Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wirus szaleje, a człowiek zdaje sobie sprawę, że ma zbyt wiele wolnego…

Wirus szaleje, a człowiek zdaje sobie sprawę, że ma zbyt wiele wolnego czasu i nie wie co ma ze sobą zrobić. Kilka dni temu, podczas porannej khmm... toalety, wpadłem na genialny pomysł jak produktywnie spędzić czas wolny i przy okazji trochę zarobić. Postanowiłem zostać korepetytorem informatyki (poziom matury rozszerzonej i egzaminu technicznego, a w przypadku programowania i baz danych nawet do poziomu magisterki) i matematyki (poziom matury podstawowej). Kilka godzin później już wiedziałem co zrobić żeby skarbówka się nie doczepiła i byłem gotowy do szukania wychowanków. Pokornie jednak postanowiłem przetestować swoją wiedzę. Wykonałem kilka udostępnionych matur z matematyki oraz informatyki i testów na technika informatyki, z wcześniejszych lat. Uśrednione wyniki na poziomie 95% upewniły mnie, że dam radę.

Znalazłem kilkanaście grup na facebook'u oraz kilka forów tematycznych i zostawiłem ogłoszenia. Pierwszego dnia miałem już 6 chętnych (1 matematyka, 2 informatyka w liceum, 2 informatyka w technikum i 1 programowanie na poziomie licencjatu). Umówiłem wszystkich, na krótką rozmowę na skype, aby dowiedzieć się czego dokładnie mam ich uczyć, ustalić stawkę za jedną lekcję i umówić się na pierwsze "spotkanie". Po tym etapie przygotowałem sobie wszystkie niezbędne programy, odnalazłem stary tablet graficzny, który kupiłem w porywie marzenia o byciu grafikiem (idealnie się sprawdzał na studiach do robienia notatek) i odświeżyłem sobie wymaganą wiedzę.

No i trafiła mi się piątka półgłówków. Serio, nie chcę nikogo obrazić i rozumiem, że pomocy korepetytorów szukają głównie osoby mające problemy z nauką, no ale... Sami ocenicie.

Może ktoś spostrzegawczy zauważył, że mówiłem na początku o 6 chętnych, a później o 5 półgłówkach. Trafiła mi się jedna perełka, w przypadku której piekielność jest trochę inna.

Chłopak 4 klasa technikum. Średnia 4.5, gdyby wziąć tylko przedmioty techniczne (poza programowaniem) średnia 6.0. Ocena z programowania 2 na szynach. Chłopak sam nie wie co robi źle. Na pierwszej lekcji pokazał mi programy, które pisał do szkoły i ich oceny. Na początku nie miałem pojęcia do czego mógł dowalić się nauczyciel. Kod nie był idealny, ale przewyższał on poziom ucznia technikum. A co najważniejsze zwracał prawidłowe wyniki i był w miarę dobrze zabezpieczony przed błędami (tylko w jednym z pięciu programów jakie mi pokazał znalazłem małą lukę). Powiedziałem mu, zgodnie z prawdą, że nie mam pojęcia dlaczego dostaje tak niskie oceny i zaproponowałem by zapytał o to nauczyciela.

Zadzwonił do mnie z odpowiedzią dzień później i wytłumaczenie zwaliło mnie z nóg. Jego nauczyciel stwierdził, że zmienne mogą mieć tylko postać kolejnych liter alfabetu... Tłumacząc osobom nieznającym programowania. Zmienna to taki pojemnik, w którym można przechować dowolną wartość. Łatwo to przyrównać do niewiadomych w matematyce. Zwykle na poziomie liceum w równaniach są dwie, trzy lub maksymalnie cztery niewiadome. Tak samo jest w programowaniu. W programach na poziomie technikum jest maksymalnie kilka zmiennych. Ale w normalnym programowaniu jest tych zmiennych od kilkuset do kilku tysięcy, w zależności od wielkości programu. Wyobrażanie sobie ogarnąć co się kryje pod niewiadomą x wiedząc, że niewiadome nazywasz kolejno od a? To niemożliwe... Nie lepiej przy takiej ilości niewiadomych nazwać je tak by nazwa odzwierciedlała zawartość jaką zawiera? Np. wysokosTrojkataTegoITego. Chłopaka odpytałem ze wszystkiego co mi przyszło akurat do głowy i upewniłem, że z taką wiedzą nie będzie miał problemów ani z maturą ani z egzaminem technicznym. Poza tym zaproponowałem mu naukę ponad program szkolny za przysłowiowe 5 złotych na piwo.

A teraz przejdźmy do półgłówków. Tutaj mam nadzieję będzie krócej.

1. Dziewczyna z trzeciej klasy liceum ma problem z równaniami. Zaczynam od równania z jedną niewiadomą: 2x - 10 = 10. Dziewczyna głupieje. Pytam się, więc ile jest 2 * 10 - 10, aby ją naprowadzić. Jej odpowiedź to 2, bo najpierw się odejmuje i dodaje, poza tym co to za pytanie jak mam ją uczyć jak mam znaleźć x, a nie jakieś przedszkole tu urządzam. Przy próbie wytłumaczenie kolejności wykonywania działań i tego, że podałem jej rozwiązanie na tacy, w kamerce pojawia się matka... W skrócie: Miałeś córce wytłumaczyć jak znaleźć x i y, a tu jest tylko x, a potem już w ogóle x nie ma i mówisz, że to rozwiązanie. I nie pouczaj mojej córki jak rozwiązywać zadania bo ona jest w LICEUM. ROZUMIESZ! LICEUM! Spoko :D

2. Osobników z liceum opiszę zbiorczo, bo identyczny przypadek. Oboje mieli problem z Office Access (taka pseudo baza danych dostarczana z pakietem Office, w większości szkół uczniowie mają do niej bezpłatny dostęp). W rozmowie wstępnej poprosiłem aby zainstalowali na swoich komputerach ten program, a jeśli szkoła go nie udostępnia, pobrali tymczasowo testową wersję (podałem link). Oboje odpadli na tym zadaniu, ale pewnie Fifę daliby radę scrackować...

3. Drugi rodzynek z technikum informatycznego. Miał problem z językiem binarnym. Okazało się, że nie ma pojęcia ile jest 2 do potęgi 0 oraz 2 do potęgi 1. Na pytanie ile jest 2 do potęgi 2 odpowiedział mi 8. Osobom nie wiedzącym czym jest system binarny, nie będę tłumaczył czym on jest bo zbyt długo by to zajęło, jednak wspomnę tylko tyle, że w tych obliczeniach znajomość potęgowania (i to tylko liczby 2), jest niestety wymagana. Czy to aż tak wiele?

4. No i nasz student. Na rozmowie wstępnej powiedział, że ma problem z pracą inżynierską, którą pisze w C++. Na pierwszej lekcji okazało się, że myślał, że napiszę ją za niego.

W drugiej turze trafiło mi się trzech w miarę ogarniętych uczniów i naprawdę dziwię się jak dobrze radzę sobie w roli nauczyciela :) Niestety pierwszy rzut to była tragedia. Poza pierwszym chłopakiem, którego ostatecznie postanowiłem uczyć rzeczy ponadprogramowych i to bezpłatnie. Mam nadzieje, że po egzaminach zgodzi się przyjąć pozycję juniora w mojej firmie :)

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Zunrin
16 16

Hmm... Równania i nierówności z jedną niewiadomą też miałem w 3 klasie. Tylko że podstawówki za czasów słusznie minionego systemu...

Odpowiedz
avatar Saszka999
10 12

Jak kolega chce dawać korki z matmy, jak kolega liczyć nie umie - przecież w historii jest owszem jedna "perełka" - ale ewidentnie aż sześcioro półgłówków... ;-)

Odpowiedz
avatar Poluck
7 7

@rodzynek2: a gdzie napisał, że nie płaci podatków? Że skarbówka się nie czepia? A może założył działalność, żeby skarbówka nie czepiała? Mnie się skarbówka nie czepia a dokumentacji prowadzę od groma. Może ja też nie płacę podatków?

Odpowiedz
avatar CynCyn
6 6

@rodzynek2: Od 2018 możliwa jest legalna działalność bez konieczności rejestracji, jeśli miesięczne zarobki nie przekraczają 50% płacy minimalnej. Może o to właśnie chodziło autorowi. ;)

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
1 9

Opisujesz 6 półgłówków. Przy czym jednym z nich jest nauczyciel. Proponuję abyś opisując perełkę zaznaczył że to jest perełka, bo czytając że masz 5 półgłówków i perełkę, zaczniesz od półgłówków a potem opiszesz perełkę.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@kojot_pedziwiatr: Raczej siedmioro, matka licealistki też intelektem nie błysnęła.

Odpowiedz
avatar KrzaQ
1 9

"język binarny" - wyjątkowo fachowe określenie, korepetytorze.

Odpowiedz
avatar either
0 0

System binarny, materiał łatwopalny #pdk

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

Nauczyciel opisany we wstępie wygląda mi na przekwalifikowanego z innego przedmiotu, na który w jego okolicach nie było popytu. Tacy nauczyciele o wykładanym przedmiocie często nie mają pojęcia i tylko przekazują to, co było na kursie przekwalifikowującym. Ten widocznie na kursie miał zmienne nazywane literami i uznał, że tak musi być. Gdyby używał mózgu, może by się zastanowił, dlaczego jego uczeń nazwał swoje zmienne inaczej i sprawdził, że tak też można. Ja miałem takiego fizyka w liceum, na szczęście tylko przez kilka miesięcy, kiedy nauczycielka stale nas ucząca była na macierzyńskim. Co do licealistów opisanych w punkcie 2, to moje pokolenie, które po raz pierwszy z komputerami zetknęło się w wieku późno nastoletnim, sądziło, że młodsi będą się komputerami posługiwać równie sprawnie, jak my sobie radzimy np. z prowadzeniem samochodu. I tak rzeczywiście często było z ludźmi kilka lub kilkanaście lat młodszymi od nas, którzy musieli się trochę nadłubać w środowiskach przedwindowsowych, co wymagało jakiejś tam podstawowej wiedzy. Wielu z tych, którzy już zaczynali w środowiskach graficznych, w których da rade jakoś się ogarnąć bez prawie żadnej wiedzy, potrafi włączyć komputer, odpalić Facebooka, Tiktoka, czy co tam teraz jest na czasie, ale już nawet z prostymi działaniami w Excelu sobie nie radzą, a co dopiero z jakimś Accessem czy pobieraniem i instalacją programów.

Odpowiedz
avatar CynCyn
1 1

@Jorn: czyli w zasadzie mieliście rację - jest dokładnie jak z prowadzeniem samochodu. ;) Kiedyś dużo rzeczy naprawiało się samemu lub z przysłowiowym szwagrem. Dzisiaj standardowy młody użytkownik potrafi prowadzić bezproblemowy samochód no i ewentualnie dolać płyn do spryskiwaczy, ale z każdą poważniejszą sprawą udaje się do mechanika. Takie czasy, takie podejście. Ja dopiero niedawno zaczęłam prowadzić i - być może kierując się jeszcze starym typem myślenia - od razu wyraziłam chęć nauczenia się takich podstaw typu jak zmieniać koło. A tu nagle większość ludzi patrzyła na mnie z zaskoczeniem. Słyszałam, że "po co mi to, jak można wezwać pomoc drogową?" Tak samo sprawa się ma z komputerami. Umiemy zrobić tyle, ile jest nam niezbędne w codziennym życiu (co dla większości młodych ludzi oznacza ogarnięcie social mediów, zainstalowanie gry, obsługę programów związanych z zainteresowaniami), a od reszty mamy specjalistów. W takiej rzeczywistości teraz żyjemy i nie wiem czy to lepiej czy gorzej niż dawniej - chyba zależy co robimy z tym "zaoszczędzonym" dzięki nieogarnianiu Excela czasem. // PS nie bronię tym komentarzem ludzi opisanych w historii, ale młode osoby niepotrafiące ściągnąć programu (czyli w większości kliknąć parę razy "dalej" i "akceptuj" ;) ) to jednak będzie znaczna mniejszość. Pewnie im się w ogóle nie chciało w to bawić, albo mieli jakiś problem z powodu np. zawirusowanego komputera czy coś i stracili motywację. Tylko mogli chociaż nie zawracać głowy korepetytorów.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

"Codziennej khmm toalety"? A poza tym uważaj z tą działalnością nierejestrowaną, bo też udzielam korków do pracy na etacie i wyszło mi w pit36 więcej podatku niż zarobiłam na korkach. Muszę się zgadać z jakąś księgową, żeby obczaiła, co poszło nie tak ;).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Kogo ty przepraszam szukałeś? "Wychowanków"? Pierwsze słyszę żeby korepetytor od matematyki miał wychowanków. Zejdź na ziemię.

Odpowiedz
Udostępnij