Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nauczanie zdalne, temat nowy, ale od samego początku dosyć piekielny. Dzisiaj, korzystając…

Nauczanie zdalne, temat nowy, ale od samego początku dosyć piekielny. Dzisiaj, korzystając z chwili świątecznego odpoczynku ponarzekam na organizację tej całej szopki.

Na wstępie powiem, że jestem uczennicą 2 klasy liceum, więc na szczęście stres związany z maturą mnie na ten moment nie dotyczy, za to wiem jak wygląda to całe zdalne nauczanie. Rozumiem, że przez pierwszy tydzień nauczyciele sami musieli się połapać w nowej rzeczywistości, dodatkowo z presją z góry, bo dostali nakaz prowadzenia zdalnych lekcji w praktycznie 2 dni. Zrozumiałym jest, że panował chaos, to było oczywiste, jednak skalę problemu zobaczyłam w drugim tygodniu tego eksperymentu.

Nauczyciele mieli wolną rękę, mogli wymyślać co chcą, przez co zamieszanie zrobiło się jeszcze większe, jedni korzystali z Librusa, inni zażądali dodania się na grupy na prywatnych kontach na Facebooku uczniów, jeszcze inni kontaktowali się przez maila, czy podali różne hasła do różnych stron przez co wszystko się pomieszało. Każdy nauczyciel korzystał z innej formy. Dodatkowo większość nauczycieli prowadziła lekcje zgodzie z planem, czy to na kamerce na Skype, czy innej stronie, czy poprzez wysyłanie wiadomości, albo dodawanie postów. Oczywiście aby uzyskać obecność trzeba odczytać wiadomość na samym początku lekcji.

Problemem jest to, że nie wiadomo jaką formę tym razem wybierze osoba prowadząca lekcje, więc trzeba szukać, właściwie nawet nie wiadomo czy dostaniemy jakąś wiadomość, czy lekcja w ogóle się odbędzie. Są też nauczyciele, którzy na początku nie organizowali lekcji, nikomu o tym nie mówiąc, uczniowie, w tym ja, nie wiedzieliśmy czy będzie lekcja o tej godzinie, czy może dostaniemy wiadomość o 21 z zadaniem na następny dzień, co się zdarza, czy nic nie dostaniemy. Cały dzień w stresie czy nie będzie trzeba czegoś szybko zrobić, albo popadanie w paranoję i szukanie wiadomości gdzie się da. Nauczyciele kompletnie zapomnieli, że mamy też inne lekcje, znam nawet przypadek gdzie kolega miał dwie lekcje w tym samym czasie, a nauczycielki nie dały się przekonać żeby rozłożyć je na dwie różne godziny, więc jedna klasa, miała dwie lekcje na raz. Tak właśnie wygląda to wspaniałe przygotowanie.

Oczywiście nie można za wszystko winić nauczycieli, bo to często kobiety, lub mężczyźni 50+ (w mojej szkole nauczyciele 50+ to 90% kadry nauczycielskiej), którzy dopiero zaczęli przygodę z technologią, dodatkowo ciąży na nich straszna presja i nie mają żadnych instrukcji, ale jednak mogliby chociaż porozumieć się ze sobą, ustalić kto kiedy ma lekcje (chociaż nie powinno być z tym problemu, bo przecież mamy ustalony plan lekcji) i dogadać się z jakiej formy zajęć online będzie korzystać szkoła.

Ja staram się zrozumieć nauczycieli, teraz jest czas żeby to oni spróbowali zrozumieć uczniów.

Lekcje

by chora_na_glowe
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kartezjusz2009
16 20

(Absolutnie nie chcę odbierać piekielności sytuacji.) W tym momencie mogę jedynie powiedzieć: witaj w dorosłym życiu. Nic tak mnie nie wkurzało jak organizacja zajęć na studiach (kilka topowych uczelni w Polsce). To, co opisałaś powyżej jest właśnie tego przykładem. Szkoda tylko, że przeżywasz to na poziomie liceum. Wprawdzie zawodowo nie spotkałem się z takimi sytuacjami bezpośrednio, ale moi koledzy z biura i owszem. Jeden klient jeden komunikator, drugi - inny. Skorzystaj z tego, że wszystko masz w "tak młodym wieku" i naucz się samoorganizacji. Ogarnij co, kto i na kiedy. Pójdziesz dalej - będziesz ogarniała ważniejsze sprawy.

Odpowiedz
avatar Gelata
8 10

@kartezjusz2009: właśnie chciałam mówić, że ma przygotowanko na studia ^^ pg pozdrawia

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
2 4

@kartezjusz2009: Postaram się, jednak jest to dosyć trudne kiedy nauczyciel zmienia zdanie 5 razu dziennie, ale dziękuję za radę.

Odpowiedz
avatar madxx
2 2

@chora_na_glowe: to dobre przygotowanie przed szefem, który zmienia zdanie 5 razy na godzinę :D ale nie życzę takiego!

Odpowiedz
avatar starajedza
11 19

Zadań przysyłanych po godzinie 16 zwyczajnie bym w ogóle nie czytała nawet. A co dopiero robić... Jak się godzą rodzice, żeby dzieci były traktowane jak śmieci, to potem tso to się kończy. Jakaś inna pisała, że do 23 czekali na skyoe na nauczyciela. Chore.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
6 10

@starajedza Właśnie chciałam pytać, gdzie są w tym wszystkim rodzice i co robią, żeby bronić własnych dzieci

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
0 4

@starajedza: Chciała bym żeby to było takie łatwe, nie odbieranie wiadomości kończy się wyrzutami nauczyciele, a rodzic żeby obronić dziecko musi najpierw skontaktować się z nauczycielem co jest problematyczne, a jeśli już się uda to każdy zasłania się tym że powinniśmy być wyrozumiali bo oni pierwszy raz muszą korzystać z ... (wstaw cokolwiek). Poza tym co da krzyczenie na nauczycieli, będących pod presją kuratorium i robiących wszytko żeby im nie podpaść, mając jednocześnie gdzieś że uczniom też jest ciężko.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-2 2

@misiafaraona @starajedza A jak mają bronić tych dzieci? Ja pisałam poprzednią historię - kuzyn (przez nas) dostał pierwszą 2 w życiu, bo właśnie rozpoczęliśmy "walkę" z nauczycielem. Konsekwencje mogą być poważniejsze... Ja chodziłam do LO jakieś 15 lat temu. Mój ojciec (fizyk) nauczył mnie w 2 klasie łatwego i szybkiego rozwiązywania wielomianów, także całek. To była moja pierwsza 1 w życiu, mimo, że wszystkie wyniki wyszły prawidłowe. Strasznie to przeżyłam, mimo że presji w domu nie miałam, dla mnie była to totalna porażka. No i ojciec poszedł do szkoły, bo mu się żal mnie zrobiło i nie dało się przetłumaczyć, że 1 zła ocena to nic (miałam jakieś 16 lat, głupia byłam), a dalej mam robić jak pani każe. Sprawa skończyła się u dyrektorki. Matematyczka ocenę poprawiła na 5, ale ostatecznie byłam pytana na każdej lekcji czasem kilka razy, często mi docinała "że tatuś nie pokazał" jak czegoś nie wiedziałam. Zresztą i inne cyrki w 2 klasie zaczęła odwalać nie tylko mi, do tego stopnia że wszyscy podpisali podanie o zmianę nauczyciela. Ale babsko zostało i matematyka wyglądała tak tragicznie że gdyby nie ojciec, a u innych korepetycje, to matury z matematyki nikt by nie zdał. U jej psiapsiólki chemicy po tym jak poszło podanie o zmianę nauczyciela też sprawa się rypnęła. Wszyscy mieliśmy zdawać rozszerzenie z chemii (biolchem), ale ostatecznie podzeszła do tego połowa klasy. Rodzice chcieli następnej interwencji, ale my, uczniowie sami prosilismy by nic nie robić, bojąc się konsekwencji. Czasem lepiej przytulić dziecko i wytłumaczyć mu, że złe oceny też mogą być dobre (co jest trudne w przypadkach takich jak ja czy kuzyn).

Odpowiedz
avatar misiafaraona
0 2

@chora_na_glowe telefony nadal istnieją, do nauczycieli, dyrekcji, kuratorium, i wreszcie mediów. Po raz pierwszy w historii szkolnictwa rodzice mają możliwość osobistego uczestniczenia w lekcjach i nawet rejestrowania co tam się dzieje. Co więcej i najważniejsze, wg prawa nauczyciel nie może wystawić negatywnej oceny za brak pracy domowej. Tylko trzeba mieć jaja i powiedzieć to tym wszystkim "uczycielkom" w oczy. Podobnie nieobecności to rodzic je usprawiedliwia. Nie ogarnięcie platformy czy aplikacji to można zrozumieć w pierwszy dzień, no może trzy ale nie miesiąc

Odpowiedz
avatar misiafaraona
1 1

@KittyBio: jak kuzyn taki ambitny to zdanie egzaminu komisyjnego nie będzie dla niego problemem. A i nie porównuj tego co jest teraz do tego co było 15 i wcześniej lat temu. Ja już teraz wiem, że jak tylko coś w szkole będzie nie tak, to mój syn pójdzie do szkoły że smartwatchem na ręku a ja sobie zarejestruję co tak naprawdę się dzieje

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@chora_na_glowe: taaa... mam na ostatnim roku mgr 10 przedmiotow, z kazdego zalizenie, plus pisanie pracy probowalismy wyprosic u jednego profesora, z kt mamy 2 egzaminy mnije materialu do nauki ( np. pominac ksiazki, bo skad je niby brac jak biblioteki zamkniete)- jego odpowiedz to #zloto- "niech wam inni mnije zadaja"- powiedzial kazdy @KittyBio: taaa znam to, dostawalam w klasach 1-3 uwagi, bo prace domowa z matmy- proste dzialania- rozwiazywalam od razu, a nie w domu...

Odpowiedz
avatar madxx
0 0

@misiafaraona: sory, ale w drugiej liceum głupio by mi było jakby rodzice chcieli cokolwiek za mnie załatwiać.

Odpowiedz
avatar jotem02
10 16

To bordello niestety jest zasługą dyrekcji szkoły. W mojej szkole przez pierwsze cztery dni było trochę zamieszania, ale było wiadomo, że kontakt przez Librusa. Ja zaordynowałem Discorda i tablicę Idroo i przez chwilę tak leciało. Potem dyrekcja zarządziła google classroom z google suite. Mieliśmy dwa wielogodzinne szkolenia online z obsługi, dostaliśmy linki do tutoriali i w tej chwili lecimy normalnym planem (ale lekcje po 30 minut).Nawet odbyła się rada pedagogiczna online. Oklaski dla MEN za typowy tupolewizm - jakoś to będzie panowie! A laury dla pana ministra oczywiście, bo zorganizował. G.. prawda! I jak to w życiu. Niektóre szkoły ogarnęły temat, niektóre nie. Ale, prawdę mówiąc, teraz mam o wiele więcej pracy niż przed pandemią.

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
-3 3

@jotem02: Oczywiście, to nie jest wina nauczycieli, tylko nieprzygotowanego systemu, ale niektórzy nauczyciele się do tego przyczyniają, ale dalej będę starała się zrozumieć nauczycieli.

Odpowiedz
avatar anulla89
10 12

Z każdą kolejną historią o nauce zdalnej, zaczynam coraz bardziej doceniać szkołę mojej córki, i przede wszystkim dyrekcję. Od samego początku wszystkie ważne informacje dostajemy na dziennik elektroniczny, i na głównej stronie szkoły. Na stronie jest także zakładka z materiałami dodawanymi przez nauczycieli, i jest to jedyne miejsce z którego korzystanie jest obowiązkowe. Każda klasa dostała osobne hasło, i tam nauczyciele wrzucają wszystkie materiały. Wychowawczyni córki i nauczycielka historii uruchomiły ponadto zajęcia w microsoft teams, każdemu uczniowi założyły konto w aplikacji, wysłały dokładną instrukcję jak się do niej dostać i ją obsługiwać, i prowadzą w niej zajęcia online, ale nieobowiązkowe, tylko dla chętnych (ale obie babki są świetnymi nauczycielkami, więc na zajęciach zwykle są wszyscy uczniowie). Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że dyrekcja naprawdę pilnuje żeby nauczyciele nie przesadzali z ilością materiału, w każdej sprawie można się ze wszystkimi łatwo i szybko skontaktować, i jeszcze nie słyszałam narzekania od żadnego znanego mi rodzica dziecka z naszej szkoły. Mało tego, dyrektor na samym początku nakazał nauczycielom informować go o uczniach którzy w ogóle, lub sporadycznie logują się po zadania, bo kombinował, załatwiał, i udało mu się skądś wytrzasnąć komputery do wypożyczenia uczniom którzy mieli z tym problem, a ta lista była mu potrzebna do wstępnego określenia zapotrzebowania, i potem wychowawcy dzwonili i pytali, czy uczeń ma dostęp do kompa, czy jest potrzeba zorganizowania go ze szkoły. Już dawno wiedziałam, że mamy fajną szkołę i ogarniętą dyrekcję, ale teraz tym bardziej to widać.

Odpowiedz
avatar jotem02
4 8

@anulla89: Jak się chce, to się ma. Odrobina organizacji i wszystko działa. Uczniowie i nauczyciele mogli ze szkoły wypożyczyć laptopy. A mój wnuczek dalej dostaje przez Librusa pierdyliardy prac domowych, z których nic nie wynika. A, bym zapomniał. Wnuczek chodzi do publicznego molocha, a ja pracuję w kameralnej STO. Ale nawet w publicznym molochu można parę rzeczy ogarnąć. Jeśli komuś się chce.

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
-1 3

@anulla89: Zazdroszczę, jak u mnie byłaby taka organizacja to chyba skakałabym ze szczęścia

Odpowiedz
avatar anulla89
1 1

@jotem02: Dokładnie. Córka chodzi do szkoły publicznej, nazjwyklejszej podstawówki pod słońcem. Ale z sensowną kadrą. Owszem, słyszałam dobre opinie o tej szkole, ale nie jest to żadna "prestiżowa" czy "najlepsza" szkoła. Mało tego, teoretycznie powinnien być u nas burdel straszliwy, bo "dopiero co" (znam przynajmniej dwa identyczne przypadki, gdzie nadal mają problemy z organizacją czegokolwiek) połączono naszą podstawówkę z byłym gimnazjum, i nauczyciele z obu szkół pracowali na dwa budynki, i dwa razy więcej uczniów. Nieoficjalnie mamy "podwójną" dyrekcję, ale jakimś cudem potrafią się dogadać, zamiast walczyć moędzy sobą, i widać efekty. Wiadomo, że nie jest idealnie, szkoła jest niedofinansowana, co jakiś czas rodzice słyszą prośby o wpłatę na to czy tamto (dobrowolnie), ale nie mogę powiedzieć złego słowa o szkole (czyli de facto nauczycielach, bo to ludzie tworzą miejsce).

Odpowiedz
avatar Always_smile
5 9

Moja mama uczy najmłodsze dzieciaki. Od dyrekcji dostali przykaz korzystania z librusa i narzędzi Google. Na początku na prośbę rodziców mama zadania do zrobienia następnego dnia przekazywała po południu/ wieczorem, podobno ułatwiało to pracę rodzicom, bo pokazali dziecku co ma zrobić zanim ruszyli do pracy, obecnie wg nakazu dyrekcji wszystko ma się pojawić w godz. 8-9. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nauczyciele nie mieli żadnego szkolenia, korzystają z prywatnego komputera, prywatnego Internetu, żeby odpytać dziecko np z nauki czytania moja mama dzwoni z prywatnego telefonu do rodzica dziecka i martwi się czy nie obetną np motywacyjnego, bo nie będzie kasy

Odpowiedz
avatar jotem02
4 6

@Always_smile: No i znowu kwestia, czy dyrekcja ogarnia co to jest nauczanie online, czy nie. Ja jestem 60+ (grubo) i ogarniam. Moja dyrekcja też ogarnia, Nauczyciele czują bluesa. Czasami gorzej z uczniami - do tej pory sprawdzali pocztę raz na dwa dni, a teraz trzeba kilka razy dziennie.

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
0 0

@Always_smile: Nauczyciele też oczywiście mają okropną sytuację, co do tego nie mam wątpliwości.

Odpowiedz
avatar szafa
2 6

Ale co się będą wysilać, jak oni tak mało zarabiają, biedaczyska. Dobrze, że w ogóle robią łaskę i was uczą.

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
4 6

@szafa: Właściwie uważam że zarabiają za mało i w tym jest problem, gdyby zawód nauczyciela był lepiej płatny i bardziej szanowany ludzie chętniej wybieraliby ten zawód, przez co może sytuacja teraz była by lepsza i zamiast starszych, zmęczonych życiem ludzi, którzy nie wiedzą co to internet, byliby młodzi ludzie, którzy umieją się zorganizować i nie było by braków w kadrze, przez co złych nauczycieli można by było wyrzucić bez obawy przed brakiem nauczyciela.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

studiuje sobie i powiem wam, ze tez sie dzieje - wykladowcy wysylaja np. prezentacje ale takiej dlugosci, ze nie zdazylibysmy tego na zajeciach przerobic - hitem byl wyklad prowadzony przez czata, bo pani doktor (!!) nie potrafila wlacyzc mikrofonu w laptopie - zajecia on-line w programie, z ktorego wywala co jakis czas, a glos mozna dac max 4 osobom ( powodzena na konwersatoriach) witamy w szkolnictwie XXI wieku :)

Odpowiedz
Udostępnij