Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O słynnym niemieckim Ordnungu. Już chyba mam na koncie historię zaczynającą się…

O słynnym niemieckim Ordnungu. Już chyba mam na koncie historię zaczynającą się od tych słów, ale jak widać Niemcy to konsekwentny naród ;)

Początek lata 2020 zapowiadał się obiecująco. Końcem czerwca mieliśmy mieć ślub i wesele w Szwecji, po którym, w ramach odpoczynku po całym ślubnym stresie i pogrzania tyłków na plaży, chcieliśmy się wybrać na wczasy gdzieś w miarę niedaleko (do 2.5 godz. samolotem), w miarę niedrogo i gdzie będzie ciepło i będzie morze. Wybór padł na Tunezję. Już w styczniu wykupiliśmy wczasy w jednym z niemieckich biur podróży. Ponieważ wyjazd miał nastąpić tuż po naszym ślubie, biuro zaproponowało nam jakiś super-hiper pakiet "honeymoon" w cenie normalnej imprezy, z którego ochoczo skorzystaliśmy. Warunkiem skorzystania z pakietu było jednak okazanie kopii aktu ślubu w momencie meldowania się w hotelu (a może już w momencie odprawy na lotnisku, nie pamiętam, w każdym razie bardzo ten warunek podkreślali). Wpłaciliśmy jakąś niewielką zaliczkę (chyba 10 czy 20 procent), resztę mieliśmy zapłacić przelewem po otrzymaniu wezwania do zapłaty miesiąc przed wylotem, czyli końcem maja. Co istotne, nie ściągaliby nam sami pieniędzy z konta.

Wiosną nastąpiła epidemia i wiadomo, jak wszystko teraz wygląda. Perypetie z przesuwaniem ślubu opisałam już w innej historii, teraz czas na zmiany planów urlopowych. Na początku maja, kiedy już było wiadomo, że ślub trzeba będzie przesunąć, zadzwoniliśmy na infolinię biura podróży, żeby dowiedzieć się, co w sytuacji, jeśli nie będziemy dysponować aktem ślubu, gdyż ze względu na epidemię musieliśmy przesunąć uroczystość na przyszły rok. Jako, że sytuacja jest wyjątkowa, to czy są w stanie pójść nam na rękę i albo znieść ten warunek z aktem ślubu, albo wykreślić ten pakiet honeymoon, albo pozwolić nam przebukować imprezę na przyszły rok. Pracownik biura jednak odpowiedział, że generalnie gucio go to obchodzi, on nam ślubu nie odwołał, nic nie możemy zmieniać ani przekładać, a jak nie będzie aktu ślubu, to nas nie wpuszczą do samolotu/hotelu, o zwrocie pieniędzy też możemy zapomnieć. Herman the German ma zasady.

No trudno, poczekamy na rozwój sytuacji, która i tak idzie ku temu, że biuro pewnie samo odwoła imprezę, a jeśli nie odwoła, to najwyżej "nie takie rzeczy się w fotoszopie robiło", zwłaszcza że "licencja", którą otrzymaliśmy ze szwedzkiej skarbówki, okazała się być właściwym aktem ślubu w 2 egzemplarzach (normalnie para młoda podpisuje go podczas ceremonii, a mistrz ceremonii odsyła drugi egzemplarz do skarbówki, w celu umieszczenia odpowiedniej adnotacji w bazie danych), więc wystarczyłoby tylko zrobić kopię i podpisać.

W drugiej połowie maja dowiedzieliśmy się, że raz, niemiecki rząd wydał "ostrzeżenie przed podróżami poza obszar UE", co pozwala klientom biur podróży odwołać rezerwacje bez ponoszenie konsekwencji finansowych, a dwa, Tunezja zamknęła granice i na swoje terytorium wpuszcza cudzoziemców jedynie w absolutnie wyjątkowych sytuacjach, jednocześnie zmuszając ich do odbycia dwutygodniowej kwarantanny po przyjeździe.

Ponownie zadzwoniliśmy do biura podróży, pytając, jak w takiej sytuacji wygląda sprawa naszego wyjazdu, czy on się w ogóle odbędzie. Pan na to, że nie wie. Biuro jeszcze nie podjęło decyzji. Dadzą znać do tygodnia przed wylotem. Wszystko wskazuje na to, że chyba raczej nie, ale pewności nie ma. Pytam czy w takim razie możemy przesunąć wyjazd na przyszły rok, gdyż niedługo przypada termin wpłaty reszty pieniędzy, a nie mamy ochoty ich wydawać na imprezę, która się raczej nie odbędzie, nie mając do tego żadnej gwarancji, czy i kiedy je odzyskamy. Pan na to, że przesunąć na przyszły rok nie można, bo nie mają jeszcze kalendarza imprez na 2021, ale za to możemy w tej chwili zrezygnować z uczestnictwa, a zwrot wpłaconej zaliczki otrzymać w formie vouchera, który możemy wykorzystać do końca 2021. Przystaliśmy na tę opcję. Pan uprzedził jednak, że mają w tej chwili taki młyn, że voucher otrzymalibyśmy dopiero za jakiś miesiąc, dwa. Nie ma problemu, kwota nie była duża, nie spieszy nam się.

W tym czasie podjęliśmy też inną decyzję. Ponieważ właśnie kupiliśmy mieszkanie i chcielibyśmy się nawzajem zabezpieczyć na wypadek, gdyby któremuś z nas coś się stało, do tego licencja ślubna, którą otrzymaliśmy, ma ograniczony termin ważności i w przyszłym roku musielibyśmy wyrabiać ją drugi raz, dogadaliśmy się ze ślubnym mistrzem ceremonii, że w tym roku przyjedziemy i cichaczem podpiszemy akt ślubu, natomiast w przyszłym roku zrobimy resztę ceremonii z przysięgami, obrączkami i całą otoczką. Jako, że mieliśmy już zarezerwowany urlop w pracy na przełomie czerwca i lipca, postanowiliśmy udać się w tym czasie do Szwecji, podpisać papiery i dodatkowo spędzić kilka dni w domku letniskowym mojego partnera, ulokowanym głęboko w smålandskiej głuszy, pooddychać morskim powietrzem i nacieszyć oczy innym widokiem niż bloki na naszym osiedlu, które oglądamy od połowy marca. Ponieważ samoloty prawie nie latają, zdecydowaliśmy się na podróż samochodem i promem.

Plan wyglądał pięknie aż do wczoraj. Niemcy, które już w drugiej połowie maja otworzyły granice, zniosły ograniczenia podróże w ramach strefy Schengen i obowiązek kwarantanny po przyjeździe, wczoraj zrobiły jeden wyjątek, a mianowicie wprowadziły obowiązek dwutygodniowej kwarantanny dla wszystkich przyjeżdżających ze Szwecji. W Niemczech sprawa kwarantanny wygląda tak, że nie ma żadnej kontroli na granicy czy w porcie, natomiast po powrocie do domu podróżny musi sam zadzwonić do Gesundheitsamtu (niemieckiego odpowiednika sanepidu) i poinformować, że skądśtam wrócił i że będzie odbywał kwarantannę domową. Można to zrobić wyłącznie drogą telefoniczną.

Jako, że nie była to dobra wiadomość, postanowiłam zadzwonić do Gesundheitsamtu i dowiedzieć się, czy obostrzenie dotyczy całego kraju, czy tylko terenów objętych ryzykiem zakażenia. W końcu my nie będziemy w centrum Sztokholmu, tylko w chatce w środku lasu na totalnym wygwizdowie, gdzie ciężko spotkać człowieka, w dodatku w regionie, gdzie przypadków zakażeń nie było prawie żadnych. I teraz najlepsze. W Gesundheitsamt zgłasza się automatyczna sekretarka, która informuje, że ze względu na Covid, dysponują ograniczonymi zasobami ludzkimi, w związku z czym nie są w stanie odbierać połączeń i proszą o telefon w innym terminie. Innej możliwości kontaktu z nimi nie ma. Czyli, jeśli ktoś chce wypełnić obowiązek i faktycznie zameldować się na kwarantannę - "pisz pan na Berdyczów".

Wieczorem przyszedł mail z biura podróży - tego od wyjazdu do Tunezji. Zamiast vouchera w wysokości wpłaconej zaliczki przyszły wszystkie dokumenty podróży: karty pokładowe, vouchery na taksówkę w Tunezji, vouchery hotelowe i bilety na pociąg na lotnisko. Rano zadzwoniłam do biura, pytam "łot de fak", miał być voucher, a przyszły dokumenty na podróż, za którą nie zapłaciliśmy (sprawdzaliśmy jeszcze, czy nie ściągnęli pieniędzy sami, ale nie). Pan na to, że nie wie. On widzi w systemie, że odwołaliśmy udział i że został wygenerowany ticket na zwrot zaliczki, który czeka w kolejce na przetworzenie, więc zwrot na pewno za jakiś czas dostaniemy. Ale te dokumenty, które dostaliśmy, widzi, że też są ważne, więc jak chcemy, to w sumie możemy lecieć. A że nie zapłaciliśmy? Tej informacji nie mają w systemie, bo powinno się wyświetlać, że brakuje reszty wpłaty, a mu się nic nie wyświetla.

Tak więc, po powrocie ze Szwecji Gesundheitsamt nakłada na nas obowiązek zameldowania się na kwarantannę, jednocześnie pozbawiając nas możliwości wykonania tego obowiązku. W tym samym czasie mamy też wczasy Schrödingera w Tunezji, które zostały odwołane i jednocześnie nie zostały. W końcu: Ordnung muss sein!

Podróże małe i duże

by Crannberry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
3 5

@starajedza: Fanzolisz.Znajomi mieli juz w styczniu zapłacone bilety na przelot do Hiszpanii(w UK bo były tańsze),zarezerwowane i opłacone noclegi(objazdowa indywidualna wycieczka) zaliczka na wynajem auta. I co i jajco.To tej pory się szarpią o zwrot pieniędzy. Część odzyskali na reszte czekają. Bo dla Ciebie jak tylko autorka coś napisze to fake albo ma pecha. Takich jest pełno tylko oni nie opisują tego tutaj bo pewnie nie wiedzą o tym portalu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@Balbina: dokładnie. Większość znanych mi osób w tej chwili kopie się o zwrot kasy albo z liniami lotniczymi, albo z biurami podróży. Jedne maksymalnie idą klientom na rękę (tutaj Lufthansa czy AirBNB nadają się do opisania na "Wspaniałych", aż sami byliśmy zaskoczeni poziomem kompetencji i życzliwości), a inne (np. Ryanair czy niektóre portale rezerwacyjne) przyjmują postawę "nie oddamy i już" (przykład: koleżanka zabukowała bilety lotnicze przez portal rezerwacyjny. Lot został odwołany, portal odmawia oddania pieniędzy, bo to nie oni odwołali lot, tylko linia, a linia odmawia, bo koleżanka rezerwowała przez portal i nie jest ich bezpośrednią klientką). Do tego biura podróży same nie wiedzą, które imprezy się odbędą, a które nie, gdyż czekają na wytyczne rządu, które się co chwile zmieniają, więc jest ogólny burdel. Tak że nie bardzo widzę, co tu ma do rzeczy idealnośc bądź nieidealność klienta, tudzież gdzie niby leży jego wina, poza tym, że zanimwybuchła epidemia, zabukował podróż

Odpowiedz
avatar Bitteeinbit
-1 15

Droga Crannberry, przeczytałam wszystkie Twoje historie, lubię jak piszesz, fajnie się czyta. Ale kurde jak bym miała tyle piekielnych spotykać co Ty, to bym z domu nie wychodziła.Początkowe historie, było mi Cię żal. Później myślałam, fajna babka, daje radę, nawet jak takich mężczyzn w życiu spotkała! Super! Ale w ostatnich historiach piszesz jaka alfą i omega jesteś! Niezastąpiona w każdej sytuacji! Bezbłędna w każdej sytuacji! Jest mi bardzo przykro, ze spotykasz w swoim życiu tyle niekompetentych osób. Które robią Ci na złość, by Twoje życie nie było idealne.

Odpowiedz
avatar Zunrin
2 4

A mi w tej historii podoba się to, że na tak wychwalaną u nas w mediach za swoje podejście Szwecję nasz zachodni sąsiad nakłada kwarantannę.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 15

Serio lubisz przygody, skoro po dwoch malzenstwach rodem z powiesci (i zapewne z tego pochodzenia), decydujesz sie na kolejne. Jak mawial klasyk: historia uczy jednego - ze nigdy nikogo niczego nie nauczyla. Zapomnialas juz, ze z twoich opowiesci wynika, ze twoi mezowie chwile po slubie okazywali sie harpagonami, a ich rodziny to juz w ogole? A chcialam powiedziec, ze ta firma, ktora wydaje Danielle Steel robila ostatnio casting na Danielle. Sprobuj. Dalej uwazam, ze talent masz, wyobraznie zajebista. Kariera otworem :) Jakby co, jestem podobno utalentowanym redaktorem, wiec pamietaj o mnie na drodze kariery :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
-2 10

@Samoyed: wow... ale mi dowaliłaś , jak ja się po tym pozbieram? Jak już ci wiele osób napisało pod historią „Karyny”, tobie coś chyba bardzo w życiu nie poszło, skoro musisz na prawo i lewo pluć jadem i wylewać swoje frustracje, obrażając obcych ludzi w sieci. Chyba że masz po prostu taki parszywy charakter. Może w swoim drugim półwieczu spróbuj dla odmiany takiej zwykłej ludzkiej życzliwości? Zapewniam cię, że to wraca i żyje się o wiele przyjemniej :)

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 7

@Crannberry: Nie probowalam ci dowalic, tym lasiom dzieciatym tez nie, wy po prostu zle prawde znosicie - jak to zwykle bywa, ja tez przykrej prawdy nie lubie, ale pogodzic sie potrafie ostatecznie. Owszem, mam sredni charakter, ale co w zwiazku z tym? Czy ja mowie, ze aniolem jestem? Tylko jak to sie ma do twojego, calkiem udanego zreszta, bajkopisarstwa? Przeciez juz nikt w to nie wierzy tutaj, sadzac po komentarzach, ale wszyscy lubia, bo seriale na Netflixie tez sa ogladane z przyjemnoscia. Ale jedna rzecz mnie naprawde zafrapowala. No kto jak kto, ale ty chyba nie wiesz co to jest ludzka zyczliwosc. Bez urazy, ale wynika z tego, ze nigdy jej nie zaznalas. Wywalasz tu swoje zycie ze szczegolami i wynika z tego, ze jedyna szlachetna jednostka jestes ty sama i twoj przyszly malzonek. Kiedy juz jest obecnym jego szlachetnosc upada z hukiem. Poza tym nikt nigdy w niczym ci nie pomogl, osiagasz kolejne szczyty dzieki wlasnemu heroizmowi. Wiec co mozesz wiedziec o wracaniu dobroci? Powinnas sie juz zorientowac, ze bycie dobrym i szlachetnym nie poplaca...

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 10

@Samoyed: nie zgodzę się. Owszem popłaca. Skoro pytasz, owszem spotkałam w życiu (i nadal spotykam) wielu życzliwych ludzi, którzy w wielu sprawach mi pomogli (tylko jak takie osoby/sytuacje mają się do portalu piekielni.pl?). Jasne, zdarzają się osoby, którym wyświadczysz przysługę, a one kopną cię w zad z półobrotu, no ale takie jest życie. Trzeba się otrzepać, wyeliminować taką osobę ze swojego otoczenia i iść dalej. Nie mam zamiaru stawać się zgorzkniałą frustratką, chamską wobec wszystkich dookoła „na wszelki wypadek”, gdyż takie osoby są w gruncie rzeczy bardzo samotne i nieszczęśliwe. Tak, przeszłam w życiu bardzo ciężki rok z kawałkiem, kiedy musiałam mocno spiąć poslady, żeby przetrwać, do tego musząc bardzo uważać na każdy krok i każde słowo, żeby nie dawać byłemu „broni do ręki” (również za radą bliskiej mi osoby, która przeszła podobną sytuację). Obyś nigdy nie musiała się o tym przekonać, ale w sytuacjach kryzysowych znajdujemy w sobie siłę, z której istnienia nie zdawaliśmy sobie sprawy. I nie ma to nic wspólnego z heroizmem, raczej z instynktem przetrwania. Bo na co dzień, to ze mnie raczej taka „miękka faja” :)

Odpowiedz
avatar Neomica
0 6

@Samoyed: jejku Samoyed co ci się stało? Pod inną historią dałaś czadu ze złośliwością i jakąś taką potrzebą wylania z siebie frustracji. Jak czytam co piszesz to zastanawiam się co złego się w twoim życiu dzieje, że tyle w tobie agresji? Nie wiem czy Crannbery pisze prawdę ale po co te niesprowokowane osobiste wycieczki i złośliwości? Wszystko u ciebie ok?

Odpowiedz
avatar black_lemons
3 9

Kolejna fascynująca bajka... Więc sprawdzam autora, czy to czasem nie...cranberry ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 3

@black_lemons: Zeby Ci ułatwić sprawdzanie. Zawsze na górze jest autor kolejnej bajki.Nie musisz szukać.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 1

@Balbina: gdy czyta historie na telefonie, to autor jest na dole

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

Ja miałam mniejszy problem, ale też lipa. Ogólnie wykombinowaliśmy tak (dobra często tak robimy), że jak ja jadę na konferencję/szkolenie i jest to miejsce gdzie można lecieć nie za miliony, to leci ze mną mąż (zwykle to wyjazdy weekendowe) i sobie zwiedzamy albo pływamy w morzu/oceanie po godzinach. Mi bilety kupiła firma, hotel też ogarnęli, ale zaraz po dostaniu takich info co,gdzie i kiedy, piszę do męża, co by rezerwował - to był listopad/może grudzień. Jak wiadomo nic nie wyszło ani z konfy ani z wyjazdu. Moja firma miała pieniędze już wcześniej niż data wylotu, a mąż dalej nie może odzyskać pieniędzy od LOTu (za hotel też już dawno oddali, przed datą przylotu - niby miały być vouchery, ale ja nie wiem, kiedy ja tam polecę więc wyciągnęłam hajsy- w sumie 2 rozmowy telefoniczne i pieniądze spowrotem na koncie). W Locie ogólnie cięzki temat bo tam dodzwonić się to sztuka, ci ludzie nic nie wiedzą, niby mają zwrócić (już pal licho czy voucher czy hajs)- miało być do końca maja, a jest 18 czerwca i ani słychu ani widu.

Odpowiedz
Udostępnij