Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziecko 1,5 roku, gorączka, ból gardła. Gardło z białym nalotem. Dzwonimy do…

Dziecko 1,5 roku, gorączka, ból gardła. Gardło z białym nalotem.
Dzwonimy do przychodni- teleporada. Lekarz zgadza się nas przyjąć, umawiamy się i jedziemy. W połowie drogi telefon z przychodni - dyrektor po zapoznaniu się z wywiadem, zdecydował, że nie możemy państwa przyjąć, ze względu na "gorączkę niewiadomego pochodzenia". Proszę się udać na oddział zakaźny.
- Chwileczkę, ale jak niewiadomego pochodzenia gdy mówiłam lekarce o gardle.
- No ja nie wiem, dyrektor tak ustalił.
Rzekomy wywiad - rodzice pracujący zdalnie, siedzimy w domu. Bez kontaktu z nikim chorym, ani na kwarantannie. Młody z bólem gardła, nalotem i gorączka. No covid jak nic...
Tak, że omijajcie Diamed w Krakowie. Przyjmują tylko zdrowych, a gdy faktycznie potrzebujesz pomocy, to dyrekcja ma was w 4 literach. W końcu kasa i tak leci z ryczałtu, bez względu na to czy was przyjmą, czy nie. Lepiej od razu udać się z maluchem na zakaźny, żeby faktycznie coś poważnego złapał, a nie siał panikę gardełkiem...

Finał- telefon do lekarza przyjmującego prywatnie. Wizyta od razu. Potwierdzenie zapalenia gardła. Leczymy się, jest lepiej.

Morał: na wesela można spokojnie chodzić. Przedszkola i żłobki są bezpieczne. Wybory możemy zrobić choćby dziś. Ale z dzieckiem do przychodni się nie zbliżaj, bo może mieć covid.

Diamed Kraków

by kajcia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
8 18

Nie tylko z dzieckiem. Teraz nikogo z wysoką gorączką nie przyjmą w normalnej przychodni (chyba że zapłacisz, prywatni wszystko robią). Jeśli sami robicie zakupy, chociaż przez chwilę mieliście kontakt z ludźmi, to możecie być chorzy. COVID jest w dużej mierze bezobjawowy. Ale cieszę się, że zauważyłaś, jak idiotycznie postąpił nasz rząd otwierając wszystko.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 17

@Ohboy: Z ostatnim zdaniem zgadzam się w 100%. Niemniej - powoli zaczynam mieć podejrzenia, że "przychodniani" lekarze wykorzystują kovida jako pretekst, by się nie przemęczać zbytnio. Zaczynam się też obawiać, że ten zdalny model pracy za bardzo wejdzie im w krew. Jak dla mnie - jest to czysty absurd, godny filmu Barei. Diagnoza na odległość - to jest dopiero coś! Za pół roku okaże się, że lekarz W OGÓLE nie musi mieć bezpośredniego kontaktu z pacjentem, wystarczy telefoniczny. Ewentualnie (co JUŻ się praktykuje w mojej poradni) można będzie przesłać na maila swoje chorobowe selfie. Zdjęcia w dobrej jakości! A najlepsze będą wizyty "na skypie". W ostateczności przez WhatsAppa. Zastanawia mnie tylko technika zdalnego leczenia zębów i prowadzenia ciąży. Ale pewnie i na to znajdą się sposoby. Być może, wszyscy lekarze posiadają fury, którymi dojeżdżają do pracy, ale raczej zakupów nie robi im służba. Większość również posiada rodziny, które z domu wychodzą. Wszyscy więc mają, chociaż przez chwilę, kontakt z ludźmi, zarówno na ulicach, jak i w sklepach. Gdzie bardzo wiele osób nie przestrzega zaleceń i paraduje bez masek - chuchając i dmuchając innym w nos. Więc pan doktor, jeden z drugim, o wiele łatwiej złapie covida poza przychodnią, niż w pracy, gdzie przestrzega się rygorystycznych procedur. Ci "prywatni" chyba doskonale sobie z tego zdają sprawę, skoro "wszystko robią". Pewnie drożej niż zwykle. Nadszedł czas obfitych żniw.

Odpowiedz
avatar justangela
6 8

@Armagedon: niestety, racja. Dodatkowo problem taki, że Covid nam szybko nie zniknie, a w niektórych miejscach nie szykują się na powrót do normalnej pracy...

Odpowiedz
avatar kajcia
3 3

@Ohboy zauwqż absurd. Bezobjawowo, mozesz isc do przychodni i zarazac kogo chcesz. Ale z goraczka u dziecka Cie nie przyjma. Gdzie wiekszosc infekcji u dziecka moze przebiegac z goraczka, a zatem chorych dzieci nie przyjmuja wcale. Na pewno bedziemy zdrowsi, gdy wszyscy bedziemy razem czekać na sorze w zakaznym z bolem gardelka. Jak dla mnie zrobili aobie z covida dupochron- ryczalt za pacjenta i tak leci, wiec po co przyjmowac, nie ma noza na gardle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Armagedon: w UK już pojawiło sie leczenie stomatologiczne przez kamerke, czytałam na grupie, że na złamanego zęba zalecili przyłożenie sera.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 0

@Armagedon Muszę iść do lekarza, więc najpierw teleporada i dopiero wtedy zadecyduje, czy mnie przyjmie fizycznie, mimo że mam papiery potwierdzające brak COVID i MUSZĘ zostać obejrzana na żywo. No tutaj też nie do końca jest dobrze. @kajcia: Na pewno powinno być to jakoś lepiej rozwiązane, ale właśnie w tym problem, że nasze szpitale nie są gotowe na takie rzeczy. Musiałam czekać na SORze przez COVID i nie jest aż tak źle + wydaje mi się, że przynajmniej u nas, dzieci są osobno trzymane.

Odpowiedz
avatar didja
2 2

@Armagedon: Kilka tygodni temu widziałam taki mem: dziewczyna bez majtek, rozkraczona przed seks-kamerką, i podpis - teleporada ginekologiczna.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 0

@didja: Oj tam oj tam - to była osobista sekretarka szefa, pracująca zdalnie :)

Odpowiedz
avatar Malibu
1 1

@Armagedon: Mooze nie w każdej specjalizacji i nie każda wizyta ale takie zdalne konsultacje to moim zdaniem świetna sprawa, że która może pomóc trochę rozładować kolejki. W Wiadomo że u kardiologa, a ginekologa itp. To to raczej słabo ale ostatnio miałam teleporade z endokrynologiem. Lekarka nie potrzebowała mnie widzieć na żywo żeby ustawić mi nowe dawki leków. Aktualne wyniki badań miała w systemie, wywiad przeprowadzony. W Zrobiła dokładnie to samo co na każdej innej wizycie. Recepta wystawiona, a zalecenia mam w systemie. Dla mnie super, zamiast tłuc się do przychodni po 40 minut w każdą stronę załatwiłam to w niecałe 20 minut.

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
-1 7

Zależy od konkretnego lekarza. Byłem u laryngologa (z innego powodu), chciałem żeby mi przy okazji zajrzał do gardła bo mnie trochę boli, powiedział że wolałby nie, chyba że to coś poważnego, ale wtedy najpierw test na covid. A moja lekarka pierwszego kontaktu zapytała jak wygląda sytuacja, czy miałem możliwość się zarazić (pracuję zdalnie) i zajrzała mi do gardła. I test na covid też zrobiła (nie mam).

Odpowiedz
avatar justangela
-1 9

@JanMariaWyborow: sorry, w test na Covid nie uwierzę, że zrobiła Ci za przeproszeniem, z czapy. Skoro masz tylko ból gardła, reszta wywiadu lekarskiego negatywna to NIKT Nie zrobi testu, zapomnij. Nie mają takich możliwości i koniec. Sama przerabiam temat i lekarze pierwszego kontaktu nie robią, specjaliści również. Może szpital, sor, izba przyjęć, oddział zakaźny, sanepid albo prywatnie. SOR zaliczony, szpital obdzwoniony - robią tylko w ciężkich przypadkach i/lub gdy wymagana hospitalizacja. Bajeczki przedwyborcze, że niby teraz tak dobrze?

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
4 4

@justangela: Mieszkam za granicą i jestem w grupie ryzyka, dlatego.

Odpowiedz
avatar justangela
5 5

@JanMariaWyborow: było napisać od razu, sytuacja w Polsce wygląda zdecydowanie inaczej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 1

@justangela: Sorry, ale nie masz racji. Owszem, robią tylko w niektórych miejscach, ale nie trzeba być ciężkim przypadkiem ani wymagać hospitalizacji, aby cię zbadali. Jeśli Cię odrzucili, to znaczy, że nie miałaś żadnych objawów powiązanych z COVID lub masz chorobę, która tłumaczy ich wystąpienie. Zresztą gdyby tak było, to nie byłoby tysięcy zbadanych i zdrowych.

Odpowiedz
avatar justangela
1 1

@Ohboy: bzdura, sorry, widzę z własnego doświadczenia i słyszę u znajomych co się dzieje. Niestety na Śląsku mocno sanepid dał ciała w kwestii testowania, testy są dla wybrańców chyba tylko. Znam dobrze 2 przypadki i oba zostały odrzucone, bo stan pacjenta nie zagraża życiu / zdrowiu, a żadna inna sensowna diagnoza nie została postawiona. Proszę bardzo, oba przypadki:. 1. Gorączka do 39,5, objawy grypowe typu ból mięśni, stawów, głowy, zmęczenie. Może Covid, może nie. Testu nie zrobimy, bo skoro nie wypluwamy płuc to znaczy, że nie trzeba do szpitala, więc nie musimy robić. 2. Trudności w oddychaniu u dziecka bez gorączki. Zrobiono rtg płuc, badania krwi (morfologia, gazometria, crp), wyniki ok, czyli dziecko nie musi być hospitalizowane, więc do domu. Bez testu. A co dziecku jest? Nie wiemy, proszę do pediatry iść. Pediatra, owszem, szuka. Tyle, że przyznaje, że owszem, to może być Covid, tyle że testu on zlecić nie ma jak, ale można do sanepidu dzwonić i oni w razie czego zlecą. A teraz ciekawostka: zgadnij jak na Śląsku działa sanepid? Jak nie wiesz to poczytaj. O całych rodzinach objętych kwarantanną, które nie mają zrobionych testów. Albo mają po miesiącu (negatywne), co jest dla nich żadną informacją. I o ile jeszcze 1 przypadek można by powiedzmy tłumaczyć brakiem kaszlu, o tyle trudności w oddychaniu to jednak już nie bardzo...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2020 o 21:54

avatar justangela
0 0

@Ohboy: minął mi czas na edycję, więc dopisuję. Jedynym rozwiązaniem jakie lekarze w ww przypadkach proponują to ten sanepid, który zamiast testu daje kwarantannę. Nikt przy zdrowych zmysłach się w takie gówno nie wrobi, no chyba, że faktycznie sytuacja jest poważna, ale to wtedy i tak lepiej wydać 500 zł na test i mieć wynik od ręki, niż czekać na wymazobus-widmo w kilkutygodniowej kwarantannie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2020 o 22:00

avatar Ohboy
0 0

@justangela: Mi zrobili. Widać ze Śląskiem jak zwykle problem.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

@Ohboy: nie wiem po co ta uszczypliwość "jak zwykle"? Poza tym, że z covidem sobie niestety słabo radzimy (fakt, przyznaję), bo sanepid dał ciała, to innych problemów tutaj jakoś większych nie mamy.

Odpowiedz
avatar pawcio1212
0 0

@justangela: Moja znajoma ma matkę, która jest pielęgniarką i została wysłana na kwarantanne z powodu kaszlu. Po 3 tygodniach sanepid stwierdził, że brak objawów i może wracać do pracy. W szpitalu zakaźnym... I tak tylko matka była w kwarantannie. Ojciec grzecznie musiał iść do pracy.

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@pawcio1212: o takich historiach też słyszałam. Niestety odnoszę wrażenie, że to kogo dają na kwarantannę nie zależy od jakiejkolwiek logiki, ale od widzimisię czyjegoś. Tym bardziej, że nie robią testów mimo podejrzenia choroby.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@justangela: 500 zł? U mnie w mieście test na covid to 150 zł...

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@Shi: zależy jaki test.

Odpowiedz
avatar Tolek
-2 12

@starajedza: Powiedz to rezydentom.

Odpowiedz
avatar majkaf
11 13

@starajedza a nawet jeśli, to kto idzie na studia dla idei, a nie po to, żeby dobrze zarabiać po?

Odpowiedz
avatar Etincelle
11 15

@majkaf: a no właśnie. Nie cierpię takiego podejścia. Mam w rodzinie rehabilitantkę. Doktorat, milion kursów również z mniej popularnych metod do mniej popularnych dolegliwości, pewien dorobek naukowy. I szlag mnie trafia na niektóre reakcje ludzi, gdy dowiadują się, ile zarabia. Bo jak to - tak na cudzej krzywdzie zarabiać? A jak ktoś potrzebuje rehabilitacji codziennie? To ona tak za godzinę pracy dziennie miałaby więcej niż niektórzy za cały etat? No karygodne, przecież niektórych nie stać... Ale zasugeruj takim, że można przecież iść do pierwszego lepszego fizjo i płacić przynajmniej połowę mniej... No nie, tacy ludzie powinni brać tyle samo, co młodzik ledwo po studiach, którego sami z uczelni dopiero co puścili. A że dalsze kształcenie? Wiedza? Doświadczenie? Fajnie, że mają, a teraz dzielić się owocami swojej wieloletniej pracy za grosze najlepiej.

Odpowiedz
avatar starajedza
-3 3

@majkaf: nie w tym sensie mi chodziło. Raczej o to, że lekarz boi się leczyć.

Odpowiedz
avatar starajedza
-2 6

@Etincelle: chodziło mi o to, że idzie taki na studia medyczne, a potem zdziwienie, że chorzy ludzie do niego przychodzą, albo, że nie może wykonać procedury medycznej lub zapisać leku, bo w sumie to oj chciał do zakonu, ale nie wyszło i sumienie nie pozwala.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@starajedza: sla pieniedzy i prestiżu, leczenie to gdzies na dalszym planie

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@Etincelle: A ja nie cierpię innego podejścia. Tłukę kasę głównie prywatnie, śrubuję ceny, bo mogę, przyjmuję tylko tych, których stać, reszta niech spieprza do NFZ. W poradni NFZ przyjmuję, bo muszę. Dwa razy w tygodniu, ćwierć etatu. A że są długie kolejki - nie moja wina. No i starać się mogę też jakby mniej. Pacjent i tak przyleci. A te studia i ten doktorat - to raczej na uczelni państwowej robione, za pieniądze tych biednych podatników, co to ich nie stać na wizyty prywatne?

Odpowiedz
avatar kitusiek
2 4

@Armagedon: W poradni NFZ przyjmuje tyle razy, na ile NFZ da pieniędzy. A NFZ nie jest zbyt skory do wydawania pieniędzy, bo ich zwyczajnie nie ma. Ostatnie zdanie najlepiej przemilczeć - podatki płaci każdy.

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 1

@Armagedon: doktorat robiony na państwowej uczelni, ale eksternistycznie, więc opłacony samodzielnie. Tylko co to ma do rzeczy? Jak ktoś studiuje informatykę za państwowe pieniądze, to może potem sobie ustalić dowolną stawkę, ale jak ktoś ma pracę związaną ze zdrowiem, to już nie? Świetny pomysł, gdyby tak wyglądało to od strony prawnej, mielibyśmy jeszcze mniej lekarzy itp. Na pewno zmniejszyłoby to i kolejki, i ceny. :)

Odpowiedz
avatar pawcio1212
-2 2

@kitusiek: Każdy płaci podatki ale jeden płaci niskie, a drugi wysokie. A służba zdrowia równa do najniższego.

Odpowiedz
avatar Aniela
2 4

U nas jest dokładnie to samo. Nie przyjmują nikogo tylko teleporady ale najpierw muszę wygooglać w internecie co mi jest lub dziecku i wtedy mogę z lekarzem rozmawiać. Jeżeli chodzi o mnie to pal licho ale córka tydzień gorączkowała pod 40 stopni, w buzi jej się porobiły jakieś owrzodzenia jakby jej dziąsła gniły poprawa słaba a tu żaden lekarz nie chciał przyjąć i zobaczyć. I teraz ja mam puścić córkę do przedszkola ale jak coś bedzie nie tak to leczyć dr google.. JA rozumiem lekarzy, boją się ale otwierają wszystko, ludzie w sklepach bez maseczek już chodzą ( z własnej głupoty), wesela, msze, spotkania w większym gronie ale lekarze dalej nieczynni... Ginekologa też mi odłożyli na niewiadomo kiedy...

Odpowiedz
avatar niemoja
2 4

@Aniela: A czegóż oni się tak boją? Pacjenta chyba nie trzeba oblizywać? Czy przed covidem nie było chorób zakaźnych? To nie jest pierwszy wirus w historii; w dodatku "kropelkowy, więc maseczka i przyłbica, de facto, wystarczą. Rozumiałam na początku, gdy brak było środków ochrony, ale teraz ich nie brakuje.

Odpowiedz
avatar NeMi
0 0

"tak, że" to nie to samo co "także"

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Też mnie to zaczyna irytować mocno. Pracuję w markecie. Nikt się mną specjalnie nie przejmuje, zabrano mi dodatek pandemiczny (niesamowite 150 na rękę przez jeden miesiąc było), zabrano nam najtańszą wodę, jaką mieliśmy dostępną, klienci mają gdzieś maseczki i dystans, szefostwo ma gdzieś nasz stan zdrowia, odeślą do domu tylko jeśli klienci napiszą skargę, że ktoś z obsługi kaszle non stop. A ludzie nie idą na L4, bo ich nie stać oraz bo... przychodnia przecież nie przyjmuje. Bo pandemia. Ostatnio coś tam udało mi się ogarnąć telefonicznie,konkretnie recepty na leki. Niestety jeden lek robiony, trzeba receptę odebrać osobiście. Idę do przychodni, pani pielęgniarka oczywiście obsługuje przez zamknięte drzwi (bez żadnego okienka), a druga pielęgniarka co? Z ryjem się wydarła (dosłownie, nie koloryzuję, to nie był podniesiony głos, to było darcie ryja), że CO JA SOBIE WYOBRAŻAM, ŻE JEST PANDEMIA, ŻE JA POWINNAM MIEĆ ERECEPTĘ, A NIE PRZYCHODZIĆ JE ZARAŻAĆ, ŻE JA NIEPOWAŻNA CHYBA JESTEM!!!. Primo, lek był na łuszczycę, raczej paniusi tym nie zarażę. Secundo, ciekawa jestem, jak ona robi zakupy? Mam nadzieję, że telefonicznie, a nie przychodzi narażać nas, kasjerów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2020 o 14:24

Udostępnij