Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia na temat naciągania w jednej z warszawskich restauracji w wakacje. Siedziałam…

Historia na temat naciągania w jednej z warszawskich restauracji w wakacje. Siedziałam wtedy z chłopakiem kilka stolików obok stolika, w którym siedziała grupa wystrojonych, zadbanych kobiet. W restauracji było kilka kelnerek, barman i kucharze. Ja z chłopakiem jadłam dwudaniowy obiad i piłam lampkę wina. Natomiast te kobiety obok miał chyba luźne spotkanie koleżeńskie. Zamówiły po winie, przystawki, danie główne. Natomiast kelnerka za wszelką cenę starała się naciągnąć je na jak najdroższe rzeczy z menu. Jako przystawkę wzięły jakieś krewetki tygrysie za 50 zł po namowie kelnerki. Danie główne to coś innego, prawdopodobnie jakiś stek wołowy za 120 zł za porcję, natomiast wino to kelnerka im zaproponowała takie za 35 zł za lampkę 150 ml.

Najbardziej piekielną sytuacją był fakt, że jak za każdym razem gdy kelnerka wracała do kuchni za bufet to rozmawiała z innymi kelnerkami między sobą i rzucały teksty typu "musimy jak najbardziej wydoić te c**** albo szmaty". Różnych obraźliwych określeń używały. My to słyszeliśmy, bo akurat tak stolik nasz stał, że dało się usłyszeć. Kelnerki nie były nawet tego świadome, że je słyszymy. Kelnerki co pewien czas podchodziły do ich stolika i próbowały na coś jeszcze je naciągnąć. Udawało im się. Ostatecznie rachunek w przeliczeniu na osobę wynosił sporo, bo każda z kobiet płaciła osobno za siebie, trzymały po kilka setek w dłoni. Jak skomentujecie taką sytuację?

Warszawa

by Anka1992a
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Doda
16 18

No cóż, uważam, że jakby nie chciały to by się nie dały naciągnąć.

Odpowiedz
avatar Anka1992a
2 4

@Doda To prawda, ale najbardziej zdziwiła mnie ta pasja kelnerek to wydojenia ich . Dosłownie po każdej wizycie ich stolika i zebraniu kolejnych zamówień wręcz tryskały radością i dumą że aż takie zamówienia udało się zebrać danej kelnerce. Możliwe że po prostu każda kelnerka miała target finansowy do zrealizowania

Odpowiedz
avatar digi51
16 20

No i? Jakby ich nie było stać to by nie dały "się naciągnąć"? To chyba były dorosłe kobiety, a nie dzieci. Dla Ciebie to majątek, a dla nich może standardowa cena za obiad na mieście. Ja kiedyś miałam gościa, właściciela sieci hoteli (nieważne jakiej). Myślisz, że zaproponowałam mu wino za 20€ za butelkę czy raczej takie 100€? Schabowy czy argentyńska wołowina? I nie chodzi o naciągnie, ale takich ludzi zwyczajnie stać i takiego jedzenia i picia chcą. Komentarze kelnerek oczywiście obrzydliwe, jedyne co je mogło minimalnie usprawiedliwić było by wstrętne zachowanie pań wskazujące na to, że są... No c*pami. Ale komentarze i tak mogły zachować dla siebie albo chociaż na po pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Zazwyczaj gdziekolwiek nie pójdziesz np. sklep, bar, restauracja, to zostanie nam zaproponowany towar, który przyniesie sprzedawcy naj profit. Nikt ci do głowy pistoletu nie przystawia, żebyś wybrała homara. To akurat jest normalne. Odnośnie obrażania, to nie lubię takich biernych osób jak ty. Mogłaś np. nagrać i poprosić kierownika, pokazać tym kobietom, upomnieć obsługę, jakoś zareagować. Takie sytuacje się zdarzają, bo nikt nic nie robi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 16

A mnie najbardziej rozśmieszyło, że podczas randki i fajnego obiadu z chłopakiem autorka przez całe spotkanie zaglądała w talerz innym ludziom xD wyobrażam sobie, jak siedzieli z rozdziawionymi buziami w szoku na widok wartości zamówienia pań ze stolika obok i prawie popluli się na widok pliku papierowych pieniędzy xD Bardzo przypomina mi to sytuacje, kiedy klient kontaktuje się ze mną (sprzedaje ubezpieczenia) i wymienia, że on to chce mieć w pakiecie to, to, tamto, siamto, przelot helikopterem medycznym, operacje na otwartym sercu za darmo i jeszcze frytki z keczupem najlepiej, ale dysponuje budżetem rzędu 45zł miesięcznie, no 50 to już max! I wielce zdziwiony, że takie rzeczy kosztują znacznie więcej, zapytuje: "Paaaani! Ale to TYLE?! NIEMOŻLIWE, WY NACIĄGACIE!! W Polsce NIKOGO nie stać na takie rzeczy!" Po czym obraża się i wychodzi na grzeczną odpowiedź "myli się pan, ten produkt ma duże wzięcie, a klienci są zadowoleni z cennika." Bo w świadomości ludzi figuruje "skoro mnie nie stać, to nie znaczy, że ja mam za mało i fajnie byłoby coś z tym zrobić, tylko produkt lichwa i w dodatku drogi". Na właściwy produkt to zawsze się znajdzie właściwy kupiec. Jak braliście z chłopakiem 8 pierogów za 20zł na pół to co się Dziwisz, że wam nie proponowano drogiego wina? Bo według mnie to ta historia zazdrością jest podszyta. A w komentarze kelnerek nie bardzo wierzę, bo w każdym biznesie największym szacunkiem obdarza się klienta, który zostawi najwięcej przychodu.

Odpowiedz
avatar szafa
8 8

@elfia_luczniczka: No z tym ostatnim to się nie zgodzę. Pracuję w markecie i największym szacunkiem darzę tych, co mnie szanują, nieważne, czy robią zakupy za stówę, pięć stów czy pięć dych. Pamiętam, jak przychodziła rodzinka Romów, kupowali mnóstwo, ale też gnoili nasze pracownice strasznie. W końcu powiedziałam im, co myślę o ich zachowaniu, wyjątkowo, jak nigdy, stanęli po naszej stronie inni klienci, zrobiła się awantura na całego i noga tych Romów już nie postała u nas. I jakoś nie płaczę, mimo że zostawiali kupę kasy. Szanujmy się. A pracownice w tej historii pewnie były najzwyczajniej w świecie zazdrosne, że są laski, które stać na taki obiad.

Odpowiedz
Udostępnij