Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witajcie. Czytam Piekielnych od 2 lat i wiele razy zbierałam się, by…

Witajcie. Czytam Piekielnych od 2 lat i wiele razy zbierałam się, by opisać parę sytuacji, ale zawsze "rozchodziło się po kościach". Do dzisiaj.

Słowo wstępu. Jestem nauczycielką języka polskiego z kilkunastoletnim stażem i wychowawcą klasy szóstej. Wiele już napisano o zdalnym nauczaniu, mi to jakoś wychodzi, z dzieciakami kontakt mam dobry,lubią mnie i wzajemnie- ja lubię robić to, co robię, mimo nędznej kasy. :)

Ostatnio mieliśmy zdalną radę pedagogiczną, na której dyrektor zobowiązał wychowawców, by byli czujni, jeśli chodzi o przemoc domową u uczniów. Ok. Fajnie, tylko jak to sprawdzić? Mam naprawdę dobry kontakt z moją klasą, wiem, że nie u każdego jest różowo, ale pomysł dyrektora, by na Teamsie lub Skype przyglądać się, czy dzieci nie mają siniaków skwitowałam serdecznym śmiechem. :) Wymyśliłam więc wspólnie z wychowankami sekretny kod, (nie ujawnię go tutaj oczywiście).

W skrócie: gdy na Messengerze klasowym, któreś dziecko napisze, np. klocki Lego, wiem, że wsiadam w samochód i bez informowania policji jadę po dziecko, by zabrać je do siebie, bo jest rodzinna awantura a dzieciak się boi. Kolejny kod to już wezwanie policji itd. Wiecie o co chodzi?

Dziś otrzymałam telefon od baaaardzo wkurzonego dyrektora. Podobno dwoje rodziców napisało do niego skargę, że ja jako wychowawca sugeruję, że w ich domach jest patologia i wymyślam jakieś kody, by zabrać im dziecko. Ręce mi opadły po prostu...

by diablojka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 15

nie znam się, ale czy to legalne, byś zabierała do domu jakieś dziecko? zresztą, jak planujesz to zrobić: jedziesz na miejsce; dzwonisz do drzwi i otwiera ci wq... Andrzej... co dalej, bo ja wątpię, żeby jakikolwiek rodzic dał ci na przechowanie dzieciaka. szczeg. patologia nie zechce przyznać, że jest patologią

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-1 13

@miyu123: z tego, co rozumiem nie jest to przedmiotem przytoczonej historii. Zapewne albo robiłaby to nielegalnie albo znalazła na to jakiś legalny sposób. Ale że nie jest to przedmiotem historii, dopisała "W skrócie: ".

Odpowiedz
avatar diablojka
12 18

@miyu123: Ależ mam oczywiście świadomość, że byłoby to nielegalne :) Ale ten alarm miał dotyczyć sytuacji kryzysowych, godziny "W" itp. A w takiej sytuacji pędzę ratować dziecko i mam gdzieś przepisy. :) Przecież nie porywam dzieciaka na drugą stronę globu :) Chodzi raczej o to, by doraźnie tu i teraz pomóc. Sama to przeżyłam i wiem, jak trudno czasem o tę pomoc po prostu poprosić.

Odpowiedz
avatar diablojka
11 19

@miyu123: Tyle się teraz mówi o znieczulicy sąsiadów, członków rodzin, którzy kryją takie sytuacje. Nie sądzę, że byłby to koniec mojej kariery. Jako opiekun i wychowawca, (a także funkcjonariusz publiczny) mam obowiązek dbać o wychowanków. Jak to robić zdalnie? Jak zadbać, by czuli się bezpieczni i wiedzieli, że mogą na mnie liczyć nawet w tej "koronawirusowej" sytuacji? Jeśli masz lepszy pomysł, chętnie skorzystam. i nie zamierzam nikogo przetrzymywać hehe To już duże dzieci, w końcu 6 klasa, chodziło o doraźną pomoc, w sytuacji, gdy nie ma kto tej pomocy udzielić. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 17

@diablojka: duże dzieci, ale nadal dzieci! jesteś nauczycielką, a nie batmanem. jeżeli wiesz o rodzinach, gdzie jest problem z przemocą, alkoholem itd. to meldujesz odpowiednim osobom, instytucjom. możesz też ewentualnie doedukować dzieci odnośnie tego, gdzie i co mogą zgłaszać. zrobisz, jak zechcesz. chciałam tylko powiedzieć, że rozumiem postawę tych rodziców i dyrekcji.

Odpowiedz
avatar marcelka
7 9

@miyu123: uwielbiam Twój komentarz: " jesteś nauczycielką, a nie batmanem" <3

Odpowiedz
avatar diablojka
17 23

@miyu123: Widać wyraźnie, że nigdy nie miałeś/miałaś do czynienia z takimi sytuacjami. Oczywiście- instytucje, osoby... jasne :)Zadziałają za dzień/tydzień/miesiąc, założą niebieską kartę, parę razy zajrzy policja... Ale w tej jednej konkretnej chwili dziecko bite i kopane musi mieć świadomość, że może wyjść z domu, że znajdzie się w bezpiecznym miejscu.I koniec kropka. I jeśli mnie zwolnią kiedyś za taką pomoc, odejdę z godnością :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@diablojka: jestem z zawodu pracownikiem socjalnym i moja krótka kariera w mopsie utemperowała moją młodzieńczą chęć zbawiania świata. ludzie ciągle kłamią i manipulują, dzieci nie są wyjątkiem, zresztą to Twoi wychowankowie powiedzieli rodzicom o Waszym super-sekretnym kodzie. ponownie: zrobisz, jak zechcesz. rada ode mnie: zainwestuj np. w kurs kasy fiskalnej, tak na wszelki wypadek.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

Oj już tak nie panikuj, nawet jak ją zwolnią, to będzie korków udzielać albo pójdzie do prywatnej szkoły, kto jej zabroni? A swoją drogą, nie żeby coś, ale ja nigdy nie widziałam diablojki i batmana w jednym pomieszczeniu...

Odpowiedz
avatar Ginsei
-1 1

@miyu123: Łoj tam, łoj tam... Dziecko ma wybiec na zewnątrz, nauczyciela (niby przypadkiem) będzie koło jego domu przejeżdżać i zabierze go na burgery, bo dzieciak boi się do domu wrócić. Oczywiście informując o tym odpowiednie organy i zastrzegając, że nie możesz dziecka odwieźć, bo zaczyna panikować.

Odpowiedz
avatar diablojka
-3 9

miyu123 Ależ mam oczywiście świadomość, że byłoby to nielegalne :) Ale ten alarm miał dotyczyć sytuacji kryzysowych, godziny "W" itp. A w takiej sytuacji pędzę ratować dziecko i mam gdzieś przepisy. :) Przecież nie porywam dzieciaka na drugą stronę globu :) Chodzi raczej o to, by doraźnie tu i teraz pomóc. Sama to przeżyłam i wiem, jak trudno czasem o tę pomoc po prostu poprosić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 14:22

avatar marcelka
6 6

no ja się tu zgadzam z przedmówcami - załóżmy, że dziecko pisze hasło - i jak to widzisz dalej, w praktyce? Wbijasz się siłą na chatę jakimś patologicznym typom, którzy akurat urządzają sobie awanturę? wyciągasz dzieciaka przez okno czy liczysz, że oni, mimo oparów gniewu i alkoholu grzecznie powiedzą: "tak, jesteśmy do bani rodzicami, Haniu, idź z panią"? nie gniewaj się, że ironizuję, bo zamiar dobry, ale wiesz co jest dobrymi chęciami wybrukowane... poza tym to co Ty chciałaś zrobić, to jedno. A to w jaki sposób ta dwójka dzieci przedstawiła to swoim rodzicom, to może być zupełnie inna historia.

Odpowiedz
avatar diablojka
8 12

@marcelka: Wszyscy moi uczniowie mieszkają na wsi, więc wyjście z domu nie byłoby, (mam nadzieję!), wielką trudnością. Chodziło o pomoc doraźną, kilka godzin, dzień. Mi chodziło o bezpieczeństwo dzieci, a w takiej sytuacji, (opary alko , wielka biba) wszystko może się stać. Wszyscy rodzice mają do mnie mój prywatny numer telefonu, a ja w takiej sytuacji zadzwoniłabym/wysłała smsa, że dziecko się boi i jest u mnie parę km dalej. Chodzi mi o reakcje: "tu i teraz", bo wiem z doświadczenia, że ta jest zazwyczaj najbardziej potrzebna w takich sytuacjach.

Odpowiedz
avatar didja
1 11

Trudno mi uwierzyć, że jesteś polonistką, skoro popełniasz tak podstawowe błędy językowe i interpunkcyjne. Po drugie: z tymi kodami musiałaś coś źle zrozumieć. Owszem, mają być wprowadzone kody, ale: - nie wymyślone przez ucznia, tylko ma zostać wprowadzony standaryzowany system kodowania w polityce antyprzemocowej (jeszcze nie wiem, jakie one będą, zatrzymałam się na inspirowaniu wzorami z Francji), - nie jedziesz do domu i nie zabierasz ucznia, bo to nielegalne i niebezpieczne. Nawet pracownicy opieki społecznej, którzy są uprawnieni do interwencji, przeszkoleni psychologicznie (często są psychologami-psychoterapeutami) i doświadczeni - nie jadą na taką interwencję bez policji. A nielegalne - bo z prawnego punktu widzenia to zwykłe porwanie małoletniego, za które grozi Ci, oprócz sankcji karnoprawnych, nawet wydalenie z zawodu.

Odpowiedz
avatar diablojka
7 11

@didja: Proszę o wytknięcie tych błędów. Pisałam pod wpływem chwili. Piszesz, że ma zostać wprowadzony standaryzowany kod itd. I super, chwała za to. Tylko co, jak sytuacja zdarzy się dzisiaj/jutro? Oj kodów nie ma, nie będę reagować? Moje kody z MOIMI UCZNIAMI są tylko dla nas i to wewnętrzna umowa między wychowankami a mną. Ma działać DORAŹNIE i uważam ją za dobry pomysł. Na lepszy niestety nie wpadłam, bo jak zapewnić wychowankom poczucie względnego bezpieczeństwa w czasie zarazy, to niestety jeszcze nas nie przeszkolili :) Cóż, może lepiej mieć to w czterech literach, nikt mnie nie będzie kiedyś za to po sądach targał? No nie- ja tak nie potrafię. Obojętny nauczyciel-źle, angażujący się- jeszcze gorzej... Jak żyć?

Odpowiedz
avatar marcelka
2 4

@diablojka: nie chodzi o to, żeby się nie angażować, ale o to, żeby się angażować mądrze. bo jeśli sytuacja naprawdę byłaby bardzo poważna, zagrażająca zdrowiu czy nawet życiu dziecka, to Twoja reakcja powinna polegać na wezwaniu policji. Bo policja po pierwsze ma uprawnienia, po drugie wie jak działać w takich sytuacjach. A jeśli sytuacja dziecka z jakichś powodów jest trudna, ale nie zagraża jego bezpieczeństwu, to należałoby pewnie porozmawiać z rodzicami (na spokojnie), z dzieckiem, zaangażować może psychologa, może opieką społeczną, a nie zabierać (w sensie prawnym: porywać) dziecko z domu "na dzień lub parę godzin" bez zgody rodziców;

Odpowiedz
avatar diablojka
2 8

@marcelka: Policja przyjedzie, rodzice powiedzą,że nic się nie dzieje a dziecko dostało histerii, bo mu nie kupili nowego Iphona. Sąsiedzi nic nie słyszą, nic nie widzą... Dzieci słysząc o policji często rezygnują z wezwania pomocy, by "chronić" rodziców. Niestety, cała ta procedura tylko na papierze tak ładnie wygląda...

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@diablojka: no ale widzisz, tu musiałybyśmy wejść w głębszą dyskusję na temat patologii, systemu reagowania na takie sytuacje, systemu pomocy, psychologii dziecka... nie sądzę, że policja po przyjeździe, gdyby zastała np. pijanych rodziców i przestraszonego, posiniaczonego dzieciaka powiedziałaby "spoko, nic się nie dzieje"; może 10 czy 20 lat temu mogło się to zdarzyć, ale dziś - nie sądzę. poza tym, jeśli sytuacja byłaby w danym domu aż tak patologiczna, to zabrałabyś dzieciaka, a na drugi dzień dostałby i tak wpierd***, że "sprawy rodzinne wynosi z domu", albo i bez powodu. chodzi mi o to, że w przypadkach patologii, przemocy w rodzinie incydentalna pomoc nic nie da, bo dziecko trzeba z takiej rodziny wyrwać na stałe, a nie na jeden dzień - a Ty takiej możliwości nie masz. a w przypadkach, gdy coś jest nie tak, ale sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu, to też kwestia długofalowej pomocy, a nie jednorazowego "dnia w wesołym miasteczku"

Odpowiedz
avatar diablojka
1 7

@marcelka: Pewnie, że w takiej sytuacji zgłosiłabym rodzinę. :) Ale co, jak dziecko zwierzy mi się na fejsie, że go biją lub maltretują psychicznie, to mam wezwać policję, poinformować dyra i umyć ręce jak Piłat? W końcu po to buduję relację z wychowankami od dwóch lat, żeby mi ufali. A jak dziecko mi napisze, np. "tylko błagam niech pani nikomu nie mówi, nie wzywa policji"? Mieliśmy już w szkole różne sytuacje naprawdę.

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 11

Moi nauczyciele z liceum wyciągnęli mnie z konkretnego, toksycznego bagna, za co do końca życia będę im wdzięczna. Dlatego też rozumiem jak ważne jest zaufanie na linii uczeń - nauczyciel. Mogę tylko pochylić przed Tobą głowę z uznaniem.

Odpowiedz
avatar diablojka
6 8

@Bryanka: Dziękuję, właśnie dlatego, że też kiedyś przeżyłam piekło, (tyle,że w małżeństwie), wiem, jak ważna jest tego właśnie rodzaju pomoc. I nikt mnie nie przekona, że robię coś niewłaściwego. :) Pozdrawiam serdecznie. ")

Odpowiedz
avatar anulla89
6 6

Mam mieszane uczucia odnośnie tej historii. Z jednej strony chwała ci za to, że się angażujesz, że chcesz pomagać "swoim" dzieciakom, że mogą na ciebie liczyć i ufają ci. Ale z drugiej mam bardzo nie miłe wrażenie, że będziesz miała z tego tytułu poważniejsze problemy, i nie podoba mi się to... Popieram twoją postawę i to że ci się chce, ale martwi mnie, że jak to mówi znana maksyma "każdy dobry uczynek zostanie odpowiednio ukarany", i obawiam się, że ta kara zniechęci cię bardzo skutecznie do takich akcji, ze szkodą dla potencjalnych potrzebujących cię dzieciaków. Rozumiem potrzebę która tobą kieruje, ale odnoszę wrażenie, że albo nie zastanowiłaś się nad konsekwencjami dla ciebie, albo je zbagatelizowałaś. Powinnaś kierować się taką zasadą jak ratownicy medyczni, tzn. twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze, bo jeśli tobie stanie się krzywda, to już nikomu nie będziesz w stanie pomóc. Tak mi przyszło do głowy, zamiast zabierać dzieciaka do siebie, zabieraj go na spacer, docelowo do jakiejś dalszej rodziny, jeśli jest taka w pobliżu. Za spacer z dwunastolatkiem nikt cię nie będzie ciągał po sądach, z domu wyszedł sam, a ty odprowadziłaś go tylko do najbliższego trzeźwego, odpowiedzialnego krewnego.

Odpowiedz
avatar Kaleb
1 1

Też jestem nauczycielką. Nie pomyślałaś, że pomimo tego, ze masz dobry kontakt z dziećmi dzieci mogą Cię źle zrozumieć? Nie mówię tutaj o zmyślaniu, wierzę, że znasz swoich uczniów z tej strony. chodzi mi o sytuację, w której np. dziecko nie będzie chciało odrobić zadań domowych, rodzic będzie chciał zmusić do odrobienia w wyniku czego dojdzie do awantury, rozżalone i złe na rodziców dziecko (z powodu, że ograniczają mu czas wolny i robienie tego na co ma ochotę) przypomni sobie, że pani wychowawczyni kazała pisać do siebie w takich przypadkach. Ty przyjeżdżasz zabierasz, a potem masz sprawę w sądzie o porwanie. 12-latki, 13-latki wydaja się już dorośli i dojrzali, ale w sytuacjach trudnych wychodzi, że poddani ciężkim próbom emocjonalnie są nadal na poziomie małego dziecka. To normalne, ponieważ z dzieciństwa co dopiero wyszli i wkraczają w dorosłość, ale niekoniecznie maja na to ochotę, za to otoczenie wymaga od nich większej odpowiedzialności. Burza hormonalna, normalna dla okresu dojrzewania, sprawia, ze często podejmują nieracjonalne decyzje i często zdają sobie z tego sprawę już za późno, kiedy pierwsze emocje miną. Trochę nie dziwię się tym rodzicom, to nie jest sposób na walkę z przemocą domową. Trzeba mieć oczy dokoła głowy po prostu i widzieć różne symptomy. Na Skype to bardzo trudne oczywiście, wręcz niewykonalne.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Byś się podzieliła z nami tym, co znaczy nędzna kasa ;). A tak serio, to szanuję bardzo i współczuję sytuacji

Odpowiedz
Udostępnij