Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Obserwuję ostatnio w mediach hejt na szkoły i naukę zdalną z powodu…

Obserwuję ostatnio w mediach hejt na szkoły i naukę zdalną z powodu wymagania posiadania sprzętu do nauki. O ile w wypadku nauczycieli jest to w jakiś sposób zasadne - niejako to pracodawca powinien zapewnić niezbędny sprzęt - o tyle hejtu ze strony rodziców z tego względu nie jestem w stanie zrozumieć. Pomijam już naturalnie poziom samych nauczycieli (zdjęcia ćwiczeń przesyłane via MMS etc.) - to oddzielny wątek.

Od kilku ładnych lat wypłacane jest co miesiąc 500+. Przeznaczeniem tego świadczenia było chyba wsparcie rodziców w wychowaniu dzieci - w co wlicza się też przecież edukacja. Dlaczego więc w dobie internetu 5G i płatności telefonem rodzice nie przeznaczyli dotychczas tych środków na zakup czegoś tak - wydawałoby się - banalnego jak komputer do nauki?

Nie musi być to przecież nawet komputer stacjonarny czy nawet laptop, a choćby tablet z Androidem. Kilku znajomych mi rodziców zainwestowało w sprzęt stricte do rozrywki: XBox One, telefony za kwotę ca. 700-1000 zł czy wielkoformatowe telewizory - a problemem okazuje się kupno tabletu za 200-300 zł (za 350-500 zł można kupić całkiem niezły z Windowsem). Do tego Google czy Microsoft (a także Apple, jeśli ktoś kupi np. iPada) oferują darmowe pakiety biurowe - jedynym wymaganiem jest założenie konta w ich usługach.

Skąd więc ta roszczeniowa postawa typu 'mi się należy'? Tym bardziej, że państwo przeznacza przecież środki na ten cel.

by ~Zadziwiony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
23 35

o to, to. i o ile rozumiem, że może wcześniej, gdy ktoś ma kilkoro dzieci, nie było potrzeby zakupu laptopów/tabletów dla każdego dziecka, bo miały np. wyznaczone pory korzystania, to jednak 500+ jest wypłacane niezależnie od epidemii i w tej sytuacji zakup tabletu za 200-300 zł nie powinien przekraczać możliwości rodziców.

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 13

Albo laptopy poleasingowe; kosztują naprawdę grosze, jeśli wziąć pod uwagę ich jakość. Jak ostatni raz - całkiem niedawno - zmieniałam sprzęt, to za te 300 spokojnie by się kupiło laptop, który wszystkie e-lekcje ogarnie. Ba, ja znalazłam za niecałe chyba 2500 cudeńko, na którym mogę sobie odpalić Wiedźmina 3 i to nie na najgorszych ustawieniach, gdzie przecież to są laptopy głównie biznesowe, a nie gamingowe. Zresztą, czego by nie wybrać, 500+ miało iść na potrzeby dzieci, za tę kwotę spokojnie da się kupić wystarczający sprzęt, więc jak dla mnie nie ma innego wytłumaczenia w większości przypadków niż to, że rodzice te pieniądze wydają na rzeczy, które powinni dziecku zapewnic sami.

Odpowiedz
avatar arokub
-1 3

@marcelka kup tablet za 200 zł i skorzystaj z niego przez kilka godzin w nauce on-line.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
23 31

uff nie jestem sama, dzięki za tą historię, bo już myslałam, że zwariowałam. Dodam tylko, że tablet jak tablet, ale za 200-300 zł można kupić całkiem przyzwoity, szybki i efektywny laptop. My od lat nie kupujemy nowego sprzętu ani na raty ani za gotówkę, kupujemy wszystko za grosze używane i dzięki temu mamy w domach kilka bardzo dobrych sprzętów za fajną cenę. Ale cóż, widocznie narzekanie jest wpisane w charakter niektórych Polaków (niektórych, bo nie wrzucam wszystkich do jednego wora)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
19 29

Dwa miesiace temu bym sie nie zgodzila (komputer w domu nie jest obowiazkowy). Jednak od zamkniecia szkol byly dwie wyplaty 500+. Wg mnie teraz juz nikt nie powinien miec z tym problemow. Kazdy juz powinien zakupic potrzebny sprzet.

Odpowiedz
avatar pinslip
14 28

@AnitaBlake od zamknięcia szkół sporo osób straciło też wszystkie dochody, więc te 500+ nierzadko musi pójść po prostu na wyżywienie rodziny, a nie na kupno tabletów.

Odpowiedz
avatar Tolek
1 29

Ale łatwiej i przyjemniej przepuścić MOJE pieniądze na głupoty i pierdoły.

Odpowiedz
avatar normalnyCzlowiek123
17 31

@Greenwolff: Wprawdzie nie mi to oceniać - nie moje dzieci, nie znam dokładnie sytuacji - ale czy dobrą inwestycją jest w takim razie przejadanie pieniędzy zamiast zainwestowania ich w rozwój dzieci zgodny ze standardami XXI, a nie XIX wieku? - tak, by w przyszłości one już nie musiały zaciskać pasa. Komputer nie służy wyłącznie do rozrywki - to de facto okno do praktycznie nieograniczonych możliwości pozyskiwania wiedzy.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
9 43

@Greenwolff: To nie jest rozwiązanie tajemnicy, to są twoje problemy. I tylko twoje. Nic nas nie interesuje w jaki to tajemniczy sposób zostałaś matką samotną dwojga dzieci. Moja opinia jest taka że nie planujesz życia, nie ogarniasz co się dzieje, idziesz na żywioł. No to masz. Męcz się. Skoro zdecydowałaś się na dwoje dzieci i zostałaś sama - twój problem. Dla mnie to patologia. Skoro wolisz wakacje i inne metody niegospodarności przy małych dochodach to też twój kłopot. Przy tak długim pobieraniu 500+ można było uskładać na cokolwiek. I pokaż mi tablet 17 cali... No dobra, może to 7 miało być.

Odpowiedz
avatar normalnyCzlowiek123
9 21

@tatapsychopata: Jakkolwiek też uważam, że lepszą inwetycją jest nauka - tak wydaje mi się, że ten agresywny ton wypowiedzi to przesada w drugą stronę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

@Greenwolff: ty chyba nie kumasz ile to jest przekątna 17cali

Odpowiedz
avatar digi51
2 22

@tatapsychopata: aż słabo się robi, że tak agresywny i bezwględny typ jak Ty ma dzieci. Może i autorka tego komentarza jest patologią, ale jeśli tak to swoim komentarzem pokazujesz, że jesteś jeszcze większą.

Odpowiedz
avatar KaZiel
6 22

@tatapsychopata: Nie znasz sytuacji tej osoby żeby nazywać ją patologią. Może jest sama bo odeszła od męża przemocowca. Nie pochodzę z jakiejś super bogatej rodziny. Komputer miałam od 11 roku życia i dzieliłam go z bratem. Za to mama starała się wysyłać mnie co roku na jakiś fajny wyjazd na ferie czy wakacje.Z perspektywy czasu cieszę się że tak wybrała bo z wyjazdów zawsze wracałam zadowolona i kawałek Polski zobaczyłam Utrzymanie kosztuję. Najniższa krajowa plus 2 razy 500 zł. To nie jest tak dużo jakby mogło się wydawać. Media czynsz, jedzenie, dzieci trzeba ubrać kupić im przybory do szkoły Może ta mama zamiast kupować dwa komputery woli opłacać dzieciom zajęcia z języka albo odkłada na ich przyszłość. Jak czytam tu komentarze już od jakiegoś czasu to gdyby ktoś napisał, że zakupił dzieciom komputery do nauki, ale kosztem wakacji to część osób krytykowałaby ten wybór, że czemu pozbawia dziecka przyjemności Polak zawsze znajdzie powód żeby skrytykować Wiele osób też nie kupiło każdemu dziecku osobnego komputera, bo do rozrywki jeden na kilkoro dzieci wystarczał. A teraz przez nauczanie zdalne wszystko się posypało Tylko że mając w perspektywie utratę pracy przez koronę nie wiem czy rozsądne jest wydawanie kilkaset złotych na sprzęt

Odpowiedz
avatar Tolek
-5 25

@tatapsychopata: W pełni zgadzam się z Tobą A ci wszyscy broniący Greenwolff pewnie też uważają, ze 500+ się im należy z tego powodu , za spłodzili dzieci.

Odpowiedz
avatar digi51
7 19

@Tolek: nie, ci wszyscy, którzy "bronią" Greenwolff uważają, że skoro 500+ już jest to fakt pobierania go i bycia jednocześnie samotną matką nie czyni z nikogo patologii i pisanid czegoś takiego jest chamskie i bezczelne.

Odpowiedz
avatar Etincelle
12 20

Fakt, że może za ostro, ale jednak jeśli ktoś potrzebuje 500+, żeby mieć na jedzenie czy na wynajem, to coś poszło bardzo nie tak, bo to są BARDZO podstawowe potrzeby. Jeżeli tego nie muszą zapewnić rodzice, to co muszą? Wychodzi na to, że nic.

Odpowiedz
avatar Malibu
1 17

@Etincelle: Zgadzam się. Jeśli rodzic dziecka np. umiera zanim to dorośnie to coś poszło baaardzo mocno nie tak. Jeśli rodzic dziecka porzuca rodzinę to też coś poszło nie tak. Tylko, że to to w żaden sposób nie świadczy o rodzocu, który sam został z dziećmi i próbuje jakoś sobie z tym radzić.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
9 21

@tatapsychopata: Aż mi się niedobrze zrobiło po Twojej wypowiedzi. Odniosłam wrażenie, że sugerujesz jej "puszczenie się" i zostanie na lodzie, a bycie samotnym rodzicem to patola. Moja koleżanka też się zdecydowała na dziecko razem ze swoim świeżo upieczonym mężem. I została sama. No patola straszna. A została sama bo w jej męża wjechał samochód prowadzony przez pijanego idiotę. Mój kuzyn zdecydował się nie na jedno, a na dwoje dzieci! I też jest sam, bo po dwóch latach walki rak pokonał jego małżonkę. Pewnie, patola przeokropna. Zdecydowali i niech się męczą. Czy są ludzie nieodpowiedzialni w zarządzaniu pieniędzmi i opieką nad dziećmi? Jak najbardziej. Ale człowieku weź się zastanów zanim coś powiesz, bo na takie "patole" jest więcej wyjaśnień niż Ty zdajesz się sugerować.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-4 10

@Malibu: są różne sytuacje, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że wszyscy ci, którzy narzekają na konieczność posiadania sprzętu do nauki, nie są w stanie w żaden sposób poprawić swojej sytuacji finansowej. No i to wciąż kwestia podejścia. Chcemy z partnerem kupić psa. Psa nie kupimy, dopóki nie wybudujemy domu i każde z nas nie będzie zarabiało tyle, żeby w razie czego utrzymać ten dom, psa i drugą osobę, gdyby właśnie coś się stało. Skoro wiem, że wystarczy wypadek, żeby wszystko zostało na mojej głowie, to nie ma opcji, żeby pojawił się pies, bo w razie czego łatwiej będzie mi zająć się wszystkim. Więc przykro mi, ale jeśli ja więcej opcji biorę pod uwagę, chcąc wziąć psa, niż ktoś, kto chce mieć dziecko (!), to jakoś trudno mi się przejmować jego losem. Znaczy, kurde, to nie jest tak, że wypadki, choroby czy rozstania się nie zdarzają, więc trzeba brać je pod uwagę, a nie podchodzić do tego na zasadzie "hurra, teraz jest super, zróbmy sobie dziecko".

Odpowiedz
avatar digi51
6 12

@Etincelle: masz rację, pewnie jest duża część, która narzeka, bo uważa, że państwo ma im dawać bez końca, ale ja czytałam też, słuszne moim zdaniem opinie, że kupowanie np. czterech laptopów dla czwórki dzieci na okres kilku miesięcy jest zwyczajnie bezsensowne. Albo kupi się trupy za grosze i może się okazać, że odrabianie na nich lekcji jest niemożliwe, albo nowe lub co najmniej w bardzo dobrym stanie i walnie się je potem w kąt. Lepszym rozwiązaniem, choć teraz już niemożliwym, byłoby np. Za opłatą wypożyczenie kompurera te szkoły, gdyby szkoły takie bazy sprzęty miały. Poza tym, odnosząc skę do tego co napisałaś wyżej, ta konkretna osoba nie napisała, że gdyby nie 500plus to nie zapewniła by dzieciom mieszkania i jedzenia. Może przeznacza je na wynajem większego mieszkania i kupno lepszego jedzenia. Poza tym wybacz, ale wypadki chodzą po ludziach i gdyby każdy myślał na zasadzie "nie chcemy mieć dzieci, bo jak jedno z nas zginie to drugie zostanie samo" to ludzkość już dawno by wymarła. Normalnie życie rodzinne planuje się w dwójkę, no niestety są sytuacje, gdzie zostaje się w wyniku wypadku lub nieodpowiedzialności partnera samemu. Państwo wspiera też takie osoby i nie wiem, dlaczego osobę, która z oferowanej pomocy korzysta nazywa się patologią. Ma honorowo zrezygnować, że dostały tylko pełne, "niepatologiczne" rodziny?

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 7

@digi51: z jednej strony wrzucanie wszystkich samotnych rodziców do worka pt. "patologia" to gruba przesada. z drugiej strony zgadzam się z @Etincelle, że niestety ludzie często beztrosko podchodzą do życia, a potem w razie sytuacji, która ich negatywnie zaskoczy - choroba, wypadek, śmierć, odejście partnera, strata pracy - pojawia się problem. Nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować, ale trzeba starać się myśleć perspektywicznie i na tej podstawie podejmować decyzje, a nie z nadzieją, że "jakoś to będzie". Za mało wg mnie mamy danych, żeby przesądzać, z czego dokładnie wynika sytuacja @Greenwolff, ale dwie rzeczy też zwróciły moją uwagę: to, że w zamierzeniu 500+ miał wesprzeć rodziny, czyli być dodatkiem do normalnego funkcjonowania a nie podstawą funkcjonowania (a wynajem mieszkania czy jedzenie to jednak podstawa), po drugie argument o niekupieniu synowi tabletu bo "będzie wieczna wojna w domu" sugeruje, że coś jest nie tak. Jeśli syn ma problemy psychiczne - to trzeba leczyć. Jeśli jest leczony, a nadal istnieje obawa o "wieczne wojny", to coś chyba jest nie tak z tym leczeniem. Poza tym nawet w tej sytuacji można po prostu udostępnić synowi swój laptop/komputer/tablet - wyłącznie w celu odrobienia lekcji.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
-2 26

@Imnotarobot: Tak, to patologia. Przypadków losowych nie ma zbyt wiele, w końcu ilu ojców małych dzieci ginie w wypadkach z nie swojej winy? Zdecydowanie więcej jest tych co to zrobią dzieci, może to jakoś będzie, nie będzie, rozwód... I tak, sugeruję że nie ogarnęła życia. Bo jakby ogarnęła to nie zostałaby sama. Ponieważ... Jeśli wyszła za pijaka to on pił przed ślubem. Jeśli wyszła za przestępcę to on kradł/wymuszał/szmuglował lewiznę przed ślubem. I tak dalej. Był agresywny? Dobrze że odeszła, ale przecież agresję miał wcześniej w sobie. Nie było widać? Bez końca można. I dalej uważam że wakacje są na drugim, lub trzecim miejscu, po nauce, bo wykształcenie jest najważniejsze. Co z tego że zjedziesz Polskę, Europę, świat i okolice jak głąbem będziesz?

Odpowiedz
avatar digi51
5 11

@marcelka: Ależ ja nie twierdzę, że takich ludzi nie ma, ale ocenianie w najgorszy możliwy sposób obcej na podstawie kilku linijek, bo tak akurat pasuje do tego, co chce się napisać to intelektualne dno. Powtórzę jeszcze raz - to, że wydaje pieniądze z 500+ na mieszkanie i jedzenie, nie oznacza, że bez tego jedzenia i mieszkania by nie miała, ale może teraz wynajmuje 2 pokoje zamiast kawalerki i dzieci dostają zdrowsze jedzenie. Nie wiem tego, ale nie napisała nic, co wskazuje na to, że ma rodzinę patologiczną. Rodzina z problemami to jeszcze nie rodzina patologiczna, bo każda rodzina ma mniejsze lub większe problemy, a obecnie każdy frustrat połowę rodzin od razu wrzuca do worka "PATOLOGIA", bo pupa piecze, że JEGO święte podatki to finansują. Ja nawet nie jestem jakąś szczególną zwolenniczką 500+ (powiedzmy ni mnie ziębi, ni grzeje), ale można już dostać pie...dolca od czytania, że każdy kto pobiera ten zasiłek to patologia i na pewno przewala na wódę i tipsy. Wracając do pierwotnego komentarza Greenwolff - przecież ona nawet nie napisała, że chciałaby darmowy sprzęt czy cokolwiek, ot wytłumaczyła czemu nie kupiła i nie kupi komputera z 500+. Napisała, że nie udostępnia swojego komputera? Nie. Odnośnie problemów psychicznych dziecka - może i chodzi na terapię, ale terapia nie działa natychmiast, no i oprócz spotkań z psychologią czy psychiatrą większa część pracy wykonywana jest w domu, może akurat częścią tej terapii jest ograniczanie komputera? Nie wiem tego, nie wykluczam niczego, nie zależy mi jakoś szczególnie, aby autorki tego komentarza, ale sprzeciwiam się obrażaniu kogoś, bo jego model rodziny nie jest idealny. Znam ludzi bardzo skrzywdzonych przez rodziców, którzy pochodzili z pełnych, niepijących i na pozór kochających rodzin. Nikt by nie podejrzewał, że to rodziny patologiczne, ale takim rzadko kto się przygląda, tylko uczepi się samotnej matki i jeździ po niej jak po łysej kobyle, bo "dawała dupy byle komu" czy inne idiotyzmy.

Odpowiedz
avatar Kitty24
10 10

@marcelka: no bezsens jak nic... Dziecko ma problemy natury psychicznej, jest leczone ale nie zmienia to faktu, że nadal te problemy ma, pewnie w mniejszym stopniu, ale nadal istnieją. Leczenie to nie to samo co wyleczenie. Brak komputera może być jedną z form wspomagających leczenie.

Odpowiedz
avatar Kitty24
-2 12

@tatapsychopata: zjechałeś już cały świat czy jeszcze coś ci zostało?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 10

@tatapsychopata: Wypadki chodzą po ludziach i wcale nie jest ich tak mało jakby się mogło zdawać... Ludzie umierają i chorują i dla Ciebie bycie samotnym rodzicem, bo jego druga połówka nie żyje to patola? Jakim cudem ktoś może w ogóle dojść do takiego wniosku?! No kurde nie wiedziałam, że rodziny mojej koleżanki i kuzyna to są patole bo śmieli "zostać" samotnymi rodzicami. "Bo jakby ogarnęła to nie zostałaby sama." - to znaczy jak ogarnęła? Zakładając, że jej chłopak/mąż zmarł z jakiegoś powodu to jak według Ciebie miałaby "ogarnąć"? Znaleźć sobie pierwszego lepszego bogacza? Czy tak samo powinna sobie ogarnąć życie moja koleżanka? A co z kuzynem? Nie zdążył wynaleźć leku na raka, więc został patologią? Nie masz zielonego pojęcia dlaczego ona jest sama, ani co się stało, ale nie przeszkadzało Ci to po niej pojechać i wybrać najbardziej według Ciebie prawdopodobny scenariusz. A niech wakacje będą nawet i 10, nie do tego się odnosiłam w komentarzu tylko do Twojego okropnego stwierdzenia, że bycie samotnym rodzicem to patologia, którą z resztą potwierdziłeś. Mam nadzieję, że @digi51 się nie obrazi jeśli zacytuję fragment z jej komentarza powyżej bo ładnie to napisała: "Ależ ja nie twierdzę, że takich ludzi nie ma, ale ocenianie w najgorszy możliwy sposób obcej na podstawie kilku linijek, bo tak akurat pasuje do tego, co chce się napisać to intelektualne dno."

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 5

@digi51: ale to nie ja pisałam o patologii, wiem, że są różne przypadki. Chodziło mi generalnie o coś innego. Ja nikogo nie zmuszam, żeby czekał z dzieckiem na idealną sytuację, nie zmuszam, żeby wydawali 500+ na laptopy itd. Ja tylko nie rozumiem narzekania, że sprzęt jest teraz konieczny, a rodzice mają go zapewnić. Bo jeżeli, jak piszesz, ktoś np. woli wydać ostatnie pieniądze na lepsze mieszkanie i lepsze jedzenie, to jest jego sprawa. Ja bym uznała za głupotę takie gospodarowanie finansami, że - mając dziecko - nie ma się chociaż tych 500 zł w razie czego i wolałabym gorsze mieszkanie czy jedzenie, prawdę mówiąc. Bo taką nagłą potrzebą nie musi być laptop, mogą być leki albo wizyta u specjalisty na już. I co wtedy? Oczywiście, ja uważam tak, a jakaś matka może inaczej. Tylko że ja nie narzekałabym przy tym, że nie mam tego lepszego jedzenia, bo to są konsekwencje MOJEJ decyzji, więc ja je ponoszę. Dlaczego więc ktoś narzeka, że nie ma na laptop, skoro postanowił - jak w Twoim przykładzie - wydać to na coś innego? Gdybym w studenckich czasach wynajmowała droższe mieszkanie, to miałabym mniej pieniędzy do wydania, również na rzeczy ważne. Logiczne. I tak samo jest z samym decydowaniem się na dziecko - nikt nikomu rozmnażać się nie zabrania. Tylko jeśli ktoś uznał, że nie będzie czekał, to on ponosi konsekwencje tej decyzji. A jakieś sugestie, że państwo nie zapewnia sprzętu (zwłaszcza kiedy jest 500+), są jakąś niespecjalnie nawet zawoalowaną próba zrzucenia tych konsekwencji na wszystkich innych. A zasada naprawdę jest prosta: jak wydam wszystko na X, to nie mam potem na Y. A rodzice, mam wrażenie, nie rozumieją, że obowiązuje również, jeśli chodzi o potrzeby ich dzieci.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 19:16

avatar digi51
-1 1

@Etincelle: ok, tylko, że ja nie widzę narzekania w jej komentarzu, tylko odpowiedź na pytanie dlaczego nie kupiła dziecku laptopa.

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@digi51: ale historia jest o hejtujących konieczność posiadania sprzętu, więc skoro autorka podała siebie jako przykład, to założyłam, że tym przykładem rzeczywiście jest. Zresztą tak właściwie nie odnosiłam się - poza pierwszym postem - konkretnie do jej sytuacji, a pisałam ogólnie, o całej grupie, bo wspominałam przecież o różnych przypadkach. :)

Odpowiedz
avatar Greenwolff
10 16

@tatapsychopata Co prawda nie uważam żebym miała obowiązek tłumaczyć się przed Toba, jednak nakreślę Ci ogólny zarys. Zostałam zgwalcona 15 lat temu, zaszłam w ciążę, nie usunęłam jej. Nie żałuję bo mam mądrą, zdolną i piękną córkę. Byłego męża poznałam 2 lata później. Był dobrym, troskliwym człowiekiem. Urodził nam się syn. Krótko po tym mąż uległ wypadkowi i stracił częściowo sprawność. Nie umiał się otrząsnąć, zaczął pić. Najpierw po trochu, potem coraz więcej. Nie mógł znaleźć pracy, był wówczas kryzys i ciężko było o zatrudnienie. Przejęłam na siebie utrzymanie rodziny. To jeszcze bardziej frustrowało męża, stał się alkoholikiem agresywnym. W domu była przemoc psychiczna wobec mnie i dzieci. Czekałam aż się opamięta ale on nie widział problemu, nie chciał się leczyć. A ja nie chciałam już czekać ze względu na dobro dzieci. Odeszłam. Nie było wtedy 500. Dałam radę. Mąż przez jakiś czas nie płacił alimentów. Dałam radę. Syn jest nerwowy, nadpobudliwy, łatwio się dekoncentruje. Chodzimy do psychologa i psychiatry. Psychiatria dziecieca w Polsce nie funkcjonuje, prywatne wizyty są drogie ale pomagają. Jednym z zaleceń jest ograniczenie do minimum ekranów. Daje to efekty. Syn jest bardziej wyciszony i skupiony. Dzieci uczą się dobrze, bardzo się staram by nic im nie brakowało. W życiu nie byłam u kosmetyczki, nie zrobiłam sobie paznokci - to zbędne wydatki, staram się dbać o siebie sama. Mam odłożone pieniądze na czarną godzinę i jest to żelazna rezerwa, nie do ruszenia bez podbramkowej sytuacji. Dzieci mają jeden laptop i im to wystarcza. Wolę w wolnym czasie zagrać z nimi w karty czy planszowke, zrobić krótki wypad gdziekolwiek. Nie narzekam, nie jestem zgryźliwa, nie umartwiam się. Nie wszystkie decyzje w moim życiu były mądre ale cóż, trudno, żyję z ich konsekwencjami. Pieniądze z 500 pozwoliły złapać mi trochę oddechu, dały pewien komfort psychiczny. Acha, rodzina mi nie pomaga z przyczyn które tu nie są istotne. Ogarniam swoje życie na ile jestem w stanie i nie uważam że robię to źle, niewiele mam sobie do zarzucenia w tej kwestii. Pozdrawiam Cię i, choć masz prawo wyrazić swoje zdanie - nie spinaj się tak bardzo.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Etincelle: Ok, to po prostu mówimy o różnych sytuacjach. Ja założyłam raczej, że zwyczajnie pisze o tym, dlaczego nie ma komputera dla dziecka i nie kryje się za tym postawa typu: "Więc nie kupię, bo wolę przejeść i pojechać na wakacje, a zasranym obowiązkiem szkoły czy państwa jest mi dać", bo też wydaje mi się to nielogicznie w kontekście tego, że woli ze względu na problemy psychiczne syna komputera nie mieć. Powiedzmy, że zastosowałam domniemanie niewinności ;) A tak swoją drogą uważam, że to wcale nie 500+ wywołuje postawę typu "mi się należy", po prostu tacy ludzie byli, są i będą i w Polsce i wszędzie tam, gdzie istnieje jakikolwiek socjal. Teraz są bardziej na świeczniku, bo jednak 500zł na każde dziecko co miesiąc to nie byle co, a niektórym zawsze będzie mało, choćby dostali willę z basenem i porsche to powiedzą, że powinni mieć dwa. Ostatnio czytałam o uchodźcach, którzy przyjechali do Niemiec chyba z Iraku? I protestowali na ulicy, bo zakwaterowano czteroosobową rodzinę na dwóch pokojach w ośrodku dla uchodźców. Bo im się przecież należy mieszkanie ;)

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-1 3

@Greenwolff: Droga Pani mamo. Pochodzę z rodziny gdzie dopóki nie zacząłem pracować ja, to zęby w ściany wbijaliśmy i martwiliśmy się, że nam te ściany zabiorą. Dopiero kiedy poszedłem do roboty, to wygrzebałem się z tego bagna. Przez okres szkoły jedyne wycieczki to te jednodniowe, szkolne. Dopiero podczas obecnej pracy zwiedziłem pół europy w ramach delegacji. Dla mnie priorytetem jest zapewnić rodzinie to, co jest potrzebne, nie to co jest przyjemnością, a za taką uważam wszelkie wycieczki. Nie wnikam w powód samotnego wychowywania dziecka, choć mam tylko dwa podejrzenia. Szczególnie jak jesteś młodsza ode mnie. Nie mniej jednak skoro mnie, bez niczyjej pomocy udało się wygrzebać z bagna i wyciągnąć resztę rodziny to wierzę, że Tobie się uda. Tym bardziej, że masz wsparcie, którego ja nie miałem. I żeby nie było niedomówień. To, że wygrzebałem się z mułu na dnie życie, nie znaczy, że nagle stałem się super bogaty. nie, do powierzchni tego bajora jeszcze mi daleko i wątpię czy dożyję dnia kiedy zobaczę chociaż słońce. Dodam tylko, że życie zgotowało mi parę niespodzianek i jestem poniekąd niepełnosprawny. Nawet to nie przeszkodziło mi poprawie sytuacji materialnej. Nie mnie Cię oceniać bo nie wiele o Tobie wiem. Tak więc poprzestanę na tym, co napisałem.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
16 22

Gdyby rząd chciał, żeby te pieniądze rzeczywiście przeznaczono na pomoc dla dzieci, to zamiast gotówki byłyby np. bony na zakup sprzętu w jakiejś sieci czy darmowe posiłki w stołówkach szkolnych i szafki w szkołach, żeby dzieci z patologicznych rodzin nie musiały nosić wszystkiego do domu, bo rodzice by to przechlali. W przypadku każdego rodzaju pomocy, rodzice powinni być z tego rozliczani i wszelkie zapomogi wstrzymane, jeśli zaniedbują dzieci. Ale tu nie chodzi o pomoc dzieciom, tylko o kupowanie głosów. Polska to kraj, w którym menele produkujący dzieci na potęgę są bardziej szanowani niż nauczyciele, czyli ludzie utrzymujący się z wykonywania jakiejś pracy. Do tego ta praca wymaga wyższego wykształcenia i odpowiedniego poziomu wiedzy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 21

@tatapsychopata: to jest akurat kompletne bzdura bo dostaje je każde dziecko. Moze Cię zaskoczę ale w Polsce dzieciaka tez normalni ludzie

Odpowiedz
avatar digi51
-2 10

@tatapsychopata: Niech zgadnę, Ty należysz pewnie do tego świętego ułamka?

Odpowiedz
avatar Rakel
9 13

@tatapsychopata: to kiepskie masz otoczenie. Radzę zmienić towarzystwo na mniej patologiczne.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
9 11

@tatapsychopata: problem jest w tym ze dali 500+ by kupic glosy i nagle zrobila się nagonka na dzieciatych Czesc osob pobierajaca 500+ przyzwyczaila sie do tego i zapomina iz moze ta pomoc zniknac dosc szybko. Co do sposobu "pomocy" rodzina to uwazam tak jak ktos napisal, powinny byc bony lub inne rzeczy ale nie koniecznie pieniadze. Ja bym np wolala by zlobki nie kosztowaly tak duzo (nie mam pamstwowego), a dwa jest ich za malo. Aa no i ktos pisal o rozliczaniu rodzin z 500+. Tak jestem za. Dodaloby mi to troche roboty ale jestem za. Skoro juz placimy na 500+, to powinnismy wiedziec na co dokladnie ida

Odpowiedz
avatar LuzMaria
4 8

@tatapsychopata: dostają ludzie, którzy mają dzieci, serio uważasz, że statystycznie więcej na alkohol wydają ludzie, którzy mają dzieci? Często w pubach i winiarniach widujesz rodziny z dziećmi? Ja niezbyt :) My na studiach przepijaliśmy stypendia naukowe, tym się zainteresuj, bo czuję, że tu statystyki wydawania publicznych pieniędzy na alkohol są bardziej niepokojące :P

Odpowiedz
avatar digi51
2 8

@tatapsychopata: To sobie rzygnij, jak Ci niedobrze. Świętojebliwy to jesteś ty, ojej, wychowałeś dzieci na swojej krwawicy, jakby za czasów, kiedy twoje dzieci były niepełnoletnie było 500+ pewnie byś honorowo nie brał i sobie aureolkę dorysował.

Odpowiedz
avatar Kitty24
2 4

@tatapsychopata: chwalisz się czy żalisz?

Odpowiedz
avatar LuzMaria
8 14

@tatapsychopata: Serio, wszystko dzieciom zapewniliście własną krwawicą? Wasze dzieci nie rodziły się w publicznym szpitalu? nigdy nie skorzystały z publicznej placówki medycznej, lekarza, szczepienia? Ani jednego dnia nie spędziły w publicznej szkole, przedszkolu czy na uczelni? od samego początku tylko prywatne placówki bez dotacji? Musiało być trudno, mało ich wtedy chyba było? Nie pojechały nigdy dotowanym przez państwo pociągiem albo autobusem, nie kupiły biletu ulgowego? Gdy spełniały kryteria do stypendium naukowego - dumnie odmawiały, bo TYLKO PATOLOGIA COŚ CHCE OD INNYCH? Na żadne zajęcia dotowane przez samorząd w domu kultury nigdy nie chodziły? Jeśli tak - podziwiam Waszą dumę i upór. Ja nie znam ani jednej osoby, która by wychowywała dzieci BEZ CZEGOKOLWIEK OD KOGOŚ INNEGO. No, i serio mnie ciekawi skąd czerpiesz wiedzę o świecie. Że ludzie z dziećmi najwięcej piją (kiedy znaleźć czas na picie gdy ma się dzieci, zwłaszcza więcej niż jedno??? też bym chciała znaleźć ale uwierz, nie jest to łatwe ;P ). Że na Wilanowie ĆPIĄ. Chętnie bym się dowiedziała, skąd takie wnioski i co robią mieszkańcy innych dzielnic Warszawy, skoro chyba nie ćpiemy jak na Wilanowie. Ci z dziećmi to wiadomo, piją (tylko ja jakoś nie mam z kim zostawić dzieci żeby iść z mężem do pubu 500 plus przepijać, widać inni mają), a ci bez dzieci? :)

Odpowiedz
avatar drogowit
-3 5

@LuzMaria: Publiczny szpital był opłacany między innymi z jego podatków więc, de facto, zapłacił za to. A nawet przepłacił patrząc na wysokość składek miesięcznych a poziom jakości. Za publiczną szkołę czy uczelnię odprowadzasz majątek - tylko znowu, w podatkach. Wszystkie zniżki, dotacje i stypendia to znowu jego pieniądze, tylko okrojone przez urzędników.

Odpowiedz
avatar LuzMaria
2 4

@drogowit: ale jeśli tak uważa użytkownik psychotata - czemu krytykuje osoby korzystające z 500 plus? oni je sobie też z własnych podatków opłacili. Poród w prywatnym szpitalu to kwestia około 10 tysięcy złotych, przedszkole w dużym mieście - 20 tysięcy za rok, szkoła - 30 tysięcy, studia - od 5 do 10 tys za semestr. Lekarze, szczepienia, dotowany transport publiczny z biletami dużo poniżej kosztów. Ja z tego wszystkiego korzystałam w systemie publicznym, jak prawie wszyscy w latach 80-90. Nie wiem, w którym momencie i ile miałam lat, gdy mogłam uczcicie powiedzieć, że włożyłam do systemu w podatkach więcej niż to wszystko kosztowało i śmieszy mi się, jak ktoś z całą pewnością mówi, że to wszystko sobie opłacił z nawiązką jak odprowadza PITu 18 procent od średniej krajowej.

Odpowiedz
avatar drogowit
1 1

@LuzMaria: Nie wiem, czy mam rację ale mam wrażenie że "tatapsychopata" myśli raczej o tych żyjących z tej zapomogi. W tym roku, jak pokazał PIT, zabrano mi z podatków około dziesięciu tysięcy. Czyli przy obecnych (pozbawionych realnej konkurencji, co też przekłada się na ceny) stawkach mógłbym opłacić jeden poród rocznie. W moim mieście za prywatne gimnazjum osiem tysięcy szło rocznie. Za liceum podobnie. Studia - tutaj konkurencja zróżnicowałaby ceny (jak i poziom) takich studiów, co wpłynęłoby pozytywnie na ich jakość. Do tego nie samym pitem człowiek żyje - Vat, akcyza, podatek drogowy, na wczasach opłata klimatyczna. A jak mówiłem - pewna, choć widoczna część Pięćsetplusowców nie pracuje, a więc nie wykazuje dochodów. Zabawna sprawa, bo oznacza to że te pieniądze są wielokrotnie opodatkowane.

Odpowiedz
avatar Meliana
15 19

Nie wiem, może w jakimś innym kraju żyję i inne wiadomości oglądam, ale postawa w stylu "mie sie należy", to jakiś totalny margines. Większość podnoszonych argumentów dotyczy właśnie tego, co zgrabnie pomijasz - jakości tego całego zdalnego nauczana. W przytłaczającej większości e-lekcje sprowadzają się do przesłania zadań. Tylko i wyłącznie. I o ile licealista jeszcze sobie doczyta i to zrobi, o tyle dzieci poniżej 10 roku życia potrzebują do tego asysty. Czyli cały ciężar edukacji spada na rodziców, którzy sami muszą doczytać, żeby dziecku źle nie wytłumaczyć, przekazać, a potem krok po kroku pomóc z wykonaniem. O ile wiem, na edukację domową dobrowolnie zdecydowało się ok. 1 procenta rodziców w Polsce. Teraz wszyscy dostali ją przymusowo, czy chcą, czy nie. I o to ludzie się burzą, temat braku sprzętu wychodzi t. Poza tym, naprawdę myślisz, że ktokolwiek zdrowo myślący, wyda w tej sytuacji jakąkolwiek kasę na sprzęt, który za chwilę nie będzie do niczego potrzebny? Wiesz ile ludzi jest na postojowym? Ile straciło zupełnie dochody? Wiesz, że zwroty z tej całej tarczy jeszcze nie zostały wypłacone? Naprawdę uważasz za rozsądne, w tej sytuacji, kupowanie tabletów i laptopów? Że to zakup pierwszej potrzeby, jeśli w wielu domach jedynym wpływem na konto od 3 miesięcy jest to nieszczęsne 500+? Mam znajomą - mąż w trakcie zmiany pracy, ze względu na koronę wstrzymali przyjęcia do firmy, z której czekał już tylko na skierowanie na badania. Wysyła CV, gdzie się da, ale wszędzie to samo. Siedzi w domu, bezrobotny, bez zasiłku, bo wcześniej pracował za granicą. Jej kazali zamknąć działalność, od połowy marca nie zarabia. I ona ma kupić dzieciom po tablecie, jak nie wie, czy za miesiąc będzie miała im co dać na śniadanie? Druga rodzina: dwie firmy obsługujące eventy, imprezy wszelkiej maści, itp. Od marca bez zleceń, a leasingi i kredyty trzeba płacić. Wypłaty pracownikom też. Mają czworo dzieci. Tak, masz rację, laptop dla każdego dziecka jest w tej sytuacji sprawą priorytetową. Znam takich jeszcze kilka. I powiem tak, jak czytam wypowiedzi podobne do Twojej, to gratuluję autorom braku wyobraźni.

Odpowiedz
avatar marcelka
-4 10

@Meliana: "jakość" (cudzysłów celowy) tego całego e-nauczania i przerzucenie odpowiedzialności za edukację na rodziców to temat na odrębną piekielność. wydawanie kasy na sprzęt, który za chwilę nie będzie potrzebny - no to niestety działa trochę tak, że jak np. firma organizuje wyjazd integracyjny w góry, to trzeba kupić te buty trekkingowe, choć prawdopodobnie po wyjeździe będą leżeć przez jakieś 5 lat w szafie (to tylko przykład); sprzęt dodatkowy nie był potrzebny, a teraz stał się potrzebny. ja tego nie postrzegam jako inwestycję w sprzęt, tylko w edukację: warunki mamy jakie mamy, jak dziecko ma mieć dostęp do edukacji w tych warunkach, to musi mieć jakiś sprzęt. a w obecnych czasach sprzęt nadający się do nauki to kwestia 200-300 złotych, co nie powinno przekraczać możliwości zwyczajnej rodziny, zwłaszcza w kontekście 500+ - bo to nadal ma być dodatek do funkcjonowania, a nie podstawa funkcjonowania rodziny. a odnośnie podanych przykładów: mąż jest bez zasiłku, bo wcześniej pracował za granicą; no i to jest przykład braku perspektywicznego myślenia, o którym wspomniałam w komentarzu wcześniej. pracował za granicą, jakoś to było, ani on, ani żona nie zastanowili się co będzie, jak straci tę pracę, jak zachoruje, jak będzie miał wypadek - i nie zabezpieczyli się przed tym w żaden sposób; ona, skoro ma zamkniętą działalność, to ma postojowe; tak, wiem, że to ochłap chyba 2,000, ale z 500+, z ewentualną pożyczką 5,000, z jakimiś oszczędnościami da się przeżyć przez te 2-3-4 miesiące. druga rodzina: nie wierzę, że nie mają żadnego sprzętu elektronicznego w domu, a skoro nie pracują zdalnie, to nawet swój mogą udostępnić dzieciom, więc w grę wchodzi zakup dla - szacunkowo - dwójki dzieci, a nie całej czwórki. kredyty chyba (?) można zawiesić na jakiś czas, poza tym mają 4 dzieci chyba byli dobrze sytuowani - więc powinni mieć jakieś oszczędności, które pozwolą przetrwać do lepszych czasów.

Odpowiedz
avatar Meliana
2 8

@marcelka: To nie jest temat na odrębną piekielność, tylko kwestia ściśle związana z tym, co Autor porusza w historii. Inaczej jest to wyciąganie z kontekstu jednego aspektu, byle tylko się doczepić, a na koniec zawołać: "na co oni MOJE!!! piniondze przewalają?!". Właśnie tak to dla mnie brzmi. Rodzice burzą się przede wszystkim o to, jak te lekcje wyglądają, że pomieszanie z poplątaniem, różne platformy, każdy nauczyciel po swojemu, że nie ma lekcji, tylko wysyłanie spisu zadań i radź sobie rodzicu sam, że nierealne terminy oddawania prac, że nauczyciele nie konsultują ze sobą w żaden sposób tego, co zadają i ile, a potem taki drugoklasista siedzi do wieczora, żeby to przerobić, itd., itp. Narzekanie na brak sprzętu, jest gdzieś tam przy końcu tej długiej litanii żalów i doczepianie się do tego tylko i wyłącznie, jest po prostu słabe. Nie dostrzeganie prostego faktu, że wiele rodzin ma problemy finansowe tej skali, że inwestowanie w cokolwiek (nawet w edukację) jest absolutnie niemożliwe lub co najmniej ryzykowne, jest chyba jeszcze słabsze. Jak już tu kiedyś pisałam, z co poniektórych wyłazi taka Maria Antonina ("Jak to, nie mają chleba? To niech jedzą ciastka!"), która nie zna, co więcej, kompletnie nie rozumie cudzej sytuacji, ale wypowiedzieć się i tak musi.

Odpowiedz
avatar normalnyCzlowiek123
-5 7

@Meliana: "Poza tym, naprawdę myślisz, że ktokolwiek zdrowo myślący, wyda w tej sytuacji jakąkolwiek kasę na sprzęt, który za chwilę nie będzie do niczego potrzebny?" Nie. Myślę, że ktoś zdrowo myślący zapewnił taki sprzętu dzięki jeszcze przed wybuchem pandemii, a poza tym że nie żyje z dnia na dzień i ma jakieś oszczędności (na koncie oszczędnościowym czy lokacie). Nawiązując nawet do podanego przez Ciebie przykładu - czy praca za granicą (prawdopodobnie w Niemczech lub Wielkiej Brytanii) nie stwarza sposobności do odłożenia większej kwoty w związku z różnicą kosztów życia w Polsce a we wspomnianych krajach? Ponadto, dlaczego uważasz, że ten sprzęt 'za chwilę nie będzie do niczego potrzebny? Zważywszy na genialną jakość materiałów dostępnych w internecie, te z powodzeniem mogłyby zastąpić nieudolne polskie szkolnictwo (bo co do jego niskiej jakości - jak najbardziej się zgadzam). Może problemem jest właśnie to, że nie potrafisz korzystać z takich rozwiązań - a co za tym idzie, nie nauczysz tego także swoich dzieci?

Odpowiedz
avatar z_lasu
3 5

@marcelka: Jak czytam takie wynurzenia dot. cudzej sytuacji to nie wiem czy śmiać się czy płakać. Wyobraź sobie, że brak zasiłku może wynikać np. z formy rozwiązania umowy o pracę a nie jej braku, zbyt krótkim okresem składkowym lub niemożliwością (przy obecnych ograniczeniach) skompletowania i przetłumaczenia dokumentów zza granicy. Zaskoczę cię, ale bieżące zobowiązania firmy zazwyczaj płaci się z bieżącego obrotu. Mało która firma ma pieniądze, które leżą sobie na koncie i czekają. Zazwyczaj są przeznaczane na bieżącą działalność i/lub rozwój. W momencie, gdy firma stoi nie ma wpływów. Jeśli nie ma wpływów, nie ma z czego regulować zobowiązań. Te wymienione przez ciebie fundusze pt. pożyczka i postojowe może wystarczy na to, żeby przeżyć. Ale raczej nie na to, żeby utrzymać np. lokal w którym prowadzi się działalność czy zapłacić leasing za maszyny albo samochód. Można oczywiście zawiesić raty, ale odsetki i tak zazwyczaj trzeba płacić. Oczywiście można nie regulować, próbować się dogadaywać itp, ale głupotą jest głębsze naruszenie oszczędności czy wydawanie mocno ograniczonych zasobów na rzeczy, które za miesiąc nie będą potrzebne w momencie, gdy nie wiadomo, czy i kiedy obroty i dochody wrócą do poziomu, który pozwoli na regulowanie zobowiązań. Przy 4 dzieci bochenek chleba na śniadanie może być mało, a nie wiadomo kiedy nadejdą "lepsze czasy". Więc w przypadku drastycznego ograniczenia przychodów, może lepiej ograniczyć również wydatki? Zresztą, liczenie komuś pieniędzy nie znając szczegółowej sytuacji jest słabe. Gdyby nagle ktoś się pochwalił, że kupił czwórce dzieci komputery, usłyszałby że jest pieprzoną patologią, która nie potrafi odłożyć dzieciom na przyszłość, tylko kupuje niepotrzebne gadżety, które tylko prowadzą do uzależnień i ma zapewnić rodzicom święty spokój, gdy gnoje bawią się w internecie...

Odpowiedz
avatar LuzMaria
9 13

Mi pieniędzy nie brakuje, ale i tak narzekam na brak sprzętu ;) Problemem są przecież nie tylko pieniądze. Raczej mało który odpowiedzialny rodzic powie, że to zdrowe żeby dziecko w podstawówce miało komputer do własnej dyspozycji. U mnie (rodzina dwa plus dwa) są dwa laptopy, nie wiem, ile czasu musiałyby przy nich spędzać nasze dzieci żebyśmy uznali, że potrzeba dwóch dodatkowych. Wiem, że są użyteczne narzędzia, które pomagają w nauce - ale też wiem (i nie jest to moja opinia tylko twierdzenie potwierdzone wieloma badaniami) - że ludzki mózg, zwłaszcza dziecięcy, dużo gorzej koncentruje się i przyswaja informacje podczas korzystania ze sprzętu elektronicznego. Koledzy moich dzieci, którzy mają własne sprzęty elektroniczne korzystają z nich głównie do gier i social media, zamiast godzinami z pasją przeglądać treści edukacyjne. Naprawdę można 500 plus wydać rozsądniej niż na taki sprzęt. Przypominam, że sytuacja nas zaskoczyła - pewnie wielu rodziców miało to samo, co my - z dnia na dzień dowiedzieliśmy się o możliwości pracy zdalnej, ale ponieważ nasi pracodawcy nie byli na to przygotowani, nie zapewnili nam sprzętu, więc żeby móc pracować zdalnie musimy używać naszego. Z dnia na dzień okazało się, że potrzeba tych komputerów czterech na raz - przy czym początkowo deklarowano, że szkoły zamknięte mają być przez okres dwóch tygodni. Minimalna świadomości ekologiczna sprawia, że człowiekowi średnio podoba się pomysł żeby kupić sprzęt elektroniczny, który przez lata będzie się rozkładał i do którego wytworzenia i transportu użyto wielu niezdrowych substancji tylko po to, żeby używać go przez dwa tygodnie.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@LuzMaria: O to to. Dokładnie to samo miałam napisać. Nie każdy uważa za zdrowe, żeby każde dziecko miało swój tablet czy laptop do dyspozycji, a poważne badania naukowe potwierdziły, że korzystanie od młodości z komputera wcale nie oznacza jakiegoś specjalnego rozwoju technologicznego. Ot, dzieciaki umieją ściągnąć apkę, zagrać w grę, wrzucić coś na pinteresta. W zdecydowanej mniejszości są takie, które rzeczywiście rozwijają przydatne w życiu umiejętności typu obróbka grafiki, muzyki, pisanie kodów czy opanowanie angielskiego. Ba, sporo ma problem ze znalezieniem potrzebnych treści w google...

Odpowiedz
avatar voytek
-3 7

używany laptop z kilkumiesięczną gwarancją i fakturą można kupić za ok. 600zł (czyli trochę ponad jedno 500+ lub 1/3 pensji minimalnej)) nowy najtańszy laptop z 24-miesieczńa gwarancją koszt ok. 1300zł (ok. 2/3 jednej pensji minimalnej na raty wtyjdzie ok 1500zl) i w czym problem?

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 4

@voytek: dobra, no w tym; statystyczna rodzina z dwojka dzieci wg ciebie powinna mieć 4 sprzęty. Powiedzmy, że rodzice maja jeden pokoj, dzieci drugi. Każdy rodzic pracuje zdalnie- jeden siedzi w swoim salonie, jedno dziecko w pokoju, dla reszty zostaje siedzenie po kilka godzin jedno w ubikacji a drugie w kuchni, taaak? ( no bo raczej nie powinni się słyszę, no jesli mają siedziec w jednym pomieszczeniu, kazde musi miec po parze sluchawek . No i fajnie by te tablety- laptopy nie wymagały kilkugodzinnego ładowania się. A jak jest? Sami wiecie,że zazwyczaj jest w domu jeden komputer i/ lub laptop, reszta, o ile ma, ma komorki, na których nie wszystko jednak da sie zrobić. No i fajnie byłoby, gdyby twoj szef nie widział twojego dwulatka w pieluszce na nocniku, prawda, i nie slyszał jego ''mama kuupke"? A o przepustowości sieci internetowej to może tez coś wiadomo?

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 4

@voytek: nie wspominając o tym,że jeśli krązy nad kims widmo zwolnienia w dobie koronawirusa, to raczej nie będzie wydawał nawet " tych marnych 1500 " na laptopa, ba nawet 300zł mu szkoda. A nuie mowi e o patologii, gdzie cala rodzina na jednej komorce z wolnym netem siedzi, a rodzice przepijaja 500 plus. A o internecie na wsiach słyszeliście może, jak to hula niemożebnie z zawrotna prędkościa konia pociągowego?

Odpowiedz
avatar arokub
3 7

Mam wrażenie, że sporo tu osób, co znają sytuację tylko z teorii. Tablet za 200 zł do lekcji on-line? Proponuję poużywać takiego sprzętu, a potem się wypowiadać. Córka używa budżetowego 5 letniego laptopa lenovo na procesorze i3, jest wystarczający do lekcji on-line, nie potrzeba super sprzętu, ale twierdzenie że tani tablet wystarczy wywołuje u mnie atak śmiechu. Proponuję "popracować" na tym sprzęcie kilka godzin przez kilka dni.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 1

Powiem więcej, za 500 złotych bez problemu można dostać poleasingowy laptop. Crysisa może nie uciągnie, ale do pracy jak najbardziej się nada i posłuży lata. Niemniej te e-lekcje to dramat. Nauczyciele wyślą skany z podręcznika i "mata".

Odpowiedz
Udostępnij