Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historię #82614, przypomniała mi się sytuacja sprzed pół roku, tylko nie…

Czytając historię #82614, przypomniała mi się sytuacja sprzed pół roku, tylko nie o kocie, ale o psie.

Moja przyjaciółka postanowiła, że chce mieć psa. Nie za dużego, bo mieszka w bloku, najlepiej szczeniaka. Znalazła koleżankę, której suczka urodziła kilka małych piękności (zwykłe kundelki, ale prześliczne). Umówiła się z nią, że tego i tego dnia odbierze pieska.

Był tylko jeden problem. Przyjaciółka pracuje po 8 godzin dziennie w sklepie, nie może zabierać ze sobą psa. Rozwiązaniem byłaby pomoc mamy, z którą mieszka i która jest na emeryturze, jednak mama przyjaciółki nie chciała się zgodzić. Prosiła mnie o radę jak ja namówić, bo ona już nie ma odwrotu i psa wziąć musi.

Powiedziałam jej zgodnie z prawdą, że może ją przekona, ale jak jest nieugięta, to lepiej odwołać psa, skoro to jej mama ma się nim zajmować przez większość dnia. Od razu dodałam, że pies może nie jest wymagający jak dziecko, ale trzeba się nim zajmować prawie 24h na dobę, zwłaszcza przez pierwsze dni. Pewnie zrobi jakieś szkody, będzie sikać, będzie trzeba sprzątać co chwila po nim mieszkanie.

Przyjaciółka się nie posłuchała, odebrała psa. Jej mama oczywiście nie była zadowolona, ale jakoś to przełknęła, bo co ma innego zrobić. Koleżanka zadowolona, zdjęcia wysyła, wszędzie dodaje, chwali się psem.

Niestety następnego dnia napisała mi, że musi oddać psa. Zapytałam się czemu. Odpowiedziała, że sika wszędzie, tylko nie na podwórku, załatwił jej kupą dywan, wszystko gryzie, nawet ją, biega, skacze, rozwala wszystko a w nocy nie daje jej spać. Dodała, że myślała, że będzie grzeczny.

Całe szczęście udało mi się ją przekonać aby pies został. Powiedziałam jej, ze to szczeniak, że to minie, dałam kilka porad (np obserwować kiedy po jedzeniu pies się załatwia, aby iść wtedy na spacer, zobaczyć jego reakcje, poznać go, wybawić się z nim przed snem itd). Niestety na ten moment pies wyprowadzany jest przez mamę przyjaciółki, która głównie się nim zajmuje. Przyjaciółka dodaje jedynie słodkie zdjęcia jakiego ma cudownego psa.

Co jest w tym najgorsze? Przyjaciółka z chłopakiem zdecydowali się na rozpoczęcie starań się o dziecko. Jego do poprzedniej właścicielki oddać nie będzie mogła, więc jej mama nie będzie miała nic do powiedzenia, jak przyjaciółka odda jej dziecko pod opiekę.

by misguided
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
26 30

Moim zdaniem głupio zrobiłaś, bo szczeniaczek łatwiej znajdzie dom, niż dorosły pies, a Twoja przyjaciółka przy innej okazji np. wakacje, choroba i tak zechce się go pozbyć.

Odpowiedz
avatar Ohboy
18 22

@miyu123: Zgadzam się, ten pies i tak pewnie nie ma za fajnie.

Odpowiedz
avatar Ohboy
17 21

@misguided: To po co w takim razie w ogóle się odzywałaś? Po co namawiałaś na zostawienie psa? ("Całe szczęście udało mi się ją przekonać aby pies został." jakbyś już zapomniała.) W końcu to nie Twoja sprawa, a dziewczyna i tak nie poniosła żadnej odpowiedzialności, bo pies jest na głowie matki.

Odpowiedz
avatar digi51
14 16

@misguided: owszem, ale widać, że baba jest głupia jak stary kalosz i gdyby oddała psa teraz to jeszcze mógłby znaleźć lepszy dom, gdzie ktoś się nim porządnie zajmie i wychowa, a zajmie się niechętnie i z przymusu. O jakiej odpowiedzialności my tu mówimy?

Odpowiedz
avatar marcelka
22 24

@misguided: zgoda, tylko że w tym przypadku z konsekwencjami decyzji koleżanki zmaga się jej matka, a nie koleżanka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
15 15

@misguided: Póki co to zmaga się z tym jej matka i sam pies, a ona ma na wszystko wywalone. Naprawdę bardzo pomogłaś temu psu.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@misguided: ale zmaga sie z nim teraz NIE ONA, tylko JEJ MATKA twoje namowy zrobily klopot obcej osobie, a przyjaciolka jak nieodpowiedzialna byla, tak zostala moze czas zweryfikowac kryteria, pod ktorymi dobiera sie znajomych? nie chcialoby mi sie co chwila mitygowac takiej trzpiotki

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 14

To, że źle traktuje psa nie oznacza, że tak samo będzie z dzieckiem. Raz, że dziecko ma też ojca, a dwa, że Twoja znajoma po prostu nie traktuje psa jak żywego stworzenia, a jak zabawkę. Dziecko jest człowiekiem, więc jest jakaś szansa na to, że będzie się nim dobrze zajmować ;)

Odpowiedz
avatar misguided
-5 19

@Ohboy: Ale dziecko też więcej płacze, więcej trzeba się nim zajmować i wychowywać niż psa. Skoro nie poradziła sobie z psem, który jest mniej wymagający, to jak będzie się zachowywać przy dziecku? Jak mówiłam jej, że spoko, pies sra, ale dziecko też, to będzie też dla niej problem, to stwierdzała, ze to będzie dziecko, a nie pies więc to co innego, ale niby co? Kupa ma inaczej śmierdzieć?

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 18

@misguided: Nie wiem, czego Ty tu nie rozumiesz. Dzieci mają inny status, bo są małymi ludźmi, którzy na dodatek powstali z genów dwóch kochających się osób (zakładamy, że się kochają). Większość ludzi od razu kocha swoje dzieci i to jest coś zupełnie innego od posiadania zwierzęcia, gdy mowa o osobach, które w zwierzętach widzą ładny dodatek do zdjęć. I tak, taka kupa też jest odbierana inaczej. To tak jak z osobami, które ogólnie nie lubią dzieci, ale swoje kochają i nie przeszkadza im to, że ich własny potomek również załatwia się w pieluchę przez jakiś czas.

Odpowiedz
avatar misguided
-3 13

@Ohboy: Wiadomo, psy to nie dzieci, ale skoro nie potrafi zająć się psem, to jak wychowa swoje dziecko? A tak, zapomniałam, że jak kobieta urodzi dziecko, to je kocha, nigdy jej nic w tym dziecku nie przeszkadza, nie porzuca, nie zostawia w oknie życia, czy na śmietniku, rodzice się nie znęcają nad dziećmi, nie zostawiają ich do wychowania swoim rodzicom. Mam znajomego, którego rodzice zdecydowali się, że po narodzinach oddadzą go dziadkom, bo oni muszą robić karierę. Więc po co decydowali się na dziecko? Żeby się pochwalić przed znajomymi, że mają w końcu dziecko, synka cudowengo. To taki typ ludzi, tak samo ma moja przyjaciółka. Wzięła psa nie po to by się nim zająć, ale po to aby się chwalić przed ludźmi. To samo może być z dzieckiem. Urodzi, po jakimś czasie stwierdzi, że przecież nie może spotkać się z koleżankami, musi isć do pracy, płacze dziecko po nocach, skoro mamusia już to przeszła to ona zna się na tym najlepiej. Co do psa. Podjęła decyzję aby wziąć tego psa więc powinna zachować się jako normalna dorosła i się nim zająć. Pies to nie zabawka, ja je traktuję jak mniej ludzkie dzieci. Skoro zdecydowała się na niego, to musiała wiedzieć na co się szykuje, a jak nie wiedziała, to decyzja nie była przemyślana. Dziecko też może być nieprzemyślaną decyzją

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

@misguided: O ile masz trochę racji, że w tym, że osoba, która zachowuje się nieodpowiedzialnie wobec zwierzęcia MOŻE zachować się też nieodpowiedzialnie wobec dziecko, tak nie można rodzicielstwa i posiadania psa porównywać jeden do jednego. To, że ktoś jest idiotą wobec zwierząt nie znaczy, że na pewno będzie złym rodzicem. To, że ktoś kocha pieski i koteczki nie oznacza, że będzie dobrym rodzicem. Kupa dziecka to nie kupa psa. Niegrzeczne dziecko to nie niegrzeczny pies. O ile sama jestem zwierzolubna i gdybym miała zwierzę to nigdy nie potraktowałabym go jak starego śmiecia, którego się wyrzuca "bo jednak nie pasuje" to pamiętaj, że są chociażby sytuacje, gdzie oddanie zwierzaka w dobre ręce jest usprawiedliwione. Znacznie mniej jest takich sytuacji w przypadku dziecka (mówię tu o zwierzętach i dzieciach, które już wrosły w rodzinę - o kwestiach oddania do adopcji po porodzie nie dyskutuję). Uważam, że twoja koleżanka zachowała się jak idiotka, ALE jednak miała na tyle rozsądku, że szybko zauważyła, że zadanie ją przerasta i chciała naprawić swój błąd. W przypadku dziecka rozwija się instynkt macierzyński i mało która matka oddaje dziecko, bo jej się nie chce pieluch zmieniać, częściej stoją za tym prawdziwe życiowe dramaty lub po prostu to, że dziecko jest z wpadki i rodzice naprawdę tego dziecka nie chcą. Nie słyszałam jeszcze o kimś, kto dziecko planował, a potem oddał "bo jednak za dużo sra" albo "jednak nie mogę się z koleżankami spotkać".

Odpowiedz
avatar Neomica
-5 25

@misguided: Ohboy chyba po prostu próbuje ci wytłumaczyć, że są osoby, które stawiają grubą kreskę miedzy ludźmi a zwierzętami. To ze koleżanka lekceważąco podchodzi do psa nie znaczy że będzie tak samo podchodzić do własnego dziecka. Na dowód wszyscy ci, którzy lekko pozbywają się kochanych niegdyś pupili gdy w domu pojawia się niemowlak. Miłość do psa to skłonność charakteru, nie każdy ja ma. Miłość do własnego dziecka to ewolucyjny imperatyw, ma ją prawie każdy.

Odpowiedz
avatar cassis
-4 8

@Neomica: powielasz mit. Nie ma czegoś takiego jak "ewolucyjny imperatyw miłości do dziecka". Tzw. instynkt macierzyński nie istnieje. Ani u ludzi, ani u innych zwierząt. Zauważ, że w naturze jesli zwierzę np. wilk, wie że szczeniaki sa zagrożeniem jego własnej przeżywalności, to je po prostu zagryzie i tyle. Żadne tam bajanie o instynkcie. Z ludźmi to samo. Poszukaj badań, w 2018 wydano głośną książkę nt. posiadania dzieci. Ponad połowa kobiet żałuje posiadania dziecka.

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@cassis: brawo, ktoś ma sobie szukać wyników badań i książek w necie potwierdzających teorie, które przedstawiasz. Poszukaj sobie wyników badań mówiących o tym, że ludzie nadający sobie ksywki po owocach żałują, że są ludźmi. Zdziwisz się.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 5

@cassis: dzięki, nie mam zamiaru prenumerować wybiórczej, a z darmowego fragmentu wynika, że JEDNA kobieta żałuje posiadania dzieci i to z powodu złego dobioru partnera. No, faktycznie niezbity dowód na nieistnienie insktyktu macierzyńskiego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@cassis: Od kiedy wysokieobcasy.pl stało się źródłem naukowym?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2020 o 16:56

avatar cassis
0 6

@CzaryMary: w arcie msz opisane źródło naukowe. Czytasz, czy odrzucasz, bo wydawca ci się nie podoba?

Odpowiedz
avatar Blankawooo
6 12

Jeśli jesteś naprawdę dobrą przyjaciółką, pomóż jej oddać psa albo znaleźć mu nowy dom.

Odpowiedz
avatar digi51
15 15

@misguided: Nie rozumiem Twojej logiki. A co Ty takiego DOBREGO zrobiłaś? Przekonałaś ją, żeby zatrzymała psa, którego nie chce i zwaliła odpowiedzialność na jej matkę. Piszesz, że to nie była Twoja decyzja, więc po kiego grzyba się mieszałaś? Doradziłaś w kwestii adopcji psa - ok, fajnie. Sama przyznajesz, że ona się nie nadaje do zajmowania się psem, a jej matka tego psa nie chce. Więc co jest dobrego w tym, że dzięki Tobie pies zostanie w domu, gdzie nikt go nie chce? Koleżanka głupia, ale Ty, jeśli już się wtrąciłaś, to mogłaś zrobić coś lepszego, czyli pomóc znaleźć psu lepszy dom. Bo głupich ludzi jest dużo, ale nikt nie zmądrzeje pod przymusem. Tak szczerze to ta historia naprawdę boli mnie osobiście, bo sama znam przypadek, gdzie młody człowiek wraz z rodzicami adoptował szczeniaka. Po kilku miesiącach pies się trójce dorosłych ludzi odwidział. Nie, nie oddali go, nie wywieźli do lasu. Zaczęli go mieć gdzieś. Pies skończył pod kołami auta, bo facet wyszedł z nim od niechcenia, usiadł na ławce, a pies sobie łaził luzem. Ten pies urodził się u moich rodziców w domu, nosiłam go na rękach i odkarmiałam od pierwszego dnia. Sto razy wolałabym, żeby nam tego psa oddali niż olewali i tym samym doprowadzili do śmierci.

Odpowiedz
avatar Iras
6 6

@misguided: "Całe szczęście udało mi się ją przekonać aby pies został. " Tyle masz do tego, że skoro ją przekonałaś, by pies został, to jednocześnie jesteś odpowiedzialna za to, że zamiast psa oddać i dać mu szansę na normalne życie, twoja koleżaneczka jeszcze zdąży wcześniej spaprać mu psychikę. Bo to, ze psa się pozbędzie tak napradę jest pewne jak amen w pacierzu - nie łudź się. Skoro chciała się go pozbyć przez to, że nie raczyła ruszyć palcem, by go czegokolwiek nauczyć, to tak samo nie ruszy palcem w kwestii socjalizacji, czy jakiegokolwiek odpowiedniego wychowania. Efekt będzie taki, że zamiast oddawać szczeniaka, którego ktoś mógłby jeszcze wychować, będzie oddawała za jakiś czas dorosłego psa, z problemami behawiorystycznymi, wymagającego resocjalizacji - a to z kolei może stać się jednoznaczne z dożywociem w schronisku.

Odpowiedz
avatar katem
2 6

A co ma staranie się o dziecko z psem ? Dzieci chowane w obecności zwierząt domowych są zdrowsze i rzadziej miewają alergie.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@katem: np. to, ze laska nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wyglada macierzynstwo i najprawdopodobniej dziecko zacznie ja denerwowac jak maly pies no i psa stosunkowo szybko mozna przyuczyc do np. sygnalizowania potrzeby fizjologicznych, nieczynienia zniszczen a dziecko? chodzic zacznie jak bedzie mialo kolo roku, zalatwiac sie samo jak bedzie mialo 2-3 lata o ile ktos nauczy je, jak to robic w tym czasie ksiezniczka zdazy juz 100 razy miec dzieciaka dosc i pewnie podrzuci go matce jak psa do opieki i takie wlasnie osoby nie powinny miec dzieci ani te osoby, ktore nie sa w stanie zalozyc wlasnej rodziny, poza mieszkaniem rodzicow- bo na tym polega dorosle zycie, a nie na zwalanie matce na glowe kolejnych istot do opieki

Odpowiedz
avatar Jorn
3 5

I mamy kolejną czytającą historię.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Jorn: czy możesz mi łopatologicznie wytłumaczyć dlaczego "czytając historie" interpretujesz jako czytającą historię? bo ile się to poprawia na piekielnych, tyle razy nie potrafię tego zrozumieć bo dla mnie to oczywiste, że to autor czytał historię

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@nursetka: "Czytając" to imiesłów przysłówkowy współczesny, opisujący dwie jednoczesne czynności wykonywane ZAWSZE przez jeden podmiot. Czyli skoro historia się przypomniała (a nie: ja przypomniałam sobie historię), to również historia czytała (inną historię). Mądra bestia z tej historii. Prawidłowa forma: "Kiedy czytałam historię xxx, przypomniała mi się inna" albo "Czytając historię xxx, przypomniałam sobie inną". Proszę :-)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@aegerita: dokladnie, to samo chcialam napisac, uprzedzilas mnie :) i dotyczy to zazwyczaj podmiotu domyslnego, co ciekawe, tego bledu zazwyczaj unika sie, jesli podmiot jest wyrazony wprost @nursetka: w tym szyku powinien byc jeden podmiot, wiec jesli zdanie brzmi "czytajac historie x, przypomniala mi sie y..." masz wrazenie, jakby to historia cos czytala i sobie przypominala bardziej jaskrawy przyklad "Wybierajac sie na spacer, spadl deszcz"- to co, deszcz wybieral sie na spacer? "wracajac ze szkoly, wyjdzalo slonce"- slonce wracalo ze szkoly? strasznie to czesty i razacy blad

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2020 o 17:51

avatar Iras
11 11

źle zrobiłas, że namówiłaś do zostawienia psa - skoro kretynka wzięla psa na siłę, i chciała się go pozbyć, bo zachowuje się jak typowy pies, to i tak się go pozbędzie - pewnie najpozniej po tym jak zajdzie w ciąże, albo gdy szczeniak przestanie być śliczny i słodki. I właśnie na tym, że namówiłas do zostawienia sam pies wyjdzie najgorzej - ktoś, kogo przerasta nauczenie psa załatwiania się na zewnątrz, gwarantuje dodatkowo wszelkie możliwe błędy wychowawcze - każdy miesiąc u tej kretynki odsuwa psa od szansy na normalne życie. Zarówno pod względem wieku - chętnych na dorosłe psy jest o wiele mniej niz na szczeniaki, jak i pod względem tego, że zamiast na spokojnie wychowywać psa, będzie już konieczna resocjalizacja - jedyne pytanie do jakiego stopnia psu zostanie spaprana psychika. Czy będzie np. tylko lęk separacyjny, czy też okaże się, że pies będzie reagował agresją na, przykładowo, dotknięcie jego rzeczy...

Odpowiedz
avatar KwarcPL
4 6

To akurat norma, że jednemu zachce się pieska a potem drugie musi się nim zajmować. Najczęściej to co było najbardziej go nie chciały. Tak było u wujka. Kuzynki, typowe przedstawicielki bananowej młodzieży, zapragnęły retrievera. Psa nigdy nie miały, więc zacznijmy od rasy, która wymaga dużo uwagi i ruchu, bo czemu nie? Wuj wiedział, że to zły pomysł, więc był na nie, ale w końcu musiał ulec. Koniec końców córy miały Reksia w d..., a po roku wyprowadziły na studia i został z psem sam. Bo ciotka, która pomagała go urabiać też nie poczuwa się do żadnych obowiązków. Niemniej jest na to sposób opracowany przez innego wujka. Lokalizujesz znajomego z psem, pożyczasz od niego Fafika na tydzień i niech się zajmują. Jak spodoba im się wstawanie z rana na spacer i sprzątanie bobów zostawionych na dywanie to można brać. Jak nie to same zrezygnują...

Odpowiedz
avatar Minimintminty
6 6

Przyjaciółka mega nieodpowiedzialna, ale Ty nie lepsza. I do tego nie wyobrażam sobie obrabiać tyłek przyjaciółki w necie, zamiast z nią o tym porozmawiać.

Odpowiedz
avatar Morog
0 8

Zawsze mnie bawią takie porównania psa do dziecka, pies to ZWIERZE, dziecko to CZŁOWIEK

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@Morog: A mnie bawi, jak ktoś w ideologicznym zacietrzewieniu popełnia błąd merytoryczny. Człowiek jest eukariontem. Człowiek jest strunowcem. Człowiek jest kręgowcem. Człowiek jest ssakiem. A wiesz, czego brakuje w tym ciągu? Człowiek jest zwierzęciem. Mało tego, szczeniak to dziecko (innego gatunku niż ludzki ma się rozumieć, ale nadal dziecko, ponieważ określenie "dziecko" nie jest przypisane wyłącznie do człowieka). Oczywiście to nie oznacza, że pies jest tym samym co człowiek (bo nie jest; jest pod wieloma względami zupełnie inny, pod wieloma zaś podobny lub taki sam), ale porównanie sytuacji opieki nad psem i opieki nad dzieckiem ma sens, bo istnieje tu wspólny mianownik: opieka. Albo jej brak.

Odpowiedz
avatar madxx
3 3

Jak to jej mama nie będzie miała nie będzie miała nic do powiedzenia? Wystarczy powiedzieć "nie". Babcie nie mają obowiązku zajmować się wnukami. Jasne, mogą pomóc, ale jestem zdania, że kto sobie dziecko zrobił niech się nim zajmuje.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

ale bym sie wkurzyla jakby mi domownik bez mojej zgody przytaszczyl psa dziwie sie matce dziewczyny, ze w ogole zgodzila sie na psa w mieszkaniu, skoro ona nie byla chetna... znala przeciez coreczke i mogla przewidziec, jak sie to skonczy z dzieckiem mama bedzie miala do powiedzenia o tyle, z ebedzie mogla zglosic opiece spolecznej zaniedbywanie dziecka przez biologiczna matke a potem zaadoptowac lub oddac do placowki, nie ma zadnego obowiazku zajmowac sie cudzym dzieckiem :) a nie ma zamiaru wypieprzyc panienki na swoje? bo cos mi sie zdaje, ze dziewczyny na dziecko ewidentnie nie stac, skoro jeszcze mieszka z matka

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Podpisałabym się pod całą ta historię bez wahania, gdyby nie jedna sprawa, która od razu mnie w niej uderzyła. Dziewczyna, o której piszesz w kontekście "piekielnej" jest podobno Twoją przyjaciółką. Którą co jak co, ale obmawiasz na publicznym forum. Przyjaciół albo się akceptuje w pełni, albo nie, coś tu nie gra w każdym razie, gdybyś tak pisała o swojej znajomej, krewnej, nielubianej koleżance z pracy, to jeszcze ok, ale o swojej aktualnej przyjaciółce, serio?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2020 o 19:51

Udostępnij