Lata temu. Porodówka, na której przyszło mi trochę dłużej poleżeć (konieczność dodatkowych badań). Z personelem już się człowiek zdążył poznać, z rytmem dnia również.
6:00 salowa zaczyna sprzątanie sali. I zamiast normalnych "pogaduszek" jak to miała w zwyczaju, postękuje.
Pytam więc: A co to Pani dzisiaj taka zmęczona?
[S]alowa: Łoooo paani, co ja dziś miała... Noc nieprzespana, cała w kiblu, z jednej i drugiej mnie goniło...
Ja lekko dębieję i upewniam się: Ale to co pani jest, zatrucie?
[S] A coś mnie złapało, nie wiem.
[J] Pani jest poważna? Przychodzi pani do pracy chora na oddział z noworodkami? Proszę wyjść i nie wracać, dopóki się Pani nie wyleczy.
Salowa coś próbowała odpowiedzieć, ale zwyczajnie ją wyprosiłam.
Dziewczyny w sali też w ciężkim szoku, jak można być tak nieodpowiedzialnym. Po krótkiej naradzie wzywamy kierowniczkę pielęgniarek i przedstawiamy sprawę: mamy wątpliwości co do stanu zdrowia pani salowej, która całą noc miała objawy jelitówki, a dziś jest w pracy.
Pani kierownik chyba coś nie stykało z rana, bo lakonicznie pyta:
- Ale to czego panie ode mnie oczekujecie?
Odpowiadamy, że oczekujemy, że personel będzie zdrowy, bo żadna z nas nie chce być chora i nie chce narażać dziecka.
Pani kierownik coś tam pocmokała i poszła.
Z chorą salową porozmawiała na pewno. Skąd wiem? Bo salowa wróciła do nas z awanturą. Że jak myśmy mogły, że ona prawie dostała wypowiedzenie, a tyle lat pracuje.
Dyskusji już z nią nie prowadziłam, kazałam wyjść, bo nie chcę być chora. Salowa pracowała cały dzień, nasz pokój omijała.
Że salowa głupia to ja w sumie się nie dziwię. Ale, że szefowa położnych/pielęgniarek, to mnie zaskoczyło.
Tenże szpital, w moim mieście, będzie zakaźnym (jednym z dwóch) dla województwa.
Czekam na kolejne ognisko choroby, właśnie u nas.
I tak, szanowni państwo, wygląda sytuacja, kiedy salowe nie są pracownicami szpitala, tylko "agencji pracy tymczasowej" i nie przysługuje im chorobowe w przypadku poważniejszej infekcji.
Odpowiedz@nyktimene: ale nadal obejmuje je prawo, czyli narazanie na zagrozenie zdrowia lub zycia oraz niezastosowanie sie do kwarantanny w przypaku podejrzenia choroby
Odpowiedz" Że salowa głupia to ja w sumie się nie dziwię. " a to czemu? Jakiś gorszy sort ludzkości? Nieładnie
Odpowiedz@Mavra bez przesady. Nie każdy musi być alfą i omegą, w niektórych profesjach nie jest to konieczne. Dlatego też mnie nie zdziwiło jakoś specjalnie to, że ta pani do mądrych nie należała. Szkoda, że jej przełożona również nie wykazała się inteligencją.
Odpowiedz@Mavra: justangela źle się wyraziła. Nie głupia, tylko nie wyedukowana, brak jej wiedzy z zakresu niebezpieczeństw tego typu chorób. Za to pielęgniarka głupia, Bo taką wiedzę posiada, tylko ją lekceważy.
OdpowiedzGłupi, to jest system, ponieważ dopuszcza do takich sytuacji. Jesz czasem na mieście? To uważaj, bo gwarantuję Ci, że w gastronomii są identyczne sytuacje. Pracownicy na umowach śmieciowych, będą się zapierać rękami i nogami, byle nie zostać wysłanym do domu, gdyż to się odbija na godzinach i wypłacie. Poza tym jelitówka trwa nieco dłużej niż jedna noc. Kobieta mogła zwyczajnie się czymś struć, a to nie jest zaraźliwe.
Odpowiedz@Bryanka: zgadzam się, system głupi. Niemniej nie zmienia to faktu, że salowa i jej przełożona wykazały się nieodpowiedzialnością pozwalając na pracę, przy ryzyku jelitówki.
Odpowiedz@Bryanka: Jezu, jak się zgadzam. Obrzydzenie mnie ogarnia, jak słyszę jak koledzy, którzy serwują jedzenie gościom opowiadają jak to ich sraczka i gorączka męczy, ale bohatersko przyszli do pracy, a szef jeszcze przyklaskuje. Przoduje taka jedna, co jakiegoś syfa łapie średnio co 2 tygodnie.
Odpowiedz@digi51: nie mozesz ich gdzies zglosic?
Odpowiedz@Bryanka: To samo w marketach. Jak pójdziesz na L4 z jakiegokolwiek powodu, to robią z ciebie lesera, nawet jeśli masz złamane dwa żebra.
Odpowiedz