płotu. Nie odczuwają potrzeby szlajania się po wsi, bo mają miski pełne dobrego jedzenia, a spać przychodzą do domu na kanapę. Wieczorem wychodzimy na spacer w pole - symbolem jest smycz w ręce. A ludzie w wiosce się dziwią: jakie te nasze psy są dobre. A było ich już 5 i każdy jeden zachowuje się tak samo bez żadnego specjalnego przeszkolenia "jak sobie radzić na wsi".

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
3 11

Zgadzam sie i nie. Znam przypadek, że pies do rany przyłóż, wychowany, nigdy nie był bity, szkolony, a w wieku kilku lat, znając na codzień innego psa,zaatakował go bez powodu - gdzie wczesniej te psy sie razem bawiły. Moze i nie ma agresywnych psow, jednak tak, jak psy mają w genach cos z wilka, tak uznane jako agresywne psy, mają w swoich genach ta agresywnosc.

Odpowiedz
avatar Ata11
2 4

@PiekielnaOla: I na podstawie tego jednego incydentu udowadniasz i istnienie "agresywnych ras" i działanie "genów wilka" u psów. Jak to jest na "internetach", że im ktoś mniej wie, tym bardziej "wie lepiej lub najlepiej". A lista "ras agresywnych" to kolejna porażka legislacyjna. Bo rottweiler przed wyrobieniem rodowodu "nie jest rasą agresywną". A jak już mu się wyrobi rodowód to jest.

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
-3 3

@Ata11 Nie na podstawie jednego przykładu, a na podstawie doświadczenia. Miałam każdy znany przykład przytaczać? To był przykład pierwszy lepszy z brzegu. I znam się trochę - jestem psiarzem. Nie mam agresywnej rasy, ale nie trzeba być muchą, żeby wiedzieć jak śmierdzi gówno.

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
1 1

@Ata11 i nie twierdzę, że np labrador nie potrafi być agresywny, a rottweiler nie może całe życie być przytulanką. Jednak każda rasa ma swoje geny. U niektorych psòw mogą być uśpione, u niektorych nie.

Odpowiedz
avatar Iras
2 2

@PiekielnaOla: Agresja wobec innego zwierzecia a w szczegolnosci - wobec innego psa, to jest calkowicie, zupelnie inna bajka. Wiecej nawet - to, co ktos moze widziec jako "agresje" na zasdzie "psu cos odbilo" (najwieksza bzdura jaka istniee, z tym wygrywa chyba tylko rozmnazanie "bo musi miec raz mlode") moze byc po prostu odpowiedzia psa na prowokacje ze strony drugiego. Istnieje wiele typow agresji, do tego kazde agresywne zachowanie ma swoje przyczyny - to, że ktoś tych przyczyn nie widzi, oznacza najczesciej tyle, ze po prostu nie ma pojecia na temat jezyka ciala psów. Ludzie porozumiewaja sie werbalnie, psy - glownie jezykiem ciała, gdzie wszystko ma znaczenie - jednak dochodza do tego tez czynniki takie jak chociazby zapachy. Nawet jesli jakis pies jest "znany od zawsze" - to wciaz pozostaje obcy - nie jest elementem stada, a wlasne stado, jak i wlasny teren - oraz obrona tych rzeczy - zawsze beda mialy pierwszenstwo. Jest naprawde wiele zachowan ktore wydaja sie calkowicie niewinne, czy nieistotne - ale tylko wydaja sie. Jeden pies zaznaczyl, drzewko, zaraz po nim "znajomy" pies robi to samo? - juz punkt zapalny. innym punktem zapalnym moze byc chociazby zapach cieczki w okolicy, czy tez to, ze "znajomy" stanie przy wlascicielu "atakujacego" w wyzywajacej pozycji. Psy w genach maja "agresywnosc" - nie jest to jednak zalezne od rasy, tylko od szczegolu o ktorym wiekszosc zapomina - ze pies to drapieznik. Nie ma jednak znaczenia, czy jest rto rotweiler, jamnik, york,, czy pitbull - to co jest w "genach" to mimo wszystko nie agresja, tylko bogaty zestaw konkretnych cech - jak np. taki drobiazg jak terytorializm. Do tego dochodza tez inne czynniki - ktorych ludzie tez lubia nie dostrzegac - jak przykladowo ucinanie uszu, czy ogona - uszy w przypadku TTB mialy bardzo duze znaczenie - po pierwsze - sa mocno ukrwione i w walce obrywaja w pierwszej kolejnosci - wiec przydatne bylo tu by bylo ich "jak najmniej" Byl jeszcze drugi cel - u psow jest naprawde bardzo wiele sposobow na ulozenie uszu - niewazne, czy stojace, czy klapniete. Kazde ustawienie nalezy rowniez do jednej z podtsaw komunikacji - urzniecie uszu w tym momencie sprawiaja ze z wszelkich pozycji zostaja dwie - "jestem ponad tobą' oraz pokazanie agresji ofensywnej. Mozna to porownac do tego, jakby niemowie zostala tylko opcja pokazywania srodkowego palca.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Ata11: Ogólnie się zgadzam, ale w kwestii formalnej: Nie ma znaczenia "wyrobienie rodowodu". Każde rasowe szczenię otrzymuje metrykę i na tej podstawie wiadomo, że jest rasowe. Na podstawie metryki można wyrobić rodowód, ale jeśli się go nie wyrobi, pies rasowy nadal jest psem rasowym i jeśli należy do jednej z tych 11 ras, rozporządzenie go dotyczy.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@PiekielnaOla: Nie ma agresywnych RAS, natomiast PSY agresywne jak najbardziej istnieją, przy czym zwykle jest to agresja wywołana przez człowieka. W genach danej rasy istnieją skłonności do określonych zachowań, ale nie zachowania jako takie. Dlatego na przykład pit bulla trzeba bardzo starannie socjalizować, żeby tolerował inne psy, a owczarka niemieckiego nauczyć, że nie każdy obcy człowiek wyciągający rękę to zagrożenie, które należy unieszkodliwić. Czyli metodę wychowania dobieramy do psa, a rasa daje nam prawdopodobieństwo występowania danych cech charakteru u danego psa. Durna lista ras uznanych za agresywne miesza dwa zupełnie różne typy psów - wymienia kilka typowo stróżujących, które mają za zadanie bronić terenu przed obcymi (również ludźmi) oraz kilka psów bojowych, które wyhodowano do walki z innymi psami, co nie ma żadnego przełożenia na agresję względem ludzi. Ale wyglądają groźnie, więc można ich użyć jako straszaka.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 1

Tak z ciekawości, są statystyki pogryzień i ataków przez psy z podziałem na rasy i mieszanki?

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@krogulec: Na przykład tutaj: https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://kwartalnik.csp.edu.pl/download/21/24948/Pokasanialudziprzezpsy.pdf&ved=2ahUKEwi23_mF8p7qAhUsVBUIHROSBkAQFjAAegQIARAB&usg=AOvVaw0REvzoSEEZA3Bgcc3I5ydu Spośród 222 analizowanych przypadków podział wygląda następująco: Mieszańce - 65,3% Owczarki niemieckie - 14% Jamniki - 4,1% Bernardyny, husky - po 1,8% Labradory, wyżły niemieckie - po 1,4% Yorki, goldeny - po 0,9% Berneńczyk, Wilczak, akita, bokser, buldog francuski, cane corso, cocker spaniel, doberman, entlebucher, fila, Jack Russel, malamut, leonberger, podhalan, owczarek środkowoazjatycki, pit bull*, pudel miniaturowy, rottweiler*, seter irlandzki - po 0,5% * Rasy z "czarnej listy" razem stanowią JEDEN PROCENT z tego badania. Cytowane są też statystyki z Kanady (od najczęstszych: mieszańce, labradory, springer spaniele, goldeny, lhasa also, shih tzu), z Hiszpanii (owczarki niemieckie, mieszańce, mastiffy), z Belgii (owczarki niemieckie, rottweilery, labradory) oraz Holandii (owczarki belgijskie, owczarki niemieckie, Jack Russel terriery, rottweilery), przy czym część tych badań uwzględnia także udział procentowy danej rasy w populacji psów. Jeszcze bardziej godne uwagi jest to, GDZIE dochodzi do pogryzień (własny dom lub teren, teren znajomy, teren obcy). Ciekawa lektura.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@aegerita: a zastanów się jaki procent stanowią rasy z czarnej listy ogółem? jak często widzisz na spacerze kundla, albo laba i jak często cane corso?

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Pixi: Zastanawianie się albo jednostkowa obserwacja dają subiektywną opinię, wolę podpierać się faktami. Korzystając z cytowanych analiz: Z cytowanego opracowania "Breed differences in canine aggression" wynikło, że rasy najbardziej skłonne do agresji to jamnik, chihuahua i Jack Russel terrier. Z belgijskich statystyk porównujących pogryzienia kilku głównych ras wyszło: 51,9% owczarki niemieckie (stanowiące 29,3% badanej populacji), 20,4% rottweilery (27,7% populacji), 16,7% labradory (38,1% populacji). Cytowane badania holenderskie określają właśnie stopień ryzyka dla danej rasy, a nie liczbę pogryzień. Przypomnę stopień ryzyka, od największego: owczarek belgijski, owczarek niemiecki, Jack Russel terrier, rottweiler. Inne wymienione polskie statystyki podają 41% dla mieszkańców i 21% dla owczarków niemieckich, przy czym udział owczarków w populacji psów rasowych dają jako 8,6%. Jeśli masz dostęp do bardziej kompleksowych danych, chętnie się zapoznam. Zawsze warto poszerzać i aktualizować wiedzę.

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 2

Chodziłam ze swoim psem i do behawiorysty, policyjnego tresera psów i jeszcze do kilku osób. I powiem tak, są psy z natury agresywne, a może inaczej - mają tak silnie wpojone instynkty, że żadne miliony i godziny pracy nie zapanują nad nimi. Ja swojego psa nie spuszczę ze smyczy w parku czy innym miejscu, a często i w kagańcu chodzi. Po prostu dla bezpieczeństwa innych i jego. Behawiorysta też tak gadał, "pani zdejmie mu kaganiec i popuści smyczy, przecież merda ogonem, pani patrzy to postawa do zabawy, nie ataku", no ale... to nie była zabawa. Mój pies nie ma w zwyczaju ani warczeć,ani szczekać ani nawet kła pokazać,tylko od razu łapie jak mu coś nie pasuje - podobno rzadkość, ale nie sądze. Ma też instynkt łowiecki (chociaż akurat zajęcia mu pomogły, bo na rowerzystów i samochody przestał reagować), terytorialny (nie puści nikogo obcego) i obronny (nie pozowli ani mnie ani męża dotknąć, czasem nawet mimo komendy mu "szajba" odbija). Za to nie ma problemu by mu zabrać mu miskę, z czym podobno wiele psów ma problem, podobnie jak moze zostać w domu i na 6 godz. W sumie miałam wcześniej psy i z żadnym nie miałam tyle kłopotów co z obecnym. Podejrzewam, że wiele ras psów ma tak silne insytnkty, że trudno nad nimi zapanować, nawet doświadczonym właścicielom.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 2

@KittyBio: O rety... Ja powiem tak: Po latach pracy z psami po strasznych przejściach, strachliwymi i agresywnymi, nie ogarniam, jak można mieć psa od szczeniaka i nie móc go puścić luzem. Bo to znaczy, że człowiek w ogóle nad psem nie panuje. I to nie jest wrzuta, bo rozumiem, że człowiek może się po prostu na psach nie znać. Wiadomo, z wiedzą nikt się nie rodzi. Natomiast dziwne jest dla mnie nie zgłębić tematu, tylko zatrzymać się radośnie na etapie "nie da się". Że nie szczeka i nie warczy przed atakiem, to jeszcze wcale nie oznacza łapania "od razu". Psy porozumiewają się przede wszystkim mową ciała, szczekanie czy inne komunikaty werbalne to u nich w zasadzie ostateczność. Mój burek, ściągnięty z łańcucha i wciąż w trakcie resocjalizacji, był BARDZO agresywny do psów. Nie z natury, tylko przez łańcuch. Obecnie większość psów toleruje, ale wciąż szybko traci cierpliwość do obcych - tylko że ja potrafię rozpoznać jego nastrój po ułożeniu uszu, trzymaniu ogona i napięciu mięśni, więc zwyczajnie zapobiegam, zanim "od razu" złapie. Instynkt łowiecki, terytorialny i obronny to u psa rzecz całkowicie naturalna i to człowiek powinien wiedzieć, które z nich chce wzmacniać, a które przekierowywać lub wyciszać. Nie znam Twojego psa, ale jeżeli bawisz się z nim w pokazówki typu "zabrać miskę" i inne wymysły rodem z teorii dominacji, to nic dziwnego, że nad nim nie panujesz. Pies nie wilk w klatce (a na obserwacji takowych została oparta ta błędna teoria) i nie jak wilka należy go traktować.

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

@aegerita: Jak powiedziałam byłam u niejdenego speca od psich zachowań i właśnie jeden był pewnien że pies chce się bawić (bo świadczyły o tym własnie postawa, rozluźnienie) i gdybym posłucha speca i zdjęła kaganiec, to facet straciły rękę. Po kilkunastu godzinach terapii, ów człowiek stwierdził że mam iść do weta, bo może ma właśnie urojenia, zaburzenia osobowości (wtedy pierwszy raz o tym słyszłam), ale okazało się że zdrów jak ryba. Zmieniłam gościa na innego, było trochę lepiej. Trochę pomogło na pewne zachowania, w innych nie bardzo. Ja znam swojego psa doskonale (nie jest od szczeniaka, ale fakt miał 2 lata jak go przygarnęłam) i po kilku trenerach, behawiorystach i wywaleniu prawie 10tys zł, stwierdziłam, że nie ma większego sensu, bo nie przynosi to rezultatów takich jak chciałam, "terapeuci" też mówili, ze "evenement", a że pies na domowników się nie rzuca, w większości warunków słucha, to zaniechałam dalszej terapii. Po prostu nie ufam mu w stosunkach z obcymi czy to ludźmi czy psami czy innymi zwierzakami (np konie w większości dobrze toleruje i to jest jeden z niewielu przypadków, w których biegnie spuszczony). Wg mnie to się nazywa odpowiedzialność. Instyntkty można przyciszyć, ale zawsze istnieje możliwość, że jakiś bodziec w najmniej oczekiwanym momencie je wyzwoli, a nie chciałabym, żeby jak mu co odbije wpadł pod kola samochodu, bo mi pójdzie za dzikim królikiem. Ma 1 psiego przyjaciela, z którym się dobrze dogaduje (właśnie od myśliwego, co mi wiele pomógł, by nie gonił wszystkiego co się rusza) i zdarza mi się go spuszczać w jego towarzystwie (bardzo rzadko na nieużytkach) - w efekcie ze 4 lata temu poszły oba za sarną i ani gwizdek, ani kliker ani nic nie zatrzymało obu (a wyżeł myśliwego naprawdę jest posłuszny). Wróciły same po 2 godzinach pod samochód. Nie bawię się w pokazówki dominacji, ale na "terapi" chcieli sprawdzić, wiec wiem. Mój pies ma 1,5 m smycz, którą w razie potrzeby mogę skrócić lub popuścić i metalowy kaganiec. Psa rzadko spuszczam, ale nie dlatego że nie mogę go potem złapać (bo zna komendę "do nogi"), ale dlatego, że jak wpadnie na trop albo zobaczy psa to święty boże nie pomoże.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@KittyBio: Piszesz w kontekście tego psa o instynktach wpojonych tak silnie, że żadna praca nad nimi nie zapanuje, o agresji "z natury" - a teraz okazuje się, że w sumie to psa masz dopiero od wieku dwóch lat... Jeżeli przygarniasz dorosłego psa, nie masz możliwości stwierdzić, że jest taki lub inny "z natury", z powodu instynktu. To mogą być równie dobrze (i zwykle są) dotychczasowe doświadczenia. Tym bardziej, że ominął Cię cały okres dzieciństwa i prawie cały dojrzewania psa, czyli czas, kiedy kształtuje się usposobienie i charakter. To zmienia postać rzeczy, bo niektóre psy po przejściach faktycznie bywają skrzywione nie do wyprostowania. Tyle że ta sytuacja ma się nijak do dyskusji o tym, czy pies jest agresywny z natury, czy nie. Współczuję, że nie udało Ci się naprawić tego, co ktoś przedtem zepsuł. Tym bardziej, że nie chodzi o drobiazgi, tylko o kompletny brak panowania nad psem w różnych sytuacjach. Bo o ile rozumiem, że pies ma pełne prawo nie lubić obcych i nie życzyć sobie dotykania przez nich, o tyle nie wyobrażam sobie nie mieć nad własnym psem kontroli do stopnia, w którym kiedy "odbija mu szajba" nie potrafię go powstrzymać przed odgryzieniem komuś ręki i muszę polegać na kagańcu, bo pies mnie nie słucha. Trochę obok tematu - nie mam najlepszej opinii o tych wszystkich "terapiach" (sesjach psychologicznych? szkoleniach? treningach? nie wiem, co to było), jeśli psa goniącego za sarną próbowałaś zatrzymywać klikerem, który przecież służy do czegoś zupełnie innego niż przywoływanie... EDIT: Źle się wyraziłam. Wyobrażam sobie nie mieć nad psem kontroli, bo biorąc psa po przejściach ogarniam, że trzeba czasu (nieraz dużo czasu), żeby go "wyprostować". Nie wyobrażam sobie tej kontroli nie wypracować, na ile się da.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2020 o 18:05

avatar KittyBio
0 0

@aegerita: Ja dalej twierdzę, że są psy, które są z natury agresywne, przy czym nie zależy to od rasy, chociaż są takie, które mają wieksze predyspozycje do pewnych zachowań. Można je wzmacniać lub wyciszać, ale one będą. Może źle przedstawiłam swoją bestyjkę. Moja bestia minie cię normalnie na chodniku, większość psów też minie bez żadnego ale (ma problem z psami w typie chow chowa i mastifa). Problem jest, kiedy jakieś swawolne dziecię podleci do niego, by pogłaskać słodkiego pieska (no cóż, jest prześliczny) albo jakiś pies do niego podbiegnie. Są ludzie, którzy pytają czy mogą pogłaskać a są i tacy, którzy wyciągają łapę bez pytania. Są własiciele co pytają czy psy mogą się pobawić a są tacy co nie rozumieją, że mój pies nie ma ochoty się bawić z innymi i nie bez powodu chodzi w kagańcu. Dlatego dla bezpieczeństwa innych chodzi w kagańcu i na smyczy. O ile nikt nie podchodzi do nas, pies nigdy nie miał napadu agresji. Natomiast widziałam już nie raz chęć mordu w jego oczach z "błahego" powodu jak jakiś pies znienacka do niego podleciał. Jak masz jakieś rady, to przyjmę z wdzięcznością. P.S. Z tym klikierem przesadziłam. Ale poklikać mozna, gdy pies już dawno w chaszczach. Tylko tyle zostało :)

Odpowiedz
avatar tatsu
0 0

Dostał mi się pod opiekę agresywny pies. Odyn jest mieszanką owczarka niemieckiego i boksera (prawdopodobnie), nie jest zatem malutkim pieskiem. Prawdopodobnie, gdy do nas trafił miał już za sobą trzy lata życia w poniewierce, w głodzie, chłodzie, przeganianiu, kopaniu, biciu, a przy ścięgnie Achillesa ma śrut. Swoje przeżył. Na początku reagował agresją na wszystko: na zakładaną obrożę i szelki (podwójne zabezpieczenie, by w panice nie uciekł), na próbę pogłaskania. Potrafił też rzucić się z zębami na rękę, która mu podaje miskę z jedzeniem. No, pies do odstrzału ;) Jest z nami już dwa lata z okładem i już nie jest tym samym psem. Nie gryzie, nie warczy, gdy nie musi, nie boi się głaskania, przytulania, a miskę można mu zabrać spod pyska, żeby coś na przykład do niej dołożyć. Teraz wręcz doprasza się o atencję ze strony człowieka. Nawet obcego. W jego przypadku wystarczyło zapewnić pełną miskę, ciepło, własny kąt i trochę miłości oraz nauczycielkę w postaci starszej od niego suki, która mu "tłumaczyła" z ludzkiego na psi komendy ;) i pokazywała, jak być psem. Ale znam przypadki psów z poważnymi zaburzeniami psychicznymi, których ani miłość, ani pełna miska nie zmienią. Mąż miał psa cudem wyratowanego z nosówki. Pies miał ataki padaczki i stał się agresywny w stosunku do każdego obcego w zasięgu wzroku. Atakował bez warknięcia, nagle, bez żadnych oznak, że ktoś mu się nie spodobał. Skutki choroby... Koleżanka miała psa, który potrafił rzucić się z zębami na każdego i to w trakcie zabawy, czy podczas drzemki, gdzie nie było żadnych sytuacji, które mogły go wyprowadzić z równowagi. Miał to od szczeniaka. Napady zdarzały się bardzo rzadko, wręcz incydentalnie, a psiak przez większą część czasu był kochanym "pankrackiem". Dlatego też zgadzam się, że nie ma agresywnych ras psów. Są agresywne psy. I nie zawsze jest wina po stronie samego psa...

Odpowiedz
avatar shpack
0 0

Też uważam, że nie ma groźnej rasy psów oraz autor nie jest idiotą. Ale mogę się mylić...

Odpowiedz
avatar malami1001
0 0

Zgadzam się z tym w 100%. U mnie po osiedlu chodzi facet z labradorem, który gdy tylko widzi mojego psa, również labradora wpada w jakiś amok. Wyrywa się, ujada, prawie piana mu z pyska cieknie, puszczony luzem ma bank rozszarpałby mojego psa. A jego właściciel zamiast go czegoś uczyć szarpie go, ciągnie, podnosi to do góry za obrożę aż się pies krztusi. Reaguje tak chyba też na inne psy więc facet jedyne co wymyślił to obciąć mi jajka. Czy coś to dało? Oczywiście, że nie, pies nadal reaguje na mojego psa jak reagował chociaż nigdy w życiu nawet się nie powąchały. Więc i to labrador i to labrador, a zupełnie odmienne charaktery. Mam też sąsiadów z klatki obok, którzy kupili sobie pitbulla. Jak był mały to był przesłodki, ganiał za moim, razem się bawiły ale nie wracał do pańci więc przestał być spuszczany. Oczywiście wracania na komendę nie był uczony. Podobnie jak nie był uczony chodzenia na smyczy, piesek chciał do innego pieska to pańcia z tępym uśmiechem za pieskiem biegła. Teraz też biegnie, tyłkiem po asfalcie (serio) bo pitbullek teraz waży 3 razy więcej i jak to pitbull ma siłę małego byczka. Oczywiście wg pańci pies jest głupi i nadal niczego nie jest uczony. Omijam tą parkę z daleka bo pies nie był niczego nigdy uczony, pańcia może pieska nie utrzymać na smyczy a mój nie toleruje natrętów, którzy chcą się zbyt intensywnie bawić i może skończyć się jatką, mój ostrzegawczo zawarczy, tamten to źle zintepretuje i tragedia gotowa. W starciu pitbull labrador można się domyślić kto wygra. A pitbull biedny tak bardzo chce się bawić z innymi psami, chce się witać z sąsiadami, jest serio przemiłym psem ale sorry, nie był uczony kompletnie niczego, skacze na ludzi, na inne psy, chce wszystko tu i teraz więc omijam. Pies będzie coraz bardziej sfrustrowany, bo niczego mu nie wolno, a że nie był uczony panowania nad emocjami jego niemoc może się skończyć agresją. Nie dlatego, że jest pitbullem ale dlatego, że ma durnych właścicieli, którzy sądzili, że pies rodzi się z umiejętnością wracania na zawołanie czy chodzenia na smyczy, jak był mały mógł wszystko, a teraz nie wolno mu nic. Niech tylko pańcia poczeka do przyszłej wiosny jak psiak poczuje suczki z cieczką, nie chcę być wtedy świadkiem tego co może się wydarzyć (bo nie sądzę żeby głupi sąsiad pozwolił pozbawić pieska "męskości ").

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 1

Niektóre rasy są z natury bardziej agresywne i nic z tym nie zrobisz.

Odpowiedz
avatar janhalb
0 0

Mylisz się (i piszę to jako potomek weterynarskiej rodziny). Nie wiem, czy "groźna" (kwestia definicji), ale wszem, istnieją rasy psów bardziej agresywne od innych. Wynika to z prostej zależności: są razy psów, które były hodowane do stróżowania albo nawet do walk. Siłą rzeczy hodowcy dokonywali selekcji pod katem pożądanych cech: mnożyli psy bardziej agresywne (bo ta agresja u stróża majątku czy psa do walki była cechą pożądaną). Zważywszy, że u psa jedno pokolenie to okres ok. 2 lat, wystarczy 30, a tym bardziej 50 lat żeby daną cechę dość mocno utrwalić. Dlatego np. owczarki kaukaskie czy pitbulle jak najbardziej SĄ bardziej agresywne (a więc potencjalnie "groźniejsze") niż np. labradory czy wyżły. Oczywiście, że każdego psa można "wychować" etc. - ale co do meritum nie masz racji.

Odpowiedz
Udostępnij