Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nigdy bym nie przypuszczał, że plan, który wymyśliliśmy sobie z żoną, aby…

Nigdy bym nie przypuszczał, że plan, który wymyśliliśmy sobie z żoną, aby zarobić na wymarzone mieszkanie, będzie materiałem na historię na Piekielnych.
Po ślubie zamieszkaliśmy w mieszkaniu po mojej babci należącym do moich rodziców. Nie chcieliśmy się na starcie zadłużać na lata, więc wymyśliliśmy sobie, że z oszczędności, zaciągając stosunkowo niewielki kredyt kupimy kawalerkę na wynajem, z której szybko spłacimy kredyt, po czym weźmiemy kolejny na docelowe mieszkanie i będziemy go spłacać nadal wynajmując kawalerkę. Kupiliśmy mieszkanko w centrum, wyremontowaliśmy, urządziliśmy przytulnie i szybko znaleźliśmy sympatycznych najemców. Sielanka? Skądże znowu. Od tego czasu kawalerka jest ciągle w centrum zainteresowania znajomych i rodziny.

1. Teściowie.

Moi teściowie są ludźmi sympatycznymi, acz prostymi. Ciągle podsuwają nam coraz to lepszych kandydatów na najemców. Najpierw jakiegoś sąsiada, Józka. Józek we wspomnieniach żony z dzieciństwa był osiedlowych pijaczkiem. Kilka lat temu zamieszkał z jakąś kobietą i ułożył świetny biznes plan - podnajął innym pijaczkom swoje mieszkanie socjalne. Kobieta niestety po jakimś czasie miała dość pijaństwa Józka i go pogoniła. Koledzy-pijaczki wbili mu nóż w plecy i ani myśleli wyprowadzić się z przytulnego gniazdka Józka. Sprawa się rypła i prawa do mieszkania zostały Józkowi odebrane. Od tego czasu pałęta się od kolegi do kolegi, bywa bezdomny, czasem pomieszka o jakiejś baby. Teściowie jako dobrzy przyjaciele Józka próbowali wrzucić go do naszej kawalerki. Przeszłość Józka, alkoholizm i brak stałego dochodu nie było dla nich żadną okolicznością niesprzyjającą temu rozwiązaniu. No bo Józek to prawie jak rodzina.
Innym razem ciotkę Jadźkę. Jadźka to taki rodzinny pasożyt. Całe życie wisiała na swoich, czasem gdzieś popracowała za grosze. Od czasu gdy jej rodzice zmarli i mieszkanie trzeba było sprzedać, mieszka u swojej siostry, która ma jej serdecznie dość. Jadźka dostaje jakieś tam zasiłki, do pracy przecież chwilę przed emeryturą już nie pójdzie, więc powinniśmy dać jej dożyć w godnych warunkach spokojnej starości. Charytatywnie oczywiście.

2. Rodzina.

No właśnie, dalsza i bliższa rodzina moja i żony. Często zdarza się, że ktoś z innej części Polski chce przyjechać do nas w odwiedziny. Taka na przykład moja kuzynka z mężem i dziećmi. Dzwoni, że chętnie by wpadli do naszego miasta spotkać się, pozwiedzać. Świetnie, informuję jednak, że mamy ograniczone możliwości akomodacji gości i musieliby zadowolić wersalką i ewentualnie jakimś dmuchanym materacem dla dzieci, poza tym dłuższa wizyta nie wchodzi w grę, bo oboje pracujemy i musieliby się dopasować do naszego rozkładu dnia. Kuzynka:

- Ale przecież nie musimy mieszkać u was w mieszkaniu, macie przecież tę kawalerkę.
- No mamy, ale wynajmujemy, ktoś tam mieszka.
- No, ale co z tego, to powiedzcie, żeby wyprowadzili się na ten tydzień, dwa, no może trzy.
- Chyba żartujesz, to dobrzy lokatorzy, nie powiem im z dnia na dzień, że mają się wynieść nawet na kilka dni.
- No wiesz, przecież rodziną jesteśmy...

Albo ciotka żony...

- No cześć, słuchaj, bo mój Michałek dostał się na studia i szuka jakiegoś mieszkanka.
- No to fajnie, możemy popytać wśród znajomych czy nie mają jakiegoś pokoju do wynajęcia
- Ale jak pokoju, on potrzebuje mieszkania!
- Oj, ciocia, no nie wiem, mieszkania tu są naprawdę drogie.
- No tak, ale wy przecież macie tę kawalerkę, to chyba może tam zamieszkać.
- No, ale my ją wynajmujemy, mamy fajnych lokatorów, poza tym to jest dość blisko centrum, więc dość drogo, można znaleźć dużo taniej.
- No tak, od obcych! Chyba po rodzinie to trochę byście opuścili.
- A ile byście mogli płacić?
- No z 500zł byśmy zapłacili!

Ciocia była w szoku, że nie przyjęliśmy tak szczodrej oferty.

3. Znajomi.

Znajomi nie próbują się szczególnie wkręcić nam w mieszkanie, choć zdarzało się, że pytali czy mieszkanie jest wolne i próbowali nakłonić do wynajęcia jakiemuś znajomemu poniżej ceny rynkowej. Gorzej, że co jeden to lepszy biznesmen i słyszymy dobre rady typu:

- Nie no, głupio zrobiliście, ja to bym... - to czemu tak nie zrobiłeś? Bo cudzą kasą łatwiej ryzykować?
- Bez sensu, bo co wynajmujecie, jak możecie sprzedać? - Bo nie po to kupowałem, żeby za chwilę sprzedać?
- A wiecie ile kasy byście zarobili jakbyście wynajmowali turystom? - A wiemy. Tylko, że nie mamy czasu ciągle się mieszkaniem zajmować i co kilka dni przyjmować nowych ludzi, o ryzyku zniszczeń i kradzieży nie wspominając.

Do tego dochodzi nastawienie niektórych znajomych, którzy sądzą, że skoro mamy mieszkanie, które wynajmujemy to jesteśmy cholernie bogaci. Kilkakrotnie ktoś próbował pożyczać od nas większe sumy pieniędzy argumentując, że na pewno nas stać, bo przecież mamy tę kawalerkę. No nie, nie mamy. Oboje mamy dobrą pracę i owszem, oszczędzamy, ale po pierwsze nadal mamy kredyt na głowie, po drugie oszczędzamy na przyszłość naszej rodziny, a nie na pożyczki dla znajomych.

4. Moi rodzice.

Na koniec niewielka piekielność w postaci nastawienia moich rodziców. Oczywiście, jestem im bardzo wdzięczny za udostępnienie babcinego mieszkania, chcemy się z niego jak najszybciej wyprowadzić z dwóch powodów. Po pierwsze chcę, aby moi rodzice mogli sobie mieszkanie wynająć i dorobić do niepewnej emerytury. Po drugie mieszkanie nie nadaje się dla nas na dłuższą metę. Niby duże, ale bardzo nieustawne, a do tego w dość nieciekawej dzielnicy i absolutnie nie chciałbym, aby moje dzieci idąc do szkoły musiały mijać miejscowych pijaczków w bramie, a na podwórku bawiły się roztrzaskanymi butelkami i zużytymi kondomami.
Moi rodzice kompletnie tego nie rozumieją, ciągle gdaczą, że po co nam inne mieszkanie, kredyty i inne bzdury. Jest mieszkanie jak ta lala, tu się ścianę postawi i mamy dodatkowy pokój, a bezpieczeństwo zapewnimy sobie drzwiami antywłamaniowymi.

A na koniec dodam, że wcale się tym dodatkowym dobrem nie chwaliliśmy na lewo i prawo. Wiedzieli nasi rodzice i kilkoro najbliższych przyjaciół. Niestety, nie nałożyliśmy na to klauzuli "ściśle poufne" i każdy czuł się chyba w obowiązku rozpowiedzieć wszystkim na około.

takie jedno miasto

by ~chlopakZbloku
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
19 23

Pkt 3. znam z autopsji, ale odnośnie samochodu, nie mieszkania. W początkach naszych karier zawodowych, w miejscu, gdzie z żoną mieszkaliśmy komunikacja miejska występowała symbolicznie (teraz jest o niebo lepiej, ale już tam nie mieszkamy), więc musieliśmy mieć dwa samochody, aby dojazdy do pracy i z powrotem nie zajmowały nam więcej czasu niż sama praca. Zarabialiśmy nieźle, jak na ówczesne warunki, ale płace wtedy były o wiele niższe niż teraz, więc mieliśmy dwa tanie samochody. I co kilka tygodni słyszeliśmy od różnych bliższych i dalszych znajomych, jak to bez sensu postępujemy, przecież za te pieniądze zamiast dwóch tanich, mogliśmy kupić jeden drogi samochód. Na pytanie, jak za pomocą jednego samochodu rozwiązać dojazdy w dwa różne miejsca wielkiego miasta i to niekoniecznie o tych samych porach, nikt z nich nie potrafił znaleźć odpowiedzi, ale niektórych to nie przekonywało, bo przecież kupowanie dwóch tanich samochodów zamiast jednego drogiego jest zawsze bez sensu:)

Odpowiedz
avatar Songokan
8 8

@Jorn: Tak... najlepiej się zarządza cudzym majątkiem

Odpowiedz
avatar sanuspg
4 4

@Songokan: he, dokładnie to chciałam napisać. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej na co wydać pieniądze, w co zainwestować i że ten ostatni zakup to był "kompletnie bez sensu, bo lepiej było przecież..."

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
11 11

Co do ostatniego akapitu: Gdybyście nałożyli na informację, że "ściśle poufne", to tym bardziej by się sępy zjawiły. Ile razy do mnie docierały informacje tego typu, a nie byłem pierwszą osobą, a którąś tam z kolei. Oczywiście sam staram się ucinać ten łańcuszek na sobie, a ponadto informacje te zwykle mnie ani nie grzeją ani nie ziębią.

Odpowiedz
avatar Balbina
17 17

A propos pozyczania pieniędzy bo ktoś bogaty jest:) Moja kumpela wraz z mężem jest dość zasobną osobą,nie ma tego z powietrza tylko z cięzkiej pracy. Któregos dnia pojawiła się u nich jej kuzynka w odwiedziny. Ple,ple co tam słychać i w ten deseń.Jak to kuzynce cięzko jest. Chce studiować ale nie ma za co i ona wpadła na pomysł że jak oni mają taki duży dom to ona się do nich wprowadzi. No i dobrze żeby pomogli jej w opłaceniu studiów bo rodzina musi się wspierać. Jak już szczękę pozbierała kumpela z podłogi spokojnie odpowiedziała że super że kuzynka tak się identyfikuje z rodziną. A że ona ma ten dom na kredyt i płaci ok 2tys mc więc oczekuje od niej jako od rodziny(która powinna sie wspierać) partycypowania w kosztach kredytu. Skończyło się fochem i wyjściem kuzynki.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
15 15

@Balbina: Foch pewnie tym większy, że kumpela użyła przeciw swej kuzynce, jej własnych, kuzynki kumpeli, argumentów.

Odpowiedz
avatar Balbina
5 7

@rodzynek2: Właściwie to cała jej rodzina z tamtej strony to jakieś oszołomy.Mieszkanie kwaterunkowe jej mamy dzielili po śmierci ojca a ich brata.Bo im sie spadek po bracie należy. A że mieszkanie duże,to prawie juz sobie wybierali pokoje do zamieszkania(z wiktem i opierunkiem ze strony matki) A to że jej ojciec zrzekł się wszystkiego po rodzicach na rzecz rodzeństwa to już pikuś. Oni są z małych wsi i miasteczek i u nich trochę inna mentalność jest.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
9 11

@Balbina: Zazwyczaj najłatwiej dzieli się nieswoje.

Odpowiedz
avatar Trepan
3 3

@rodzynek2: bez wątpienia najprzyjemniej gdy darmo idzie się nachapać. W skali makro mamy to w kraju.

Odpowiedz
avatar Leme
4 6

Wynajmowanie turystom się faktycznie bardziej opłaca, to może znajomi będą chętni do pomocy? Z każdym gościem trzeba dogadać szczegóły, potem kwestia dostarczenia i odebrania kluczy, sprzątnięcia, wyprania pościeli, dopilnowania czy wszystko jest ok. Fajny sposób na zarabianie ale trzeba mieć na to czas jednak.

Odpowiedz
avatar justangela
5 5

Dziwaczna rodzina i znajomi, totalnie. Też wynajmujemy mieszkanie, ale nikomu do głowy podobne akcje nie przyszły. Jedynie potencjalni wynajmujący potrafili szukać takich "cudownych" rozwiązań, byle byśmy tylko im wynajęli na ich warunkach. Szybko takich oszołomów prostowaliśmy, problemu nie było. Z rodzinką, wbrew pozorom, chyba też musicie sprawę postawę postawić jasno i nie wdawać się w zbędne dyskusje.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@justangela: zależy od środowiska, w którym się obracasz. Autor, wygląda na to, że jest na dorobku i pewnie ma znajomych w podobnym wieku. Dla takich ludzi własne mieszkanie na wynajem to czasem "szał". Rodzina - wygląda na to, że co najmniej teściowie są raczej biedni (skoro sąsiad miał mieszkanie socjalne, bardzo możliwe, że oni też mieli) i tacy ludzie czasem postrzegają mieszkania własnościowe jako dowód na ogromne bogactwo, postkomunistyczna mentalność sprawia, że jako "bogaty" masz się koniecznie podzielić z biednym.

Odpowiedz
avatar justangela
2 2

@digi51: 100% racji, domyślam się z czego to wynika. Tak czy inaczej polecam utemperować zapędy rodziny, bo to masakra.

Odpowiedz
avatar madxx
2 2

@justangela: u nas tylko teściowie się dziwili, że zostawiamy w kawalerce dobre meble (takie 8 letnie, niemalże nówki sztuki :D) zamiast je wziąć do nowego mieszkania, a do wynajmowanego wsadzić jakiś paździerz ze śmietnika :P

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

no to masz piekna i natychmiastowa selekcje rodziny i znajomych tych z pktu 2 od razu blokowac i tyle tym z pktu 3 mowic, ze to wasza decyzja i zebu sie nie wpieprzali, jak nie zadziala- blok tesciom jasno powiedziec, ze nie wywalicie lokatorow na bruk i nikogo nie szukacie nie utryzmywac kontaktu z pazernymi na cudze dziadami, bedzie wam lzej

Odpowiedz
Udostępnij