Ktoś w moim bloku nie ma wyobraźni. Dzisiaj znalazłam peta na balkonie. Był niezgaszony... Mniej niż metr od mojego dziecka, które spało w wózku. Tak trudno zrozumieć, że teraz życie towarzyskie dzieje się na balkonach i niezgaszony papieros może zrobić komuś krzywdę albo zrobić pożar czyjegoś prania? Dbajmy o siebie w tych trudnych czasach, ale i dbajmy o innych.
Blok
nie tylko w czasach zarazy! bo serio, nie rozumiem - ktoś pali papierosy? Ok, jego sprawa. Ktoś woli palić na balkonie, nie w mieszkaniu? Ok, jego sprawa. Ale jaki problem wziąć ze sobą popielniczkę/spodek/talerzy/miskę/zakrętkę od słoika/cokolwiek i tam dać peta? A jak ktoś często pali - postawić jakiś pojemnik na stałe na balkonie? Po prostu nie rozumiem rzucania petami z balkonu...
Odpowiedz@marcelka: Już tłumaczę: Taki spodeczek/słoiczek/popielniczkę trzeba od czasu do czasu opróżniać, a po co, skoro można peta wywalić przez balkon?
Odpowiedz@szyszunia10: i nie daj boze umyc!
OdpowiedzJakby nie mogli po prostu mieć popielniczki na balkonie, masakra.
OdpowiedzA gdyby nie było zarazy, to rzucanie petów na balkon sąsiadów byłoby według ciebie OK?
OdpowiedzOwszem, tu zawinił brak wyobraźni. A jak określić sytuację kiedy szłam (dawno temu, bo ze starszą córką) z wózkiem, głębokim, w środku niemowlak dwumiesięczny, a tu gość idący kilka kroków ode mnie, strzelił palącym się petem tak, że cudem dosłownie odbił się od zwisającej zabawki, i tylko obsypał dziecko popiołem, zamiast spaść mu na twarz... Sama jestem palaczem (już niedługo, bo moje fajki znikają z rynku, może to i lepiej), ale od kilku już lat zawsze noszę ze sobą mała, szczelnie zamykaną popielniczkę, bo strasznie mnie wkurzają wszechobecne na chodnikach pety...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2020 o 11:06
@anulla89: Ja nie mogę, czyli jednak zdarzają się ludzie, co potrafią ze sobą popielniczkę wziąć. Nawet nie wiesz, jak Cię szanuję. Większość ludzi, których widzę na ulicy ma problem, żeby podejść 20 metrów do kosza.
Odpowiedz@szafa: Niestety, palacze chyba uważają, że rzucanie petów to jest taki fajny rytuał. Mój facet, gdy jeszcze palił to też rzucał sobie niezgaszone pety i musiałam ostro z nim się kłócić co to wyprawia. Masakra.
OdpowiedzWystarczy mieć swój dom, swoje podwórko, nie być biedakiem i nie mieszkać w spelunie zwanej blokiem.
Odpowiedz@Badziong: A sąsiad dureń i tak będzie przerzucać pety przez płot na Twoje podwórko :)
OdpowiedzJakże mnie irytują tacy palacze! Później chodniki i trawniki wręcz białe od petów. Taki problem wyrzucić do kosza po sobie?
Odpowiedz