Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cześć, chciałam tu opisać zjawisko, które mnie od pewnego czasu zastanawia, mianowicie…

Cześć, chciałam tu opisać zjawisko, które mnie od pewnego czasu zastanawia, mianowicie nienawiści kobiet wobec innych kobiet. Od razu powiem, że uważam się za feministkę, co nie oznacza, że nienawidzę mężczyzn, wręcz przeciwnie ;) po prostu uważam, że kobiety nie są od nich gorsze, a wszelkie predyspozycje określa charakter i indywidualne cechy fizyczne, a nie płeć. Zacznę od początku, czyli od mojej matki.

Mam starszego brata. Nikogo pewnie nie zdziwi, że brat miał zawsze więcej luzu niż ja, w wieku 15 lat mógł imprezować całą noc, a ja nawet po 18 roku życia musiałam się tłumaczyć przez matką, gdy wracałam po 22. Brat nigdy orłem nie był, jak przyniósł lepszą ocenę niż 3, matka chwaliła go przed rodziną, dawała nagrody i przeżywała to 3 dni. Ja musiałam się tłumaczyć z każdej oceny niższej niż 4, matka jeszcze w liceum sprawdzała mi zadania domowe i spakowany plecak do szkoły. Od kiedy sięgam pamięcią musiałam pomagać w domu, w wieku 7-8 lat miałam już obowiązki domowe typu mycie podłóg, odkurzanie, mycie naczyń. Brat nawet jako nastolatek nie sprzątał nawet własnego pokoju. Matka zawsze mówiła, że ona się nie będzie wstydzić, że ma leniwą córkę, co ma dwie lewe ręce do roboty, a brat to chłopak to nie musi umieć sprzątać.

Kolejne wspomnienie do szkoły to nauczycielka fizyki w liceum. Byłam w klasie mat-fiz, ledwie 5 dziewczyn na 28 chłopaków. Nauczycielka traktowała nas jak idiotki, ignorowała, gdy zgłaszałyśmy się do odpowiedzi, każdą dobrą ocenę tłumaczyła szczęściem, nie pozwalała jeździć na olimpiady. Czasem omawiała temat, a potem na koniec mówiła:

- To teraz wytłumaczę tak, aby dziewczynki też zrozumiały - i gadała do nas pojęciami z podstawówki, po czym dorzucała, że ona rozumie, że będziemy mieć trudności, bo to trudny temat. Gdy jakiejś dziewczynie zdarzył się błąd na sprawdzianie ośmieszała ją przed całą klasą i sugerowała przeniesienie do klasy humanistycznej. Chłopaków chwaliła przy każdej okazji i każdemu jednemu wróżyła wielką karierę.

Po szkole robiłam kurs na prawo jazdy. Najpierw jeździłam z instruktorem, który raczej mnie chwalił i mówił, że mam duże szanse zdać za pierwszym razem. Niestety, tak się nie stało i dodatkowe lekcje miałam z instruktorką. Na początek poczęstowała mnie stwierdzeniem, że ona z kobietami nie lubi jeździć, bo one się rzadko do tego nadają. Na każdy błąd, nawet taki jak przekroczenie prędkości o 1-2km reagowała wrzaskiem, nerwowym kręceniem głową i stwierdzeniami, żebym sobie to prawo jazdy przemyślała. Po kilku lekcjach z nią poprosiłam o lekcje z kimś innym. Kolejny instruktor, podobnie jak pierwszy, powiedział tylko, że widać, że umiem jeździć, tylko powinnam się mniej denerwować. Zdałam za drugim razem. Po 10 latach stażu za kierownicą nie miałam nawet stłuczki (z mojej winy).

Pracuję od pewnego czasu w biurze rachunkowym. W zespole w 100% damskim mamy jedną samotną mamę. Samotna stała się, bo wpadła z facetem, z którym była od kilku lat i mimo, że dziecko było wpadką, to cieszyli się, bo i tak za jakiś czas planowali ślub i powiększenie rodziny. Niestety, ojciec dziecka tuż przed porodem stwierdził, że jest za młody na zakładanie rodziny (miał wtedy 33 lata) i się ulotnił. Od tego czasu dzieckiem się w ogóle nie interesował, a alimenty płacił w kratkę. Kiedyś w przerwie samotna mama opowiadała, że będzie się z byłym sądzić, bo miga się od płacenia alimentów i żyje sobie słodkim życiem z nową kobietą nie interesując się dzieckiem. Jedna z koleżanek powiedziała:

- No i co z tego? Nie masz godności, że będziesz się prosić o pieniądze? Przecież to dziecko to wpadka, sama jesteś sobie winna, jak nie chce tego dziecka, to daj chłopu spokój, a nie męczysz go o kasę.
Wszystkie byłyśmy w szoku i próbowałyśmy przywołać ją do porządku, a ona dalej swoje, że nie szanuje samotnych matek, bo to głupie baby, co facetów próbują na dzieci łapać i jak facet nie chce dziecka to jego wolna wola i trzeba było myśleć wcześniej.

Również piekielna jest pewna niedoszła klientka biura, w którym pracuję. Chciała nawiązać z firmą współpracę, zapytała jednak czy jej księgowość może prowadzić mężczyzna. Szefowa odpowiedziała, że nie, bo po prostu takiego w zespole nie ma. Pani zrezygnowała, mówiąc, że wątpi aby kobieta umiała dobrze księgi poprowadzić.

Wiecie, dziwi mnie taka postawa. Nigdy nie słyszałam, aby mężczyzna miał uprzedzenia wobec innych mężczyzn, więc skąd taka postawa u kobiet?

by ~BiegnijLolaBiegnij
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kartezjusz2009
16 16

Mężczyźni też mają uprzedzenia wobec innych mężczyzn. Tyle, że okazują to nieco inaczej. Albo subtelnie dają do zrozumienia, że to ich teren i wypad stąd, albo mniej subtelnie - używają siły. Oczywiście powyższe to uproszczenie, ale dość jednoznacznie pokazuje, że "samce alfa" dążą do konfrontacji. Oczywiście ma to przeróżna konsekwencje i nie oceniam czy to dobre czy też nie ;) .

Odpowiedz
avatar digi51
6 10

@kartezjusz2009: Ha, szczerze to chyba nigdy nie zwróciłam na to uwagi, choć się zgadza. Chociaż pytanie czy to uprzedzenia, czy zwyczajny strach przed konkurencją?

Odpowiedz
avatar Tolek
5 23

Mam nadzieję, że zerwałaś kontakt z braciszkiem i toksyczną mamą. Brat niech się buja, a mama niech szuka pomocy u syneczka. Wredną koleżankę z pracy powinnyście tępić aż do zatopienia i zwolnienia. A tej samotnej matce pomóc w puszczeniu gościa w skarpetkach albo całkiem goło i boso. Nienawidzę facetów nie płacących na swoje dziecko. Nawet niechciane. On powinien sobie uciąć, wiadomo co. Walcz o swoje a wszelakie wredoty tęp jak karaluchy.

Odpowiedz
avatar ynka
14 14

Widzę tu kilka kategorii problematycznych zachowań, ale niekoniecznie "nienawiść kobiet do kobiet". Po części prezentujesz tzw. confirmation bias - po prostu zauważasz, kiedy kobiety są dla siebie wredne (jak w historii z alimentami), podczas gdy w taki głupio osądzający sposób zachowują się osoby obu płci. Po części to po prostu mocno zinternalizowanie stereotypy (fizyka, auto). Istnieje grupa kobiet, które, kiedy zdają sobie sprawę, że stereotypy są nieprawdziwe w ich wypadku (jak nauczycielka fizyki), to zamiast wyrzucić stereotypy do kosza, uznają, że po prostu one same są wyjątkowymi, wybitnymi jednostkami płci żeńskiej. Historia z mamą z kolei to po prostu potworny stereotyp i powielanie prehistorycznych ról społecznych. Dodatkowo kobiety często są uczone (przez matki najczęściej) rywalizowania i podejrzliwości wobec siebie. Myślę, że wynika to z tego, że przez lata kobiety nie mogły realizować się i rywalizować w sposób otwarty (zawodowo, w sporcie, w polityce) i musiały prowadzić jakieś zakulisowe rozgrywki. Tutaj pozostaje pracować nad sobą oraz własnymi dziećmi.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 10

Jak dla mnie nienawiść do własnej albo przeciwnej płci prawie zawsze ma coś wspólnego z kompleksami na tle seksualnym. Osoby sfrustrowane w kwestii życia seksualnego czy uczuciowego potrafią (ale oczywiście nie muszą, nie wszyscy tacy są) rozwijają w sobie świadomie lub nieświadomie niechęć do... no właśnie. Albo własnej płci, uważając każdego jej przedstawiciela za potencjalnego konkurenta albo do płci przeciwnej, tłumacząc sobie brak powodzenia głupotą płci przeciwnej. Feminazistki (nie mylić z feministkami, takimi jak autorka) są zazwyczaj potwornie wredne i nieatrakcyjne, incele brzydcy i nieinteresujący. Taka osoba wmawia sobie, że jest pod jakimś względem wyjątkowa na tle własnej płci (tak jak w historii - w przeciwieństwie do innych kobiet, jest dobrym kierowcą, przedsiębiorcą, fizykiem itp), a niechęć wynika z zazdrości o jakieś wymyślone albo i prawdziwie przymioty danej osoby. Mogę sobie wyobrazić, że taka np. nauczycielka fizyki ma jakieś kompleksy jeszcze z czasów szkolnych, gdzie koledzy nie zwracali na nią uwagi, tylko na ładniejsze, a w jej opinii pewnie też głupsze koleżanki. I przekłada ten schemat na dorosłe życie. Ta baba twierdząca, że baby tylko czekają na okazję do wrobienia chłopa w dziecko, pewnie sama ma do tego niewiele okazji ;) A przy okazji wielbi archetyp Piotrusia Pana, pewnie łudzi się, że faceci zostawiający kobiety w ciąży albo z dzieckiem to biedni, skrzywdzeni przez wstrętną babę chłopcy, którzy tylko czekają, aż przyjdzie wspaniała, uczciwa kobieta (ona) i dla niej się zmienią. Sama znam albo znałam parę kobiet pałających niechęcią do własnej płci, np. takie, które twierdziły, że nie mają koleżanek, tylko kolegów, bo baby takie gupie. W praktyce były po prostu tak zajebiście wredne, że nikt nie chciał się z nimi zadawać, a faceci, których miały za kumpli robili sobie z nich podśmiechujki jak nawalone siadały im na kolanach albo pokazywały cycki. Trochę śmieszno, trochę straszno. Na koniec co do Twojej mamy, podejrzewam, że po prostu tak została wychowana i niekoniecznie wynikało to z nienawiści do kobiet, tylko przestarzałych przekonań. Ja często w szkole słyszałam, że jako dziewczynce nie wypada mi mieć złych ocen, a do tego pamiętam, że słabych uczniów często określano mianem "zdolnych, ale leniwych" za to słabe uczennice, choć nieoficjalnie, kwalifikowano zwyczajnie jako głupie. Myślę, że to jednak czasy szczęśliwie minione.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 22

Generalnie mężczyźni mają większe predyspozycje do matematyki i inżynierii. To wynika nie tylko ze stereotypów i wychowania, ale też ze struktury mózgu. Kobiety na ogół lepiej radzą sobie z dziećmi. Ale nie zawsze tak jest i dlatego trzeba ludzi oceniać po wiedzy i osiągnięciach, a nie na podstawie płci. Istnieją kobiety, które absolutnie nie nadają się do opieki nad kimkolwiek, a świetnie sobie radzą z przedmiotami ścisłymi i są faceci, którzy są beznadziejni w tej dziedzinie. Tak jak ja. Powierzenie mi księgowości to najgorszy z możliwych pomysłów. Prędzej czy później postawię przecinek w niewłaściwym miejscu czy dodam o jedno zero za dużo bądź za mało. Także jestem zaprzeczeniem tego stereotypu.

Odpowiedz
avatar Zunrin
8 10

@pasjonatpl: Wiesz, ale patrząc przez pryzmat predyspozycji to trochę kretyńsko wygląda jak fizyczka (czyli ścisłowiec) traktuje dziewczyny jako humanistki.

Odpowiedz
avatar tuxowyznawca
4 8

@pasjonatpl: Te predyspozycje to też mocno naciągana sprawa. Geny to jedno a ich ekspresja to drugie. Oczywiście: często dzieje się tak, że wychowanie tylko wyolbrzymia pewne różnice. Fajnie się rozmawia na takie tematy kiedy nie mamy pod ręką badań i bazujemy na niedokładnych opiniach. W każdym razie temat jest na tyle skomplikowany, że nie można tak sobie upraszczać.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 6

@tuxowyznawca: Tu masz trochę danych na temat mózgu mężczyzny i mózgu kobiety: https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/relacje/mozg-kobiety-czym-sie-rozni-od-meskiego-aa-5Cf4-TqbW-otgB.html https://pulsmedycyny.pl/jak-roznice-w-budowie-mozgu-kobiet-i-mezczyzn-wplywaja-na-ich-zdolnosci-941487#:~:text=Mózg%20kobiecy%20jest%20nieco%20mniejszy,kobiet%20są%20jednak%20gęściej%20rozmieszczone. Tu masz jeden artykuł po angielskuhttps://www.scienceofpeople.com/gender-differences/

Odpowiedz
avatar Zunrin
7 11

Jakby to powiedzieć... Jak w odpowiedzi na zarzuty o dyskryminację kobiet od dawna padało stwierdzenie, że to same panie dość często tworzą tzw. "szklany sufit" blokujący możliwości innych kobiet to na mówiących to mężczyzn leciał stek wyzwisk...

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 12

Nie mieszałabym feminizmu z mizoandrią, to dwie różne rzeczy :) Co do reszty: 1. Są rodzice, zwłaszcza w starszym pokoleniu, wychowujący dzieci bardzo stereotypowo, na księcia udzielnego i służącą (moja babcia ze strony mamy wychowywała swoje dzieci w ten sposób). Niestety albo stety odbija się to na nich na starość - córka, która całe życie usługiwała, a jedyne, co otrzymała na start w dorosłe życie to kop w dupę, końcu powie "dość", a synek całe życie stawiany na ołtarzu, nie ma najmniejszej ochoty z niego schodzić. Inną kategorią, równie piekielną, są matki traktujące córki jak konkurencję i udowadniające im na każdym kroku, jak to im do pięt nie sięgają. Nie wiem, skąd się to bierze, może ktoś mnie oświeci. 2. Tępienie dziewczyn przy jednoczesnych kokietowaniu chłopaków - dość powszechne zjawisko w szkołach, zwłaszcza wśród pań stanu wolnego w wieku 40+. Zwaliłabym na "syndrom niedopchnięcia". 3. Panny broniące ojca dziecka. Jest pewien typ kobiet określanych jako "male approval is my lifeblood", nie wiem jak brzmi polski odpowiednik. Chodzi o to, ze są laski tak zakompleksione i spragnione męskiej aprobaty, że będą brać stronę najgorszego seksisty, mizogina, alimenciarza czy nawet gwałciciela, byle tylko (we własnym mniemaniu) przypodobać się płci przeciwnej i pokazać, jakie są cool i wyluzowane. Mężczyźni też się tak zachowują. W mniejszym zakresie i nie rzuca się to aż tak w oczy, ale w pewnych kręgach jest walka o terytorium i kto jest "samcem alfa bardziej". W mojej byłej pracy mój dział składał się z ośmiu panów dyrektorów i czasami podczas zebrań ich zachowanie było aż tak żenujące, że miało się ochoty dać im do ręki linijkę, kazać wyciągnąć wacki na stół i wyjaśnić temat raz na zawsze.

Odpowiedz
avatar justangela
5 5

@Crannberry: odpowiem Ci na pytanie z punktu pierwszego. Miałam koleżankę, wtedy ok 28 letnią, którą właśnie matka traktowała jak konkurencję. Obydwie atrakcyjne, dobrze ubrane, świetnie zrobione, mające dobry gust. Różnica to wiek, jednak przyznaję, że matka mimo wieku naprawdę super atrakcyjna babka. Po długich rozmowach z koleżanką stwierdziłyśmy, że to chyba wina upływających lat, może świadomość wieku, brak pogodzenia się z własnym wiekiem. Do tego mogą dojść hormony, albo nawet coś co nazywamy dziwaczeniem na starość. Dodam jeszcze, że takie zachowania pojawiły się u tej matki bardzo późno. Być może córka nie była wcześniej konkurencja, bo była małolatą i dopiero kiedy stała się faktycznie dorosłą /dojrzałą kobietą matka zaczęła tak ją postrzegać i tak traktować. Ewentualnie z biegiem lat i matki nastąpiły jakieś zmiany jak wspomnuane wcześniej hormony i dlatego zaczęła świrować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2020 o 20:51

avatar Bryanka
2 6

@Crannberry: 1. Jako córka takiej matki mogę powiedzieć, że to się bierze z kompleksów. Moja matka musi być zawsze najbardziej lubiana i zawsze musi mieć rację. Swego czasu gdy sporo randkowała, to potrafiła rzucić faceta jak tylko zauważyła, że się do niego przywiązałam. Z jednym była nawet zaręczona, on z nami mieszkał i kiedyś stanął w mojej obronie. Był pedagogiem z zawodu i powołania i po prostu zwrócił jej uwagę na pewne rzeczy. Mamuśka wyrzuciła go z domu. Żadne terapie rodzinne i psycholodzy nie pomagały. Mamy teraz dosyć stonowane, niezłe relacje, ale temat nie jest przepracowany, bo matka nie przyjmuje do wiadomości, że źle zrobiła. Ja traumę oswoiłam, bo po prostu dorosłam i mam własne życie. Poza tym jestem podobna z usposobienia, jak i z wyglądu do mojego ojca i jego rodziny. Myślę, że to też miało duży wpływ na jej zachowanie.

Odpowiedz
avatar Moloch
5 9

Jeśli chodzi o uprzedzenia mężczyzn wobec mężczyzn to jak najbardziej istnieją. Przykładowo może być ojciec, który chce przepisać swoje dziecko do innej grupy w przedszkolu. Następnie tłumaczy to tym, że w obecnej jest wychowawca, a nie wychowawczyni, bo przecież kto słyszał o kimś takim jak "przedszkolanek". Według niego na pewno jakiś zboczeniec. Dodatkowo najemcy mniej chętnie wynajmują mieszkania studentom niż w przypadku studentek. Tłumacząc, że mężczyźni na pewno będą sprawiać więcej problemów przy użytkowaniu mieszkania. Kolejnym przykładem jest gdy mężczyzna przychodzi do pracy, a szef przydziela mu cięższe zadania niż kobiecie i ostrzej go ocenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Moloch: Czy ja wiem, czy to faktycznie są uprzedzenia (pomijając temat pana przedszkolanki)? Jeśli chodzi o wynajem, to wychodzi to ze stereotypów napisanych w historii - kobieta jest grzeczną kurą domową, mężczyzna zawsze miał wszystko pod nos. A kto w związku z takim stereotypem jest lepszym wynajmującym? Oczywiście, że studentka. W kwestii pracy też może być to kwestia stereotypów - kobieta jest słaba i delikatna, a mężczyzna silny, twardy i niezłomny. I zgodnie z tym stereotypem jest dzielona i oceniana praca. Ponadto - zarówno w kwestii wynajmu, jak i szefowania - osobą oceniającą po stereotypach może być zarówno kobieta jak i mężczyzna. Stereotypy, tak samo jak uprzedzenia, są krzywdzące. I nie twierdzę też, że między mężczyzn nie występuje niechęć, bo na pewno występuje - jest po prostu inaczej wyrażana. Ale, moim zdaniem, Twoje przykłady nie do końca oddają to, co chciałeś przekazać.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
5 7

Nie jestem pewien czy tutaj problemem jest nienawiść kobiet do kobiet czy Twój błąd konfirmacji. Weźmy na przykład akcję z samotną matką. Jedna ją skrytykowała, reszta broniła. O czym według Ciebie świadczy ta sytuacja? Ano o tym, że kobiety nienawidzą kobiet...

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@KwarcPL: ale ona nie napisała, że wszystkie kobiety nienawidzą wszystkich kobiet, tylko, że są takie, które nienawidzą własnej płci. Akurat ta baba z biura moim zdaniem po prostu czerpie przyjemność z dowalania komuś, w jej mniemaniu, słabszemu, może akurat nie chodzi o niechęć do płci, choć za tym opowiada się zawzięte bronienie alimenciarza.

Odpowiedz
avatar japycz1
-2 4

Kobiety takie są. Im więcej ich w jakimś środowisku tym bardziej to środowisko jest niezgrane i skłócone ze sobą. Myślę że chodzi tu o takie dominujące cechy charakteru jak zawiść, zazdrość, samolubność

Odpowiedz
avatar Leme
0 2

@japycz1: mam nieodparte wrażenie, że u Ciebie to dominującą cechą jest głupota

Odpowiedz
Udostępnij