Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moje perypetie z właścicielem mieszkania, w którym wynajmowałam pokójb- piekielności jakich wiele,…

Moje perypetie z właścicielem mieszkania, w którym wynajmowałam pokójb- piekielności jakich wiele, jednak krwi skutecznie mi napsuły.
Przypomniała mi się historia o tym, jak kiedyś, jeszcze za czasów studenckich szukałam pokoju do wynajęcia.
Co prawda studiowałam zaocznie, ale znalazłam też pracę i czułam dreszczyk emocji na myśl, że wreszcie pójdę "na swoje".
Mieszkanie, które znalazłam wydawało się w porządku, może meble trąciły trochę PRL-em, ale nowe panele, drzwi, wyremontowała łazienka i kuchnia. Za tą cenę nie ma co narzekać - pomyślałam.
Właściciel kontaktowy, miły, wszystko wydawało się być w porządku.

I było tak do pierwszej nocy spędzonej w moim pokoju. O ile wspomniane wyżej meble, pamiętające czasy Gierka mi nie przeszkadzały, o tyle wersalka, tym razem z epoki lat 90-tych okazała się być koszmarnie twarda. Na tyle, że budziłam się kilka razy w nocy. Nie wspomnę o innych małych, ale dość znaczących usterkach, jak np. zacinanie się kurka od prysznica, czy odpadające wieszaki, psująca się pralka, których nie dało się zauważyć na przy oglądaniu mieszkania.
Postanowiłam, więc nocować u mojego ówczesnego wtedy chłopaka i tak w rezultacie mieszkałam u niego przez parę dni.
Nie minął tydzień i dostaję telefon od właściciela. Że dlaczego wprowadziłam się, a nie mieszkam, że współlokatorki się niepokoją dlaczego mnie nie ma - których wcale nie znałam zresztą - i czy zamierzam tam wrócić.

Powiedziałam właścicielowi, że wrócić zamierzam, ale jednocześnie muszę wypowiedzieć z miesięcznym okresem wypowiedzenia, na co z niechęcią się zgodził.
Za kilka dni, choć nie upłynął jeszcze termin płatności czynszu - upływał 10-tego, dostaję pismo od właściciela, którym było wezwaniem do zapłaty, z groźbą zabrania kaucji na koszt poszukiwań nowej lokatorki i natychmiastowego wypowiedzenia mi pokoju. Oczywiście wszystko zapłaciłam w terminie, ale do tego czasu dostałam kilka telefonów od Pana Piekielnego z pretensjami dlaczego tak późno i gdzie w ogóle jestem, dlaczego się nie wprowadzam.

W końcu przyszedł czas urlopu i mojego wyjazdu w góry, o czym wspomniałam współlokatorkom. Miałam wyjechać na kilka dni, nie było mnie tydzień. Telefon od właściciela. Gdzie jestem, czy mam zamiar dalej tam mieszkać, czy zapłacę mu za kolejny czynsz, mimo że termin upływał za 2 tygodnie. Wspomniał też, że współlokatorki mówiły mu żeby wymienił zamki w drzwiach (sic!), bo mnie tam wiecznie nie ma.

Zbliżał się czas mojej wyprowadzki. Dwa telefony od piekielnego bohatera tej historii, czy na pewno chcę opuścić mieszkanie, mimo moich zapewnień.
Przy kolejnej zapłacie pretensje, że znów czekałam prawie do 10-tego i straszenie nieoddaniem mi kaucji.
W końcu w dniu przeprowadzki narzekanie, że wprowadziłam się na tak krótko, tak ciężko się ze mną skontaktować jak jestem w pracy- zawsze oddzwaniałam, czasem po kilku godzinach, ale jednak.

Na końcu komentarz, że pokojem zainteresowanych jest wielu chętnych na moje miejsce - w co nie chciało mi się wierzyć sądząc po tym ile czasu widniało w internecie.
Aż mi się przypomniały stare, dobre czasy, kiedy miałam naście lat i pilnowano mnie na koloniach...

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar kitusiek
18 18

Płaci i nie mieszka - idealny lokator, a nie powód do narzekania. W ten sposób nic nie zepsuje ;)

Odpowiedz
avatar Kaleb
3 3

@kitusiek: Nie dość, że nie zepsuje to jeszcze nie powiększa rachunków za prąd i wodę. Też uważam, że zachowanie właściciela conajmniej dziwne, powinien się cieszyć, lokatorki w zasadzie też, bo więcej miejsca dla nich ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@kitusiek: @Kaleb: no i dla wspollokatorow- rzchynki dajmy na to jak za 2 osoby,a rozkladane za 3 ( a jesli odgorna kwota za wszystko, to wiecej wlascicielowi zostaje w kieszeni) nikt sie po domu nie placze, do nikogo nie trzeba sie dostosowywac ( np. z lazienka rano), nikt nie stuka, nie sprowadza ludzi, nie robi syfu bajka

Odpowiedz
avatar digi51
15 17

Piekielny, owszem, piekielny, ale nie rozumiem, dlaczego po odkryciu drobnych usterek zaczęłaś pomieszkiwać u chłopaka i postanowiłaś się wyprowadzić zamiast zwrócić mu na to uwagę i poprosić o naprawę. Podobnie z wersalką - nie nadaje się do spania i prosisz o wymianę. Może by olał, ale może nie zdaje sobie sprawy, że kanapa jest tak niewygodna, skoro ja codzień nie mieszka w mieszkaniu może też nie wiedzieć o drobnych usterkach, które, jak widać, pozostałym dziewczynom nie przeszkadzają. A swoją drogą zakładam, że Twój chłopak nie mieszkał sam - ciekawe, co jego współlikatorzy i właściciel mieszkania na Twoje pomieszkiwanie tam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Pewnie, że zgłaszałam, a nawet wspóllokatorki jeszcze przede mną zgłaszały nie raz różne usterki, ale właściciel nic nie robił sobie z kiepskiego stanu mieszkania, nie mówiąc już żeby miał kanapę wymieniać...Zresztą sam się niechcący wygadał, że przez mieszkanie przewinęło się ze 40 osób, więc to znaczy, że nie tylko mnie się tam nie za fajnie mieszkało. Nie mówiąc już o takich sprawach, które ciężko byłoby naprawić, jak nieszczelne okna, czy cienkie ściany przez które było słychać jak ktoś oddycha... Ja tam bardzo wybredna nie jestem, ale muszę przyznać, że później wynajmowałam jeszcze różne mieszkania i tamto było chyba najgorsze.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@Olga887: Ok, ale w czemu w takim razie jak do Ciebie wydzwaniał nie powiedziałaś, że nie ma Cię w domu, bo nie da się tam normalnie funkcjonować? Z jednej strony trochę rozumiem, że nie chciało Ci się kopać z koniem, ale uważam, że bez sensu jest płacenie za pokój i mieszkanie, gdzie indziej zamiast egzekwować naprawy. Ok, mówisz, że ściany cienkie, nieszczelne okna jak najbardziej DA SIĘ i trzeba naprawić. Mogłaś sobie chociaż zmniejszyć czynsz albo pominąć okres wypowiedzenia. Bo wiesz, pewnie jest Ci obojętne, że po Tobie przyjdzie ktoś kto znowu będzie w szoku, bo na kanapie nie da się spać, a okna są nieszczelne, ale Ty też znalazłaś się w tej sytuacji, bo 40 osób przed Tobą zachowało się tak jak Ty. I biznes janusza się kręci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@digi51: szczerze, to może i mogłam bardziej napierać na gościa i to egzekwować, ale biorąc pod uwagę moją pracę, studia, związek, a przy tym często zmęczenie i małą ilość czasu, jakoś średnio chciało mi się w to bawić, szukałam po prostu czegoś gdzie będzie mi się wygodnie mieszkać, a to mieszkanie było niekomfortowe pod wieloma względami, choć luksusów nie wymagałam, więc najprościej było mi zrezygnować i tyle, a zanim ponaprawiałby te okna, wymienił wersalkę, naprawił inne usterki, też minęło trochę czasu o ile w ogóle by to zrobił. Może nie zdawał sobie sprawy, ale jak wynajmuje się mieszkanie to powinno się zadbać o jego stan techniczny, tym bardziej, że współlokatorki to zgłaszały przed mną, a on miał gdzieś, więc wiesz...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 maja 2020 o 19:30

avatar bazienka
0 0

@digi51: a jak sobie wyobrazasz wyegzekwowanie tych napraw jak facet ci powie swyczjnie wprost NIE, jak chcesz to sobie naprawiaj na swoj koszt? przeciez go nie zmusisz do teog, jedyne, co mozesz, to wlasnie sie wyprowadzic

Odpowiedz
avatar KwarcPL
16 16

A dlaczego się wyprowadziłaś zamiast powiedzieć właścicielowi o co chodzi i poprosić o naprawę? Facet przesadzał, ale też czułbym się zdezorientowany jakby lokatorka rzuciła wypowiedzeniem po tygodniu.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 6

Z nieporadnego stylu twojego tekstu wnoszę, że wiek nastoletni masz raczej przed sobą.

Odpowiedz
avatar Livka90
2 4

Szczerze, to też bym się wkurzyła jakby mi ktoś wynajął pokój, zaraz potem go wypowiedział i jeszcze prawie wcale tam nie mieszkał i nie odbierał telefonów. Dlatego najlepiej wynajmować mieszkania na kilka miesięcy minimum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Livka90: ok, rozumiem, że to troche klopot jak ktos wynajmie pokoj i zaraz odejdzie, ale ja bym sie cieszyla gdyby ktos wynajal, placil i prawie tam nie przebywal :) przeciez to w interesie wlascicielam aby wszystko sie jak najmniej zuzywalo, a wspollokatorki jakies dziwne i chyba psiapsiolki wlasciciela Janusza

Odpowiedz
Udostępnij