Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno pojawiła się historia o utracie przyjaciółki. A, że jakiś czas temu…

Niedawno pojawiła się historia o utracie przyjaciółki. A, że jakiś czas temu straciłam też swoją, jakby się mogło wydawać bratnią duszę, postanowiłam to opisać, szczególnie ze nasze zerwanie kontaktów miało miejsce niedawno i nadal trochę mnie boli.

Swoją przyjaciółkę poznałam kilka lat temu na studiach. Wtedy startowaliśmy z tego samego etapu w życiu, byłyśmy na tym samym kierunku studiów, miałyśmy podobne doświadczenia w życiu sercowym, obie złamane serca przez facetów.

I tak, przez cały licencjat ze sobą trzymaliśmy, zwierzałyśmy się sobie, po prostu byłyśmy sobie bliskie. Po licencjacie jednak nasze drogi się rozeszły, ja poszłam na magisterkę na kierunek, który jest pokrewny ale nieco bardziej przyszłościowy z obiektywnego puntu widzenia, poza tym rozpoczęłam staż w międzyczasie. Ona została na "starych śmieciach". Nie wywyższałam się z tego powodu, ale przyjaciółka z kolei nie mogła powstrzymać się od przypomnienia mi, że absolutnie nie czuje żeby jej studia były gorsze, a skoro o tym sama wspomniała najwyraźniej tak właśnie to odczuwała.

Przyjaźń trwała jednak nadal, poznaliśmy swoich facetów, ona wkrótce się zaręczyła, a ja się rozstałam ze swoim partnerem. Wtedy zaczęła wmawiać mi, że w moim wieku to marne mam szanse na poznanie kogoś, choć miałam dopiero 27 lat.

Aż do czasu kiedy poznałam kogoś, w jej mniemaniu chyba na zbyt dobrym poziomie, bo obiektywnie rzecz biorąc przystojniejszego i zaradniejszego od jej narzeczonego. Od początku bardzo odradzała mi ten związek ze względu na odległość 150 km i to że był ode mnie starszy o 10 lat. Jednak ja zrobiłam po swojemu zostałam z nim, ku jej niezadowoleniu.

Miarka przebrała się jednak, kiedy jakiś czas temu znalazłam nowa pracę, a ją zwolnili. W dodatku pracę, o której wiem, że sama marzyła. Przedtem jednak, kiedy sama nie wiedziałam czy coś z niej wyjdzie - miałam wrażenie, że konkurs kiepsko mi poszedł, ona z widoczną satysfakcją powiedziała, że nie wiadomo czy w końcu uda mi się ją dostać.

Kiedy jednak się udało, nie usłyszałam nawet słów w stylu "ale fajnie", a w czasie wybuchu pandemii doradzała mi żebym poszła na zwolnienie, bo za bardzo ryzykuje i w ogóle powinnam tą pracę olać, bo firmę i tak zamkną.
Kiedy tak się nie stało, po prostu pewnego pięknego dnia... zerwała ze mną kontakt. Pierwszy raz od lat "zapomniała" o moich urodzinach, nie odbiera telefonów...
Tylko z tego powodu, że w pewnym momencie życia, lepiej mi się powiodło.
Szkoda, bo wydawało się, że to przyjaźń na całe życie.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 21

Tak obiektywnie to widać, że lubisz słowo "obiektywnie"

Odpowiedz
avatar Etincelle
14 22

@maat_: bo jak autorka napisze, że tak było obiektywnie, to już nikt nie ma prawa jej zarzucić, że to tylko jej własna ocena. No bo w końcu powiedziała, że obiektywnie, nie? XD

Odpowiedz
avatar pinslip
22 24

"obiektywnie przystojniejszy"? Jakoś po takim zdaniu mam wrażenie, że nie tylko przyjaciółka była piekielna

Odpowiedz
avatar Etincelle
20 24

Ja się zastanawiam, skąd autorka wie, co koleżanka myśli o jej facecie (że na zbyt wysokim poziomie, bo OBIEKTYWNIE przystojniejszy i zaradniejszy). Wygląda to na wymysł autorki, bo nie ma ani słowa o tym, że przyjaciółka tak powiedziała.

Odpowiedz
avatar digi51
20 20

W sumie nie wiadomo jak było, bo sprawa jest bardzo świeża i może koleżankę zwyczajnie zajmują inne sprawy i dlatego się nie odzywa. A może tak jak Ty masz wrażenie, że ona Ci zazdrości, że lepiej Ci się układa, tak ona ma wrażenie, że jej tym "szczęściem" machasz na siłę przed nosem. Wiadomo, że chwalenie się sukcesami przyjaciołom jest fajne i dobry kumpel zawsze będziesz się cieszył z Tobą, ale może zabrakło tu z Twojej strony taktu, skoro nawet tu piszesz, że Twój facet było obiektywnie lepszy od jej faceta. Sorry, ale miłość to nie konkurs piękności czy zaradności, ona go kocha takim jakim jest i może uważa, że on jest fajniejszy od Twojego, a Ty czyniłaś jakieś aluzje odnośnie wyglądu facetów czy ich statusu majątkowego. Miałam kiedyś znajomą, która niby w żartach i niby niewinnie wyśmiewała brak wykształcenia mojego partnera, mimochodem wspominając, że skończył studia albo robiła sobie pożywkę z tego, że ona pracuję w biurze, a ja jestem, olaboga!, kelnerką. Jakoś bez żalu ukróciłam znajomość. Hej, tak jak mówię, nie wiem, jak było, ale historia jednak trochę trąci tym, że czujesz się lepsza od koleżanki i może jednak dałaś jej to jakoś do zrozumienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@digi51 - właśnie o to chodzi, że absolutnie jej faceta nie wyśmiewałam, ani nawet nie krytykowałam. To, że mój wydaje mi się bardziej atrakcyjny zachowałam dla siebie. W ogóle nie dałam jej tego odczuc, że w jakiś sposób czuje się lepsza bo i tak nie jest. Był taki czas, że to jej lepiej się wiodło, ale nie urywałam kontaktu z tego powodu. Zabolał mnie za to fakt, że odradzała mi ten związek, pracę od samego początku, choć nie miała w zasadzie do tego podstaw. Mało jest prawdziwie szczerych przyjazni l, niestety

Odpowiedz
avatar digi51
8 10

@Olga887: Odwracasz teraz kota ogonem. Najpierw piszesz, że facet jest obiektywnie przystojniejszy, a teraz nagle, że Ci się wydaje, że jest atrakcyjniejszy. Czyli przedstawiasz swoje opinie jako obiektywne fakty. Nieźle. Dalej - nadal nie wiesz, czy urwała kontakt z powodu, że lepiej Ci się wiedzie, czy może po prostu stwierdziła, że już nie nadajecie na tych samych falach i nie warto kontynuować znajomości. Zdarza się. Kolejna rzecz - ok, zabolało Cię, że koleżanka coś tam Ci odradzała. Ale jeśli oczekujesz od drugiej osoby tego, że będzie Ci wyłącznie przyklaskiwać to nie nazywaj tego przyjaźnią. Przyjaźń to więź porównywalna do związku, chciałabyś żeby Twój partner wyłącznie poklepywał Cię po pleckach, nawet jeśli w jego opinii robisz źle? Sorry, ale wygląda na to, że jesteś praktycznie bez powodu przekonana o chorobliwej zawiści koleżanki, bo ciężko Ci zaakceptować, że przestałaś być dla niej atrakcyjną znajomością. A jednym z możliwych powodów tego, ze tak myślisz, jest to, że chyba czułaś się od niej ciągle lepsza i schlebiało Ci myślenie, że koleżanka Ci tak zajebiście zazdrości.

Odpowiedz
avatar Etincelle
4 4

@digi51: Mam dokładnie takie same odczucia po przeczytaniu tego tekstu. Autorka tak łatwo zrzuca wszystko na zawiść przyjaciółki, a nie wyobrażam sobie (i nic w tekście o tym nie świadczy), żeby ta kiedykolwiek jej powiedziała, że faktycznie jest zazdrosna. To autorka najwyraźniej sama czuje się lepsza z różnych względów i to na tyle lepsza, że przypisuje tę opinię innym - no ona taka super, więc przyjaciółka musi to widzieć, a skoro widzi, to musi być zazdrosna, bo jak inaczej. I już autorka ma wytłumaczenie dla każdego konfliktu - zero zastanowienia, chodzi o zazdrość i koniec. No i autorka nie jest jedyna. Przykładem działania takiego mechanizmu są madki. Jak ktoś ma pretensje związane z zachowaniem bombelka, to takiej nie przyjdzie do głowy, że np. szaleńcze biegi i wrzaski w knajpie są uciążliwe, bo jest tak zachwycona bombelkiem, że uważa, że wszyscy inni tę jego doskonałość dostrzegają. A skoro dostrzegają, a - zamiast podziwiać - czepiają się takiego cudownego dziecka, to musi znaczyć, że sami są zazdrośni, bezdzietni idioci. ;) Tutaj jest to samo, tylko że zamiast madki mamy autorkę, a zamiast bombelka - pracę, studia i faceta (obiektywnie lepszego, rzecz jasna).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 7:52

avatar konto usunięte
-3 3

@Etincelle nie uważam tak bo obietywnie czuje się lepsza od niej, tylko akurat przez ten moment w zyciu lepiej mi się wiedzie, bywało czasem na odwrót. A uważam, że mi zazdrości przede wszystkim dlatego, że na wszystko co dobrze mi się zaczęło powodzić reagowała negatywnym komentarzem, odradzała mi to, miałam wrażenie, że ani trochę się nie cieszyła z tego, że coś mi się udało. Nie chodziło mi nawet tyle o same gratulacje, ale głupie powiedzenie, że fajnie, że się udało czy cokolwiek takiego. Po prostu tak czuję, że mi zazrości, choć wcale jednocześnie nie uważam jej za gorszą, po prostu chwilowo jej się nie wiedzie w życiu, ale to nie powód żeby też nie cieszyć się z sukcesów innych. Piszcie co chcecie, ale tak czuję, że mi zazdrości i tyle, nie dlatego, że jestem niewiadomo jaka, tylko bardziej po jej ostatnich reakcjach na moje powodzenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2020 o 15:22

avatar Etincelle
1 1

@Olga887: madki też czują, że im wszyscy zazdroszczą, i też po reakcjach (np. "proszę go uspokoić" zamiast "ojej, jak rozkosznie się bawi", kiedy bombelek śmiga kelnerom między nogami). ;)

Odpowiedz
avatar Jorn
6 14

Kolejna historyjka wyglądająca jakby była przepisana z pamiętnika czternastolatki.

Odpowiedz
avatar zieziura
6 12

Jak to czytałam to miałam przed oczami zarozumiałą gwiazdę, której obiektywnie wszystko wyszło a innym nie i to nie koleżanka się odsuwa tylko zapewne Ty swoim podejściem i byciem zarozumiałą, odepchnęło koleżankę

Odpowiedz
avatar KIuska
11 15

" ja poszłam na magisterkę na kierunek, który jest pokrewny ale nieco bardziej przyszłościowy z obiektywnego puntu widzenia, poza tym rozpoczęłam staż w między czasie. Ona została na "starych śmieciach". Nie wywyższalam się z tego powodu, ale przyjaciółka z kolei nie mogła powstrzymać się od przypomnienia mi, że absolutnie nie czuje żeby jej studia były gorsze, a skoro o tym sama wspomniała najwyraźniej tak właśnie to odczuwała." Ona odczuwala, ze jej studia są gorsze czy moze ty ze twoje są lepsze? Bo skoro o tym wspominasz to najwidoczniej tak czujesz

Odpowiedz
avatar KatiCafe
4 8

No właśnie co oznacza "obiektywnie przystojniejszy"? To znaczy, że wszystkim musi się podobać? przecież każdy ma swój gust i swój, że tak powiem typ faceta/kobiety? A z drugiej strony jeśli przyjaźń się rozpadła, to może... to nie nie była przyjaźń?

Odpowiedz
avatar kudlata111
8 16

Ja po staremu, będę się czepiać. "..poznaliśmy swoich facetów.." które z was to facet?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@maat_: @kudlata111: urzeka mnie to. albo pisze ktos np. "mam mlodszego brata, jak oboje bylismy mlodsu..." i ktore z nich to dziewczynka?

Odpowiedz
avatar Livka90
5 5

Są trzy możliwości: - albo koleżanka(bo przyjaciółka to nie jest skoro relacja skończyła się z byle powodu)zerwała kontakt z powodu, którego zupełnie nie zdajesz sobie sprawy i chodziło o całkiem innego, -albo dałaś jej odczuć w jakiś sposób, że czujesz się lepsza, -albo masz rację i faktycznie była zazdrosna. Ciężko cokolwiek doradzić nie znając tej Twojej koleżanki i waszej znajomości, ale niektórzy ludzie faktycznie są tacy, że drażni ich jeśli ktoś ma lepiej, że sąsiad kupił sobie lepsze auto etc. Taki cudzie sami z reguły mają bardzo niskie poczucie wartości, niekoniecznie nawet są z gruntu źli, po prostu są niedowartościowani. Jeśli nie szkodzą w żaden sposób czasem warto powiedzieć im dobre słowo żeby sami poczuli się docenieni, czasem przemilczeć własny sukces np. w związku, kiedy im się nie wiedzie. Ale czy rozpadło się to z tego powodu, czy z jakiegoś innego, a niczego nawet nie próbowałyście sobie wyjaśnic, ani porozmawiać, to znaczy, że nie była to przyjaźń, nawyżej koleżeństwo, więc i rozpadło się o byle co.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 20:17

avatar Kaleb
5 9

Przyjaźń nie rozpada się przez takie głupoty, przyjaźń w ogóle się nie rozpada: niezależnie od liczby dzielących kilometrów, czasu nie rozmawiania i nie kontaktowania się ze sobą czy perypetii życiowych. Jest to unikalna więź, której doświadczają tylko niektórzy ludzie. Digi ma rację: to jest jak związek, a moim zdaniem nawet więcej niż związek. Przyjaciela/przyjaciółkę się po prostu kocha i nawet kiedy nie kontaktuje się z nim/nią przez dłuższy czas z różnych powodów to ma się pewność, że nic nie uległo zmianie. W przypadku koleżanki/kolegi nie ma tej pewności. Przyjaźń polega na bezgranicznym zaufaniu i pewności, że druga osoba nigdy nas nie skrzywdzi nigdy i w żadnej sytuacji, żeby zdobyć takie zaufanie trzeba tę osobę znać bardzo dobrze i dużo z nią przeżyć. Czy tylko ja mam takie staromodne postrzeganie i uważam, że ludzie nadużywają tego słowa ciągle i określają tym mianem bardzo płytkie relacje?

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 2

@Kaleb: Zupelnie nie rozumiem tych minusow, skoro masz racje. Ci ludzie chyba nigdy przyjaciol nie mieli i wydaje im sie, ze koles od piwka albo kolezaneczka od manikiuru to ich przyjaciele. Ktorych obgaduja na kazdym kroku i tylko czekaja, zeby im sie noga powinela...

Odpowiedz
avatar anulla89
3 3

@Kaleb: Nie, nie tylko ty. Zgadzam się z każdym zdaniem. Historię wspomnianą na początku (tak mi się wydaje, że o tę chodzi), też czytałam, i nawet skentowałam. Właśnie dlatego, że mam to szczęście i od 22 lat przyjaźnię się z dziewczyną, która jest dla mnie jak siostra, a może i bliższa niż byłaby siostra. I dokładnie tak jak piszesz, nie ma znaczenia czy ostatnio widziałyśmy się wczoraj, czy rok temu, zawsze jest tak samo. W naszej relacji też były momenty kiedy jednej wiodło się lepie, a drugiej gorzej, ale nigdy przenigdy nie miało to wpływu na naszą znajomość. Każda z nas gdyby chciała, to znalazła by jakieś obszary w których mogłaby czuć się "lepsza", ale jakoś nie przypominam sobie takich rozkim ze swojej strony, a z jej nawet sobie nie wyobrażam.

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 2

@anulla89: Nie jestem aniolem i zdarzylo mi sie pomyslec, ze bardzo mu tak dobrze - nawet jezeli to byl ktos, komu na co dzien zycze naprawde dobrze. Ale jezeli chodzi o moja przyjaciolke (23 lata sie przyjaznimy) nigdy w zyciu tak nie pomyslalam, mimo ze czasami jej powodzenie wiazalo sie z moja porazka (pracowalysmy razem jakis czas i to bylo korpo, wiec porazki i sukcesy byly mocno zwiazane). Moge byc na nia wsciekla, moge chciec ja udusic, moge byc na nia obrazona na smierc i zycie, ale jak tylko w czasie tego obrazenia da mi znak, ze jest jej zle badz dobrze i musi sie z kims tym podzielic, obraza idzie w cholere. Nie obchodzi mnie jak przystojny jest jej maz, w zyciu bym nie porownywala do mojego, jej maz i dzieci podpadaja pod moja rodzine, ale wyrwe mu konczyny, jezeli ja skrzywdzi. Ciesze sie z jej powodzenia finansowego np. jak z wlasnego, bo wiem, ze to i mnie w razie czego da stabilizacje (np. gdyby wygrala w Lotto :) i ona wie, ze moze liczyc na to samo z mojej strony. I to jest przyjazn.

Odpowiedz
avatar Samoyed
4 4

I tak bardzo jestes od niej lepsza, ze musialas swiatu o tym opowiedziec... Strata przyjaciolki i bratniej duszy i co tam jeszcze w "czasach pandemii" - calkiem jakby te czasy byly zamierzchla przeszloscia. Czyli nie odzywa sie od trzech dni i juz stracilas te bratnia dusze. W ktorej od poczatku widzialas rywalke. To ja chyba nie rozumiem pojecia przyjazni.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

Trudno powiedziec po czyjej stronie lezy wina. Moja przyjaciolka myslala kiedys, ze bylam zazdrosna o jej faceta, gdyz odradzalam jej zwiazek z nim. Poklocilysmy sie z tego powodu. Dzisiaj znowu sie przyjaznimy, a ja dalam sobie spokoj z wszelkimi radami odnosnie jej zwiazku. Niedawno wyszla za niego za maz. Dzien przed slubem mi pisala, ze ona nie wie czy to malzenstwo przetrwa.

Odpowiedz
avatar ekonik
1 1

Wszyscy najeżdżają na autorke, a ja uważam, że ma racje. Kiedy tzw. Przyjaciele zobaczą, że masz lepiej, zaczną odczuwać zawiść i zniechęcać do rozwoju mówiąc zostaw to, pewnie Ci się nie uda itp.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

nie kazdy jest w stanie zniesc cudze szczescie, tylko prawdziwy przyjaciel...

Odpowiedz
Udostępnij