Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałam Wam opisać sytuację w mojej ocenie piekielną. Z cyklu "Z rodziną…

Chciałam Wam opisać sytuację w mojej ocenie piekielną. Z cyklu "Z rodziną wychodzi się najlepiej..."

Jestem od 15 lat szczęśliwą mężatką. Mamy z mężem dwójkę zdrowych dzieci, lubię moich teściów oraz szwagra. Sielankę rodzinną zaburza jedna osoba - siostra mojego męża.

Moja szwagierka jest młodsza od mojego męża o ponad 10 lat, a od jego brata prawie o 15. W dodatku gdy przyszła na świat teść, dużo starszy od teściowej, był już w wieku "dziadkowym" i co tu dużo mówić - szwagierka jest rozpuszczona jak dziadowski bicz.

Z tego co opowiadał mój mąż, jego siostra zawsze była oczkiem w głowie teściów, wszystko miała podstawiane pod nos, teściowie niczego od niej nie wymagali. Zapewnione korepetycje z prawie wszystkich przedmiotów w szkole, zero obowiązków domowych, kieszonkowe bez ograniczeń. Słuchając tych opowieści wcale nie dziwię się, że wyrosła na taką, jaka jest.

A jaka jest? No cóż, 28 lat, obecnie studiuje trzeci kierunek. Jeden skończyła na poziomie licencjatu, drugi rzuciła pół roku przed licencjatem. Nigdy nie zarobiła ani złotówki, cały czas utrzymują ją teściowie. Opłacali stancję , gdy studiowała w innym mieście. Obecnie mieszka z nimi. Teściowa ma ponad 65 lat, teść prawie 80. Szwagierka nie robi w domu nic, nie interesują ją zakupy. Jak mój mąż albo szwagier nie zrobią rodzicom zakupów to chodzą i dźwigają na piechotę, bo szwagierka nigdy nie ma czasu podjechać z nimi samochodem. Sprzątanie, gotowanie, pranie? Na co to komu? Przecież matka zrobi.

Teść niewiele już wychodzi z domu, jak teściowa złamała nogę i przyszliśmy pomóc, to zastaliśmy kilka worków ze śmieciami w przedpokoju. Szwagierka nie wyrzuciła, bo jej nie po drodze do śmietnika. Czekała chyba, aż matce się noga zrośnie i pójdzie wyrzucić. Byłam wtedy w zaawansowanej ciąży, kilka dni później przyjechałam do teściów z zakupami. Zadzwoniłam do szwagierki, aby zeszła na dół i pomogła mi wnosić zakupy na górę. Powiedziała, że nie ma jej w domu. Gdy weszłam na górę z częścią zakupów okazało się, że szwagierka jest w domu, tylko właśnie włosy umyła, no i przecież nie zejdzie na dół z mokrymi włosami. Rzuciła się na to na torbę, którą przyniosłam jak dziecko i z wyrzutem zapytała, dlaczego nie kupiłam jej tamponów?!

Po tej akcji po raz pierwszy powiedziałam mężowi, że mam to gdzieś, dopóki jego siostra mieszka z teściami i dają się jej wykorzystywać nie będę do nich chodzić pomagać.

No właśnie, apropos pomocy... Teść ma niezłą emeryturę, teściowa też coś dostaje, mogliby mieć jak w raju za te pieniądze. Ale żyją praktycznie od 1 do 1, bo szwagierka pochłania większą część ich dochodów. Teściowa nie ma połowy zębów, od lat zabiera się za wstawianie mostka czy implantów.

Co odłoży trochę grosza na ten cel, szwagierka wyskakuje z potrzebą typu nowe buty, usterka w samochodzie, wakacje... a teściowe dają, bo, jak to mówią, "komu mają dać, jak nie córce". A potem mój mąż jeździ i zawozi im obiady od nas, bo się okazuje, że pod koniec miesiąca jedzą kartofle z cebulą, bo córcia musi przecież jadać co drugi dzień na mieście.

Komu mają dawać jak nie córci... Kiedy braliśmy ślub teściowie obiecali nam pewną sumę dołożyć do wesela. Na kilka miesięcy przed weselem stwierdzili, że jednak nic nie dadzą, bo córcia, wtedy jeszcze nastolatka, jeździła konno i zażyczyła sobie, aby rodzice kupili jej konia. Kupili za pieniądze, które obiecali nam na wesele. Do dziś uważam, że była to celowa zagrywka siostry męża, która po prostu nie może znieść, że ktoś inny dostaje trochę uwagi albo nie daj Boże grosza od teściów.

Pamiętam, jak zaszłam w pierwszą ciążę i zaprosiliśmy teściów na obiad, aby podzielić się dobrą nowiną. Przyszli ze szwagierką, która wtedy była jeszcze w szkole. Ponieważ bardzo czekaliśmy na dziecko radość była przeogromna, także ze strony teściów. Szwagierka niby przez chwilę też się cieszyła i gratulowała, ale gdy zauważyła, że kwestia naszego dziecka bardzo dominuje rozmowę, zaczęła teatralnie płakać, a gdy już wszyscy zwrócili na nią uwagę, zaczęła twierdzić, że od miesięcy ma depresję i nikt tego nie zauważa. Oczywiście reszta spotkania minęła na rozczulaniu się nad szwagierką.

Podobnie zachowała się, gdy mój szwagier miał wypadek i przyjechała z teściami do szpitala. Wiadomo, nerwy, wszyscy martwili się stanem zdrowia szwagra, a w w tym wszystkim jego rodzona siostra, która rozczula się nad sobą, bo w tych okolicznościach nikt nie współczuje jej tego, że facet z nią zerwał.

Podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia stwierdziliśmy z mężem, że Wigilię urządzimy u siebie, jedynie z dziećmi. Zawsze jeździliśmy do moich rodziców lub teściów, ale w tym roku moi rodzice pojechali do ciotki do Francji, a święta u teściów od lat sprowadzają się do awantur, bo szwagierka jest wiecznie niezadowolona, nigdy nic jej nie smakuje, z prezentów jest niezadowolona, przy stole zachowuje się wulgarnie i po prostu psuje nam święta, na czym cierpią nasze dzieci. W tym roku zadzwoniła do nas z pretensjami, że jak to nas nie będzie, teściowa nie chce zbyt dużo gotować, bo będą tylko w trójkę i MAMY jej przywieźć jakieś ciasto i sałatki. Najchętniej pokazałabym jej figę z makiem, ale mąż i tak miał rodzicom zawieźć trochę jedzenia, więc oczywiście i szwagierka dostała "swoje"

Może ktoś powie, że mogłabym mieć to gdzieś, że teściowie są dorośli i robią co chcą. Ale ja widzę jak cierpi mój mąż. Cierpi, bo od prawie 30 lat siostra psuje mi każdy dobry moment z rodzicami, cierpi, bo widzi jak rodzice dają się wykorzystywać, a córka doi ich, ile może i w żaden sposób się nie odwdzięcza. Cierpią moje dzieci, bo kochają dziadków, ale normalne spędzanie z nimi czasu jest praktycznie niemożliwe. Szwagierka jest o nie zazdrosne, zdarzało się, że gdy moje dzieci były u teściów w odwiedziny wydzwaniała do nas, żebyśmy je zabrali, bo jej przeszkadzają. Przy stole potrafiła złośliwie przedrzeźniać kilkuletnie dzieci, śmiać się z tego, że się przejęzyczyły. Doszło do awantury, bo z błahego powodu nazwała mojego wówczas 5-letniego syna upośledzonym dałnem. Dzieci przed długi czas jej się bały. Żona mojego szwagra w ogóle nie pozwala swoim dzieciom na odziewanie teściów i odcięła ich kompletnie od kochanej ciotuni. Mam ochotę zrobić to samo.

Na koniec aktualna piekielność. Moi teściowie są w grupie ryzyka w związku z obecną pandemią. Szwagierka ma to gdzieś, ciągle spotyka się ze znajomymi, ani na chwilę nie zawiesiła życia towarzyskiego. Teściowie boją się do niej odezwać, bo gdy zwracali jej uwagę, darła japę, że ma to gdzieś i nie będzie się zamykać w domu. Straszyła ich jeszcze złośliwe, że na przykład koleżanka, z którą się spotkała nakaszlała na nią itd.

Szczerze? Wzięłabym tę babę najchętniej za fraki i powiedziała jej, żeby się ogarnęła. Ale teściowie nie pozwalają nikomu zwrócić córci uwagi. Teściowa już zapowiedziała, że większość spadku dostanie córka, bo synom się w życiu poukładało (Się poukładało... każdy doszedł do wszystkiego sam), a córeczka jakoś szczęścia nie ma...

kochana rodzina szwagierka

by ~borsuczamama
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Aniela
33 35

Jakby mi ktos w ten sposob dziecko nazwal to mialabym naprawde gdzies czy tesciowie sie obraza czy nie ale szwagierka taki opiernicz by zgarnela ze balaby sie odezwac serio. Mozna ignorowac to ze rozpuscili ja jak dziadowski bicz, to ich wina wiec niech teraz sami sobie z tym radza ale jak zaczyna ustawiac reszte rodziny to powinniscie zrobic z nia porzadek. Co niby zrobi? Wyprowadzi sie? Co najwyzej zamknie w pokoju i nie bedziecie widziec obrazonej ksiezniczki na spotkaniu rodzinnym.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
18 20

@Aniela: dokladnie. Ja bym to samo zrobila. Nie pozwole skrzywdzic moich dzieci. Wprowadzilabym zasade: tesciowie moga przyjechac sami (jak jest gdzie spac to i na kilka dni) ale musza wylaczyc telefony. Olac babe

Odpowiedz
avatar KwarcPL
10 12

@Aniela: Otóż to. Tak jak rozumiem trzymanie języka za zębami kiedy szwagierka swoją piekielność realizowała na teściach (dorośli ludzie, nie Twoja rodzina), tak nie wyobrażam sobie puszczenia płazem wyzywania mojego dziecka. Opieprzyłbym z góry na dół i miałbym gdzieś czy dziadki się obrażą. Może ultimatum "albo ogarniają wyrodną córkę, albo wnuki przestają ich odwiedzać" dałoby im do myślenia?

Odpowiedz
avatar marcelka
30 32

problem jest taki, że Ty widzisz roszczeniową i nieogarniętą życiowo, a w dodatku wredną dorosłą kobietę, a teściowie widzą swoją malutką córeczkę. Może trochę kapryśną, no ale czy od malutkiego dziecka oczekujemy jakieś wielkiej odpowiedzialności? Irracjonalne, ale chyba częstsze, niż się wydaje. Współczuję Twojej rodzinie; ale ciekawe, jak teściów kiedyś zabraknie, a "księżniczka" obudzi się z 40 na karku, zerowym doświadczeniem zawodowym , brakiem odpowiedzialności i brakiem kasy...

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
14 16

A ja tutaj widzę pewną niezdrową relację pomiędzy tą dziewczyną a rodzicami, która być może nadaje się nawet na terapię... No bo co, synowie jakoś dali radę się uniezależnić a akurat ją spotkał zły los, który to uniemożliwia? Kaman...

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 9

@FlyingLotus: Dużo młodsze dzieci są zupełnie inaczej traktowane, zwłaszcza, jeśli rodzice są już starsi. Mogli ją po prostu rozpieszczać do granic (i dalej to robią), a teraz sobie z tym nie radzą. Gdyby dziewczyna siedziała cały czas w domu, to może faktycznie byłoby coś na rzeczy. Ale z historii wynika, że ma całkiem bogate życie towarzyskie, więc może po prostu jest pijawką.

Odpowiedz
avatar goodfather
5 5

@FlyingLotus: To nie musi być nie zdrowa relacja. U mojej żony jest podobny przypadek. Teściowie mają trzy córki, najstarsza i najmłodsza radzą sobie w życiu, są mężatkami, pracują, nawet jak im coś nie idzie to nie narzekają wiecznie tylko starają się to poprawić. Średnia siostra, nie może znaleźć faceta, bo każdy jest głupi, nie na jej poziomie, myśli tylko o seksie itd. W pracy wiecznie wszyscy są przeciwko niej, dziewczyna co jakiś czas zmienia pracę nie dlatego, szuka lepszej tylko dlatego, że musi bo popada w konflikty z współpracownikami. Nie potrafi nic sama sobie załatwić, albo jest to dla niej dużym problemem. Nauczyła się że zawsze ktoś za nią zrobi.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 3

@goodfather: ,,Nauczyła się że zawsze ktoś za nią zrobi." to się nie wzięło z powietrza, ktoś ją tego nauczył.

Odpowiedz
avatar wrukw
4 14

Ja mam na szczęście normalną siostrę, ale gdybym miał taką jak twój mąż, to przede wszystkim zacząłbym od prostowania jej światopoglądu (już dawno temu, ale jak to mówią, na naukę nigdy nie jest za późno), następnie regularnie wykazywałbym rodzicom jakie działania ich córki doprawadzają do których negatywnych konsekwencji, tak długo, aż przyznaliby mi rację, i wsparli, albo choć nie przeszkadzali w resocjalizacji. A potem zabrałbym się za intensywny kurs samodzielnego życia dla siostry. A jeśli z jakichś względów nie chciałbym lub nie umiał sam tego zrobić, to moja najdroższa małżonka ustawiłaby ją do pionu, metodami tak skutecznymi jak drastycznymi, bo to bardzo mądra kobieta jest :) Niestety twój mąż i szwagier mają tylko dwa wyjścia: albo jak najszybciej zacząć robić wszystko co w ich mocy, żeby naprostować zachowanie siostry (nie będzie ani łatwo, ani szybko, więc nie zdziwiłbym się jakoś bardzo, gdyby wybrali deugą opcję), albo odciąć się całkowicie od siostry i rodziców, lub samej siostry (czyli np. przywożąc im posiłek, czekać aż zjedzą, i dopilnować, żeby ona nie dostała nawet okruszka, itd., ale to też czaso i energochłonne) A ogólnie to współczuję chłopakom, bo sam mam młodszą siostrę, i bardzo sobie chwalę naszą relację. Zawsze możemy na siebie liczyć, wspólnie pomagamy rodzicom, nasze dzieciaki wychowują się praktycznie razem, i jestem bardzo zadowolony z tego jak kształtują się nasze wzajemne relacje. Moja żona bardzo ją lubi, z wzajemnością, a jej mężem jest mój najlepszy przyjaciel od czasów przedszkola, więc tu też nie narzekam. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym mieć takie kontakty z siostrą jak twój mąż i szwagier, i szkoda mi ich jak cholera.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2020 o 15:05

avatar misiafaraona
0 4

@wrukw dopiero co sam narzekasz na portalu na swoją rodzinę, a chcesz ustawiać innych?

Odpowiedz
avatar wrukw
0 6

@misiafaraona: Nie kochana, nie narzekam na moją rodzinę, a na teścia mojej siostry, z którym relację mam tak ścisłą jak guma w starych majtach, o pokrewieństwie nie wspominając ;) I nawet nie tyle narzekam, co opisuję szerszemu gronu, bo ja osobiście nie bardzo mam na co narzekać w kwestii jego osoby.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2020 o 21:31

avatar justangela
15 17

Szczerze: teściowie są dorośli i sami sobie "zapracowali" na to co mają. Gdybym była na Twoim miejscu to jasno postawiłabym sprawę i albo szwagierki bym nie widziała na oczy, albo ustawiłabym ją do pionu przynajmniej na czas spotkań. Nie wyobrażam sobie, aby dorosła (ponoć) osoba w taki sposób traktowała mnie i moje dzieci, i aby tak wykorzystywała swoich rodziców jasno pokazując jaka to z niej "królewna". Obchodzicie się z nią jak z jajkiem, a tu trzeba sprawę zdecydowanie postawić, bez miejsca na fochy, teatralne płacze i zagrywki, pyskówki i co tam jeszcze ma w repertuarze. Krótko i na temat.

Odpowiedz
avatar helgenn
14 14

Każdy w komentarzach taki mądry, jeśli chodzi o sytuację "co by było gdyby". Zakładam, że nie raz padały propozycje, żeby to teściowie przyjechali w odwiedziny, być może to niemożliwe, np. jedno z nich jest schorowane. Mam podobny przykład w otoczeniu: starsza kobieta zakochana w jedynym synie (dwie pierwsze ciąże poroniła, więc na syna chuchała i dmuchała). Tyle, że ten syn już w wieku prawie emerytalnym bez swojej rodziny i bez stałej pracy. Żadne logiczne argumenty nie trafiały do tej kobiety, na jej syna się wszyscy uwzięli i już; szybciej urwała kontakt z osobą, która chciała doradzić w dobrej wierze niż spojrzeć krytycznym okiem na ukochanego synusia.

Odpowiedz
avatar justangela
3 5

@helgenn: tutaj sytuacja jest nieco inna, to raz. A dwa, że rodzeństwo powinno tak tą młodszą siostrzyczkę wziąć w obroty, że by jej do głowy nie przyszło więcej pyskować.

Odpowiedz
avatar aka
18 18

@justangela: 15 lat młodsza to mogą się prawie nie znać. 19 lat idziesz na studia a w domu zostaje czterolatka. Ty skupiasz się na zakładaniu rodziny a ona dopiero jest nastolatką i wszystko można zwalić na trudny okres. A potem jest już za późno. Jak dla mnie nie ma co winić braci w tym wypadku

Odpowiedz
avatar justangela
7 9

@aka: oczywiście, że mogli nie mieć kontaktu. Niemniej nawet jeśli miała "luzy" to nie zmienia faktu, że nawet po latach można cokolwiek robić. A tutaj mamy rodziców ustawionych przez roszczeniową pannicę, a braciszek potrafi jej jeszcze sałatki zawieźć na święta. No litości.

Odpowiedz
avatar anulla89
1 3

@justangela: Zgadzam się z tobą. Z trudem, ale mogę zrozumieć, że dla rodziców dwóch facetów, córeczka urodzona o tyle później jest oczkiem w głowie, i ciągle im się zdaje, że to mała, słodka dziewczynka, choć to dawno nieprawda. Ale bracia nawet teraz mogą zacząć pracę nad tym, żeby przynajmniej w stosunku do nich i ich rodzin zachowywała się jak należy, jeśli nie są w stanie jej kontrolować na bieżąco. Albo olać ją zupełnie, ale to może się na nich wszystkich zemścić w przyszłości... Sama mam piekielną szwagierkę, pisałam o niej zresztą. Teraz sytuacja wygląda tak, że nasze stosunki są chłodno-poprawne, i baardzo rzadkie, ale kiedy zaczyna pokazywać różki, to natychmiast sprowadzamy ją na ziemię, bo mieliśmy już dość jej zachowania. I to działa, bo coraz rzadziej musimy ją dyscyplinować, w ciągu ostatnich dwóch lat ani razu nie zrobiła nic głupiego w naszym kierunku, mimo, że wiem, iż z resztą rodziny poczyna sobie tak samo jak zawsze. Oczywiście idealnie by było, gdyby całkiem "znormalniała", ale skoro nie jesteśmy w stanie do tego doprowadzić, to zajęliśmy się przynajmniej tym, jak odnosi się do nas. A co do tego, że taka duża różnica wieku sprawia, że nie mieli/nie mają na siostrę wpływu, i ogólnie się prawie nie znali, to (może niezbyt obiektywnie, bo tylko na własnym przykładzie) ale nie mogę się z tym zgodzić. Mam trzech braci, dwóch najstarszych jest ode mnie starszych o 11 i 12 lat, dodatkowo nie wychowywaliśmy się razem, bo oni mieszkali z pierwszą żoną naszego taty, a ja i trzeci wg. wieku brat jesteśmy dziećmi drugiej żony. Jak można się domyślić, nasze matki raczej za sobą nie przepadały, co było jedną z przyczyn niezbyt częstych kontaktów. Teoretycznie więc powinniśmy być dla siebie niemal obcymi osobami. Ale mimo wszystko nie jesteśmy, bo bracia zawsze interesowali się co tam u nas słychać, obaj twierdzą, że w związku z tym, że byłam dziewczynką, w dodatku najmłodszą w rodzinie, czuli się za mnie odpowiedzialni. Kiedy dochodziły ich słuchy, że mam (albo sprawiam) jakieś problemy, to przejeżdżali całe miasto, żeby ze mną pogadać, pomóc, albo (kiedy miałam kłopot z jednym gościem z klasy) po prostu się pokazać pod szkołą, żeby dać do zrozumienia, że w razie co staną za mną. Żeby było zabawniej, to i ich matka i babcia mocno nie pochwalały takiego asymilowania się z "tamtą rodziną", więc gdy byli młodsi, przy każdej takiej wizycie musieli albo ukrywać gdzie się wybierają, albo mocno się nagimnastykować, żeby nie słuchać potem marudzenia. Mogli odpuścić, widywać się z nami tylko w czasie kiedy tato brał ich do nas, i na jakichś rodzinnych uroczystościach, ale zależało im na kontaktach z młodszym rodzeństwem, więc się starali. Nie wiemy jak było w rodzinie opisanej przez autorkę, może bracia próbowali wychowywać siostrę w zastępstwie zapatrzonych w nią rodziców, a może uznali, że to nie ich problem i odpowiedzialność. Ale nie zgodzę się z tym, że sama różnica wieku sprawia, że rodzeństwo nie jest tak blisko, jak w przypadku kiedy jest w podobnym wieku. Jest to jednak zależne głównie od tego starszego rodzeństwa, to ono musi wykazywać chęć "bratania się z gówniarzami". A kiedy nie ma dobrych relacji, ani autorytetu, to ciężko w jakikolwiek sposób wpłynąć na krnąbrnego nastolatka, a później jeszcze ciężej na dorosłego... I mimo tego, że rodzice są poniekąd sami sobie winni, to i tak mi ich szkoda. Niestety, jak to mówią, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a oni przecież chcieli, i nadal chcą jak najlepiej dla swojej córki... Szkoda tylko, że jednocześnie krzywdzą tym ją, i "olewają" synów...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Rozumiem, że taka osoba może irytować bo rzeczywiście jest rozpuszczona jak dziadowski bicz, ale...w zasadzie to jest tylko Twoja szwagierka, w dodatku nie mieszka razem z wami (bo wtedy rzeczywiście byłby to problem), teściowie też chyba są na tyle świadomi, że jest to ich własny wybór... Co innego gdyby cierpieli na np. demencję, a ona okradała ich z renty, wtedy należałoby interweniować, ale oni są w pełni świadomymi ludźmi, tak samo jak i szwagierka, jeśli im tak dobrze, niech tak sobie żyją, teściowie też nie będą wieczni i brak zaradności prędzej czy później się na niej zemści, mimo spadku po nich w przyszłości, bo pieniądze też mogą szybko się rozejść.

Odpowiedz
avatar justangela
11 15

@Olga887: przy braku asertywności to się zemści na autore oraz jej mężu. Teoretyczna sytuacja (całkiem możliwa): teściu umiera, kasy mało, teściowa choruje i trzeba przy niej być /opiekować się. Zgadnij czy cudowna córeczka podejmie się opieki? Nie... Opiekować będzie się autorka, jej mąż, szwagier i jego żona. Będą dokładać do leczenia, opieki, zakupów, wszystkiego. Będą dokładać do piekielnej siostrzyczki dla świętego spokoju, bo do tej pory jej ustawić nie potrafili. A po śmierci teściowej spadek (dom i co tam jeszcze jest) dostanie w 100% siostrzyczka, która będzie jeszcze płakać, że mało i że jej się należało, bo ona tyle z rodzicami mieszkała.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2020 o 22:15

avatar konto usunięte
0 0

@justangela: to nawet nie teoretyczna sytuacja, ale bardzo czesta, znam wiele takich przypadkow z opowiesci i najblizszego otoczenia. Zazwyczaj najwiecej dostaje ukochane dziecko, ktore nic nie zrobilo, a ci ktorzy sie poswiecili dostaja fige z makiem,

Odpowiedz
avatar goodfather
4 4

Cóż, skończy się to wielką tragedią, w momencie jak rodziców zabraknie, dziewczyna zostanie z majątkiem i wszystko momentalnie straci. Chyba, że udaje tylko taką nieogarniętą, a w rzeczywistości jest tak cyniczna że wykorzystuje tylko sytuację do tego by jej dobrze było.

Odpowiedz
Udostępnij