Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój stary to patologiczny skąpiec. Nie mówię tu o zdrowym oszczędzaniu, o…

Mój stary to patologiczny skąpiec. Nie mówię tu o zdrowym oszczędzaniu, o nie. Mój stary powinien się leczyć, bo jego postępowanie od zawsze odbijało się na rodzinie.

Przypadek skrajny? Wyrzuciłam szampon, bo zostało kilka kropel, które trzeba by wyciskać z butelki, a i na moje średniej długości włosy by tego nie starczyło. Co robi stary? Wyciąga tą butelkę z kosza i chowa, bo przecież się zmarnuje. Stary też od lat wykłada kosz gazetami, bo worki na śmieci kosztują. Wszyscy sąsiedzi używają worków, stary gazet, bo taniej.

Kiedyś kupowaliśmy program z Super Expressem, bo dodatkowo gazeta z artykułami o gwiazdach itd. Stary odkrył, że jest tańszy o złotówkę program, od tamtej pory tylko ten gości u nas w mieszkaniu. Gazety nie ma, ale przecież taniej to trzeba brać. Stary ma cukrzycę i nie może się obżerać, mimo to zje wszystko z talerzy osoby, która zostawiła coś po obiedzie. Nie zjadłam całego talerza barszczu z ziemniakami? Stary dokończy. Robiłam naleśniki po włosku (z serem, pomidorami i cebulą) i chciałam wyrzucić "dupki" pomidora i twardą część cebuli? No ku*wa on zje, szkoda wyrzucać.
Jest coś starego na chacie? Nieważne czy szampon/jogurt/ser i każdy się go boi ruszyć? No przecież on zje, szkoda wywalić...

Remonty w mieszkaniu? Jakieś meble? No kuwa, po co? Mamy wodniarkę, która pamięta komunę. Ponieważ jeszcze się całkiem nie rozwaliła, on nowej nie kupi. Kafelki z toalety nie były wymieniane odkąd pamiętam, serio, 30 lat nie odczuwał potrzeby by kupić nowych a łazienkę mamy malutką, więc nie byłyby to miliony. Nie, najwyżej raz na 10 lat się pomaluje mieszkanie. Kiedy kupiliśmy lodówkę znacznie wyższą od poprzedniej, przeżywał że starą, rozlatującą się szafkę, która wisiała nad tamtą, matka chce wyrzucić. Bo szkoda, a on tam trzyma jakieś dokumenty, jakby nie można je przenieść gdzie indziej.
Wstydziłam się zapraszać koleżanki do mieszkania, bo szafka na buty miała już dziury i deski na szuflady potrafiły wypadać. Dopiero niedawno kupił nową z bólem serca.

I nie, nie jest biedakiem, odkłada na koncie kasę. Na co? Odpowiada, że na czarną godzinę. Nigdy nie kupił porządnego auta, nawet jak miał odłożone z 15 tysięcy to wolał kupić trupa za 2, bo przecież taniej.
Matka pomagała mi finansowo na studiach, jeśli mogę powiedzieć o kimkolwiek kto wspierał mnie kasą i po kim odziedziczyłam "normalność" to po niej. Stary najchętniej wysłałby nas wszystkich do zawodówki byśmy jak najszybciej poszli do pracy i mogli jego na emeryturze wspomagać. Niedoczekanie, matce jestem coś winna, jemu absolutnie nic. Jego matka, a nasza babka jest taka sama. Choćby spała na kasie (a ma emeryturę francuską i to stary płaci co rok za ojcowiznę jakieś opłaty, które odziedziczył po zmarłym ojcu, babka mu też przepisała swoją część bo chciała dostać więcej kasy, już nie pamiętam o co chodziło ale za darmo tego nie zrobiła) to będzie żarła stary chleb i chodziła w ubraniach, które pamiętają moje dzieciństwo.

Pamiętam jak co święta kupowała wyrób czekoladopodobny za złotówkę, bo czekolada droższa. Pamiętam jak raz przyjechała do nas z jakiejś większej okazji i powiedziała że dałaby mi pieniążka, ale nie ma drobnych. Pamiętam, że mimo iż już rozlatująca się chałupa i podwórko było przepisane na starego, to nie pozwoliła nam tam zrobić mojej komunii, ciotka i siostra matki pozwoliła urządzić ją u siebie.

Pamiętam jak stary miał mieć operację żył, a ona stwierdziła, że nie ma kasy, a po śmierci jej ojca, a mojego pradziadka dała wujkowi (drugiemu synowi) kilka tysięcy. Nigdy nie nazwę starego ojcem, tym bardziej, że moja matka ma z nim krzyż pański i rozlicza ją z każdej złotówki. Co zakupy bierze paragon i studiuje każdy grosz, a jak "odkryje", że gdzieś ten sam produkt jest o grosz taniej to ją gnębi, że kupiła...

Pamiętam jak nie chciał wziąć pożyczki bym miała na leczenie ortodontyczne... Do tej pory nie mogę tego staremu darować. On sam sobie nic nie kupi, nie chodzi o to, że coś dla SIEBIE ODKŁADA, chodzi o sam fakt posiadania kasy na koncie. Zawsze byłam zdania, że pieniądze są do realizacji celów, do tego by je wydawać. I tak, przydałby się remont, przydałoby się sprawne auto, a nie takie, które ma już pełnoletność, i w którym zawsze coś stuka, przydałby się jakiś "reset", chociażby wyjazd nad morze raz na kilka lat.... No ale co można powiedzieć o człowieku, który nawet flaszkę z okazji swoich urodzin kupi najtańszą, bo przecież "każda smakuje tak samo".

Pytam się matki co w nim widziała i dlaczego tak się męczy, no ale uważa, że ślub kościelny, a ona wierząca, że nie wiedziała iż jest aż tak źle z nim przed ślubem. To już starsza osoba i chyba już jej wszystko jedno... Całe życie ciężko pracowała, zdała "starą maturę", była w technikum chemicznym...

Myślała, że stary jest bardzo biedny, bo chodził w szmatach, jej matce też go było szkoda bo sierota, wcześnie stracił ojca. Później okazało się że pracuje w cementowni gdzie zarabia dwa razy tyle co moja matka w biurze. A chodzi w szmatach, bo po co marnować na ubranie by wyglądać po ludzku? I nie chodzi mi o jakieś domy mody czy ciuchy z sieciówek, mówię o ubraniach w naprawdę złym stanie, takich których nikt normalny by nie nosił.

Przeraża mnie to i wku*wia, bo wiem, że gdybym miała innego ojca to nasze życie wyglądałoby inaczej, że mama byłaby szczęśliwa.

patoojciec

by ~seppuku123535
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
0 64

mówienie "stary" o własnym ojcu, jakikolwiek by nie był, jest strasznie szczeniackie wg mnie. i niekulturalne. a co do meritum: jak ma ochotę dojadać resztki, to niech dojada, co to komu szkodzi? piekielne byłoby, gdyby np. w Ciebie wmuszał przeterminowany jogurt. to samo odnośnie babci - wyrażenie "będzie żarła stary chleb" - żrą to świnie, ludzie jedzą. poza tym nikomu szkody tym nie wyrządza, najwyżej sobie, co Ciebie "boli", co ona je? a jakby jadła kawior i popijała szampanem, to pewnie byłaby "przeżywka", że "stara się pasie", zamiast dać np. wnuczce kochanej na nowe dżinsy albo samochód. "stary" zarabia pieniądze? ma prawo je wydawać (albo ich nie wydawać), jak chce. i to jest ich - rodziców - dom, meble, ubrania. a Twoja matka jest dorosłą osobą, która najwidoczniej taki stan rzeczy akceptuje. więc po kiego się wtrącasz, zwłaszcza teraz, jak już - chyba - jesteś dorosłą osobą "na swoim"? a jeśli tak bardzo chcesz pomóc matce, to sprezentuj jej jakiś ładny ciuch, nową pralkę, firanki - cokolwiek, a nie wymagaj, żeby się nagle zrobili tacy, jacy chciałabyś, żeby byli.

Odpowiedz
avatar cassis
2 22

@marcelka: nie masz racji. Rodzic ma obowiązek zapewnić dziecku warunki [psychiczne, socjalne] do nauki i rozwoju. Grzebanie po śmieciach, awantury, brak zapewnionego poczucia bezpieczeństwa i brak zabezpieczenia podstawowych potrzeb w sferze materialnej kwalifikują się do sądu rodzinnego. Jak się chciało mieć dzieciaka, to isę na niego łoży. A jak się nie chciało, to trzeba było oddać do domu dziecka.

Odpowiedz
avatar OstatniWolnyNick
-2 4

@cassis: Wszystko zależy od punktu widzenia... kto to widział wywalać dobre jedzenie (swoja droga podoba mi sie okreslenie 'dupki pomidora' :D) jak można zjeść. Albo szampon wyrzucać, jak na tydzień mycia jeszcze wystarczy... Trochę mentalność wyniesiona z trudnych czasów

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
3 3

@cassis a jak się nie chciało mieć dzieciaka to istnieje antykoncepcja.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@marcelka: wybacz, ale ja na swojego inaczej nie powiem mialam 10 lat jak wyparl sie mnie publicznie, przez pierwsze 10-15 bil, przez kolejne 10 upokarzal, najlepiej pryz ludziach jest cha mnie ch*jem, sk*rwielem i ewentualnie dawca spermy, nikim wiecej to nieprawda, ze rodzicow trzeba kochac niezaleznie od tego co robia i wypowiadac sie o nich, haha, "kulturalnie" jak sobie zasluzyli tak maja

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@FlyingLotus: pewnie bylo mu szkoda kasy na gumki ;p

Odpowiedz
avatar Bubu2016
15 23

Życie z patologicznym skąpcem musi być ciężkie, współczuję... Na marginesie - co to jest wodniarka?

Odpowiedz
avatar katem
12 14

@miyu123: A to w porządku używać pojęć znanych tylko bardzo wąskiej grupie ludzi ? Tez nie wiem, co to wodniarka ? Słyszałam o wodnicy, ale o wodniarce nie. Ba słownik też nie zna "wodniarki", bo ją podkreśla.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 21

@katem: to ciekawe, bo ja wpisując słowo "wodniarka" mam od razu dziesiątki zdjęć, aukcje, x stron z poradami jak odnawiać itp. chyba prościej jest wpisać słowo, którego się nie zna w wyszukiwarkę, niż zadawać pytanie do niezarejestrowanego autora tekstu. To jest niesamowicie irytujące, że ludzie są albo tak głupi, albo leniwi, iż np. na forum jakiegoś filmu wrzucają dziesiątki pytań np. odnośnie konkretnej piosenki, zamiast po prostu wpisać w google tytuł+ost.

Odpowiedz
avatar katem
-2 18

@miyu123: Tak, jak napisałam powyżej - jeśli się PUBLIKUJE jakiś tekst to z szacunku dla odbiorcy należałoby używać pojęć powszechnie znanych (albo w przypisach je tłumaczyć), a nie żądać sięgania do źródeł i tłumaczeń. To nie artykuł naukowy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 12

@katem: kto w ogóle tego od Ciebie żąda? poza tym, czy odkrycie jego znaczenia było tak kluczowe dla opow.? podejrzewam, że jest to słowo dość powszechnie stosowane na Śląsku, więc to wcale nie taka bardzo wąska grupa. może autorka była pewna, że jest ogólnie stosowane. ponownie: czasami fajnie poznać kilka nowych słów i google może nam w tym pomóc

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@miyu123: ...powie mi tu ktoś w końcu co to jest ta wodniarka? :D

Odpowiedz
avatar VAGINEER
4 4

@Caron: coś jak komoda

Odpowiedz
avatar jonaszewski
-4 4

@katem: Polecam więcej czytać, nowe słowa poznasz. Wodniarka może nie jest dziś często spotykana, ale w prawie każdym domu jeszcze kilkanaście lat temu była, szczególnie u starszych.

Odpowiedz
avatar Crannberry
30 40

@KatiCafe: dzisiejsi 60-latkowie urodzili się w okolicach roku 1960, więc już sporo po wojnie, tak że argument mało trafiony. Zresztą skąpstwo czy rozrzutność jest to kwestia charakteru, a nie czasów, w jakich ktoś się urodził. Moja babcia przeżyła wojnę i doświadczyła tej skrajnej biedy tuż po niej, I całe życie powtarzała, że już nigdy więcej nie chce tak dziadować, więc jak są środki i możliwości, to trzeba z nich korzystać. A są też młodzi ludzie, wychowani w dobrobycie, którym nigdy niczego nie brakowało, a gówno by spod siebie zjedli żeby zaoszczędzić

Odpowiedz
avatar Balbina
21 25

@KatiCafe: Moja babcia urodziła się w 1905. Przezyła i pierwszą i druga wojnę.Biedę niesamowitą gdzie miała do wyboru dać dzieciom czy samej zjeść. Pamiętam jej cyt"lepiej się rozchorować niżby miało się zmarnować" Przesuwała pleśń na powidłach i jadła. Coś fermentuje?Eee tam zjem. Moja matka załamywała ręce i próbowała jej tłumaczyć że się pochoruje a jak zmarła to lekarz powiedział że jeszcze tak zdrowych organów u osoby w tym wieku nie widział. Ale skąpa nie była,zawsze nam(wnukom) coś po cichaczu dawała a jak uzbierała trochę kasy więcej to dawała mojej matce bo ona nie ma potrzeby. Więc to też pewnie od charakteru zależy.

Odpowiedz
avatar aegerita
7 25

@KatiCafe: Nie trzeba przeżyć wojny, żeby mieć alergię na marnotrawstwo. Ja nie przeżyłam ani wojny, ani nawet biedy stanu wojennego, a marnowania czy to jedzenia, czy sprzętów nie cierpię chronicznie. Przykre, jak wielu ludzi woli wszystko od razu wyrzucić i kupić nowe. Zwłaszcza za czyjeś pieniądze, jak widać..

Odpowiedz
avatar digi51
13 51

Poza tym, że rękami i nogami podpisuję się pod komentarzem marcelki, dodam, że ta "historia" to nic innego jak bóldupienie sfochowanej gówniary, bo ojciec nie podstawił wszystkiego pod nos i wolał oszczędzać, może chorobliwie, ale nadal to jego kasa i mógł rozporządzać nią, jak chciał. Nie głodził rodziny, nie chodziłaś w szmatach (bo zapewne nie omieszkałabyś o tym wspomnieć), a piszesz jakbyś była co najmniej ofiarą znęcania się. Poza tym piszesz, że ojciec tak chorobliwe oszczędzał i jak miał JUŻ 15 tys to nie wydał wszystko na lepsze auto, bo co? Żebyś się nie wstydziła przed koleżankami? 15 tys to nie jest jakiś zajebisty majątek, więc wygląda na to, że ojciec musiał naprawdę się wysilać, żeby mieć jakiekolwiek oszczędności i może gdyby nie robił tego tak chorobliwie nie miałby nic. Babkę też rozliczasz z pieniędzy z emerytury, bo Cię boli, że wnusi lepszych prezentów nie robiła, mhm, no faktycznie takiej sympatycznej dziewuszce jak Ty to nic tylko kasą sypać z każdej okazji. Pochwal się może, ile Ty już osiągnęłaś i odłożyłaś w dorosłym życiu.

Odpowiedz
avatar ampH
18 18

@digi51: „i jak miał JUŻ 15 tys to nie wydał wszystko na lepsze auto” – o to, to. Też mnie ten fragment zastanowił. Z opisu rzeczy, które według autorki należałoby zrobić (remont łazienki liczony niemalże zawsze w tysiącach, niezależnie jak mała jest, co chwilę jakieś meble do wymiany, wcale nie takie tanie wbrew pozorom) i jej podejścia wynikało, że ojca było stać na zrobienie tego wszystkiego oraz posiadanie przy okazji odłożonej kasy na czarną godzinę (bo skrajną nieodpowiedzialnością jest wydawanie wszystkiego na bieżąco). Jednak kiedy pojawiło się to zdanie, to zacząłem się zastanawiać, czy tak naprawdę po prostu sytuacja finansowa nie była zwyczajnie „poprawna”. Znaczy głodu nie ma, ale odkładanie kasy idzie ciężko. W takim przypadku obraz ojca zmienia się z chorobliwie skąpego w być może za mocno oszczędnego, ale wcale nie na skraju „choroby”, za to myślącego o posiadaniu zapasu kasy na bardzo nieprzewidziane i grube wydatki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
26 42

Autorko, obyś pamiętała o tym jak nim gardzisz i odmówiła wszelkiego spadku!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
30 36

Wiele zachowań ojca rzeczywiście piekielnych. Z twojej historii wynika, że jest nieziemsko upierdliwy. Ale mam pewne zastrzeżenia. 1. Remont mieszkania. Jeśli wszystko trzyma się kupy, to po co? Żeby ładniej wyglądało? Wystarczy dokładnie przeczyścić kafelki. A po co je zrywać i kłaść nowe, skoro się trzymają. Kupa kasy, kupa roboty i Armagedon w mieszkaniu. 2. Zjadanie resztek. Jak najbardziej piekielne, ale wiesz, co jest bardziej piekielne od tego? Zostawianie resztek. Innymi słowy, nakładaj sobie na talerz tyle, ile możesz zjeść i nie marnuj jedzenia. Ewentualnie dokończ później, ale nie wywalaj. 3. Wodniarka. Jeśli się trzyma, to wyrzucanie tego mebla i kupienie nowego to idiotyzm. Chyba że stać was na zamówienie nowego u stolarza. Meble z tamtego okresu są dużo solidnejsze niż to, co teraz możesz kupić w sklepach. Jeśli ta wodniarka jest drewniana, to lepiej pomyśleć o jakiejś renowacji, np. pozbyć się tej paskudnej farby i zastąpić lakierem.

Odpowiedz
avatar Jorn
28 32

@pasjonatpl: 4. Wyrzucanie butelki, kiedy zaczyna być trudno szampon wycisnąć, też nie jest zbyt rozsądne. Ja w takiej sytuacji stawiam szampon "na głowie" i mam go jeszcze na trzy mycia, co sobie powoli spływa. I nie robię tego z oszczędności, a ze względów ekologicznych, aby ograniczyć ilość wyrzucanego plastiku. Nawiasem mówiąc, butelek po szamponie nie należy wyrzucać do zwykłych śmieci. 5. Wykładanie kubła na śmieci gazetami zamiast plastikiem jest nie tylko tańsze, ale też ekologiczne. Sam bym tak robił, gdyby w miejscu, gdzie mieszkam prawo nie zobowiązywałoby mnie do wyrzucania śmieci w plastikowych workach i gdybym kupował papierowe gazety zamiast prenumeraty elektronicznej. 6. Marudzenie, że nie ma w domu jakiegoś szmatławca opisującego życie gwiazd, świadczy o tym, że autorka jest osobą mało inteligentną. Ciekawe, że stary nie odkrył, że można program telewizyjny sprawdzić w internecie:)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 14

@Jorn: Tu nie do końca się zgodzę. Chodzi mi o śmieci. Są tzw worki biodegradowalne. A papier jest ok, jeśli wszystkie śmieci są suche. Jeśli nie, to robi się niezły syf, papier lepi się do wiadra, a potem wiadro trzeba umyć i wytrzeć na sucho albo wysuszyć. Co do reszty się zgadzam, ale uważam za mniej istotne niż to, co sam wymieniłem. Przerabiałem kilka remontów. Jeśli mieszkanie jest puste, to pół biedy. Jeśli już w nim mieszkasz, to lepiej się zastanowić, czy ten remont naprawdę jest potrzebny. No i nie zawsze jest czas. Bo każdy ma swoje życie i obowiązki i remont może przeszkadzać. Np. hałas bardzo utrudnia naukę. I przestawianie, sprzątanie wszystkiego. Problemy z korzystaniem z łazienki, jeśli jest jedna. Nad tym naprawdę lepiej się zastanowić. Ale widać nigdy autorka nigdy nie brała udziału w czymś takim, więc nie ma pojęcia, o czym pisze.

Odpowiedz
avatar katem
4 14

@silicon_messiah: Nie znasz definicji słowa "znęcać się" a używasz go.

Odpowiedz
avatar digi51
18 24

@silicon_messiah: co trzeba mieć pod kopułą, żeby porównywać brak nowych mebli i kupowaniego taniej gazety do głodzenia dzieci?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 7

@katem: mylisz sie, to JEST przemoc ekonomiczna rozliczanie z kazdego grosza i awantury, bo cos jest gdzies ciut taniej to zwykle wyzywanie sie i tak, podpada pod przemoc podobnie jak np. zakazanie pracy i skazanie np. kobiety na koniecznosc proszenia o pieniadze na zakupy czy o 5 zl na paczke tamponow, to upokarzajace @digi51: co trzeba miec pod kopula by zaniedbac dzieci zdrowotnie? moi rodzice tez olali ortodonte, krzywy zgryz bede miec do konca zycia, bo teraz juz mam wypelnienia w przednich zebach i rozwala mi sie od naprezen. gdyby to zalatwili jak mialam te 6-8 lat, nie mialabym problemu. a wtedy jeszcze nie trzeba bylo placic za aparat, wystarczylo sie zapisac "w kolejke", odczekac 2 lata i mialo sie za darmo to tez jest przemoc

Odpowiedz
avatar aegerita
18 32

Patologię widać przede wszystkim u roszczeniowej pannicy, u "starego" znacznie mniej. Po kolei. 1. "Skrajny" przypadek skąpstwa w postaci zamiaru wykorzystania resztki szamponu. Cóż, ja taką resztkę wypłukuję i zużywam (wcale nie trzeba wyciskać z butelki), bo zwyczajnie nie lubię marnotrawstwa, ale rozumiem, że dla księżniczki jest to nadmierny wysiłek. Wiadomo, lepiej wyrzucić i kupić nowy. Zwłaszcza kiedy "stary" płaci, no ale od tego przecież jest bankomat, nie? 2. Dojada obiad po kimś, kto wolałby jedzenie wyrzucić. Jego żołądek, jego prawo. Gdybyś jeszcze faktycznie się martwiła o cukrzycę, zrozumiałabym piekielność, ale u Ciebie widać wyłącznie bezinteresowną chęć zgnojenia człowieka. 3. Gazeta, meble, samochód - facet kupuje to, co uważa za potrzebne, a ktoś mu bezczelnie zagląda do portfela i krytykuje. Nie podoba się? To własne pieniądze wydawaj na ferrari, a od cudzych finansów się odfrendzluj. 4. Jeśli uważasz, że "stary" jest takim strasznym skąpcem, to co Ty robisz inaczej od niego? Kupiłaś nowe kafelki i zrobiłaś remont? Kupiłaś mamie lepszy samochód, szafki, większą lodówkę? Z tego wszystkiego przebija głównie ból dupy o brak spełniania zachcianek. Bo Super Express nie jest potrzebny do życia.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 23

Dziwię się negatywnym ocenom. Źle zaczęłaś historię pisząc o szamponie, bo akurat wiele osób zużywa wszystko do końca ze względów chociażby ekologicznych i pewnie tym podpadłaś. Ale cała reszta to w większości masakra. Rozwalające się meble, zjadanie zepsutego jedzenia - blech... Awantury o "za drogie" zakupy w stosunku do matki - to jest przemoc emocjonalna / ekonomiczna (i zwykle chamstwo). Kupowanie wnukom byle jakiej czekolady, byle taniej (w sytuacji gdy babcia dysponuje pieniędzmi) to skąpstwo. W zasadzie to Ci się nie dziwię wkurzenia na ojca. Natomiast dziwię się, że bronisz matki, bo jednak ona mogła odejść (niezależnie od poglądów) - sorry, wcale nie jest lepsza.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 18:22

avatar digi51
13 19

@justangela: Ja sądzę, że jednak negatywne oceny to wynik pernamentnego używania słowa "stary" i tego, że z historii wynika, że ojciec najbardziej oszczędzał na sobie, a nie na dzieciach, więc w moich oczach, owszem zachowanie ojca nie normalne i może odrobinę piekielne, ale nie widzę w tu podstaw do aż takiej nienawiści. Babcia nie ma obowiązku robić wnukom prezentów, może niemiłe i przykre, ale niepiekielne, za to piekielne jest rozliczanie jej z emerytury. Natomiast co do matki autorki - napisała coś, o tym, że matka nie chciała się rozwieść, bo jest wierząca, a ja myślę, że zwyczajnie takie życie jej pasowało i przyzwyczaiła się do dziwactwa męża, a teksty o ślubie kościelnym miały jedynie spławić córkę. Rozliczanie z zakupów nie jest normalne, ale końcem końców matka na to pozwalała (mimo, że miała swoje pieniądze skoro pracowała i nie była uzależniona od kieszonkowego od męża), więc podejrzewam, że zwyczajnie miała te "straszne awantury" gdzieś...

Odpowiedz
avatar justangela
-2 16

@digi51: generalnie ciężko nam ocenić, fakt. Autorka nie jest obiektywna, bo historia jej bezpośrednio dotyczy, a my więcej niż ona napisze nie wiemy, możemy się domyślać. Mnie osobiście wersja autorki wydaje się być względnie wiarygodna, dużo w niej szczegółów, które pasowałyby do obrazu ojca - skąpca (+ lenia lub typa, który ma na wszystko wyebane). Rozwalające się półki na buty to nie brak kasy ale lenistwo lub "mam to gdzieś". Jedzenie starych / zepsutych rzeczy to w zasadzie żarcie, ble... I tak dalej. Babcia obowiązku niema żadnego, fakt. I niby masz rację. Po co takim razie kupuje najgorszy syf że sklepu? Bo tanio, a jednocześnie jest super, bo kupiła anie musi? Please, umówmy się, kupowanie badziewia komukolwiek to wiocha. Ale niedaleko pada jabłko od jabłoni, skoro syn (= ojciec autorki) taki sam... Relacji między rodzicami autorki kompletnie nie ogarniam, gdyż osobiście wywaliłabym takiego typa za drzwi.

Odpowiedz
avatar Felina
0 12

Już lepiej nic nie kupić albo co drugi raz dać normalną czekoladę, niż kupować ten syf o smaku plastiku. Obowiązku niby nie ma, ale widać, że to takie kupowanie na pokaz, żeby było, że się dało, a że niejadalne paskudztwo - to co innego. Narzekania na brak kolorowego pisemka w domu czy remontu łazienki "bo tak" nie rozumiem. Nie popieram też nakładania sobie takiej porcji, że część trzeba by było wyrzucić ani wyrzucania napoczętej paczki cebuli, bo do przygotowywanego właśnie dania więcej nie trzeba - przecież to można wykorzystać do innej potrawy, po co marnować jedzenie? Natomiast skąpienie na leczenie czy nowe meble, gdy stare się rozlatują, to jak najbardziej problem. Szkoda, że matka autorki nie potrafiła "ustawić do pionu" partnera, ale rozumiem, że z takimi osobami może być trudno i nie zawsze sobie człowiek poradzi. Wcale mnie nie dziwi, że autorka używa takiego, a nie innego słownictwa w stosunku do tego osobnika, chociaż ja w tekście wrzucanym dla większego grona powstrzymałabym się od tak emocjonalnego tonu.

Odpowiedz
avatar justangela
1 5

@Felina: pytanie kto te porcje nakłada? Bo może być tak, że rodzice nakładają zawsze ogromną porcję, a potem ojciec zjada to co niedojedzone...

Odpowiedz
avatar digi51
4 8

@justangela: Ja nie twierdzę, że jest niewiarygodna, tylko, że przesadza z nienawiścią do ojca. Tak jak napisałam - może zachowywał się nienormalnie czy wieśniacko i nie powiem, pewnie życie z nim mogło być męczące, ale znaczna część rodziców jest oceniania przez dzieci jako "dziwacy". Sama uważam, że moja mama ma męczące dziwactwa, ale w życiu nie potrafiłabym w sobie wzbudzić z tego powodu takiej nienawiści do niej.

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 5

@digi51: tez mowie o swoim w ten sposob, na wiecej nie zasluzyl

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 13

1. Tez nie podoba mi się okreslenie stary. 2. Wspolczuje jesli az takie skapstwo 3. Troche mnie pocieszyla ale i przerazila ta historia. Moj maz tez rozlicza mnie z kazdego wydatku. No kazdego do domu, bo nie pokazuje mu wszystkiego co kupuje. Pamietam jak pojecgalismy w podroz poslubna, upal i pic sie chce, chcialam by mi butelke wody kupil.. Ile to ja sie nasluchalam ze drozej jak w polsce itd (nie pamiętam juz kto kupil ostatecznie ja czy on). Leki drogie i gadanie caly okres chorobowy o tym. Pampersy, pasta do zebow, proszek,dzieci mleka za duzo pija itd. Wiekszosc rzeczy ja kupuje. Sobie prawie nic nie kupuje. Jak po ponad roku dwa staniki kupilam to bylo ze po co i ze drogo itd. On w ogole siebie zawsze stawia ponad dzieci i innych ale oszczedny do wszystkiego. Nie daj kupie dwie paczki platkow (wole kupic raz w miesiacu niz chodzic co tydzien) lub dwie zgrzewki wody to jest gadania ze rozrzutna jestem i ze za duzo pieniedzy mam... Ech i coz zrobic. Boje sie co bedzie dalej

Odpowiedz
avatar justangela
7 9

@AnitaBlake: współczuję. Rozumiem, że można mieć trudniejszą sytuację materialną i wtedy wiadomo, ale w innym przypadku to zwykłe skąpstwo.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
9 9

@AnitaBlake wymawianie komuś leków na czas choroby???

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
4 8

@misiafaraona: komus, wlasnym dziecia. Na szczescie kupi ale gada i gada i gada ze tyle zaplacil ze to nienormalne ze dzieci choruja, ze to ze tamto. Nie da sie tego sluchac po pewnym czasie. @justangela: dokladnie. On mowi ze kiedys odkladal wiecej w miesiacu, a teraz tylko kilka stow (taa kiedys gdy mieszkal z rodzicami za mlodu). Ja uwazam ze skoro kazde z nas cos odklada lub chociaz jedno to oznacza ze jest dobrze. Mowiac ze inni maja to tamto i owamto nic sie nie zmieni. Po co zyc czyims zyciem. Stac nas na tyle, po co wciaz chciec wiecej i wiecej, w taki hmm nie zdrowy sposób

Odpowiedz
avatar misiafaraona
1 3

@AnitaBlake: oj typa, który wiecznie marudzi i lamentuje sama mam w domu. Nie w sensie, że o pieniądze, ale tak ogólnie. Agresor się we mnie budzi, kiedy wchodzi w te swoje litanie biadolenia

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

@AnitaBlake: tęskni za czasami kawalerskimi czy jak...? Masakra...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 9:01

avatar anulla89
5 7

@AnitaBlake: Współczuję Ci jak cholera, tym bardziej, że z innych twoich wypowiedzi kojarzę, że masz też problemy z bratem (tak się zastanawiam, czy nie ma tu związku, ale psychoterapeuta ze mnie żaden, więc to tak poza tematem). Mój mąż też czasem ma w zwyczaju pomarudzić, że za dużo wydaję. Kiedy to marudzenie osiąga poziom przy którym zaczynam zapominać dlaczego za niego wyszłam, stosuję terapię własnej produkcji (nie działa niestety bez przerwy (inflacja też swoje robi), ale zapewnia mi spokój na okres od kilku tygodni do kilku, a nawet kilunastu miesięcy) Zmuszam go żeby poszedł ze mną na zakupy, albo, co czasem działa nawet lepiej, wysyłam go samego, z konkretną listą + co tam mu się przypomni w sklepie. Wraca wtedy wkurzony. Ale już nie na mnie, tylko na wysokie ceny. Kiedy już skończy się pieklić, że tyle wydał, a ja skończę potakiwać, wypowiadam magiczne zdanie terapeutyczne "a ty się dziwisz, że ja tyle wydaję" I już, problem znika na kolene błogie chwile. Dodatkowo wynalazłam mu hobby które pochłania go (i kupę kasy...) bez reszty, i nie narzekam, że znów zamówił z netu coś za kilka stów, tylko czasem rzucę "to skoro ostatnio wydałeś tyle i tyle, to ja sobie teraz kupię to, dobrze kochanie?" Po tak zadanym pytaniu nie bardzo ma możliwość narzekać ;) (tylko nie stosuję tego zbyt często, bo hobby jest w sumie nasze wspólne, ale on jest bardziej wkręcony)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 9:55

avatar Schattenspiel
7 7

@AnitaBlake: Jeśli boisz się, co będzie dalej, to policz, czy stać Cię na samodzielne życie, nawet zakładając opcję nuklearną pt. gość nie płaci alimentów, bo przecież Ty kupisz sobie za nie tipsy i futra.

Odpowiedz
avatar katem
4 4

@AnitaBlake: Nie zauważyłaś tych jego wad przed ślubem ? Tak bardzo się kamuflował ? Po co było wychodzić za mąż za takiego typa ? Chyba, że Ci jego gadanie powiewa.

Odpowiedz
avatar syphar
16 20

OK. Gość jest skąpy, przyznaję... Ale: 1. Szampon - no i słusznie. Raz że to nie do kosza tylko do plastików, a dwa - to odkręć, dolej wody, wylej na włosy, zużyjesz cały otwierasz następny, a nie chemię do sortowni razem z plastikami. 2. A te gazety do dobry pomysł, ale nie mam w domu. Nie kupuję. 3. Taniej i bez bezsensownego dodatku z byle czym, który nadaje się najwyżej do tego, żeby nim wyłożyć rzeczony kosz. Bez czytania. 4. Tego dojadania to akurat nie rozumiem. No ale życie. Ja daję zwierzakom (roślinne dla świń sąsiada, a mięsne dla kotów). Ale wyrzucania też nie popieram. 5. Moje kafle w łazience mają 40. Kiedyś takie dobre robili. Do dzisiaj nie odpadają, nie kruszą się, położone na cement przez fachowca, a nie na klej przez byle zenka-alkoholika, stan idealny. Kuchnię remontowałem bo było trzeba, po 10 latach kafelki wyglądają tak, że w tym roku znów remont. Te w łazience będą wisieć aż same spadną - dziś takich nie kupię. 6. No z tą szafką to przegiął :) 7. Miał odłożone 15 tysięcy, to za dużo nie zarabia. Auto za 2 tysiące... Ja też nie kupuję samochodów droższych niż moje 3 miesięczne zarobki. To tylko przedmiot użytkowy. 8. To się ciesz. Moi tak długo mi truli że mam na studia iść aż moi kumple z gimbazy nie pokończyli studiów. Jak pokończyli i okazało się że zarabiają 3-5 razy mniej ode mnie to przestali truć. Twój ojciec zwyczajnie nie ma kasy, słabo zrabia i tyle. 15 tysięcy oszczędności to jest dokładnie nic, zero, null. Nic dziwnego więc, że chce oszczędzać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 21:45

avatar misiafaraona
15 17

Ale jedzenia wam nie skąpił, skoro zostawało na talerzach?

Odpowiedz
avatar glan
4 6

A potem przyjdzie inflacja i za te pieniądze, które zaoszczędził nic nie kupi. Była tu taka historia kiedy skąpy ojciec w czasach PRL chował kasę na dnie szafy

Odpowiedz
avatar Malibu
9 9

@glan: Inflacja inflacją ale właśnie mamy drobny kryzys. Mnóstwo osób straciło pracę bądź część dochodów. Na taki czas warto mieć odłożone z 10-15 tys. żeby w razie czego nie musieć mówić dziecku "sorry nie stać mnie od dziś na Twoje studia" albo nie rezygnować z dotychczasowego życia. Nie trzeba do tego nawet epidemii, czasami wystarczy nieco poważniejsza choroba żeby wpaść w kłopoty finansowe. Odłożone 3 średnie krajowe na rodzinę z dziećmi to dla mnie absolutne minimum żeby czuć się bezpiecznie.

Odpowiedz
avatar Malibu
8 8

@glan: Nie mogę już edytować. Miałam na myśli trzy miesięczne pensje jakie się osiąga. Nie każdy ma średnia krajowa, nie każdemu średnia wystarczy na dotychczasowe życie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
8 12

Jezeli studiujesz, a twoi rodzice to raczej prosci ludzie, pewnie rozmnozyli sie szybciutko, wiec teraz maja ok. 50tki. Nazywanie ich starszymi ludzmi i mowienie o nich jak o zgrzybialych emerytach, swiadczy o tym, ze umysl masz mniej wiecej 13latki. Caly zreszta tekst o tym swiadczy. Idz do roboty, zarob na siebie i rozwalaj te kase jak i ile chcesz, studiowac mozesz zaocznie, nie takie nieszczescia ludzi trafiaja. Ojciec cale zycie pracuje, ma prawo nawet do skrajnego skapstwa, tym bardziej, ze nie wyglada to na patologie. Skoro jego matka taka byla, to tak zostal wychowany. Wolno mu. Jak ci sie nie podoba, to na swoje jazda.

Odpowiedz
avatar anulla89
8 12

Ogólnie dramatyzujesz. Rozumiem narzekanie na skąpstwo członka bliskiej rodziny, bo wiem jakie to potrafi być uciążliwe, mam takiego teścia (dzięki niebiosom nie mieszkamy razem już od dawna, bo skąpstwo to była jedna z jego mniejszych wad, choć upierdliwa). Ale nie jest to aż taki kaliber, żeby popełnić taką historię. Mocno przesadzasz, czujesz się bardziej pokrzywdzona niż w rzeczywistości, i tylko tej twojej matki mi naprawdę szkoda, bo choć sama go sobie wybrała, i raczej nie narzeka, to swój krzyż pański z nim ma, i napewno nie jest jej lekko. Tym bardziej, że z jednej strony walczy z mężem o każdy grosz, co raczej nie wpływa pozytywnie na jej poziom ciepłych uczuć dla niego, a przecież z jakiegoś powodu się z nim związała, a z drugiej strony słucha twoich narzekań, które na bank nie są dla niej przyjemne (zwłaszcza jeśli potrafi się postawić w twoim położeniu, więc rozumie twoje żale, a jednocześnie czuje pewnie, że zawodzi zaufanie męża, pozwalając tak po nim jechać). Jeśli rzeczywiście zależy ci na szczęściu mamy, to przestań narzekać i próbować zmieniać ją lub ojca, a zamiast tego pokaż jej, że może na ciebie liczyć, zrób dla niej coś miłego, kup coś, na co nie stać ją przez dziwactwa twojego ojca. Bo teraz to ona jest mediatorem pomiędzy tobą a ojcem, stara się być w porządku wobec każdego z was, i taka sytuacja zapewne wykańcza ją psychicznie i emocjonalnie, tym bardziej, że nie ma wsparcia w mężu, który nie rozumie, że jest męczący, ani w córce, która widzi tylko czubek własnego nosa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 10:16

avatar niemoja
12 12

"stary [...]odziedziczył po zmarłym ojcu, babka mu też przepisała swoją część, bo chciała dostać więcej kasy". Droga autorko, gdyby babka chciała więcej kasy, to by swoją część sprzedała/wynajęła, a nie przepisywała na syna - jeszcze za swojego życia. Generalnie, sytuacja wygląda tak, że matka podzieliła majątek pomiędzy synów (jeden dostał ojcowiznę, a drugi spłatę), a sama żyje z emerytury. I wszystko, co w zamian dostała, to opinia skąpiradła i kutwy.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
9 11

Przepraszam, ale czy Ty sugerowałaś matce rozwód bo... ojciec był przesadnie oszczędny? Obchodzi Cię w ogóle czy się kochają i czy jest dla niej dobry? Bo z tekstu wynika, że jedyne co widzisz to to, że ma stary samochód. Poza tym Twoje pretensje nie trzymają się kupy. Raz zarzucasz, że ojciec nie widział potrzeby zrobienia remontu czy wymiany mebli a raz stwierdzasz, że jednak coś w tym kierunku działał. To jak w końcu było? No i wytłumacz mi jeszcze jedno. Jak to możliwe, że trzymał 15 tysięcy dla samego trzymania, ale na aparat musiałby brać pożyczkę? I nie wybaczysz mu nigdy, że tego nie zrobił? Lol... cały ten tekst to fochy obrażonej nastolatki, której coś się należy. Jeszcze ten język ("stary", "żre" czy "k..wa"). Ile Ty masz lat? Bo z tekstu wynika, że nastolatką już nie jesteś i bliżej Ci do 30-stki... a mimo to dalej mieszkasz z rodzicami. I jeszcze masz jakieś pretensje. Nie uważasz, że wiek na wymaganie już dawno minął? Zamiast mieć pretensje to powinnaś zacząć się dokładać. Czyli nie "stary nie chce zrobić remontu łazienki", tylko "ojciec, złóżmy się na remont łazienki".

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 5

@KwarcPL: widzi to, ze ojciec robi matce awantury o kupienie czegos drozszego o pare groszy niz gdzies indziej cyklicznie

Odpowiedz
avatar kuleczka
0 0

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2020 o 15:00

avatar MarcinMo
5 7

Im więcej przykładów tym bardziej widać, że to po prostu ubogi człowiek mający roszczeniową rodzinkę, a nie żaden patoojciec. Mimo tych wszystkich oszczędności "miał na samochód 15 tysięcy, a wydał 2" - serio wierzycie, że ktoś zarabia dobrze i mimo tak oszczędnego życia udało mu się uzbierać raptem 15 tysięcy? Na leczenie ortodontyczne kredyt? Znaczy też tych środków nie ma. Wygląda na to, że albo ktoś go okrada, albo po prostu jako jedyny w rodzinie wie na co go stać, a na co nie.

Odpowiedz
avatar Halfi
4 6

Mam wrażenie, że napisała to rozżalona 15 latka, która żyje pod presją znajomych - najnowszy telefon, markowe ciuchy, najdroższe buty... Sama nie trawię takich ludzi, jak Twój ojciec (chociaż co do kilku rzeczy to się z Nim zgadzam), ale sposób, w jaki historia została napisana, sprawia, że wcale nie mam ochoty przyznawać Ci racji.

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 5

tez jestem oszczedna - np. do szmponow, odzywek, plynu do mycia naczyn uzywam butelek z pompka, pozwala to dozowac odpowiednia ilosc - butelke, w kt sa resztki szamponu czy czego tam rozcinam i sobie wyciagam reka ubrana w lateks resztki i przelewam do pudelka czy tam czegos ale juz tego nie rozumiam - po co kupowac paierowe gazety jak wszystko teraz w internetach, program tez? na to idzie mnostwo hajsu - po co tapetowac kosz gazetami skoro mozna uzyc workow foliowych ze sklepu? nawet taniej wychodzi niz wrki w rolce, taka reklamowka np. z biedry - nie jestem koneserka wodki, serio dla mnie kazda smakuje tak samo jedno dobre, to ze odziedziczycie po nimto, co tak pieczolowicie zbieral na koncie lub w skarpete, a moze byc tego sporo

Odpowiedz
Udostępnij