Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedaleko domu mojej ciotki mieszka pewna starsza pani, która znalazła świetny sposób,…

Niedaleko domu mojej ciotki mieszka pewna starsza pani, która znalazła świetny sposób, żeby się nie narobić. Otóż jest notorycznie ciężko chora i umierająca. Od wielu lat najcięższe ataki chorób pojawiały się dziwnym zbiegiem okoliczności w czasie, gdy na wsi jest najwięcej pracy (sianokosy, żniwa, zbieranie kartofli itd.). Zwykłych grypek, chrypek i bóli głowy było co nie miara. Początkowo sąsiedzi się nabierali i robili za nią. Teraz już się tylko śmieją. A poniżej cztery przykłady:

1. Panią Z. bardzo boli biodro. Nie może chodzić, nie może się schylać. Do sklepu szła podpierając się laską i kulejąc. Wieczorem tego samego dnia widziano ją jak szła z dwoma wiadrami wody (po ok 12 litrów każde) podlewać warzywa. Cudowne ozdrowienie. Niestety problem powraca co jakiś czas. I czasem biodro się zmienia. Zmiany bywają tak szybkie, że do sadu/sąsiadki/sklepu idzie kuśtykając na prawą nogę, a wraca kuśtykając na lewą.

2. Pani Z. miała marskość wątroby. Przez jakiś tydzień. Opowiadała o tym każdemu, napawała się współczuciem... Potem jedna z sąsiadek powiedziała jej, że słyszała, że to choroba alkoholików. Nagle okazało się, że wątroba jest jednak zdrowa, a problem stanowi... serce.

3. Pani Z. ma chore serce. Choroba objawiła się nagle, w tym samym czasie, gdy u mojej krewnej zdiagnozowano nadciśnienie. Pani Z. przyszła prosząc o tabletki, bo strasznie źle się czuje i nie da rady nic zrobić. Krewna nie chciała jej dawać nic ze swoich leków, ale tamta nalegała, wiec w końcu dała jej jakąś witaminę i powiedziała, że może dać jej tylko jedną tabletkę, bo to silny lek na receptę, lekarz jej przepisuje tylko jedno opakowanie na miesiąc i jeśli chce więcej to musi iść do lekarza. Pani Z. łyknęła tabletkę, 3 sekundy później stwierdziła, że to fantastyczny lek, bo już czuje się o niebo lepiej i jak sobie teraz ze trzy dni poleży, to już jej całkiem przejdzie...

4. Krewna spotkała na targu znajomą, która zapytała, co słychać u pani Z., bo ponoć ciężko chora jest. Ciotka nie wiedziała o co chodzi, więc wybrała się potem w odwiedziny. Zastała panią Z. leżącą na łóżku pod kocykiem i z okładem na głowie. Wnuczka zrobiła jej herbatę, na stoliku czekała już przygotowana sterta ciasteczek, w telewizorze jakiś serial czy teleturniej... Zapytała, co się stało. Pani Z. słabowitym głosem stwierdziła, że to przez ciśnienie. Otóż miała wysokie ciśnienie, ale z dobroci serca postanowiła zrobić pranie. No i jak dźwignęła miskę z praniem, to jej coś pyknęło w głowie i z tego ciśnienia jej mózg uszami wypłynął, przez co teraz jest chora. Nie muszę chyba dodawać, że również tym razem z końcem sianokosów nastąpiło cudowne ozdrowienie.

by Spektatorka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lucka
7 11

Rozumiem, że clue historii jest takie, że "starsza pani" wymiguje się od pracy przy żniwach, wykopkach itp. Ja wiem, że dawniej wszyscy na wsi musieli ciężko pracować, ręcznie wszystko zbierać, ale czy się mylę, że czasy się zmieniły i do robót ciężkich używa się odpowiednich maszyn? A nawet w przypadku, gdy np pole jest małe i nie opłaca/nie da się wjechać maszyną, to czy należy do tej roboty zaprzęgać "starszą panią"? Historia może być wg mnie piekielna jedynie w kontekście bycia hipochondrykiem i pragnienia atencji.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 6

@Lucka: ja zrozumialam troche inaczej. Starsza pani potrzebuje uwagi. Brag go jej gdy sa zniwa bo wszyscy jej sasiedzi ciezko pracuja. Wymyslila ze bedzie chorowac na ten czas zeby ludzie o niej pamietali i przychodzili do niej

Odpowiedz
avatar KwarcPL
8 14

@Lucka: Jak najbardziej używa się odpowiednich maszyn, ale to nie oznacza, że czynnik ludzki nie jest potrzebny. Dla przykładu kopaczka do ziemniaków wygląda tak: https://www.youtube.com/watch?v=e0JFWmWDdu0 A co do "zaprzęgania" starszej pani to powiem tak: Jej pole, jej zmartwienie. Jak uważa, że nie nadaje się do pracy fizycznej to powinna uczciwie zapłacić komu trzeba (nie trudno o usługi rolne na wsi) a nie żerować na współczuciu.

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

@Lucka: ja rozumiem piekielność dokładnie tak jak @AnitaBlake. Zawracanie czterech liter w czasie, gdy wszyscy są zajęci. Bo przecież jest napisane, że na swoim gospodarstwie pracowało, a przecież nikt nie wymaga od sąsiada, tym bardziej starszej kobiety zapieprzania w cudzym polu.

Odpowiedz
avatar digi51
8 8

@Lucka: no chyba, że chodzi o to, że kobieta właśnie próbowała w ten sposób wzbudzić litość sąsiadów, aby pomagali jest w gospodarstwie.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
3 7

@digi51: Dokładnie o to chodziło. Pani Z. mieszka z dorosłą córką (która ma prawie 50 lat), jej mężem i wnuczętami (najstarsze ma coś koło 28 lat, najmłodsze 17). W tej chwili ma około 70 lat, ale z tego, co ciotka mówiła, to takie numery odstawia od ponad 40. @Lucka: Tu nie chodzi o jakieś katorżnicze roboty. Pani Z. ma emeryturę po mężu od ponad 30 lat (miał zawał koło 40-stki, a że był jedynym pracującym zawodowo w rodzinie, to dostała jakieś świadczenie) i nie musi nic uprawiać/hodować. Ale robiła to, żeby mieć swoje ziemniaki czy marchewkę, a nie kupne. Miała też kozę, dla której potrzebne było siano i kilka kur. Za maszyny trzeba płacić. A pomoc sąsiedzka jest za darmo.

Odpowiedz
avatar xpert17
4 14

czy Wy tam żyjecie w kołchozie?

Odpowiedz
avatar Spektatorka
4 8

@xpert17: Czy Ty w ogóle kiedykolwiek byłeś na wsi, czy tylko znasz ją z nowel pozytywistów? Ja mieszkam w tej chwili w dużym mieście, ponad 100k mieszkańców. Ale mam rodzinę na wsi. Każdy ma tam dom, kawałek podwórka, kawałek pola. I prawie każdy ma po kilka kur, królików, kota, psa, jakąś kozę, hoduje warzywa... To nie są ogromne pola, tylko uprawy na własny użytek. Nie ma obowiązku sadzenia kartofli czy trzymania zwierząt. Ale jeśli już decydujesz się tę kozę mieć, to musisz dla niej siano albo kupić, albo ususzyć. Wiadomo, że "swoje" jajka, pomidory czy kartofle smakują o niebo lepiej niż te z masowej produkcji, no i nie trzeba za nie płacić, ale żeby je mieć, trzeba trochę pracy włożyć.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Tak już tylko informacyjnie - mało osób sobie z tego zdaje sprawę, ale marskość wątroby może też być od bogatej w cukier i niezdrowe tłuszcze diety. Lekarze nazywają tę odmianę cichym zabójcą, bo nikt się nie spodziewa, że niepijącej osobie może wątroba wysiąść, a sam problem nawet wśród lekarzy nie jest wystarczająco nagłośniony. Ale to tak tylko ciekawostkowo; historia piekielna i bliska mi. Sama mam w rodzinie dokładnie takie osoby, ciągle chore i oczekujące, że wszyscy będą wszystko za nie robić i wokół nich skakać

Odpowiedz
Udostępnij