Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Powie mi ktoś, o co się kurka, rozchodzi z ponadtroskliwymi mamusiami? I…

Powie mi ktoś, o co się kurka, rozchodzi z ponadtroskliwymi mamusiami?
I nie mam tu, niestety, na myśli współczesnej "madki".

Mieszkam obecnie z moim partnerem u jego rodzicielki. Kobieta generalnie pozytywna, choć widać, że brak partnera życiowego rekompensuje sobie, rozpieszczając ponad 30-letniego syna. Synek w tym momencie staje się odrobinę niepełnosprawny społecznie, przez to, że kochana mamusia podtyka mu wszystko pod nos.
Posprząta kuwetę jego kotów, choć logicznym jest, że to jego obowiązek i jak amen w pacierzu powinien codziennie to sam ogarniać.
Śniadanie do łóżka? Pewnie. Śmieci wynieść z sypialni? Już mamusia leci. Pranie? Ależ nie ma problemu! Nie przeszkadzaj sobie w grze!

Zaciskam zęby, bo to nie mój dom, a chwilowo nie mam się gdzie przenieść, chociaż jak tak dalej pójdzie, to będę musiała się za czymś rozejrzeć, bo to nie jedyne piekielności z jej strony.

Chatka na teściowej nożce

by Sayu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Face15372
20 20

Mamusia może i piekielna, ale chłop stoi przynajmniej na tym samy poziomie, jak nie wyżej. No i słabo to wróży na przyszłe mieszkanie we dwoje, chyba że marzysz o byciu kurką domową.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2020 o 18:41

avatar Jorn
9 9

@Face15372: Nie wiem. Ja tam w rodzinnym domu wielu obowiązków nie miałem. Nie do tego stopnia, jak opisano w historii, ale jednak niewiele. Gdy wyjechałem do innego miasta na studia, nie miałem żadnego problemu z wejściem w tryb samodzielności. Jeśli się wyprowadzą i autorka wyraźnie powie facetowi, że ma się sam ogarnąć, to się prawdopodobnie ogarnie. Jeśli będzie liczyć, że się domyśli, może być różnie.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@Jorn Wyjechałeś z domu i zamieszkałeś sam/z kolegami czy od razu z dziewczyną?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 14

Po co z nim jesteś?..

Odpowiedz
avatar ampH
15 15

@Sayu: brakuje mi trochę opisu jego reakcji na Twoją rozmowę z nim na ten temat. No, chyba że nie odbyliście rozmowy, to nie było tematu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
25 27

@Sayu: Pozwól mi uściślić pytanie. Po co jesteś z leniem który nie pierze, nie sprząta, nie wynosi śmieci, nie bierze odpowiedzialności za swoje koty i tak dalej?..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2020 o 23:55

avatar rodzynek2
18 18

@Sayu: Czyli nie boisz się, gdy zamieszkacie razem, bez matki chłopaka, że chłopak będzie wymagał tego, co robiła do tej pory jego matka, od Ciebie? On sobie będzie grał, a Ty będziesz musiała ogarnąć wszystkie domowe obowiązki, bo nie będzie sobie chciał przerywać gry.

Odpowiedz
avatar LechU
18 20

@Sayu: Jeżeli myślisz, że po ślubie/wspólnym zamieszkaniu facet się zmieni to masz całkowitą rację: zmieni się ale na gorsze.

Odpowiedz
avatar Sayu
-2 2

@LechU: piszesz z doświadczenia?

Odpowiedz
avatar aka
18 18

@Sayu: chyba nie chodzi o to, żeby PROSIĆ o pomoc, tylko że pewne obowiązki są wspólne i druga osoba powinna się poczuwać do ich wykonywania w takim samym stopniu jak ty, o ile nie jest ustalony rozdział obowiązków, ale wtedy nadal nikt nie powinien nikogo prosić, po prostu każdy robi swoje bez łaski.

Odpowiedz
avatar Meliana
13 13

@bloodcarver @rodzynek2 @LechU @aka: Dajcie spokój, różowe okularki trzymają się jeszcze silnie, żadne tłumaczenie nie dotrze. Czekam na historię pod tytułem "Wytłumaczcie mi, o co się kurka rozchodzi z maminsynkami, co mają dwie lewe rączki do tyłka przyrośnięte?". Daję trzy lata od przeprowadzenia się na swoje. Jeśli pojawi się dziecko - rok. No chyba, że Autorka wejdzie w buty teściowej i będzie chłopa obskakiwać, jak już uprzejme prośby o pomoc przestaną działać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2020 o 13:51

avatar LechU
4 4

@Sayu: Z obserwacji, oraz z doświadczenia w pracy z takimi przypadkami...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 10

@aka: Generalnie jeśli kobieta nie jest zawodową kurą domową, to porządny facet w ogóle jej nie "pomaga" w domu. Po prostu robi swoją część roboty. Na przykład ja mojej żonie nie pomagałem z gotowaniem, jak ja wracałem z pracy wcześniej to brałem się za obiad, a jak ona to oczekiwałem obiadu, i tyle. Może jestem jakiś dziwny, ale chyba tak to powinno działać, nie?

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
7 7

@Sayu: i z mojego doświadczenia wynika, że tacy mężczyźni mają średnią szansę się zmienić - tym bardziej w wieku ponad 30 lat. Byłam z podobnym facetem. Jego matka wykonywała za synów i męża wszystkie obowiązki domowe, więc mój były oczekiwał tego samego ode mnie. 7 lat ciągłego proszenia się o pomoc z mojej strony, a z jego awantur, że to moja rola. Nie zgodził się na listę równego podziału obowiązków typu "ja wycieram kurze, ty odkurzasz podłogę". Po naszym rozstaniu został sam w kawalerce, a że był ponad sprzątanie na niecałych 30 metrach, to stawiał flachę naszej wspólnej znajomej za sprzątanie co ok. miesiąc. Jeszcze od czasu do czasu go odwiedzałam, to sama dla siebie musiałam myć kibel, bo strach było sikać nawet na narciarza. Dramat. Życzę Ci w każdym razie, aby Twój facet okazał się jednak bardziej ogarnięty, chociaż raczej czarno to widzę.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-5 5

@bloodcarver: Ja widzę tą sytuację tak - matka chłopaka po prostu jest matką i opiekuje się WŁASNYM dzieckiem. Nie wiem, u mnie i u męża w domu dalej mimo skończenia 30 lat obchodzimy Dzień dziecka - rodzice kupują nam słodycze (tak, właśnie tak, tak samo jak my na dzień matki kupujemy po prostu kwiaty i spędzamy czas). Nie ma w tym dla mnie absolutnie nic nadzwyczajnego ani dziwnego. Tak samo dla mnie, moje dziecko zawsze będzie dla mnie dzieckiem (chociażby i 50 lat miało), jeśli będę na siłach, to czemy mam mu nie pomóc, jeśli będzie oczywiście tego chciał. My akurat mieszkamy na swoim - ale gdybyśmy mieszkali czy to u teściów czy u moich rodziców, to sytuacja byłaby identyczne - obiad zrobiony, sprzątnięte, wyprasowane,bez kiwnięcia palcem moim czy jego, a naszym jedynym obowiązkiem byłoby się tym obiadem pozachwycać (jak dla mnie też sytuacja wygodna, bo więcej czasu dla nas). Moja mama od zawsze marudziła, że nikt jej nie pomaga, ale jak ktoś pomógł, to i tak było to źle i robiła sama od początku, marudząc że nikt jej nie pomaga. Ja raczej zapytałabym "teściowej" czy jej pomóc w tym czy w tamtym, a jak nie, to trudno- w końcu ma dodatkowy "obowiązek" w postaci autorki. Nie oczekuj, że syn po 30 latach w takim układzie (bo ten układ trwał od dziecka pewnie), nagle zmieni coś w tym konkretnym środowisku,a matka niech robi jak chce. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, by być przeciwko "przyszywanym" rodzicom, w końcu wychowali człowieka, którego pokochałam, a jeśli tak nie jest, to ten związek raczej nie ma szans. W końcu rodzice, też do końca życia będą rodzicami, chociażby i 2 m pod ziemią byli - trzeba ten fakt przyswoić i zaakceptować. Tak więc matka jest matką i syn synem i to ich włąsny burdelik, a teraz ktoś "obcy" wszedł w tą relację. Żyli tak ze sobą pewnie 30 lat, więc nie wiem czego autorka oczekuje. Jak się wyprowadzą na swoje, to partner jeśli kocha, to będzie sam dzwonił do mamusi albo do autorki - jak uruchomić pralkę, jeśli ta mu oczywiscie powie "wstaw pranie" albo po prostu będzie sam musiał nabyć tą umiejętność. Ja osobiście od męża nie wymagam, by robił obiad, kolacje, prał, sprzątał (nawet jak wcześniej do domu przychodzi, co praktycznie nie ma miejsca). Śmieci wyniesie, tylko jeśli mu się postawi worek pod drzwiami (znaczy w przedpokoju) albo powie w prostej komendzie "weż ze sobą śmieci jak idiesz z psem", bo sam się nie domyśli i tak codziennie :). Mamy wypracowane pewne już rytułały, zwyczaje, ale na początku tak nie było. Mieszkanie było moje,więc wiem ze czul się niepewnie - u nas poszliśmy na żywioł, nie było "zostań na 1-2 noce" -byliśmy poprostu dobrymi znajomymi, którzy się w sobie nieświadomie podkochiwali - u niego był remont w mieszkaniu, miał mieszkać 2-3 tygodnie - no i został już u mnie (oczywiście najpierw w oddzielnym pokoju i nie było mowy o niczym więcej, no bo byliśmy znajomymi). Wiec wyszło tak, iż dwie "ofermy" "niedorajdy" "maminsynki" zamieszkały pod wspólnym dachem. Ja wymusiłam na nim, by mył naczynia po obiedzie (bo nigdy tego nie lubiłam, a w końcu był u mnie) więc tak naprawde pierwszy zakup jego jak się wprowadził to była zmywarka (śmiech - kupił ją po 2 miesiącach, jak jeszcze wcale nie było na poważnie) - teraz tylko do niej ładuje :). A ja jak byłam zmuszona gotować (wszak wcześniej robiłam posiłki nieskomplikowane i mogłam jeść naleśniki przez tydzień, a teraz juz tak nie wypadało - w końcu miałam chłopaka pod swoim dachem, który mi się podobał), to wymieniłam pół kuchni na jakieś automaty, ale też gotowałam tylko dlatego, że szybciej wyniosłam się z domu i już coś umiałam, a nie zamierzałam jeść zwęglonego mięsa po raz kolejny (on pewnie też gotując pierwszy raz, myślał że umie gotować lepiej niż ja). On poza obieraniem ziemniaków, nauczył się gotować jak ja wyjechałam w pierwszą dłuższą delegacje, a rodzice jego byli w sanatorium. Po roku życia ze sobą razem i telefonicznym nadzorze przyszłej teściowej i mojej mamy daliśmy rade ogarnąć się całkowicie, a teraz s

Odpowiedz
avatar bazienka
5 5

@bloodcarver: dokladnie, "pomagac" to moze dziecko, nie dorosly chlop

Odpowiedz
avatar marcelka
27 27

teściowa jest we własnym domu, i jak jej pasuje biegać wkoło dorosłego synka, to jej sprawa. mi się wydaje, że Ciebie wkurza to, że jemu to odpowiada (no bo najwyraźniej nie protestuje), a skoro odpowiada, to jest maminsynkiem, co więcej - pewnie będzie oczekiwał podobnego zachowania od Ciebie; zatem gniew źle ulokowany - tylko najwyraźniej na partnera złościć się nie chcesz, więc wściekasz się na teściową - tak łatwiej.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
9 11

U mnie tak jest z bratem. Z tym ze moj brat wszystko sam swietnie ogarnia gdy mieszka poza domem. Mama nie rozumie albo nie chce inaczej robic. Na szczescie juz nie wchodzi bez pukania do niego i powoli sie odsuwa:) wiec brat ogarnia jedzenie sam ale kase mu mama daje... Najgorzej jak brat gdzies wychodzil, a mama za sprzatanie sie brala. Ilez to razy cis waznego wyrzucala bo lezy, bo zmiete itd xD pamietam jak raz caly zsyp w bloku przeszukiwalismy bo przez przypadek zostala wywalona teczka z waznymi dokumentami firmowymi i z laptopem taty xD Wszystko zalezy od chlopa ale nuestety od wychowania tez. Moj maz niby jakies obowiazki mial, a teraz on nie jest kucharzem, sprzataczek, praczem, on nie od dzieci... Moj tata dodatkowo mowi ze chlop jest od wbijania gwozdzi a nie od domu... Oj ciezko. Mimo ze gdy przed slubem mieszkalismy razem to sie dzielilismy obowiazkami.

Odpowiedz
avatar Sintra
11 11

Dla mnie też piekielność leży tu raczej w reakcji twojego partnera. A raczej w jej braku. Inteligentny, samodzielny, zdrowy mężczyzna powinien ogarniać wokół siebie podstawowe obowiązki, jak wyniesienie po sobie śmieci czy zadbanie o zwierzęta. Jeśli (to z historii nie wynika) jego matka jest wybitnie toksyczna i dosłownie wyrywa mu z ręki worek/zmiotkę/kuwetę tłumacząc że ona to zrobi lepiej, to od takiej toksycznej osoby powinien się odciąć, przynajmniej pod względem wspólnego mieszkania, dla swojego i jej dobra, o twoim komforcie nie mówiąc. Piszesz w komentarzach że próbuje pomagać kiedy prosisz go o pomoc- napisz może, dlaczego to ty poczuwasz się do sprzątania jego domu rodzinnego, i prosisz go o cokolwiek w tym zakresie? Dlaczego to nie on stoi z odkurzaczem i prosi o pomoc ciebie? Z tego co piszesz to nie jest sytuacja w której mamusia maniakalnie co dwa dni szoruje wszystkie srebra i kryształy, okna muszą lśnić po każdym deszczu a ścierki do naczyń muszą leżeć wyprasowane i poukładane kolorystycznie. Czyli nie taka na którą można machnąć ręką i stwierdzić że "mamusia świruje, więc niech biega ze szmatką jak to ją uspokaja" (chociaż i to byłoby niepokojące). Facet nie ogarnia wokół siebie podstawowych spraw. A jeżeli dwoje dorosłych ludzi wybiera życie pod okiem i pantoflem despotycznej i nadopiekuńczej mamusi, to już świadczy o was.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-2 6

Mój mąż jest jedynakiem, można powiedzieć rozpieszczonym- teściowie mieszkają w 1 mieście z nami (oddzielnie), moi rodzice dużo dalej. Oboje jesteśmy samodzielni - umiemy korzystać z kuchni, potrafimy zrobić pranie, posprzątać łazienkę, a nawet wyniesć śmieci - osiągnęliśmy wszytskie niezbędne umiejętności jak na 30-latków (tak nam się wydaje). Niestety oboje jesteśmy z podobnych domów. Jak jedziemy do moich rodziców - mój mąż mógłby śmiało napisać to o mnie - nie sprząta, nie gotuje, nie pierze bla bla bla - moja mama uwielbia to robić, więc nim nawet zdąże pozbierać pranie, to moja mama już wypierze 10x , wyprasuje, wykrochmali i co tam jeszcze się trzeba (dobra krochmalu nie umiem zrobić,ja kupuję w sprayu gotowy) W drugą stronę też to działa - zarowno teść jak i teściowa w wielu rzeczach nam pomagają. Zreszta ja sama nie mam nic przeciwko - z wdzięcznością przyjmuję zapas pierogów (wszak ile to mniej pracy) zarówno od rodzicielki jak i teściowej, nie mam nic przeciwko jak teść wyreguluje mi rower (chociaż mąż też potrafi, ale przecież rodzic wie lepiej) czy nakaże przyjechać do garażu na wymianę kół w samochodzie, bo już się nie godzi w zimówkach/letnich jeździć. Jak chcą, niech robią, jak nie chcą - nikt ich nie zmusza, my damy radę sami - czasem jeszcze trochę gorzej w pewnych sprawach, w innych lepiej, ale damy radę. To sie nazywa wygodnicki styl życia (innymi słowy lenistwo). Mozna się z tego wyleczyć, jeśli trzeba samemu ogarniać życie - ja gotować nauczyłam się na studiach (nie żałuję, obecnie radzę sobie nieźle - niektórzy nawet sobie chwalą, mąż nie grymasi, a ja z uśmiechem wspominam te czasu jak ledwo makaron umiałam ugotować :)).

Odpowiedz
avatar mariachi77
3 3

Nie narzekaj. Znajdziecie swój kąt, wyprowadzicie się od piekielnej mamuśki i... I przejmiesz jej obowiązki, bo z takim gościem nie spodziewaj się czegoś innego.

Odpowiedz
avatar Vivelee
1 1

Stoję po innej stronie barykady niż większość komentujących. Jestem kobietą, jako dzieciak, nastolatek i młoda dorosła w domu nie musiałam robić nic. Gdy miałam 25 lat to mama potrafiła mi nieraz przynieść obiad do TV. Nie zrobiłam wtedy w życiu żadnego obiadu, sprzątałam tylko swój pokój, raz dziennie z psem na spacer i koniec obowiązków. Gdy sama za coś próbowałam się zabrać (kosiarkę np.), to zazwyczaj mama to wyrywała i sama robiła, więc z czasem człowiek nie reagował. Teraz mam 32 lata, dziecka jeszcze nie mam, ale mieszkam z mężem od 3 lat na swoim. Dzielimy się obowiązkami mniej więcej po połowie. On prasuje, bo ja nie lubię zapachu; ja zmywam, bo on ma alergię i często podrażnioną skórę. Z psem wychodzimy po równo, jak jeden gotuje to drugi sprząta w zamian. Wczoraj mąż kładł kostkę to ja odkurzyłam i wyczyściłam oba auta wewnątrz, ugotowałam obiad, posprzątałam dom, wyczesałam psa. Nie jest to coś do chwalenia się, tylko chcę podkreślić, że też coś robię i nie oczekuję, że mąż będzie robić to, co robiła wcześniej mama. Rzecz, która mi doskwiera najbardziej, to brak większych umiejętności gotowania. Obranie ziemniaków dla mnie to 4x tyle czasu, co dla męża, ale uczę się wszystkiego w swoim tempie. Mama kiedyś kilka razy proponowała bym z nią gotowała by się nauczyć, ale wówczas mi się nie chciało - mea culpa. Mój brat tak samo był wychowany, a z czasem gdy przeprowadził się do dziewczyny, sam robił zawsze pranie za całą rodzinę, zmywał po sobie. Bratowa jest wyzwoloną kobietą i nigdy nie narzekała by był leniwy. Pomagamy rodzicom gdy się da. Np. miesiąc temu ogarnialiśmy ich ogród (10h pracy dla 2 osób). Jak upieczemy ciasto, to często pół się odstawi dla rodziców - i vice versa, oni też nam coś przywiozą. Teraz podczas epidemii robię im zakupy gdy tylko mogę, a oni nieraz odwdzięczą się jakimś smakołykiem własnego wyrobu. Wiem, że gdy jednego z nich zabraknie, to drugiego bierzemy do nas do domu, choć mrozi mnie na samą myśl, że któregoś zabraknie. Często jak wyjeżdżają to robimy im niespodziankę w postaci czegoś, o czym mówili kiedyś, że by chcieli z remontu. Gdy rodzice robią imprezę rodzinną, to z bratem zmywamy naczynia z własnej woli (trzeba zignorować mamę marudzącą, że to robimy - potem przez telefon się cieszy i nam dziękuje - bo wcześniej może iść spać). Święta organizujemy z mężem na całą rodzinę od kiedy mieszkamy razem. Aha, pieniądze też zawsze miałam od rodziców w większych kwotach, nic mi nigdy nie brakowało. Zabawki dostawałam jakie tylko chciałam, tata zawsze wszędzie mnie zawoził. Na studiach dziennych zaczęłam pracę w fachu - by nabrać doświadczenia. Nie potrzebowałam pieniędzy, ale rodzice mnie nauczyli, że trzeba mieć wiedzę i praktykę w głowie, więc nie chciałam czekać do końca studiów. Dziś szanuję pieniądz i pracuję 8h/dzień, nie oczekuję manny z nieba, zarabiam zazwyczaj więcej niż mąż (oboje prowadzimy działalności gospodarcze). Racjonalnie inwestujemy, nie wydajemy ponad stan, mamy odłożoną kasę na czarną godzinę - to moja inicjatywa, po prostu z obserwacji co robili rodzice. Nie zgadzam się, że brak obowiązków zawsze łączy się z roszczeniowym dzieciakiem a potem lewusem w życiu. Mam wiele minusów (staram się nad nimi pracować), na pewno nie jestem tak pracowita jak mój mąż, ale robię sporo i myślę, że nie jestem ani leniwym ani złym człowiekiem - jestem w normie. Podsumowując, Twój mąż Autorko również może zachowywać się inaczej w domu. Rady, że na pewno tak nie będzie i jesteś głupia, że już z nim nie zrywasz, są schematyczne. Bardzo możliwe, że w domu będziesz musiała go uczyć wielu rzeczy. Na pewno z nim pogadaj na temat tego jak sobie wyobraża podział obowiązków i dowiedz się jaki jest jego stosunek. Nie wszyscy Polacy kradną, nie wszystkie kobiety lecą na kasę, nie wszyscy mężczyźni siedzą z pilotem czekając na piwo. Nie wszyscy, którzy mieli wszystko pod nos, będą roszczeniowi. Sprawdź męża a nie skreślaj przez schematy.

Odpowiedz
Udostępnij